sobota, 17 października 2015

Rozdział jedenasty: "Naszyjnik ze snu"

11. Naszyjnik ze snu
W piątek popołudniu zaczął się długo wyczekiwany przez uczniów (i nauczycieli) weekend. Nareszcie można było chwilę odpocząć od nauki i wyspać się na zapas, aby w poniedziałek mieć siłę podnieść się z łóżka. W tamtym momencie nikt jednak nie zastanawiał się, co będzie za dwa dni, a już na pewno nie Syriusz, który właśnie zmierzał korytarzem, prowadzącym do wyjścia z zamku. Miał spotkać się z resztą Huncwotów na błoniach. Byłby tam wcześniej, gdyby nie zatrzymała go jakaś młodsza Gryfonka, która szukała swojego kota w pokoju wspólnym. Zadała mu chyba z milion pytań, a w międzyczasie zdążyła dokładnie opisać pupila, choć niektórych szczegółów wolałby nie słyszeć. Udało mu się uwolnić od gadatliwej dziewczynki dopiero po kilkunastu minutach, przez co był teraz spóźniony. Przyspieszył, wchodząc w ostatni zakręt i zderzył się z kimś, boleśnie obijając sobie bark.
– Przepra… – zaczął Ślizgon, ale zamilkł nagle, jakby rażony piorunem.
Jego mina z pewnością rozbawiłaby każdego postronnego obserwatora, jednak Syriusz patrzył na młodszego brata z niechęcią, zakładając ręce na piersi. Regulus natomiast zmarszczył brwi i szybko odwrócił wzrok.
– No, dokończ – warknął ze złością Syriusz. – Uważaj, bo udławisz się tym słowem.
Chłopak nic nie odpowiedział, tylko wyminął go i ruszył w przeciwnym kierunku, a jego buty rytmicznie uderzały w posadzkę, dźwięcząc po całym korytarzu.
Starszy Black prychnął pod nosem, wpychając zaciśnięte dłonie do kieszeni. Nienawidził swojej rodziny ze wzajemnością i już nawet się nie dziwił, że rodzony brat traktuje go w taki sposób; jakby był kimś złym, zakażonym, od kogo można się zarazić przez sam kontakt wzrokowy. Nigdy za sobą szczególnie nie przepadali, na pewno nie byli tym typem rodzeństwa, które doradza sobie nawzajem w problemach albo się z nich zwierza. Nie, ich relacja była raczej obojętna. Często się kłócili, zazwyczaj o jakieś błahostki, czasami dochodziło także do niegroźnych szarpanin i bójek, ale nie miało to większego wpływu na ich stosunki. O wszystkim zadecydowała zbuntowana dusza Syriusza i jego chęć trafienia do Gryffindoru, a co za tym idzie: sprzeciwienie się rodzicom. Od tego zaczęły się kłopoty. Regulus od zawsze był posłuszny i zgadzał się na to, co mu kazano, jednak Syriusz nie potrafił zachowywać się w podobny sposób. W żadnym stopniu nie popierał poglądów swojej matki na temat czarodziei urodzonych w mugolskich rodzinach.
Westchnął cicho, przeczesując włosy palcami. Chwilami zastanawiał się, jakby to było mieć kochających rodziców i młodszego brata, na którym mógłby polegać. Jego życie byłoby o wiele przyjemniejsze, gdyby był dzieckiem państwa Potterów, chociaż ci i bez tego traktowali go jak własnego syna.
Syn. Brat. Rodzina. Dom. Tak naprawdę, nie wiedział, co oznaczają te słowa. Nigdy nie był pełnoprawnym członkiem rodu Blacków, nie zaznał też od nich miłości ani ciepła. Nie pamiętał już, kiedy ostatni raz normalnie rozmawiał z Regulusem. Czy to w ogóle kiedykolwiek nastąpiło?
Nie żałował. Gdyby mógł, wybrałby drugi raz tak samo. Nie potrafiłby spojrzeć w lustro, gdyby trafił do Slytherinu. Wiedział, że postąpił dobrze i nie powinien przejmować się swoją rodziną. Na co mu oni, skoro miał wspaniałych przyjaciół?
Łatwo powiedzieć – odezwał się głos, wydobywający się z rosnącej pustki w jego sercu.
***
Już dawno było po ciszy nocnej, więc Lily spieszyła korytarzami do wieży Gryfonów, modląc się, aby nie wpaść na żadnego z nauczycieli. Zasiedziała się w bibliotece, a potem urządziła sobie mały spacer po zamku, tracąc rachubę czasu. Teraz była dopiero na drugim piętrze i coraz bardziej się denerwowała. Na pół biegła, na pół maszerowała, oddychając głęboko przez nos.
Kiedy wspinała się po kolejnych schodach, kątem oka dostrzegła jakiś błysk, który przykuł jej uwagę. Przystanęła, pomimo głośno dudniącego serca i schyliła się, żeby lepiej widzieć. Na jednym ze stopni leżał srebrny wisiorek z zawieszką w kształcie kropli. Był rozpięty, a więc musiał zsunąć się z czyjejś szyi. Evans podniosła go powoli, kładąc na dłoni i przyglądając się pięknej, mlecznej barwie oczka. Po chwili ocknęła się i przypomniała sobie, gdzie się znajduje. Wrzuciła naszyjnik do kieszeni szaty, mając zamiar następnego dnia przekazać go McGonagall, a potem ruszyła dalej, nasłuchując uważnie, czy nikt się nie zbliża. Szło jej podejrzanie łatwo, bo nie natknęła się jeszcze na żadnego z nauczycieli, patrolujących zamek.
Wchodziła właśnie na piąte piętro, kiedy nagle uderzyła ją genialna myśl: przecież była prefektem! Miała prawo przebywać na korytarzach po ciszy nocnej. Jak mogła o tym zapomnieć? Klepnęła się w czoło i znacznie zwolniła, uśmiechając się szeroko. Poprawiła odznakę przypiętą do piersi, przy czym prawdopodobnie bardzo przypominała napuszonego pawia. Gdyby umiała gwizdać, z pewnością teraz by to zrobiła. Była już bliska podskoku i klaśnięcia stopami z radości, ale poczuła gwałtowne ciarki, przebiegające po jej plecach i odwróciła się szybko. Nikogo za nią nie było, jednak postanowiła przyspieszyć. Przestało jej być do śmiechu, bo cały czas miała wrażenie, że ktoś za nią idzie. Pocieszała się jedynie myślą, że pokój wspólny był już niedaleko.
Spojrzała mimochodem w duże lustro, wiszące na ścianie po jej lewej stronie, z zamiarem poprawienia swojej rudej czupryny. Jej dłoń zamarła w połowie drogi do włosów, a na jej ustach zrodził się okrzyk przerażenia. Oprócz swojego odbicia dostrzegła w tafli małą blondynkę, która szła tuż za nią. Lily odwróciła się na pięcie, ale korytarz był całkiem pusty. Zagryzła wargi, oddychając ciężko i ponownie zrobiła obrót o sto osiemdziesiąt stopni, nie patrząc tym razem na lustro. Na nic się to jednak zdało, bo z jej gardła wydobył się jeszcze głośniejszy niż przed chwilą pisk. Dziewczynka stała przed nią, przekrzywiając głowę i uśmiechając się tak, że po ramionach Evans przeszły ciarki...
