12. Zbyt duża dawka
Wielka
Sala, jak to zwykle w poniedziałkowe poranki, była dosyć zatłoczona. Uczniowie siedzieli
przy swoich stołach, jedząc śniadanie, kończąc pracę domową albo po prostu
rozmawiając z kolegami. Zaczarowany sufit ukazywał niebo o ponurej, szarej barwie,
która nikogo szczególnie nie zachęcała. Na dworze zaczynało się robić coraz
zimniej i niestety nie można już było wyjść z zamku bez kurtki, a przynajmniej,
jeśli nie chciało się zachorować. Siódmoklasiści mieli tyle nauki, że
nieobecność na choćby jednej lekcji przyniosłaby im spore zaległości, więc
woleli o siebie dbać, żeby tego uniknąć.
Lily
przerzucała właśnie kartki Proroka Codziennego, przebiegając znudzonym wzrokiem
po nagłówkach. Nienawidziła wcześnie wstawać, bo nigdy się nie wysypiała, a
potem przez większość dnia była zmęczona. Kolejny raz przetarła powieki dłońmi
i uszczypnęła się w przedramię, aby się trochę ożywić. Jej uwagę przyciągnął
tytuł jednego z artykułów, który informował o tajemniczej śmierci dwóch
czarownic. Nie podano żadnej przyczyny ani sprawcy, ale ostatnio takie wypadki
zdarzały się coraz częściej.
Westchnęła,
składając gazetę na pół i zacisnęła palce na małej buteleczce, którą wyciągnęła
z kieszeni. Przez dłuższą chwilę przypatrywała się etykietce, marszcząc brwi i
przypominając sobie ostatnie wydarzenia.
W
piątek po odnalezieniu naszyjnika ze snu, poczuła, że naprawdę zaczyna
wariować. Kompletnie nie wiedziała, co z nim zrobić, więc schowała go po prostu
na dnie kufra, a potem położyła się do łóżka z nadal mocno bijącym sercem. Na
szczęście nie miała już więcej koszmarów: ani o dziwnych wisiorkach,
materializujących się w rzeczywistości, ani o niczym innym. Mimo tego, pierwszą
rzeczą, jaką zrobiła zaraz po przebudzeniu w sobotę, było udanie się do
pielęgniarki. Przekonała kobietę, że bardzo denerwuje się nauką i potrzebuje
jakiegoś eliksiru na uspokojenie. Pani Mallory uwierzyła jej bez mrugnięcia
okiem i od razu podała jej odpowiednie lekarstwo, instruując ówcześnie, jak je
prawidłowo zażywać.
Rozglądnęła
się dookoła, żeby sprawdzić, czy nikt na nią nie patrzy, po czym wlała cztery
krople do swojej herbaty. Zagryzła wargi, wahając się jeszcze chwilę. Miała
nadzieję, że eliksir jej nie otumani, chociaż z jej tendencją do zamyślania
się, pewnie mało kto zwróciłby na to uwagę.
Okręciła
butelkę między palcami, a drugą ręką podparła sobie brodę. Zerknęła na
nietknięte śniadanie, zastanawiając się, gdzie jest Natt i reszta dziewczyn. Jej
rozmyślania nie trwały jednak długo, bo dosłownie sekundę później nieomal
dostała zawału. Po raz kolejny w tym miesiącu.
Ktoś
złapał ją gwałtownie za ramiona, przez co podskoczyła i odruchowo ścisnęła mocniej
buteleczkę z eliksirem. Przez chwilę żałowała, że jeszcze go nie wypiła, bo
może zareagowałaby spokojniej. Podniosła głowę do góry i zadarła ją nieco do
tyłu, aby zobaczyć, kto tym razem próbował ją przestraszyć na śmierć. Dostrzegła
nad sobą szeroki uśmiech Jamesa, który wpatrywał się w… jej rękę! Zaklęła w myślach, usiłując błyskawicznie ukryć
flakonik w kieszeni, na co chłopak zachichotał cicho.
–
Co tam chowasz? – zapytał i złapał jej dłoń z prawdziwym refleksem ścigającego.
Na
chwilę zamarła ze zdziwienia, ale zaraz zacisnęła palce tak mocno, jak umiała i
spróbowała wyrwać się z jego uścisku. Włożyła w to wszystkie siły, a Potter najwidoczniej
w ogóle się nie męczył, bo usiadł obok niej, cały czas się uśmiechając, choć
teraz z lekką niepewnością. Przeczesał włosy wolną ręką, wpatrując się w twarz
dziewczyny i dostrzegając w jej oczach coś, co zmusiło go do zachowania powagi.
–
Co jest? Dobrze się czujesz?
Pokiwała
głową w odpowiedzi, wzdychając, ale James dalej delikatnie trzymał jej dłoń w
swojej.
–
Proszę, puść mnie – wyszeptała łagodnie Lily, nie patrząc na niego, tylko na
jakiś punkt nad jego ramieniem.
Brunet
jednak pochylił się, zmuszając ją tym samym do utrzymania kontaktu wzrokowego. Widział
w jej tęczówkach zdenerwowanie, zakłopotanie i… sam nie wiedział, co jeszcze. Dopiero,
kiedy poczuł zapach jej perfum, uświadomił sobie, jak blisko siebie się
znajdują.
–
Proszę cię, James – powtórzyła jeszcze ciszej, zaciskając zimne palce drugiej
dłoni na jego przegubie.
Zerknął
pospiesznie na jej usta, które znowu zagryzała i odsunął się gwałtownie. Nie
mógł jej nie posłuchać, gdy go o coś prosiła, więc puścił jej rękę i skupił się
na nakładaniu tostów na talerz, żeby dać jej możliwość schowania tajemniczej buteleczki
do kieszeni. Kątem oka dostrzegł, że dziewczyna podnosi filiżankę z herbatą i
pociąga z niej spory łyk, ale nie odezwał się ani słowem.
Próbował
właśnie wycisnąć resztki ketchupu na swojego tosta, kiedy Lily przysunęła się
do niego z uśmiechem i delikatnie musnęła ustami jego policzek. Zdziwił się tak
bardzo, że upuścił słoiczek z sosem, tłukąc go i zachlapując sobie tym samym
koszulę. Nie zauważył tego jednak; w tamtej chwili nie widział niczego oprócz
Evans.
Nie
pamiętał już nawet o eliksirze, znajdującym się w jej kieszeni.
***
Wszyscy
Gryfoni i Puchoni z siódmego roku czekali już od dobrych kilku minut pod klasą
od obrony przed czarną magią. Pan Cravis rzadko się spóźniał, więc uczniowie
wymieniali między sobą porozumiewawcze spojrzenia z nadzieją, że nauczyciel w
ogóle się nie zjawi. Na pewno nie byłoby im przykro z tego powodu.
Syriusz oparł się o ścianę, zakładając ręce na
piersi i obserwując przyjaciół zgromadzonych wokół niego. Od dłuższego czasu
przypatrywał się Jamesowi, który wydawał się być nieobecny i prawdopodobnie nie
słuchał relacji Petera na temat ich ostatniego kawału. Chłopak z
podekscytowaniem opowiadał, że Ślizgoni najwidoczniej nie poskarżyli się nikomu
na stan ich pokoju wspólnego. A nawet gdyby to zrobili, nie było żadnych
dowodów, że to sprawka Huncwotów.
–
Nie będziemy mieć kłopotów – zanucił Glizdogon, na co Black parsknął śmiechem.
Rozbawiło
go to, że chłopak tak bardzo emocjonuje się czymś, w czym nawet nie brał
udziału, ale nie chciał mu tego brutalnie uświadamiać. Jednak kiedy Peter
prawie pisnął z zachwytu nad ich umiejętnościami, Syriusz nie wytrzymał.
–
Przecież ty… – zaczął, ale napotkał karcące spojrzenie Remusa. Wykrzywił się i przesłodzonym
głosem płynnie zmienił bieg zdania. – Przecież ty stałeś na czatach, więc nie
było mowy, żeby ktoś nas nakrył.
Zarumieniony Pettigrew uśmiechnął się i dumnie
wypiął pokaźną pierś, a Black tylko przewrócił oczami, kręcąc głową i
wystawiając język do Lunatyka, który przybrał swoją pouczającą minę.
Jedynie
James stał zamyślony z boku i nie brał udziału w ich rozmowie. Patrzył na Lily
i Natt, śmiejące się głośno, co nie było niczym zaskakującym. Nawet z tej
odległości widział, że się przekomarzają, bo szatynka mrużyła oczy i marszczyła
nos, ale nie była dłużna przyjaciółce: zaczęła coś szybko mówić i mógłby
przysiąc, że wyczytał z jej ust swoje nazwisko. Evans zachichotała, żartobliwie
popychając Natalie, która wpadła wprost na nauczyciela, spieszącego właśnie
korytarzem. Na twarzy dziewczyny pojawiło się napięcie, ale Lily nie wyglądała
na przestraszoną, co zdziwiło Pottera. Dalej się uśmiechała, mimo że pan
Cravis, przed którym drżała większa część uczniów Hogwartu, patrzył na nie z
naganą w oczach. Powinna okazać skruchę i przeprosić profesora, zamiast się do
niego szczerzyć. Coś było zdecydowanie nie tak, skoro zawsze wyluzowana Natt
zareagowała gwałtowniej niż Evans.
Miał
zamiar podrapać się po głowie i przy okazji przeczesać palcami rozczochrane
włosy, kiedy Syriusz szturchnął go w ramię i popchnął w kierunku wejścia do
klasy. Cravis wpuścił ich do środka, tłumacząc się surowym głosem ze
spóźnienia. Oznajmił, że musiał pilnie porozmawiać o czymś z dyrektorem i trochę
się to przedłużyło. Nie chciał marnować więcej czasu, więc od razu przeszedł do
tematu lekcji. Zbliżył się do dużego pudełka w rogu sali, podczas gdy uczniowie
powoli zajmowali swoje miejsca.
–
Na dzisiejszych zajęciach przećwiczymy zaklęcie Conjunctivitis, które może wam się przydać do oślepienia
przeciwnika – powiedział głośno, unosząc pudło w powietrzu i maszerując między
ławkami. – W tym celu przygotowałem dla każdego z was po jednym szczurze,
abyście zaczęli od czegoś prostego. Proszę się nie krzywić, panno Madile –
upomniał Emily, kładąc przed nią zwierzątko. – To bardzo mądre stworzenia. Jeden
z nich mi uciekł, ale sam potrafił odnaleźć drogę powrotną – dodał z uznaniem i
za pomocą różdżki przetransportował puste pudełko na koniec klasy.
Huncwoci,
słysząc ostatnie słowa profesora wymienili znaczące spojrzenia. Teraz już
przynajmniej rozumieli jego zachowanie na korytarzu tej sobotniej nocy. Całe
szczęście, że nie udało mu się zabrać Petera ze sobą, bo mieliby wtedy spory
problem.
***
Podczas
dłuższej przerwy po zaklęciach z panem Walkerem, Natalie postanowiła na jakiś
czas zostawić Lily i porozmawiać w końcu z Julie, która unikała jej jak ognia. Złapała
ją za łokieć przy wyjściu z klasy i pociągnęła korytarzem w nieokreślonym
kierunku. Brunetka otworzyła usta, żeby coś powiedzieć, ale zrezygnowała i po
prostu podążyła za koleżanką.
Wybrały
ławkę pod ścianą w mniej zatłoczonej części zamku i usiadły ramię w ramię, nie
patrząc na siebie. Na dłuższą chwilę zapadła cisza, która wyraźnie ciążyła
Julie. Dziewczyna kręciła się na miejscu, bawiąc się palcami i przekładając na
zmianę nogi. Kiedy po raz piąty założyła prawą na lewą i odwrotnie, Natt
przerwała milczenie.
–
Myślę, że powinnyśmy zapomnieć o całej sytuacji – powiedziała szybko,
uśmiechając się delikatnie. – Przepraszam, że tak na ciebie wtedy nawrzeszczałam,
ale byłam zdenerwowana…
Distim
wytrzeszczyła na nią oczy ze zdziwienia. Spodziewała się wszystkiego oprócz
przeprosin. Nie mieściło jej się to w głowie, więc tylko gapiła się na Natalie z
uchylonymi ustami. Otrząsnęła się po kilkunastu sekundach, potrząsając swoimi
czarnymi kosmykami.
–
No coś ty. To moja wina. – Przerwała, nie wiedząc co jeszcze dodać. – To ja
przepraszam, Natt. Naprawdę nie chciałam, żeby tak wyszło.
Mówiła
całkiem szczerze, więc Optone nie miała żadnych podstaw, aby jej nie uwierzyć. Nie
potrafiła się długo gniewać. Minął już tydzień, podczas którego zdążyła sobie
wszystko poukładać i poczuć wyrzuty sumienia. Nie powinna tak naskakiwać na
koleżankę, mimo że ta zepsuła jej szansę na pocałunek z Willem. Trudno,
przecież i tak nic się pomiędzy nimi nie zmieniło, więc nie było powodów do obrażania
się na Julie, która nie przemyślała swojego zachowania. Natt postanowiła dać
jej szansę, o co kilka razy prosiła ją Lily.
Na
początku była zła, ale potem trochę ochłonęła. Nie chciała, żeby jakikolwiek chłopak
poróżnił ją z przyjaciółką z dormitorium.
–
Nie powiedziałam mu, że to byłaś ty – oznajmiła Natalie – ale obiecaj mi, że
nigdy więcej czegoś takiego nie zrobisz.
W
oczach brunetki pojawiły się łzy, więc Optone przytuliła ją mocno do siebie. Obejmowały
się tak przez dobrą chwilę, samym uściskiem przepraszając się za wszystko.
–
Jasne – wyszeptała Julie w ramię koleżanki. – Nie będę wam już przeszkadzała,
przysięgam.
Jej
bladą twarz rozjaśnił delikatny uśmiech, który Natt od razu odwzajemniła. Siedziały
tam aż do końca przerwy, rozmawiając przyjaźnie, chociaż ich konwersacja
ograniczała się głównie do paplaniny szatynki. Distim słuchała jej jednak z
uwagą, przytakując i czasem wtrącając kilka zdań. Nie poruszały oczywiście
tematu tabu, jakim był Will, ponieważ zgodnie uznały, że wszystko zostało już
wyjaśnione i nie powinny drążyć tej sytuacji.
Julie
czuła się tak, jakby kamień spadł z jej serca. Przez ostatnie dni ciągle się
zamartwiała i nie wiedziała, jak przeprosić Natalie, a okazało się, że ta sama
do niej przyszła. Mogła wreszcie odetchnąć z ulgą i spróbować zapomnieć o
przykrym wydarzeniu, choć nie było to takie proste.