Otworzyła gwałtownie oczy, czując pod policzkiem twarde kartki podręcznika od historii magii. Usłyszała ciche głosy innych uczniów, którzy siedzieli w bibliotece, ale nie wyprostowała się od razu. Jej pierś unosiła się i opadała, próbując uspokoić histeryczny oddech i odgonić koszmar w niepamięć. Lily nie mogła uwierzyć w to, że jej sen był aż tak realistyczny. Leżała na stoliku i zaciskała mocno powieki, kiedy ktoś dotknął delikatnie jej ramienia.
Poderwała głowę z ławki i podniosła taki wrzask, że w pomieszczeniu zapadła idealna cisza. Wszyscy patrzyli na nią, jak na wariatkę, a zirytowana bibliotekarka upomniała ją głośno. Zakłopotany Remus zaczął szybko przepraszać dziewczynę, która poczerwieniała aż po uszy.
– Nie chciałem cię przestraszyć – wyszeptał, drapiąc się po włosach. – Naprawdę…
Evans oparła się na krześle i przełknęła ślinę, nie mogąc wydobyć z siebie ani jednego słowa. Po dłuższej chwili uczniowie przestali się jej przyglądać. Jej serce powoli wracało do normalnego rytmu, ale nadal była przerażona. Musiało to być wyraźnie widoczne na jej twarzy, bo Remus ostrożnie chwycił jej rękę i zapytał, co się stało. Miała ochotę się rozpłakać, kiedy usłyszała to pytanie.
– Za… zasnęłam, czytając o tych głupich goblinach – zająknęła się, wskazując na podręcznik.
Zmarszczył czoło, przyglądając się jej uważnie.
– Wszystko w porządku?
Przyłożyła drżące dłonie do powiek i wyobraziła sobie, jak koszmarnie musiała wyglądać w tamtym momencie. Odetchnęła jeszcze kilka razy, zanim odpowiedziała.
– Jasne. Miałam zły sen. – Spojrzała na niego, próbując się uśmiechnąć. – Co ty tu robisz?
Coś mówił, ale dziewczyna zupełnie go nie słyszała, zajęta wpatrywaniem się w ciemniejące niebo za oknem. Jednocześnie zastanawiała się, kim była ta blondynka. I czy zamierzała dręczyć ją nawet w snach?
***
Dochodziła pierwsza nad ranem, a na jednym z korytarzy można było usłyszeć zduszone przekleństwa trzech chłopców, próbujących zakryć się w całości peleryną-niewidką. Nie należeli do niskich, co teraz okazało się być dla nich utrapieniem, ponieważ musieli znacznie się pochylić, a także ścisnąć, aby żadna część ich ciała nie była widoczna. W najlepszej sytuacji był Peter, który po prostu przemienił się w szczura i przemykał wzdłuż ścian.
Mogliby oczywiście sprawdzać na Mapie Huncwotów, czy nikt się nie zbliża, ale nie chcieli się z nią motać, bo wtedy ich ruchy byłyby jeszcze bardziej ograniczone. Zmierzali powoli do Sali Wejściowej, wysłuchując cichych narzekań Syriusza na temat niewygody.
– Czyżbyś sugerował, że jesteśmy zbyt grubi, Łapo? – zapytał ze śmiechem James, specjalnie wbijając łokieć w żebra przyjaciela. – Rzeczywiście, trochę ci się ostatnio przytyło. Radziłbym zainteresować się jakąś dietą.
Black zmarszczył czoło, uśmiechając się szeroko.
– Dla mnie przynajmniej jest jeszcze nadzieja, ale przy twojej nadwadze już nic nie pomoże – odparł, a Remus zachichotał cicho.
Pewnie przekomarzaliby się dalej, gdyby nie usłyszeli kroków, dobiegających z sąsiedniego korytarza. Potter szybko przyłożył palec do ust i zatrzymali się, starając się jednocześnie być jak najbliżej ściany i nie wystawać spod peleryny.  Próbowali wypatrzyć Glizdogona, jednak odbiegł już tak daleko, że nie mogli go dostrzec. W zasięgu ich wzroku pojawił się natomiast nauczyciel od OPCM, pan Cravis, więc wstrzymali oddech, bo było ogólnie wiadomo, że nie darzył ich sympatią. Gdyby teraz ich przyłapał, z pewnością wlepiłby im surową karę.
James spojrzał ze złością na Syriusza, który miał co jakiś czas zerkać na mapę i sprawdzać teren, ale jak widać nie można było na nim polegać. Wzruszył tylko ramionami, na co Remus przewrócił oczami. Powinni się tego spodziewać.
Nauczyciel był coraz bliżej, dlatego dosłownie położyli się na ścianie, aby zniwelować ryzyko zderzenia z nim. Ten jednak zatrzymał się nagle i podniósł coś z podłogi, a do ich uszu dotarł cienki pisk. Wymienili szybkie spojrzenia, nie wiedząc, co robić. Jakim cudem Cravis zauważył maleńkiego szczura na posadzce? I po co go dotykał? Wszyscy trzej mieli zdezorientowane miny, ale Lupin stwierdził, że trzeba działać, bo profesor miał najwyraźniej zamiar zabrać Petera ze sobą. Rzucił zaklęcie na jeden z obrazów obok nauczyciela, który spadł ze ściany, co na krótką chwilę go zaskoczyło, dzięki czemu Peter miał możliwość, aby wyswobodzić się z jego uścisku. Zeskoczył na ziemię i pognał w przeciwnym kierunku, jak najdalej od zdziwionego mężczyzny, który podniósł właśnie portret z podłogi i zawiesił go na swoim miejscu.
Chłopcy odetchnęli z ulgą, kiedy Cravis ruszył dalej i w końcu ich wyminął. Sami stali jeszcze kilka minut pod ścianą, czekając aż jego kroki na dobre ucichną.
– No, pięknie – podsumował Black, odpychając od siebie Jamesa, którego kolano wbijało mu się w plecy. – Czy ktoś mi wyjaśni, co to było?
Remus westchnął, pocierając nasadę nosa.
– Raczej się już tego nie dowiemy. Chodźmy – zadecydował, ciągnąc ich naprzód. – I błagam was, bądźcie ciszej i sprawdzajcie na mapie, czy nie zbliża się jakiś kolejny wielbiciel szczurów.
Parsknęli śmiechem i skierowali się w stronę lochów, aby uprzykrzyć trochę życie Ślizgonom. Ten pomysł wyszedł od Syriusza, który był zirytowany po przypadkowym spotkaniu z bratem. Postanowili zakraść się do ich pokoju wspólnego i odmienić jego wygląd. Znali hasło, dzięki Peterowi, wysłanemu wcześniej na zwiady, więc teraz mogli się tam spokojnie dostać.
Czekał na nich już na miejscu, wciąż ciężko dysząc. Najwyraźniej nie doszedł do siebie po szalonej ucieczce z rąk pana Cravisa. Ledwo zdołał wypowiedzieć hasło, a potem oparł się o ścianę, pozostając na czatach. Reszta Huncwotów weszła do środka pod osłoną peleryny-niewidki i uważnie rozglądnęła się po wnętrzu. Na szczęście nie zauważyli nikogo, więc rozdzielili się, zaczynając swoją „pracę”.
Po kilkunastu minutach wszystko było już gotowe: ściany i kanapy różowe, schody, prowadzące do dormitorium – oblodzone, a wąż na wielkim godle został zastąpiony podobizną klauna. Dodatkowo na tablicy ogłoszeń pojawił się napis: „MIŁEGO ŚLIZGANIA, ŚLIZGONI”. Według Petera była to świetna gra słów i poprosił chłopaków, aby umieścili to zdanie gdzieś w pokoju wspólnym. Mieszkańcy Slytherinu z pewnością nie będą zachwyceni, kiedy obudzą się rano i przewrócą na schodach, ponieważ musieliby się sporo natrudzić, żeby usunąć z nich lód.
Kiedy robota była już skończona, chłopcy zgodnie przybili sobie piątki i skierowali się do wyjścia, żałując, że nie będą mogli zobaczyć min Ślizgonów.
***
Gabriele siedziała na swoim łóżku, malując paznokcie bezbarwnym lakierem. Przekrzywiała przy tym głowę i wysuwała koniec języka, jakby to miało jej pomóc w precyzji.
– Nie wiem, po co się tak starasz. Przecież, jak trochę wyjedziesz to i tak nie będzie niczego widać – mruknęła Emily, leżąc na brzuchu z twarzą w poduszce, przez co jej głos był nieco zniekształcony.
Były w dormitorium tylko we dwie, bo Julie aktualnie zajmowała łazienkę, Natt miała szlaban, a Lily postanowiła pouczyć się w bibliotece. Gabriele stwierdziła, że to dobra okazja, aby porozmawiać z blondynką o jej zachowaniu. Nie wiedziała tylko od czego zacząć.
– Em… – Dmuchnęła na palce, aby przyspieszyć wysychanie lakieru. – Nie wydaje ci się, że temu Christianowi podoba się nasza Lily? – zapytała ostrożnie.
Dziewczyna podniosła się do pozycji siedzącej i oparła łokcie na kolanach, mrużąc delikatnie oczy, żeby dać do zrozumienia, że nie podoba jej się ten temat.
– Po pierwsze: nie „nasza” – odparła z przekąsem. – A po drugie: nic mnie to nie obchodzi.
Gabie ściągnęła usta, bo przecież na własne oczy widziała, jak Madile podrywa chłopaka tylko dlatego, że chciała zrobić na złość Evans. Westchnęła cicho, machając dłońmi i odgarniając włosy z twarzy za pomocą nadgarstków.
– Dlaczego jej tak nie lubisz?
Zadawała to pytanie już chyba milion razy, ale nigdy nie otrzymała na nie odpowiedzi i teraz także się jej nie spodziewała. Musiała jednak spróbować. Emily uśmiechnęła się delikatnie i podrapała się po głowie, jakby się zastanawiała, jednak Gabriele dobrze wiedziała, że się zgrywa. Ta rozmowa zawsze przebiegała tak samo.
– A może ty mi powiesz, gdzie tak ciągle znikasz?
Stara śpiewka. Gdyby ktoś próbował zliczyć wszystkie takie same dialogi, które między sobą przeprowadziły, prawdopodobnie by się pomylił; było ich tak dużo.
– Pas – jęknęła ze zrezygnowaniem dziewczyna.
W sumie mogłaby jej opowiedzieć, ale jeszcze nie czuła się na siłach. Poza tym, pewnie Emily i tak wymigałaby się od zdradzenia swojego sekretu, więc to nie miało sensu. Czasami wydawało jej się jednak, że blondynka jest podła dla Lily, bo po prostu się do tego przyzwyczaiła. Zżerała ją ciekawość, co ta miła dla wszystkich, rudowłosa osóbka mogła zrobić Madile, że ta aż tak jej nienawidziła. Na razie pozostawało to niestety słodką tajemnicą.
***
Will wszedł do dormitorium, rozprostowując i zginając obolałe palce. Spędził dokładnie cztery godziny na przepisywaniu regulaminu szkolnego wraz z Natt. Pocieszająca była myśl, że już skończyli to zadanie i pan Walker będzie musiał wymyślić im coś innego na przyszły szlaban. Chociaż wcale nie było tak źle: mogli swobodnie rozmawiać, przez co praca zdecydowanie się dłużyła, ale nie zwracali na to uwagi. Sam nauczyciel opowiadał im różne historie swojej młodości, czym pokazał, że się na nich nie gniewa. Czasem zdarzało się, że jeden podpunkt przepisywali kilkanaście minut, bo ciągle przerywali, żeby się odezwać. Natalie praktycznie co chwilę podnosiła głowę znad pergaminu i opisywała jakieś sytuacje, gdzie główną rolę odgrywały ona i Lily. W ciągu ponad sześciu lat nagromadziło się tego naprawdę sporo, więc usta prawie jej się nie zamykały. Will zastanawiał się, jak ona to robi, że ma taką podzielną uwagę i potrafi jednocześnie mówić i pisać. Na jej miejscu pomyliłby słowa i na papierze znalazłyby się fragmenty jego wypowiedzi, ale nie miał pewności, czy tak się nie stało w jej przypadku. W każdym razie, spędzili całkiem miło czas, czego nigdy nie można było powiedzieć o szlabanach u innych nauczycieli.
Podszedł do swojego łóżka i opadł na nie ciężko, obserwując współlokatorów. Tomas i Mike grali w szachy czarodziejów na podłodze, a David przyglądał im się, komentując ich ruchy i podpowiadając kolegom. Will przeniósł wzrok na Chrisa, który trzymał końcówkę pióra między zębami i wodził oczami wzdłuż tekstu na jakiejś kartce.
– Piszesz do mamy? – zapytał, wyrywając go z zamyślenia.
Znał Christiana od dziecka, ponieważ mieszkali na tej samej ulicy. Jego matka była mugolką, a ojciec, który zmarł kilka lat temu – czarodziejem. Johnson dobrze dogadywał się z jego rodzicami, kiedy był jeszcze mały, a z Chrisem spędzał każdą wolną chwilę.
Blondyn uśmiechnął się i pokiwał głową, stawiając ostatnią kropkę. Był bardzo zżyty ze swoją mamą i pisał jej praktycznie o wszystkim, co działo się w szkole. Zachowywał się trochę jak pierwszoroczniak, ale miał do tego prawo, ponieważ pierwszy raz przyjechał do Hogwartu dopiero w siódmej klasie i cieszył się wtedy jak jedenastolatek.
Wsunął długi list do koperty, a potem wrzucił ją do podręcznika od eliksirów i zatrzasnął okładkę, po czym spojrzał na przyjaciela.
– Jak tam szlaban? – zaciekawił się, siadając naprzeciwko chłopaka. – Co musieliście zrobić?
Will wyszczerzył do niego zęby i zaczął relacjonować przebieg odsiadki, starając się nie pominąć żadnych szczegółów. Streścił mu nawet kilka opowieści Natt na temat jej i Lily, które wyraźnie go zainteresowały. Większość z nich była naprawdę zabawna, biorąc pod uwagę charakter dziewczyn. Nie można byłoby się z nimi nudzić, tego byli pewni. Christian uśmiechał się szeroko, słuchając Johnsona z uwagą i kreśląc w międzyczasie jakieś bohomazy na okładce swojej książki.
Nagle jego łóżko ugięło się pod czyimś ciężarem i poczuł klepnięcie w plecy.
– Moglibyście już przestać bez przerwy gadać o tych Gryfonkach. – Zaśmiał się Mike. – To zaczyna brzmieć trochę jak obsesja.