Na
razie jednak cieszyła się, że tak to się skończyło i obiecała sobie, że już
nigdy nie postąpi tak nierozważnie, jak wtedy.
***
Ostatnią
lekcją, jaką mieli tego dnia były eliksiry. Lily siedziała przy jednym stole z
Gabriele i Natalie, ale kompletnie nie zwracała na nic uwagi, wpatrując się
pustym wzrokiem w swój kociołek. Miała ochotę ukryć twarz w dłoniach i głośno
jęknąć. Lek na uspokojenie podziałał na nią aż za bardzo. Przez cały dzień
zachowywała się jak wariatka i teraz było jej niewyobrażalnie głupio. Zaczęła
się zastanawiać, czy pielęgniarka na pewno mówiła o czterech kroplach i im
dłużej nad tym myślała, dochodziła do wniosku, że się pomyliła. Będzie musiała znowu
pójść do skrzydła i zapytać o prawidłową dawkę. Pani Mallory prawdopodobnie
weźmie ją za idiotkę, która nie potrafi zapamiętać jednej prostej cyfry, ale w
końcu… tak właśnie było.
Evans
odetchnęła cicho, mrugając powiekami. Dobrze, że działanie eliksiru już się
powoli kończyło, bo nie wiedziała, do czego mogłaby być jeszcze zdolna. Straciła
dziesięć punktów za przypadkowe wepchnięcie Natt na nauczyciela OPCM, a potem na
zaklęciach, radosna jak skowronek przybiła piątkę panu Walkerowi. Teraz
pamiętała wszystko jak przez mgłę, ale wydawało jej się, że na zielarstwie
„rozmawiała” z jedną z roślin. Optone najwyraźniej miała z niej niezły ubaw, bo
nawet w tym momencie spoglądała na przyjaciółkę i chichotała pod nosem. Lily
westchnęła, wiedząc, że przez najbliższy tydzień będzie musiała znosić żarty na
temat swojego dzisiejszego zachowania.
Oparła
głowę na ławce, chowając się za kociołkiem przed wzrokiem profesora. To co
wyprawiała na wcześniejszych lekcjach nie było najgorsze. Rano pocałowała
Pottera. Co prawda, tylko w policzek, ale jednak. Nie miała pojęcia, co ją do
tego podkusiło, ani co nią wtedy kierowało. Napiła się eliksiru i w jednej
chwili straciła zdolność racjonalnego myślenia.
Ktoś
szturchnął ją w ramię, więc podniosła się ze zrezygnowaniem ze stołu i
spojrzała na Gabriele, której zazwyczaj schludnie ułożone włosy, teraz sterczały
na wszystkie strony. Eliksiry zawsze były jej zmorą i gdyby nie pomoc Lily,
pewnie zrezygnowałaby z nich na dobre. Patrzyła na przyjaciółkę z miną pod
tytułem „Pomocy”, więc Evans przysunęła się do jej kociołka i zaglądnęła do
środka. Rozglądnęła się w poszukiwaniu nauczyciela, który przechadzał się właśnie
między Ślizgonami z ich roku i przygarnęła do siebie składniki Gabie, aby
odpowiednio je posiekać, ponieważ dziewczyna zupełnie nie miała do tego ręki,
przez co jej eliksiry wychodziły koszmarnie. Lily czasami dziwiła się, że ten
przedmiot idzie jej najlepiej ze wszystkich, bo sama była dość roztrzepana i
nieuważna.
Kroiła
korzeń tojadu na części i wrzucała je powoli do kociołka Gabriele. Zerknęła w
międzyczasie na swój, w którym jeszcze nic się nie znajdowało, a potem
przeniosła wzrok na duży zegar, stojący w kącie sali. Wytrzeszczyła oczy z
niedowierzeniem: gapienie się w stół i leżenie na ławce zajęło jej całe
dwadzieścia sześć minut lekcji. Jeśli profesor teraz by do niej podszedł, na
pewno by się rozczarował. Jak na złość, przybliżał się coraz bardziej do ich
ławki, więc Evans lekko się zdenerwowała. Ręka jej zadrżała, a ostrze noża drasnęło
jej palec. Syknęła cicho i szybko przycisnęła dłoń do ust.
–
Dziękuję, już sobie poradzę – wyszeptała Gabriele, uśmiechając się, chociaż
obie wiedziały, że to nieprawda. Nie chciała jednak uniemożliwiać pracy koleżance.
– Zajmij się swoim eliksirem.
Lily
zaczęła gorączkowo kartkować swój podręcznik, szukając odpowiedniej strony i
czując, że profesor za chwilę podejdzie do ich stołu. Jej oczy przesuwały się
wzdłuż linijek z instrukcją warzenia magicznego napoju, ale jej mózg skojarzył
te słowa z czymś innym i już po chwili rozmyślała o tym, co by było, gdyby
eliksir na uspokojenie wciąż działał. Z jednej strony na pewno by się tak nie
denerwowała, ale z drugiej – mogłaby wpaść na coś bardzo głupiego, na przykład
ucałowanie Slughorna. Zachichotała cicho pod nosem, wyobrażając sobie reakcję
klasy…
–
Jak wam idzie?
Jej
podskok na krześle musiał wyglądać przekomicznie, więc nic dziwnego, że Natt
zaczęła się bez żadnych skrupułów śmiać. Evans natomiast udała, że miesza w
swoim pustym kociołku, modląc się, aby taki krok znajdował się w instrukcji. Dostrzegła,
że Snape, który zajmował miejsce naprzeciw niej, uśmiecha się, próbując ukryć
ten fakt za zasłoną włosów. Zignorowała go, zaciskając wargi i nadal machając
chochelką w kierunku przeciwnym do ruchu wskazówek zegara. Slughorn stanął
pomiędzy Natalie a Severusem, skąd na całe szczęście nie mógł dostrzec
zawartości (a raczej jej braku) kociołka Lily.
–
O, widzę, że panna Evans już kończy – oznajmił z radością nauczyciel, kiwając
głową z uznaniem. – Czy kolor wyszedł tak jak w podręczniku? Podoba ci się?
Dziewczyna
zamarła na chwilę, przeklinając w myślach. Zmarszczyła brwi, jakby oceniała
barwę swojego eliksiru, ale i tak wiedziała, że zaraz wpadnie. Otworzyła usta,
żeby się przyznać, kiedy zauważyła, że Snape dyskretnie stuka w plakietkę z
godłem Slytherinu. Spojrzała mu na chwilę w oczy, wahając się odrobinę. Istniało
ryzyko, że chłopak ją wrabia, ale postanowiła mu zaufać.
–
Tak, zielony jest naprawdę piękny – powiedziała niepewnie, przenosząc wzrok na
nauczyciela.
Ten
natomiast klasnął w dłonie z jeszcze szerszym uśmiechem i zaczął się
niebezpiecznie przybliżać do jej kociołka. Na pewno wyglądałoby podejrzanie,
gdyby zakryła go rękami, więc po prostu siedziała, nie poruszając się. Przygotowała
się już nawet na szlaban i odjęcie punktów Gryfonom, ale w tym samym momencie
odezwał się Snape.
–
Panie profesorze, czy mógłby mi pan wyjaśnić ten podpunkt?