Dulcos zepchnął go ze swojego posłania, a Will rzucił w niego poduszką. Chłopak chciał udać oburzenie, ale przeszkodził mu w tym jego własny wybuch śmiechu. Dwaj pozostali Krukoni podeszli do nich po chwili.
– Nie przejmujcie się nim. Jest po prostu zły, bo ze mną przegrał – stwierdził Tomas, poruszając brwiami. – Nie wiem, czego innego się spodziewał.
Mike w odpowiedzi podrapał się po czole, pokazując jednocześnie koledze niecenzuralny gest. Zaczęli się kłócić, jednak co chwilę parskali śmiechem, a David pokręcił głową i pociągnął blondyna za ramię.
– Chodź, zagrasz ze mną, Chris – oznajmił, przygotowując planszę.
Nigdy wcześniej nie grał w szachy, o czym Will dobrze wiedział, więc przysiadł obok niego, zamierzając mu pomóc. Christian uśmiechnął się do niego z wdzięcznością i obserwował, jak David układa poszczególne figury na szachownicy. Cieszył się, że trafił na tych chłopaków, bo z łatwością się z nimi zaprzyjaźnił, mimo tego że dołączył do ich grona dopiero przed ponad dwoma miesiącami. Na szczęście przyjęli go bardzo miło i nie próbowali się od niego odciąć. Może to była zasługa Willa, którego znał od urodzenia, w każdym razie polubił ich ze wzajemnością. Żałował jedynie, że nie pojawił się w Hogwarcie wcześniej.
***
Remus odprowadził Lily do wieży Gryffindoru, za co była mu ogromnie wdzięczna, bo chybaby oszalała, gdyby musiała samotnie iść korytarzami ze snu. O ile już nie oszalała.
Kiedy przechodzili obok lustra na piątym piętrze, odruchowo zbliżyła się do chłopaka, co nie uszło jego uwadze. Popatrzył na nią z zaniepokojeniem, ale ona tylko pokręciła głową, ponieważ nie chciała o tym mówić. Zagryzła mocno wargi, cały czas powtarzając sobie w myślach, że był to po prostu koszmar, spowodowany zbyt częstym zastanawianiem się nad tajemniczą dziewczynką.
W pokoju wspólnym podziękowała koledze i już chciała się skierować do swojego dormitorium, gdy chwycił ją za łokieć.
– Wiesz, że zawsze możesz mi powiedzieć, co cię gryzie, prawda? – zapytał, spoglądając jej w oczy.
Evans przytaknęła szybko i uśmiechnęła się delikatnie. Wyciągnęła ręce, zarzucając mu je na szyję i przytuliła go mocno, chowając twarz pod jego obojczykiem. Objął ją w talii i zaczął jedną dłonią kreślić kółka na jej plecach. Stała tak może przez minutę, aż na dobre się uspokoiła i odsunęła się od Lupina.
– Dziękuję – westchnęła, robiąc krok w kierunku schodów. – Już w porządku.
Na potwierdzenie tych słów uniosła usta w szczerym uśmiechu, a potem ruszyła do dormitorium. Weszła do środka i dostrzegła, że Emily i Gabriele pochylają się nad jakimś czasopismem, chichocząc cicho, natomiast Julie leżała na łóżku i czytała jedną ze swoich ulubionych powieści.
– Natt jeszcze nie wróciła? – zapytała Lily, na co brunetka pokręciła głową.
Chwyciła więc pidżamę i kapcie, po czym zajęła łazienkę, zamykając drzwi na klucz. Rzuciła rzeczy na najbliższą szafkę i odetchnęła kilka razy, zawiązując włosy w koka. Nie miała ochoty przeglądać się w lustrze, dlatego też od razu nalała wody do wanny, która wypełniła się w magicznie krótkim czasie. Evans zsunęła buty, a następnie rozsupłała szatę i ściągnęła ją przez głowę. Usłyszała jakieś ciche brzęknięcie i schyliła się, żeby podnieść różdżkę, która wypadła z jej kieszeni. Serce jej zamarło, kiedy dostrzegła, że drewno było owinięte czymś srebrnym. Zacisnęła powieki i ponownie je otworzyła, mając nadzieję, że jej się to po prostu przywidziało. Nic z tego.
Drżącą dłonią złapała za koniec różdżki i odplątała z niej naszyjnik. Nie wierzyła w to, co widzi. Jak?! Jak znalazł się w jej kieszeni?! Przecież to był tylko sen!
Przycisnęła chłodne palce do czoła i opadła na podłogę, opierając się plecami o wannę. Zaczynała coraz bardziej wariować, ale przecież nie wyobraziła sobie tego wisiorka. Trzymała go w ręce i czuła jego delikatne ciepło; był jak najbardziej materialny.
Przyjrzała mu się uważniej, a po jej ramionach przeszedł jeszcze większy dreszcz. Odrzuciła go w kąt i wbiła paznokcie w policzki, oddychając histerycznie. Nie miała pojęcia, co się z nią działo, a to przerażało ją najmocniej.
Oczko na zawieszce nie było już mlecznobiałe, jak w jej śnie. Zmieniło barwę na szkarłatną. Nie wyglądało pięknie, ani zachwycająco. Przypominało teraz kroplę krwi, a to nie mogło wróżyć niczego dobrego.
***
Witajcie, kochani!
Wiem, pisałam ostatnio, że następnym razem zacznę wcześniej i na pewno się wyrobię, ale oczywiście nic z tego nie wyszło. Przynajmniej wyrobiłam się w ten weekend :)
Przepraszam za brak chronologii, nie mam pojęcia, czemu Wam to robię. To silniejsze ode mnie. I przepraszam, że nadal mam zaległości na Waszych blogach. I że nie odpowiedziałam jeszcze na Wasze komentarze pod poprzednim rozdziałem. Wszystko w końcu nadrobię. Przysięgam.
Dziękuję za miłe słowa, jesteście dla mnie tacy kochani. Uwielbiam Was, naprawdę <3. 
Co do tego rozdziału, ogólnie jestem w miarę zadowolona, bo udało mi się w nim wszystko opisać, chociaż pewnie mogłam też to momentami zrobić lepiej. Miałam napisać, że wyszedł przeciętnie, ale przeczytałam go jeszcze raz i stwierdziłam, że "może być". 
Zero miłostek, więcej akcji, bo ostatnio zwróciliście mi na to uwagę :)
Hm, co jeszcze miałam napisać? 
A, pytałam już na Facebooku (ale nikt mi nie odpowiedział), więc zapytam też tutaj. Można powiedzieć, że zamierzam trochę "wyremontować" zakładkę "Bohaterowie", dlatego jest chwilowo niedostępna. I tu moje pytanie: czy znacie może jakieś aktorki, które pasowałyby na 'role' Gabriele i Emily? Byłabym wdzięczna za każdą podpowiedź. W przypadku Gabie długość włosów nie jest ważna, ale żeby były ciemne. Jeśli macie jakieś pomysły, to śmiało piszcie.
W tym rozdziale nie ma też Natt i Julie, za to jest Lily, której w poprzednim prawie w ogóle nie było. Mam nadzieję, że sytuacja z naszyjnikiem w jakiś sposób Was zaciekawi, chociaż była to całkowita improwizacja. Nie planowałam tego. 
No, to chyba tyle. Jak coś mi się przypomni, to tu dopiszę.
Pozdrawiam gorąco i życzę miłych dwóch tygodni. 
Do napisania!

34 komentarze:

  1. Droga Optimist!
    Czyżbym była pierwsza? Wszystko na to wskazuje. Bez zbędnego przedłużania: świetny rozdział. Biedna Lily. Ja też nie cierpię koszmarów. Fajnie jest mieć kogoś na kim można polegać. Dobrze, że Remus ją wspiera.
    Huncwotom, jak zwykle się upiekło. Eh... głupi ma zawsze szczęście ;) . Szkoda mi tylko Łapy. Też mam okropnego brata, ale chyba nie jest AŻ TAK źle. Regulus to straszny gamoń. Syriusz zasługuje na lepszą rodzinę.
    Pozdrawiam i życzę weny :)
    Ann Black

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana Ann,
      Dziękuję Ci pięknie za komentarz.
      Racja, Huncwoci zawsze mają szczęście, chociaż czasami zdarza się, że ktoś ich przyłapie.
      Syriusz bardzo, bardzo, bardzo zasługuje na lepszą rodzinę. Tak mi go szkoda <3
      Jeszcze raz dziękuję za komentarz i pozdrawiam gorąco :*

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Droga Optimist,
      Rozdział wyszedł Ci bardzo dobrze. Czytając go czułam współczucie, przywiązanie i niesamowitą grozę. Tak, miałam ciary :)
      Zacznę od początku: tak mi szkoda Syriusza. Wczoraj skończyłam czytać po raz kolejny HP i ZF no i co się z tym wiąże - doszłam do śmierci Syriusza co daje mi uczucie straty. I teraz co o nim nie czytam to mi się robi przykro. U Ciebie były tak pięknie opisane jego przemyślenia. Naprawdę zrobiło mi się go okropnie żal; takie złe relacje z rodziną, odpychanie. Dobrze, że chociaż ma wspaniałych przyjaciół :)
      Sen Lily był NIESAMOWITY! Naprawdę. Ten naszyjnik, lustro... Niczym kadr z dobrego horroru. I ta dziewczynka "stała przed nią, przekrzywiając głowę i uśmiechając się tak, że po ramionach Evans przeszły ciarki..." Bomba! Wyobraziłam to sobie i na miejscu Lily bym zeszła z tego świata :D
      Remus jest wspaniałym przyjacielem. Ogólnie lubię, gdy relacje Evans i Lupina są przyjazne, jak sobie pomagają, wspierają się itd.
      Czy wątek przywiązania profesora do szczurów będzie istotny? Coś z tego wyniknie, czy to tylko taki gadżet? ;) Oczywiście nie muszę wspominać, że kawał Huncwotów wyszedł świetnie :D
      I co z moją Gabriele? Nie wiem dlaczego, ale jakoś mam do niej sentyment i nie mogę się doczekać kiedy dowiem się, o co chodzi :)
      Will, Will, Will, czemu musiałeś mieć szlaban z Natt? Wolę Cię u boku Julie :) A co do Christiana, to szkoda mi go i jego żal spowodowany stratą ojca i tak długiej nieobecności w Hogwarcie spowodował, że trochę bardziej go lubię (znaczy lubię go, ale nie z Lily), ona należy do Jamesa :D
      Jeju, i znów ten wisiorek. Tylko tym razem krew... śmierć, ból, cierpienie? Tylko co, kto, jak, gdzie, kiedy? Czekam na wyjaśnienia :)
      Zapraszam do mnie na nowy rozdział :D chociaż wiem, że nie masz czasu. Zajrzyj jak znajdziesz chwilkę ;)
      Weny, czasu i radości :)
      Buziaki :*

      Usuń
    2. Kochana Natalio,
      Bardzo mi miło, że rozdział wzbudził w Tobie takie emocje :)
      Syriusz jest taki kochany, że praktycznie zawsze mi go szkoda w takich momentach. Dobra, w trzech zdaniach powtórzyłam trzy razy słowo "taki". Brawo. Jednak w dwóch zdaniach. Mat-fiz tak bardzo :D
      Wracając do tematu, uwielbiam go <3 Cieszę się, że spodobały Ci się jego przemyślenia, bo miałam wrażenie, że przynudzam :)
      Jeju, dziękuję za miłe słowa na temat słów... <-- źle ze mną, już nawet nie widzę, co piszę :")
      Poprawka: na temat snu. Faktycznie, cała ta sytuacja z dziewczynką przypomina wycinek z jakiegoś horroru. Na miejscu Lily pewnie dostałabym zawału. Jak nic :D
      Też lubię, kiedy relacje Lily i Remusa są przyjazne. A kiedy relacje Lily i Syriusza są przyjazne, to po prostu jestem przeszczęśliwa <3
      Przywiązanie profesora do szczurów nie było zbyt istotne, ale zostało już wyjaśnione w nowym rozdziale :)
      Sprawa Gabriele powinna się wyjaśnić w "trzynastce", mam nadzieję, że nie pechowej.
      Miło mi, że Chris jakoś Cię do siebie przekonał. Troszkę. :D
      Co do wisiorka, to się okaże w przyszłości. Na razie nic nie zdradzam.
      Na pewno wpadnę do Ciebie, jak tylko znajdę chwilę wolnego czasu. Nie mogę się już doczekać, aż nadrobię wszystkie blogi.
      Pozdrawiam gorąco i dziękuję pięknie za ten cudowny komentarz :*
      Całuję i ściskam mocno!

      Usuń
  3. Widzę, ze znowu cofasz date, zastanawia mnie, jak to robisz? Hah. Notka Faktcznie mocno się rożni od poprzedniej, watki miłosne sa tylko wspomniane, jest za to duzo akcji. Wydaje mi się, ze najlepiej by był, gdybys mieszała te watki w jednym pośce, wtedy byłyby dobrze zachowane proporcje miedzy uczuciami a akcją ;) mimo to rozdział mi się podobał. Intryguje mnie coraz bardziej dziewczynka lrzesladujaca Lily zarówno w realu, jak i w śnie. No i ten naszyjnik, czyzby za jego pomocą mozna by sie skontaktować z dzieckiem? Moze Lily powinna się wygadać Remusowi albo Natt?raczej nie sądzę, zeby zwariowała, to musi miec zwiazek z magia xD podobał mi sie żart zhuncwotow, pomysłowy. Choc troche szkoda, ze natchnął Syriusza do niego Regulus... Az zal patrzeć, ze ze tak bardzo się nie dogadują :(. Mam rowniez nadzieje, ze prędzej czy pozniej dowiemy sie, dlaczego Emily tak bardzo nienawidzi Lily. Czy to w ogole ma jakies podstawy??? Hm... No i nie spodziewałam sie, ze Chris wczesniej nie chodził do Higwartu... Szkoda, ze nie napisałas, dlaczego i czy zmienił szkole, czy moze dotychczas uczył się w domu... To ciekawy watek i liczę, ze szybko się dowiemy. :) pozdrawiam i zapraszam na nowy, siódmy rozdział na zapiski-condawiramurs.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnio faktycznie często zmieniam datę dodania rozdziału, ale postaram się już wyrabiać w terminie :D
      Tak chyba byłoby najlepiej i raczej będę się do tego stosować.
      Cieszę się, że rozdział Ci się spodobał.
      Co do naszyjnika, na razie nic nie zdradzam ;)
      Lily rzeczywiście powinna porozmawiać z Natt albo Remusem, ale jest uparciuchem i chce sobie ze wszystkim poradzić sama. Poza tym, nie chciałaby ich martwić, dlatego udaje, że nic się nie dzieje.
      Na pewno w końcu dowiecie się, dlaczego Emily jej tak bardzo nienawidzi.
      Jeśli chodzi o Chrisa, także wszystko się kiedyś wyjaśni, no, już niedługo :)
      Również pozdrawiam serdecznie i oczywiście wpadnę do Ciebie w wolnej chwili.
      Całusy :*