Lily
wstrzymała oddech i zacisnęła kciuki, aby Slughorn przestał się w końcu nią
interesować. Była jego ulubioną uczennicą, tak samo jak Severus i chciała, żeby
tak pozostało. Oczywiście nie potrafił odmówić i po chwili stał obok chłopaka,
odpowiadając na jego pytania, a Evans w tym czasie zdążyła przeczytać listę
składników i pierwsze punkty instrukcji. Przytupywała nerwowo nogą, odgarniając
włosy z twarzy.
W
końcu nauczyciel odszedł dalej, dzięki Merlinowi zapominając o Lily i jej
wywarze. Gdy tylko odwrócił się do nich plecami, dziewczyna zerwała się z
krzesła i pobiegła po właściwe ingrediencje. Przeszukiwała zawartość szufladek,
ale nigdzie nie mogła znaleźć gałązek waleriany. Zagryzła mocno wargi, wracając
do swojej ławki i rzucając wszystko na blat. Szybko napełniła swój kociołek
wodą za pomocą zaklęcia Aquamenti i
zapytała swoje koleżanki o brakujący składnik. Niestety, obie już go
wykorzystały i nic im nie zostało, więc Lily westchnęła tylko bezradnie,
pocierając czoło.
–
Masz. – Snape uśmiechnął się do niej i podsunął jej kilka gałązek.
Popatrzyła
na niego i przypomniały jej się stare czasy, kiedy się jeszcze przyjaźnili i
zawsze sobie pomagali. Poczuła dziwne ukłucie w sercu, ale wyciągnęła rękę do
chłopaka, żeby odebrać od niego walerianę. Przy okazji przejechał palcami po
wnętrzu jej dłoni, więc odsunęła się gwałtownie i wrzuciła pierwszy składnik do
kociołka, nie patrząc na Ślizgona. Mruknęła tylko niewyraźne „dziękuję”, po
czym zabrała się za warzenie eliksiru.
Pod
koniec lekcji w jej kociołku można było dostrzec ciecz o pięknym, szmaragdowym
zabarwieniu, za które Slughorn przyznał Gryffindorowi piętnaście punktów. Nie
obyło się też bez zachwytów nad niewątpliwym talentem zaczerwienionej Lily,
która wiedziała, że nie zasłużyła sobie na żadne pochwały. Kiedy nauczyciel
zadał im pracę domową, Natt pokręciła głową i pociągnęła przyjaciółkę do
wyjścia.
–
Ty spryciaro. Gdyby ten eliksir miał jakieś opary, pewnie nie uszłoby ci to na
sucho. – Zaśmiała się i zaczęła naśladować Evans. – „Och, tak, panie
profesorze. Piękny kolor, a jaki zapach. Mm, po prostu idealny.” Nawet nie
wiesz, jak zabawnie to wyglądało z mojej perspektywy, kiedy tak gapiłaś się w
pusty kociołek, udając, że coś w nim widzisz.
–
Naprawdę, Natt? – zapytała z sarkazmem Lily. – Myślałam, że rechoczesz ze
śmiechu z zupełnie innego powodu. Dobrze, że się nie zorientował, bo miałabym problem…
Udały
się do Wielkiej Sali na obiad, ciągle rozmawiając o tej sytuacji. Optone
uważała, że dziewczyna miała szczęście, ale Evans wiedziała, jak było naprawdę.
To Snape jej pomógł, podpowiadając kolor eliksiru i zagadując Slughorna.
Nie
miała szczęścia. Miała po prostu jego.
A właściwie; już nie
miała.
***
Pełnia
przypadała tym razem na piątek, co było dla nich dobre, bo na następny dzień
mogli odpocząć, a nie musieli pojawiać się na zajęciach półżywi. Oczywiście dla
Remusa każda przemiana była okropna, nieważne czy w poniedziałek, czy w sobotę.
Jedynymi słowami, jakie kojarzyły mu się z pełnią były „ból” i „strach”. Zawsze
bał się, że kogoś skrzywdzi, ale ufał chłopakom i wiedział, że by do tego nie
dopuścili.
Westchnął
ciężko, opierając się wyżej na poduszkach i zagłębiając w lekturze. James i
Syriusz planowali właśnie szczegóły piątkowej eskapady, a Peter wtrącał czasem
jakieś pomysły znad swojego wypracowania na transmutację. Dwójka Huncwotów nie
przykładała się za bardzo do zadań domowych, ale mimo tego na lekcjach radzili
sobie najlepiej. Byli naprawdę zdolni, choć może nauczyciele nie zawsze to
dostrzegali, patrząc na nich przez pryzmat ich dowcipów.
–
Przejdziemy się tędy, ale musimy uważać na centaury – mówił Black, pokazując
coś na prowizorycznej mapce Zakazanego Lasu. – Ostatnio nie były zadowolone,
kiedy zobaczyły Luniaczka.
Remus
skrzywił się, a James wybuchnął śmiechem.
–
Uciekały tak szybko, że aż się kurzyło. Faktycznie, to nie jest dobry teren. –
Potter przekreślił coś na papierze. – Ale tutaj będzie idealnie…
Dalej
wyznaczali trasę, podczas gdy Lupin starał się skupić na książce. Chciał
przeczytać cały rozdział, ale było to dosyć trudne przy chłopakach, snujących
swoje plany. Wiedział, że powinien już zacząć przygotowywać się do owutemów,
jednak cały czas to odkładał. Zostało mu jeszcze dużo czasu, był dopiero
listopad. Stwierdził, że pomyśli o tym w grudniu, chociaż nie podejrzewał
żadnych problemów z nauką. Robił wszystko na bieżąco i zazwyczaj uważał na
lekcjach, więc egzaminy powinny mu pójść dobrze. Taką myśl przyjęła też reszta
Huncwotów, dlatego na razie żaden z nich się tym nie przejmował.
Przerzucił
właśnie kolejną kartkę, kiedy usłyszał swoje imię. Podniósł głowę i spojrzał w
stronę chłopaków. James poprawił okulary na nosie, a drugą ręką poczochrał
włosy, co oznaczało, że jest nieco zakłopotany.
–
Wiesz może, co się dzieje z Lily? – zapytał, próbując zabrzmieć obojętnie. –
Dziwnie się dzisiaj zachowywała.
Remus
zmarszczył czoło, ponieważ Evans zachowywała się dziwnie już od pewnego czasu. Nie
dalej jak w piątek, znalazł ją w bibliotece śmiertelnie przerażoną i
roztrzęsioną jakimś koszmarem. Nie miał jednak pojęcia, o co chodziło, bo nie
chciała mu niczego powiedzieć.
–
Faktycznie, na zielarstwie mówiła do trzepotki… – Przypomniał to sobie i
zachichotał z rozbawienia. – Przycinaliśmy jej krzaki, a Lily traktowała ją jak
człowieka i zadawała jej pytania. „Ma pani bardzo długie włosy, była pani na dzisiaj
umówiona do fryzjera?”.
James
i Syriusz spojrzeli na siebie z dezorientacją.
–
Kto to „frezjer”? – zapytali jednocześnie, na co Lupin parsknął śmiechem.
–
Nieważne – odparł, kręcąc głową. – A wracając do tematu, nie wiem, co się z nią
dzieje. Powiedziała mi, że wszystko jest w porządku, ale… odniosłem inne
wrażenie.
Na
chwilę zapadła cisza, którą w końcu przerwał Black, pokazując koledze coś na
mapce. Potter jednak go nie słuchał, żałując, że nie zabrał Lily buteleczki i
nie dowiedział się, co w niej było.