      Usuń
    2. Zapomniałam podziękować. Brak kultury z mojej strony :D
      Tak więc: dziękuję pięknie za komentarz ♡
      Jeszcze raz buziaki :*

      Usuń
  4. Hej, zdecydowanie akcja z Lily była najlepsza z całego rozdziału! Jej sen: genialny i pewnie dlatego, że wcale nie wiedziałam, że to sen, dech mi zaparło! Nawet było mi trochę szkoda, że nie działo się to naprawdę, ale końcówką bardzo skutecznie to naprawiłaś ;P Martwi mnie trochę stwierdzenie, że to była czysta improwizacja, akcja była na tyle ciekawa, wciągająca i zawiła, że to nie lada wyzwanie by jakoś sensownie to wyjaśnić, liczę że mnie nie zawiedziesz ;)

    A więc, weny i huncwotów ;)

    niecnimarudersi.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej,
      Cieszę się, że ten sen Ci się spodobał. Spokojnie, mam wszystko ułożone w głowie. Chodziło mi raczej o to, że nie planowałam nic o tym naszyjniku, wpadłam na to spontanicznie, ale wszystko się ze sobą wiąże i w końcu się wyjaśni :)
      Dziękuję bardzo za komentarz i pozdrawiam gorąco :*

      Usuń
  5. Okeej... wcale się nie boję! Dobra może trochę. Czytam ten rozdział po północy i muszę do toalety, ale... WYSTRASZYŁAŚ MNIE TĄ DZIEWCZYNKĄ! Trudno muszę wytrzymać do rana xDD Teraz cały czas wydaję mi się,że ktoś mi się przygląda. Ale dosyć już o mnie i o zrytej dziewczynce. Rozdział ekstra jak zwykle. Chris jak zwykle wkurzający,Will jak zawsze słodki. Szczerze mówiąc miałam nadzieję że będe pierwsza... no ale trudno.
    Pozdrawiam i życzę weny!
    ~NOX
    nowepokoleniefelicity.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej,
      Przepraszam, że Cię wystraszyłam, ale miło mi, że tak odebrałaś ten rozdział :)
      Dziękuję bardzo za komentarz.
      Całuję :*

      Usuń
  6. No i jak zawsze super!
    Akcja z Lily - najlepsza. Czułam jak mi ciarki przechodziły po plecach. Zawsze jak sobie wyobrażałam jakąś straszną dziewczynkę, kiedy byłam mała, miała blond włosy i niebieskie oczy. A do tego dodałaś ten przerażający uśmiech - normalnie jak z moich najgorszych koszmarów. Tak więc na mnie ta sytuacja dość mocno zadziałała
    A czemu Chris przyszedł do Hogwartu tak późno? A to też mnie ciekawi :)
    Dobra, dobra ja już będę się zbierać, bo czeka na mnie Balladyna -.- na jutro trzeba całą przeczytać.

    Przy okazji, u mnie pojawił się kolejny rozdział :)
    zakrecone-zycie-huncwotow.blogspot.com

    Dużo weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny i jeszcze raz weny!
    Bianka :)

    Ps. Czy wspominałam o wenie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej,
      Cieszę się, że spodobała (o ile mogę to tak nazwać ^^) Ci się scena z Lily. Miałam takie założenie, żeby było to lekko straszne (? Nie wiem jakiego użyć słowa).
      Co do Chrisa, niedługo powinno się to wyjaśnić. Jeszcze nie w najbliższych rozdziałach, ale trochę później :)
      Powodzenia w takim razie z Balladyną (chociaż już pewnie dawno ją przeczytałaś, a może nawet skończyliście omawiać, ale chciałam być miła ^^).
      Przepraszam, że tak późno odpisuję i dziękuję ślicznie za komentarz.
      Wpadnę do Ciebie w najbliższym czasie.
      Pozdrawiam gorąco i także życzę weny :*

      Usuń
  7. Hejka hejka :)
    Rozdział superowy jak zwykle.
    Sen Lily? Wow. Uwielbiam horrory. Uwielbiam takiego przerażające dzieci :D hehe chyba zabrzmiało to niepokojąco. Szczerze taka scena mogłaby się pojawić w horrorze. Brawo dla ciebie. Tylko ciekawe o co w tym wszystkim chodzi. Mam nadzieję że niedługo się dowiemy.
    Remus jest wspaniały. Sama chciałabym mieć takiego - męskiego - przyjaciela ;)
    Huncwotom znowu się upiekło? Pff szok :D
    Współczuje Syriuszowi jego stosunków z rodzinę, ale dobrze że ma wspaniałych przyjaciół którzy go wspierają.
    No i w końcu Chris !!!! Fajnie by było jeżeli byłby z Lily, ale jeśli tak się nie stanie to wiesz ;) ja się chętnie nim zajmę. Przystojny, uroczy i dość nieśmiały. Ideał :)
    Pozdrawiam i ... weny życzę ;) no i zapraszam do siebie.
    Gabie ... może India Eisley by pasowała? Albo Rosa Salazar. :)
    A Emily? Hm. Jak czytałam opisy o niej to wyobrażałam ją sobie jako Gabriellę Wilde :)
    Jeszcze raz pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej,
      Faktycznie ten sen przypominał trochę scenę z horroru. Na pewno wszystko się kiedyś wyjaśni i raczej będzie to sporym zaskoczeniem, ale na razie nic nie zdradzam :D
      Oj, też bym chciała takiego Remusa. A najlepiej Remusa, Jamesa, Syriusza i Chrisa :D ♡♡♡
      Haha, też bym się chętnie "zaopiekowała" Christianem, ale niestety (albo stety) planuję dla niego coś innego :) W każdym razie miło mi, że go lubisz.
      Dziękuję pięknie za komentarz i za propozycje postaci Gabie i Emily, ale wybrałam już inne aktorki :'(
      Mimo to bardzo bardzo bardzo bardzo dziękuję za podanie tych. Może wykorzystam je do innych bohaterek.
      Pozdrawiam gorąco :*

      Usuń
  8. Cześć :)
    Oj, jaki smutny początek. Zawsze wyobrażałam sobie jednak, że bracia Black dogadywali się całkiem nieźle i dopiero z czasem ta więź osłabła. U Ciebie Syriusz nieco chłodniej odnosi się do całej sprawy, może zbyt chłodno, chociaż dodałaś wzmiankę, że to głównie teoria.
    O, i jest nasza mała, upiorna znajoma! Ciekawe, co to za naszyjnik. Lubię takie wątki, gdzie mieszają się jawa i sen. Jak zwykle, nie wiadomo nic :)
    Szkoda, że z rozmowy Gabriele i Emily znowu nic nie wyszło. Właściwie, to chyba trudno je nazwać przyjaciółkami, skoro obie mają przed sobą sekrety i tematy tabu. Dziwna relacja, znowu impas.
    Pan Walker znowu zaplusował i urządził chyba pierwszy w historii szlaban, który nie był aż taką straszną karą.
    Ech, i znowu Chris i Will, Will i Chris :) Chociaż pojawiają się dość często, wciąż mam problem z odróżnieniem ich - wydają się trochę bezbarwni, nie wyróżniają się niczym szczególnym. Tacy idealni, wymuskani, wiecznie słodko uśmiechnięci... ;)
    Podobało mi się, że w tym rozdziale były jedynie wzmianki o Natalie i Julie, zawsze to ciekawie opisać też innych (zwłaszcza Huncwotów!). Poza tym, zaciekawiłaś mnie rozwojem akcji w związku z tajemniczą dziewczynką, chociaż nadal nie mam pojęcia, o co może chodzić. Chcę jeszcze :)
    Z pozdrowieniami
    Eskaryna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej,
      Rzeczywiście Syriusz dość chłodno traktował i traktuje Regulusa. Tak na razie postanowiłam ich przedstawić.
      No, w sumie przez większość tego opowiadania nie będzie wiadomo nic o tej dziewczynce, chociaż pewnie pojawią się jakieś poszlaki. Jednak do wyjaśnienia całej sprawy jeszcze daleko, daleko :)
      Gabriele i Emily może nie do końca znają definicję przyjaźni, skoro sobie wzajemnie nie ufają.
      Jeśli chodzi o Chrisa i Willa, faktycznie na razie są może trochę bezbarwni, bo ich rola w opowieści ogranicza się tylko do rozmów z dziewczynami, ale już niedługo :)
      Cieszę się, że udało mi się Cię zaciekawić.
      Pozdrawiam gorąco i dziękuję za komentarz.
      Całusy :*

      Usuń
  9. Cudowny rozdział ! Zakochałam się <3 Mam nadzieję, że w sobotę lub w niedzielę będzie następny *.* Super blog, naprawdę bardzo mi się podoba ^^ Na moim blogu podkreśliłam to i poleciałam Twój blog i mam nadzieję, że będzie jeszcze więcej fanów i komentarzy i wyświetleń! Ten naszyjnik - super to wymyśliłaś, a ta dziewczynka zaczyna mnie przerażać. Ciekawe co ona zapowiada. Pewno Ty już wiesz nawet jakie oni dostaną OWUTEM-Y ale nie mogę się doczekać wyjaśnienia tej sytuacji. Piszesz wspaniale i dziękuję, że doszłaś już tyle! Ci Chris i Will... Hmmm.... Podoba mi się, że Will tak razem z Natt, ale zgadzam się z Natalią Żywicką, że Lily należy do James'a. Szkoda mi Christiana i nawet mógłby troche pochodzić z Lily, aby Potter był zazdrosny, ale wtedy musiałby sie miec na baczności. Dobrze, że sobota (31 dopiero) nie jest aż tal daleko bo chyba taka była data nowego rozdziału co nie? Chyba że w tą sobote :0
    Uszanowanko
    Lily

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej,
      Dziękuję Ci pięknie za wszystkie miłe słowa ♡
      Sytuacja z dziewczynką niestety nieprędko się wyjaśni.
      Co do Chrisa, na pewno nie zajmie miejsca u boku Lily na długo. Ale droga do jej zejścia się z Jamesem musi być długa i kręta. W każdym razie, to blog o Jily, więc możecie być spokojni, że pod koniec Evans będzie z Jamesem. :)
      Tak, rozdział już się pojawił, a ja oczywiście odpisuję na komentarze ze sporym opóźnieniem.
      Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam gorąco :*

      Usuń
  10. O matko!
    Przez przypadek trafiłam na Twojego bloga i muszę Ci powiedzieć, że jestem szczerze oczarowana. Masz wieeelki talent. Cudownie trzymasz się kanonu a jednocześnie wplatasz własne wersje wydarzeń w taki sposób, że to absolutnie nie razi a wspaniale urozmaica :)
    Na pewno będę zaglądać. Jest to pierwsze Jily, które mnie zainteresowało. Przyssałam się do Twojej opowieści i nie puszczę :P
    Masz piękne i realistyczne opisy sytuacji. Uwielbiam czytać o rozterkach Syriusza *-*
    Nie mam słów żeby wyrazić mój zachwyt. Chylę czoła i trzymaj tak dalej :D
    Pozdrawiam Bellatrix :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej,
      Jeju, dziękuję pięknie za takie cudowne słowa ♡
      Nie wiem nawet co napisać, więc jedynym podsumowaniem będzie wielkie DZIĘKUJĘ.
      Naprawdę mi miło, że moje opowiadanie Cię zainteresowało.
      Pozdrawiam gorąco i ślę całusy :*

      Usuń
  11. Witam!
    Pha, jak zwykle musiałam się spóźnić o kilka dni. Wybacz.
    ,,Dziewczynka stała przed nią, przekrzywiając głowę i uśmiechając się tak, że po ramionach Evans przeszły ciarki..." Nigdy za dziećmi nie przepadałam. Zawsze wydawały się być... dziećmi. Małymi, przerażającymi dziećmi. Nie wiem, co w nich uroczego...
    ,,Jednocześnie zastanawiała się, kim była ta blondynka." Czekaj... właśnie coś sobie uświadomiłam... ja jestem blondynką! Nie ma, co, spostrzegawcza jestem. Jeśli mam być szczera to nie wiem zbytnio, co napisać, ale postaram się jednak coś napisać.
    Te koszmary (bo na jednym z pewnością się nie skończy) mają na sto procent jakiś związek z tym naszyjnikiem. Nie powiem, że nie. Robi się ciekawiej i raczej można być pewnym, że Twoje opowiadanie nie skupi się tylko na miłościach i zakochaniach nastolatków. Całe szczęście.
    Remus i Lily! <3
    Sooo cuuutee! Bardzo podoba mi się, gdy ktoś opisuje jakieś bliższe stosunki pomiędzy Lily, a którymś z Huncwotów. Nie wiem czemu, ale wydaje mi się to być naprawdę sooo cuuuteee! <3
    Zachowanie chłopaków tam w dormitorium było takie... dziwne?
    Nie zrozum mnie źle, ale wydawało mi się to być troszeczkę nienaturalne. A może to moje przewidzenia? Pewnie tak.
    Miałam napisać dłuższy komentarz, ale znowu mi nie wyszło. Ugh! To się robi irytujące...
    Życzę Ci, abyś utopiła się w morzu weny oraz z niecierpliwością oczekuję nn!
    Selene Neomajni
    PS: U mnie nowy rozdział i byłoby miło gdybyś go skomentowała ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej,
      Nie ma za co! Ja spóźniam się u Ciebie już pewnie kilka tygodni za co stokrotnie przepraszam, ale na razie nie mogę znaleźć zbyt wiele czasu na czytanie i komentowanie blogów.
      Ja akurat lubię dzieci i uważam, że są całkiem urocze, ale te małe, malutkie. :)
      Uwielbiam, kiedy Lily ma dobre stosunki z Remusem albo Syriuszem. ♡♡♡ No i oczywiście z Jamesem, ale to wiadomo :D
      A co dokładnie było nienaturalne? Rozmowa? Może mogłabym to jakoś poprawić.
      Dziękuję pięknie za komentarz i obiecuję, że do Ciebie wpadnę, jak tylko znajdę wolną chwilę.
      Całusy :*