Zdecydowanie
wolał upewnić się, że Evans nie ma żadnych problemów. Nawet jeśliby go wtedy
nie pocałowała, przynajmniej wiedziałby, czy nie potrzebuje jego pomocy. Jej
samopoczucie było dla niego sto razy ważniejsze od tego pocałunku.
Chociaż
nie mógł powiedzieć, że mu się nie podobało.
Uśmiechnął
się do siebie i przejechał palcem wzdłuż kości policzkowej, której dotknęły
usta dziewczyny.
Zdecydowanie
nie mógł tego powiedzieć.
***
Hej, kochani!
Zacznę jak zwykle od przeprosin. Dodaję rozdział z opóźnieniem z powodu braku internetu w weekend. Ale ustawiam sobotnią datę, więc udawajmy, że jest 31 października.
A więc, rocznica śmierci Lily i Jamesa. [*] Z tej okazji w rozdziale pojawiło się trochę więcej Jily niż ostatnio.
Ciągle zalegam u Was z komentarzami, wiem, ale na pewno przyjdzie taki dzień, że w końcu pojawię się na każdym blogu i nie będę już musiała tyle nadrabiać.
Dobrze się złożyło, że nie mam dzisiaj (poniedziałek) lekcji, więc mogłam spokojnie dokończyć rozdział i go opublikować. Pewnie jest słaby, bo ciężko mi się go pisało, ale nieważne. W następnym będzie trochę więcej akcji i planuję w nim wyjaśnić sprawę Gabriele.
Muszę się wreszcie wziąć za zakładkę "Bohaterowie", bo cały czas mam ją w remoncie. Mniej więcej zdecydowałam już, kto będzie kim, więc to tylko kwestia uporządkowania tego.
W tym momencie powinnam czytać lekturę i uczyć się na sprawdzian, ale pisanie jest zdecydowanie przyjemniejsze.
Dodam jeszcze: wszystkiego najlepszego.
Taka tajna wiadomość. Okej. Pewnie zapomniałam o milionie rzeczy, ale cóż...
O!!!! Jezu, jak mogłam zapomnieć. Chyba dwa/trzy rozdziały temu dziękowałam za prawie 10 tysięcy wyświetleń, a teraz mamy już ponad 13k. Dziękuję pięknie wszystkim, którzy tu wchodzą i czytają moje opowiadanie. Jesteście naprawdę kochani.
Dodam jeszcze, że rozdział dziesiąty ma więcej wyświetleń niż prolog, czyli najwięcej na tym blogu, co mnie zaskoczyło. Pozytywnie oczywiście <3
Dziękuję Wam za wszystkie miłe słowa i przepraszam, że nie zdążyłam jeszcze na nie odpisać, ale naprawdę mam mało wolnego czasu. Cieszę się, że w ogóle znajduję chwilę, żeby coś napisać.
To chyba tyle.
Pozdrawiam serdecznie i zachęcam do czytania. Życzę kolejnych miłych dwóch tygodni.
Do napisania :*
Pierwsza!
OdpowiedzUsuńLece czytać :)
~NOX
No nareszcie wróciłam...
UsuńOkej! Więc zaczynamy!
Nareszcue choć trochę Jily! Brawo xD
Sprawa z eliksirem... I to gadanie do roślinki... SUPER!!!
Snape... no i co z tym Severusem? Sama nw co o tym sądzić... Dzięki za kolejny rozdział!
Czekam na więcej i życzę weny!
~NOX
nowepokoleniefelicity.blogspot.com
miniaturkinox.blogspot.com
Hej,
UsuńDziękuję bardzo za komentarz. Cieszę się, że Ci się spodobało i przepraszam, że odpisuję dopiero teraz.
Pozdrawiam gorąco :*
Jej! Nareszcie rozdział �� Nie wiesz jak na to czekałam! Ciekawe o co chodzi z tym eliksirem <3 I Jily! James taki słodki ^^ Też chce takiego *.* A jak Lilka dała mu całusa to normalnie skakałam z radości! Rozdział świetny jak zwykle już z niecierpliwością czekam na kolejny!
OdpowiedzUsuńLily
Hej,
UsuńDziękuję pięknie za komentarz :*
Oj, też bym chciała takiego Jamesa, ale niestety trudno go znaleźć. Dziękuję raz jeszcze za miłe słowa i pozdrawiam serdecznie :)
Trzecia!
OdpowiedzUsuńNo w końcu! Tyle czekałam!
UsuńZakochana para James i Lily! Lalalalalala
O jak ja się cieszę!
Ten eliksir taki fajny... :) Lily gadająca z roślinką - musiało to świetnie wyglądać.
Cieszę się, że Natt i Julie się pogodziły :) naprawdę, żal mi było dziewczyny. Dobrze, że Optone jej wybaczyła :)
Snape jest taaakki miły. To naprawdę ładnie z jego strony, że tak pomógł Lily. Teraz jego mi jest żal :((((
No jest jak zawsze świetnie :)
Weny życzę!
Bianka
U mnie nowość:
zakrecone-zycie-huncwotow.blogspot.com
Hej,
UsuńDziękuję bardzo za komentarz :)
Faktycznie, widok Lily rozmawiającej z rośliną musiał być dość nietypowy :D
No, ja nie wiem, czy Snape jest taki miły, ale cóż... Przedstawiłam go z pozytywnej strony, chociaż pewnie jeszcze przyjdzie pora na tę negatywną.
Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam serdecznie :*
Rozdział naprawdę fajnie ci wyszedł :) Cieszę się, że dziewczyny się pogodziły, ale nie wydaję mi się, aby Julie odpuściła sobie Willa. Jestem też ciekawa czy Severus i Lily poprawią swoje stosunki, a może zaczną znowu się przyjaźnić? ;) Pozdrawiam i życzę weny
OdpowiedzUsuńHej,
UsuńFaktycznie, Julie raczej tak szybko nie zrezygnuje z Willa, ale będzie się przynajmniej starała trzymać od niego z daleka. Nie wiem, jak jej to wyjdzie :) (Okej, wiem ^^)
Co do Lily i Severusa, nie planowałam poprawy ich relacji. Chociaż zawsze mogę zmienić zdanie.
Dziękuję pięknie za komentarz.
Całusy :*
Jak to się stało, że tego nie widziałam? Już lecę czytać :)
OdpowiedzUsuńDroga Optimist!
UsuńRozdział przyjemny, to było bardzo słodkie, gdy Lily pocałowała Jamesa ^^ Jily forever :D
Eliksir mnie bardzo zainteresował, nie wiem o co chodzi. Może rzeczywiście Lily wzięła za dużą dawkę, a może to nie jest ten eliksir co powinna brać? Czekam na wyjaśnienia :D
Sytuacja na eliksirach była urocza i odrobinę smutna. Widać, że Severus chce naprawić relacje i kocha Evans. Ech... Nie wybaczę tej Rowling, że ich skłóciła :D no ale powracam do tematu: postawa Snape'a była cudowna ;)
Co mogę jeszcze napisać? Może pogratuluję 13 k (chociaż nie ukrywam, że ja sama się do tego przyczyniłam xD) zamiast się uczyć to mówiłam : sprawdzę czy Optimis odpowiedziała na komentarze, za pół godziny: zobaczę czy dodała nowy rozdział. I tak w kółko :D
Wreszcie wyjaśnisz sprawę Gabrielle! Tak! :D
O, zapomniałam. Cieszę się, że Natt pogodziła się z Julie, ale czy to oznacza, że brunetka odpuściła sobie Willa? :(
Rozwala mnie to jak cofasz się w czasie :D chodzi mi o datę rozdziałów :D
Nie bój żabki, ucz się. My na wszystkie komentarze i odpowiedzi poczekamy ;)
Przesyłam ogromnego buziaka i masę ciepła :**
Weny, czasu i radości ;)
Hej, kochana!
UsuńNa początku tradycyjnie podziękuję za komentarz.
Co do "Jily forever" - zgadzam się w 100 %. Uwielbiam tę parę <3
Jeśli chodzi o eliksir, to wszystko wyjaśniło się w kolejnym rozdziale. Powinnam zdecydowanie szybciej odpowiadać na Wasze komentarze :)
Snape... No, zachował się całkiem sympatycznie i pomocnie, ale i tak nazwał ją w piątej klasie "szlamą", czego mu tak łatwo nie wybaczę. I Lily również ^^
W takim razie dziękuję za nabicie tych dodatkowych wejść i przepraszam, że tyle czasu zajmuje mi odpowiadanie na komentarze.
Nie, Julie miałaby kłopoty z "odpuszczeniem" sobie Willa. Nie mogłaby po prostu o nim zapomnieć, nie podda się tak łatwo, ale też będzie starała się "trzymać w ryzach", że tak powiem :D
Mam nadzieję, że więcej nie będę musiała zmieniać daty dodania rozdziału, ale pewnie i tak to się prędzej czy później stanie. Czasem się zastanawiam, jakim cudem znajduję wolną chwilę, żeby cokolwiek napisać albo skomentować.
Dziękuję raz jeszcze za wszystkie miłe słowa i pozdrawiam gorąco :*
Suuuper sprawa ;)
OdpowiedzUsuńCzekałam na rozdział z niecierpliwością i absolutnie mnie nie zawiodłaś ;)
Trzymaj tak dalej :D
Dziękuję bardzo :*
UsuńNaprawd zaczynam uwielbiać tem blog ;). Lily musiała byc komiczna, cho tak na serio, to ja tęż się zaczynam o jią bać. Nie sadze, aby pielęgniarka chciała ją otruć albo wrobić, więc albo dziwczyńie faktycznie pomyliło się dawkowanie, albo ten medalion, dziewczynka i inne rzeczy naprawde zaczynaja mieszać jej w głowie. Ciekawe, jaka jest odpowiedz. Torchę smutno, że Lily jie pocałowała jamesa tak po prsotu, wlasxciwie nie wyglądało to sztucznie czy coś, to było przyjaciel,sie, ale widzę, ze oboje odczytują to inaczej. Mam nadzieję, ze chłopcy faktycznie się mocniej zainteresują Lily. Dziwi mnie, ze Natt nic nie zauważyła.... Ale jak ju jesteśmy przy jiej, to naprawdę się zdziwiłam, pozytywnie rzecz jasna, kiedy wyciągnęła rękę do J. Nadal uwazam,ze to J zawiniła i powinna przepraszać Natt, ale to i tak nalrawdę dorosłe podejście, ze to natt postanowiła się z nią pogodzić... Brawo. Mam nadzieję, ze nie zapomnisz o jakiejś milosci dla Syriusza, bo ja go generalnie uwiebilam, a tutaj trochę mało o nim jest i mi smutno. Ale inne pary dosc to nadrabiają, nie będę ukrywać, ze nie... ;) zastanawia mnie bardzo, co będzie dalej... Severus tez zrobił tutaj pozytywne wrażenie, ale podejrzewam, ze moze się juz interesować na serio czarną magią i Voldemortem... Ech,mszkoda chłopaka. Naprawde. Ciekaw, czy James widział to, ze snape pomagal rudej? Choc chyba nie ma eliksirów? Sama mie wiem xD jesli pisałas kiedys, to przepraszam :(. Zaptaszam na rozdział VII na zapiski-condawiramurs Jestem ciekawa Twojej opinii. Pozdrawiam i zycze weny i czasu ;)
OdpowiedzUsuńOjej, bardzo mi miło.
UsuńCo do Lily i eliksiru, wszystko się już wyjaśniło, więc w sumie nie mam co pisać :)
Rzeczywiście, powinna go pocałować tak po prostu. Nie narzekałabym na to, ale jeszcze nie jest na to gotowa. Poza tym, jeszcze zdążą się wycałować ;)
Racja, to Julie powinna przeprosić Natt, ale bała się w ogóle odezwać do dziewczyny po tym jej "wybuchu" złości, więc to Natalie musiała przejąć pałeczkę.
Jeśli chodzi o Syriusza, z pewnością w końcu znajdzie sobie jakąś miłość. Może nawet już niedługo ^^
James nie widział tej pomocy Snape'a, ale pewnie gdyby się o tym dowiedział, nie byłby zachwycony. I tak, James chodzi na eliksiry :)
Dziękuję pięknie za komentarz i również serdecznie pozdrawiam :*
Cześć!
OdpowiedzUsuńOj, podpadasz, moja miła ;) Dlatego nietypowo zaczęłam czytanie od notatki odautorskiej, ale cóż to może zmienić? Obiecujące, że zamierzasz niedługo wyjaśnić tajemnicę Gabriele. A jaką lekturę aktualnie czytasz? Trochę brakuje mi listy lektur (dzięki której odkryłam Trylogię, a to zmieniło moje życie <3 ), bo teraz mam taką wolną amerykankę, że czytam dokładnie 5 książek jednocześnie :D I żadna z nich nie jest tą, którą POWINNAM czytać.
Biedny siódmoklasiści, nawet powagarować nie można. Dobrze, że dajesz nam akcenty, jak te wzmianki w gazecie, że na zewnątrz Hogwartu powoli dzieje się coś niedobrego.
Sprytna Lily, wiedziała jak wykorzystać stres przedegzaminacyjny. Komu jak komu, ale jej eliksir uspokajający bardzo się przydał. James był TAK SŁODKI, że należy mu się z miejsca happy end i brawurowy romans z Lily :D No błagam Cię, czy on nie dojrzał już odpowiednio?! Czego to zachowanie dowodzi? Prawda, wiemy z książek, że czego oczy Lily nie widzą, tego jej sercu nie żal, ale cała reszta...!
Całusek Evans dowodzi chyba rozumienia mojego sposobu myślenia, ale mimo wszystko... chciałabym już całą resztę :D
BIEDNY PETER. Zawsze mi go szkoda i zawsze potępiam, kiedy jego rola nie jest należycie uwzględniana :) Scena z o-mało-niewypowiedzianym-komentarzem Syriusza była bardzo trafna. Niby kpina, niby trochę wyrozumiałości, trochę złośliwości, trochę taktu... Tak właśnie to sobie wyobrażam.
Ojeju, rozmowa wielkiej wagi: Natalie i Julie. Jestem zdziwiona, że Natalie wyszła z taką inicjatywą, ponieważ oficjalnie jej nie lubię, ale to ładny gest ;) Aaaale ja chcę, żeby Will był z Julie! Bo Natalie jest przewidywalna i idealna, a wszelkie ideały są nudne. Julie nadawałaby się o wiele lepiej, niezależnie od jej przysiąg :) Oczywiście, miotanie książkami to nie najlepszy sposób na podryw, ale sama idea mi się podoba.
Bardzo podobał mi się wątek z dziwnym zachowaniem Lily. To dość dziwaczne, ale chyba jeszcze nigdy nie spotkałam się z konsekwentnym zachowaniem postaci po podawaniu jej eliksiru - sam wątek niby często się zdarza, ale bez długotrwałych konsekwencji, więc jestem usatysfakcjonowana.
Severus był taki uroczy! Uratował tyłek Lily ze trzy razy i mimo, że wiem, że wtedy był młody i głupi, jednak czuję się po jego stronie. Nie miała szczęścia. Miała po prostu jego.
A właściwie; już nie miała." cudny fragment.
Jak już wspominałam, troska Jamesa jest godna podziwu, a wszystko to jest na tyle słodkie i rozrzewniające, że aż godne rocznicy :)
Z pozdrowieniami
Eskaryna
Hej,
UsuńW tamtym momencie czytałam "Jądro ciemności" i akurat wczoraj skończyliśmy je omawiać, więc teraz mogę się bardziej skupić na innych książkach. Ja zazwyczaj mam tak, że zaczynam czytać lekturę ZDECYDOWANIE za późno i potem się spieszę, żeby zdążyć na dany dzień. W sumie, zawsze robię wszystko na ostatnią chwilę, więc nawet nie powinnam się dziwić :)
Co do wagarowania siódmoklasistów, można to robić, ale na własną odpowiedzialność. Lily i Chris pewnie się o tym przekonają, kiedy będą musieli już nadrobić ten stracony piątek :D
Hm, czy James dojrzał już wystarczająco? Myślę, że jeszcze nie. W każdym razie, z chęcią umiliłabym mu jakoś życie, ale niestety nie może być tak łatwo.
Cieszę się, że ta scena z Peterem i Syriuszem została tak przez Ciebie odebrana, bo właśnie to chciałam ukazać.
Nie zdradzę na razie, z kim będzie Will, chociaż już mam wszystko dokładnie zaplanowane. A jeśli chodzi o Natt, czy ja wiem, czy ona jest taka idealna? :)
Cieszę się, że spodobał Ci się ten wątek z zachowaniem Lily po spożyciu eliksiru.
Dziękuję ślicznie za cudowny komentarz i pozdrawiam gorąco :*
Rozdział jak zwykle cudny.
OdpowiedzUsuńDużo Jily - fajnie ale i tak wolę Chrisa. Nudno by było jakby ruda od razu kręciła z Jamesem. W końcu i tak z nim wylądowała więc ktoś inny jej się należy hehe.
Ulala Lily się naćpała :D to musiało śmiesznie wyglądać z perspektywy ludzi dookoła. A szczególnie ta sytuacja na eliksirach. Hehe. Snape taki pomocny. Szkoda mi go. Przez tyle lat musiał udawać. Masakra.
Petera jest mi szkoda, ale w głębi duszy go nienawidzę za to co zrobił Jamesowi i Lily. Zdradzić przyjaciół bo się jest tchórzem. Masakra po raz drugi.
Nie spodziewałam się, że Nat pierwsza wyciągnie rękę do Julie, ale dobrze że to zrobiła. To nie wina Jul, że spodobał się jej ten sam chłopak co szatynce.
Pozdrawiam i zapraszam do siebie.
Hej,
UsuńMiło mi, że lubisz Chrisa, bo większość osób za nim nie przepada. Dobrze, ze jest ktoś, kto tak o nim myśli. Faktycznie, Lily oczywiście mogłaby już teraz być z Jamesem, ale wtedy nie byłoby o czym pisać :)
Zachowanie Evans rzeczywiście mogło wyglądać zabawnie, gdy patrzyło się na to z boku.
Rozumiem Twoje odczucia wobec Petera. Trudno jest mu wybaczyć to, co zrobił.
Dziękuję pięknie za komentarz i pozdrawiam serdecznie :*
Hej ;)
OdpowiedzUsuńChciałabym więcej okazji dzięki którym będzie pojawiało się więcej Jily, chociaż przyznam, że mogłyby być przyjemniejsze niż rocznica ich śmierci xD
Lily mogłaby częściej zażywać ten eliksir, co nie zmienia faktu że pielęgniarka chyba rzeczywiście pomyliła buteleczki ;P
Bardzo przyjemny rozdział ;) Czekam na kolejny ;P
Weny i huncwotów ;)
niecnimarudersi.blogspot.com
Hej,
UsuńW przyszłości na pewno będzie dużo więcej okazji do pojawienia się Jily, ale na razie większe szanse ma Chris :)
Dziękuję bardzo za komentarz :*
Całusy.
Kochana Optimit,
OdpowiedzUsuńw końcu jesteśmy u Ciebie na bieżąco. Przeczytałyśmy i skomentowałyśmy każdy zaległy rozdział. jeszcze raz przepraszamy, że tyle to trwało. W końcu jednak nam się udało i mamy czyste sumienie, możemy spać spokojnie. :)
Rozdział jest oczywiście cudowny i nie mamy słów, żeby Cię chwalić.
kochamy twojego Jamesa. Jeżeli Lily się do niego nie pozna, chętnie go przygarniemy. Jest taki uroczy i tak bardzo się o nią troszczy, że aż się rozpływamy. Jesteśmy z niego dumne, bo nie pocałował jej, chociaż miał ku temu okazję.
Niech Lily częściej bierze eliksiry! Jeżeli jest taka miła dla Rogatego, niech ich bierze jak najwięcej. Cała akcja na zajęciach ze Slughornem była przezabawna. Dobrze, że Lily udało się z tego wykaraskać. Swoją drogą, doceniamy gest Severusa. Chociaż to nie zmienia faktu, że i tak go nie lubimy i mamy nadzieję, że nie zbliży się do Lily. Jesteśmy też ciekawe, czy to jego pomaganie ma jakiś ukryty cel, czy po prostu chciał być miły.
Widać, że nie tylko Natt zauważyła dziwne zachowanie Lily, ale zrobiła to także cała reszta ekipy. Wszyscy są tacy kochani, że się tak o nią martwią, zwłaszcza Rogacz. Mamy nadzieję, że dziwne sny Evans i cała sprawa z dziewczynką-widmo niedługo się wyjaśnią i dziewczyna w końcu odetchnie.
Pozdrawiamy ciepło!
~ Łapa i Rogacz
Kochane dziewczyny,
UsuńBardzo dziękuję Wam za wszystkie komentarze, które tutaj po sobie zostawiłyście. Przeczytałam je, gdy tylko się pojawiły, ale odpowiem na nie, kiedy znajdę wolną chwilkę. Nie ma za co przepraszać, bo sama przez ostatnie trzy miesiące nie mogę znaleźć zbyt wiele czasu na czytanie i komentowanie blogów, więc wszystko doskonale rozumiem.
Ojej, bardzo mi miło, że tak odbieracie Jamesa. Też bym go chętnie przygarnęła, ale Lily kiedyś w końcu przejrzy na oczy :)
Co do Snape'a, też za nim za bardzo nie przepadam, więc raczej nie przewiduję jego "zbliżenia się" do Lily ^^
Ukrytego celu nie miał, stara się po prostu naprawić to, co zepsuł i jakoś dogadać się z Evans.
Jeśli chodzi o dziewczynkę-widmo, na razie nie mogę przewidzieć, kiedy sprawa się wyjaśni. Trzeba niestety trochę poczekać.
Dziękuję raz jeszcze za wszystkie komentarze i pozdrawiam gorąco.
Całusy :*
Hej :)
OdpowiedzUsuńWreszcie dużo Jily! Super! Osobiscie chce ich jeszcze więcej ;) James jest taki uroczy ♥ Uwielbiam twojego bloga bo jest taki tajemniczy :)
Szkoda tylko ze rozdziały pojawiaja się co 2 tyg a nie częściej...
Miłego i szybkiego pisania! ;)
Hej,
UsuńSpokojnie, na pewno się ich doczekasz :)
Ojej, bardzo mi miło, naprawdę. Cieszę się, że tak go postrzegasz, chociaż te tajemnice w końcu mogą zacząć Was irytować :D
Dodawałabym rozdziały częściej, gdybym miała więcej czasu albo jakiś zapas, a tu niestety muszę wszystko pisać na bieżąco.
Dziękuję pięknie za komentarz i pozdrawiam gorąco :*
Tak bardzo pozno komentuje...
OdpowiedzUsuńTeraz normalnie padam i nie dam rady napisac nic bardzo dlugiego...
Rozdzial super! Lily... Jak mi jej szkoda... Biedana. Ale pocalowala Jamesa... :) <3 jest noc i harmonia :D
Natt przeprosila Julie (nie rozumiem za co).
Przepraszam... Normalnie usypiam... Wybacz... Nie dam rady wiecej :v + plus brak weny.
Pozdrawiam, zycze weny i czekam na nn
Hej,
UsuńDziękuję pięknie za komentarz.
Natt przeprosiła Julie za to, że na nią wtedy nawrzeszczała, bo miała potem wyrzuty sumienia, że powiedziała o kilka słów za dużo. :)
Nie ma za co przepraszać. Ja ze swojej strony jeszcze raz serdecznie dziękuję za komentarz i pozdrawiam gorąco.
Całusy :*
Witaj:) Wybacz, że dopiero teraz kochana.
OdpowiedzUsuńKomentuję jak zwykle z opóźnieniem ale ostatnio doszłam do wniosku, że czasem przegapiam nowy rozdział, bo nie pamiętam jaki numer miał poprzedni kiedy zerkam w linki na swoim blogu. Tak wiem, wymówka denna ale chyba mam coś z Lily, bo również jestem strasznie nieogarnięta:)
Rozdział wspaniały, pewnie dlatego, że Lily pocałowała James! Ja wiem, że to wina eliksiru zażytego przez Evans ale ten mały szczegół nie sprawił, że ciesze się z tego powodu mniej:) W ogóle Twoje opowiadanie ma w sobie tyle codzienności a zarazem oryginalności, jestem pełna podziwu. No, bo kto by wpadł na to, że taka uczennica musi pomóc sobie lekami? Każdy wymyśla jakieś górnolotne pomysły, często niedorzeczne a tu proszę taka prostota wpleciona w świat magii. Uwielbiam to u ciebie:) Nie będę ukrywać, że ubawiło mnie przybicie "piątki" z Walkerem:D i rozmowa z roślinką o fryzjerze:D Dość o Lily, która w tym rozdziale wyszła fenomenalnie:)
Natt! Moja ulubienica. Jest jeszcze wspanialsza, bo wyciągnęła pierwsza rękę. W sumie dziwne, że Julie nie zdobyła się choćby na zwykłe przepraszam, gdy widziała, że Opton już ochłonęła. Przyznam jestem rozczarowana, jako taka subtelna i delikatna osoba powinna to zrobić.
Remus jest świetny. Dba o porządne zachowanie przyjaciół:) I o to aby Peter dobrze czuł się w ich towarzystwie, w końcu kpiny i docinki Syriusza mogłyby go zdołować:)
Severus! Odrobinę go polubiłam, ciut ciut. Chociaż jest dupkiem tak ogólnie, mimo to zrobił dobry uczynek i pomógł Lily.
Super, super, super!
Rogata:*
Hej, kochana
UsuńNie ma za co, ja też ostatnio ciągle komentuję z opóźnieniem, ale to niestety z powodu braku czasu, a nie pomyłek :)
Bardzo mi miło, cieszę się, że tak myślisz o moim opowiadaniu ♡
Ta rozmowa z rośliną i przybicie piątki z Walkerem rzeczywiście musiały rozbawić uczniów, którzy akurat byli w pobliżu i to widzieli :D
Masz rację, Julie powinna jako pierwsza wyciągnąć rękę na zgodę i nie będę jej niczym usprawiedliwiać :)
Cieszę się, że odrobinę polubiłaś Snape'a, chociaż sama też za nim nie przepadam :)
Dziękuję pięknie za komentarz i pozdrawiam gorąco.
Całusy :*
Witam Cię kochana Optimist :*
OdpowiedzUsuńJuż chciałam przeczytać i skomentować najnowszy rozdział, więc włączyłam ten, żeby zobaczyć na czym się skończyło i patrzę, a tu nie ma mojego komentarza... Nie mam pojęcia jak to się stało, bo oczywiście rozdział już dawno przeczytałam... Ehhh, chyba muszę komentować natychmiast po przeczytaniu, a nie odwlekać tego w nieskończoność, bo potem właśnie tak to się kończy. Zobaczymy, co z tego wyjdzie hahaha :)
Więc nie przeciągając już dłużej, naprawię ten błąd :D
Lili pocałowała Jamesa! Lily pocałowała Jamesa z własnej woli (pomińmy fakt, że to z powodu eliksiru)! Co prawda w policzek, ale to i tak nie zmienia faktu! Jejku, jak ja kocham Jily <3
Cieszę się z faktu, że Natalie i Julie w końcu się pogodziło, bo obawiam się, że jeżeli by się tak nie stało, to Distim miałaby jeszcze większe poczucie winy, co na pewno nie wyszłoby jej na dobre... Ale to nie zmienia faktu, że kibicuję Willie :)
Mimo, ze nienawidzę Snape'a całym moim sercem to muszę jednak przyznać, że bardzo ładnie postąpił wobec Lily na lekcjach Eliksirów... Widać, że dalej mu na niej zależy i prawdopodobnie bardzo żałuje tego ci zrobił.
James jest taki uroczy i troskliwy *.* Nic więcej nie mam tutaj do dodania <3
Lecę już do najnowszego rozdziału, wiec do zobaczenia niebawem :*
Veriatte
Cześć kochana!
OdpowiedzUsuńTakie gadanie pod ostatnim rozdziałem, a nawet nie pojawiłam się znowu z komentarzem przepraszam. Gdy czytałam odcięli mi internet, później straciłam ochotę na pisanie komentarza ponownie... W każdym razie mam nadzieję, że nie zapomnę wszystkiego o czym już napisałam...
O ja nie mogę, no nie mogę! Pierwsza scena była taka ohhh!Jesteś mistrzem scen z Lily i Jamesem, zazdroszczę :/ Oni u ciebie tworzą tak idealną parę, że inaczej nie normalnie nie da no... No i jeszcze dała mu buziaka! <3 Okej, przepraszam, już mi przeszło.
"Jej rozmyślania nie trwały jednak długo, bo dosłownie sekundę później nieomal dostała zawału. Po raz kolejny w tym miesiącu." <---
Ale super, że dziewczyny się w końcu pogodziły. W końcu nie mogły być skłócone do końca szkoły, tutaj bardzo spodobała mi się postawa Natt, bo według mnie, to nie ona powinna przepraszać, a Julie...
Bardzo fajnie przedstawiłaś lekcję eliksirów, miło, że Snape jej pomógł.
Okej to chyba wszystko, to ja lecę szybciutko do następnego rozdziału, żeby jeszcze zdążyć przed obiadem
Pozdrawiam,
Ola