      Usuń
  12. Jutro (a właściwie dzisiaj) dodam komentarz. Rozdział już przeczytany, ale usypiam i dopiero dziasiaj powrócił mi internet. :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No więc jestem :D
      Internet mi dopiero dzisiaj w nocy em... pozwolił wchodzić na blogi.
      Nie mam za bardzo czasu na pisanie komentarzu, więc wybacz mi za bardzo krótki :/
      Bardzo ciekawie opisujesz uczucia Syriusza. Moim zdaniem temat rodzinny Blacków jest ciężki do pisania, a tobie wyszło to bardzo dobrze.
      Później ten sen Lily. To było straszne! Nie mogę się doczekać jak to wyjaśnisz :D. Remus jest naprawdę świetnym przyjacielem.
      Huncwoci <3
      Uhuuu <3
      Jestem bardzo ciekawa dlaczego Chris tak późno przyjechał do Hogwartu...hm...
      Przepraszam, że tylko tyle ale mam głowę bardzo pustą głowę i muszę się uczyć na jutrzejszy test :/

      Usuń
    2. Też miałam kłopoty z internetem w weekend, więc Cię rozumiem.
      Nic nie szkodzi, nie jest wcale taki krótki, a poza tym sama cierpię na ciągły brak czasu, więc, jak już pisałam, rozumiem :)
      Cieszę się, że spodobał Ci się opis uczuć Syriusza.
      Co do snu Lily, trochę będzie trzeba poczekać na wyjaśnienia. Nie wiem, jak długo, tak więc życzę Wam cierpliwości :)
      A jeśli chodzi o Chrisa i jego późniejsze pojawienie się w Hogwarcie, to wyjaśni się już wkrótce.
      Pozdrawiam gorąco i mam nadzieję, że test dobrze Ci poszedł.
      Dziękuję za komentarz.
      Całusy :*

      Usuń
  13. Zamęczysz kobieto tę biedną Lily. Nie dość, że zjawa dziewczynki ją prześladuje, to jeszcze jakieś naszyjniki znajduje. Coraz bardziej się o nią martwię i myślę, że powinna komuś się zwierzyć, a Remus jak najbardziej w tej roli by się sprawdził. To wspaniały przyjaciel:)
    Co też robi takiego ta Gabriela, że nawet przyjaciółce nie chce powiedzieć.
    Same zagadkowe zagadki, trzymasz nas w takiej niepewności, że aż czytając ostatni wyraz masz ochotę złapać za monitor i krzyczeć "WIĘCEJ"!
    Huncwoci<3 Ach te nieznośne chłopaki:D
    Miłość kwitnie między Natt i Willem:)
    Pozdrawiam i czekam:)
    Rogata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, faktycznie nie serwuję Lily łatwego życia. Powinna się komuś zwierzyć, ale czy to zrobi? Hmm, raczej na pewno. Ale to w przyszłości :) Nie może się przecież z tym mierzyć całkiem sama.
      Zagadka Gabriele wyjaśni się już w przyszłym rozdziale, a przynajmniej tak planuję :)
      Dziękuję pięknie za komentarz i pozdrawiam gorąco :*
      Całusy!

      Usuń
  14. Przepraszam, że tak późno przybywam z komentarzem! Rozdział przeczytałam już w dzień dodania, ale nie miałam od tamtej pory zbyt wiele czasu, żeby go skomentować :/
    Na początek chciałabym jeszcze podziękować Ci z całego serca za wszystkie komentarze u mnie i obiecuję, że odpowiem na nie jak tylko znajdę wolną chwilkę :)
    Dobra, to teraz przejdźmy już do rozdziału :)
    Strasznie szkoda mi Syriusza, bo ma taką a nie inną rodzinę i beznadziejna relacje z bratem... On zasługuje na to, żeby być kochanym i docenianym więc tyle dobrze, że dostał to w momencie kiedy zamieszkał u Potterów.
    Merlinie! Znowu ta przerażająca dziewczynka. Już o tym pisałam pod którymś wcześniejszym rozdziałem, ale gdybym była na miejscu Lily i zobaczyła ją najpierw w lustrze, a potem bezpośrednio przed sobą, to od razu zeszłabym na zawał (mimo, że to był tylko koszmar).
    Jestem ciekawa gdzie i dlaczego znika Gabriele i czemu tak właściwie Emily nienawidzi Lily... Mam nadzieję, że niedługo się tego dowiemy, albo chociaż dostaniemy jakieś wskazówki :D
    I ten wisiorek! To mnie teraz zaciekawiłaś. Jak on się znalazł u Lily skoro spotkanie z blondynką było tylko snem (chociaż nie zdziwiłabym się wcale, gdyby okazało się, że to wcale nie był sen xD)?!
    Czekam na następny rozdział i pozdrawiam serdecznie :*
    Veriatte

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej,
      Nie ma za co. Doskonale rozumiem brak czasu na dodanie komentarza, bo sama się niestety z tym zmagam :(
      Masz rację, że Syriusz zasługuje na kochającą rodzinę. Jak nikt inny. ♡ Szkoda, że los (a raczej Rowling ^^) postawił go przed taką sytuacją. Chociaż gdyby nie to, pewnie byśmy mu tak nie współczuli, a co za tym idzie: mniej byśmy go lubili, więc to nawet lepiej.
      Też bym pewnie zeszła na zawał. Dwa razy :D Najpierw we śnie, a potem po przebudzeniu. A potem jeszcze po znalezieniu naszyjnika. Czyli trzy :)
      O Gabriele dowiecie się wszystkiego albo większości w przyszłym rozdziale, a na rozwiązanie sprawy Emily trzeba będzie trochę jeszcze poczekać.
      Zagadka naszyjnika też się w końcu wyjaśni. Czy prędko? Nie wiem ^^
      Dziękuję za cudowny komentarz i pozdrawiam serdecznie.
      Całusy :*

      Usuń
  15. Droga Optimist,
    rozdział jak zwykle genialny, ale jesteśmy monotematyczne, prawda? Cały czas piszemy Ci to samo, ale co mamy zrobić, gdy piszesz tak genialnie? Możemy tylko chwalić!

    Cieszymy się, że wrócił wątek dziewczynki-widmo. Jest on wprawdzie nieco przerażający, ale jakże ciekawy! Zastanawiamy się, jaką rolę ta mała blondynka odegra w życiu Lily i dlaczego wciąż ją prześladuje. I jeszcze ten naszyjnik. My także myślałyśmy, że to tylko sen, nie wiemy jakim cudem się zmaterializował i co miałby oznaczać. jesteśmy tego bardzo ciekawe.

    Remus to prawdziwy przyjaciel. Zresztą nie tylko on. Wszystkich twoich bohaterów łączą prawdziwe i głębokie relacje. A Ty opisujesz to tak genialnie, że jak się o tym czyta, ma się wrażenie, że stoi się obok nich. Zupełnie jakbyśmy były w Hogwarcie!

    Huncwotom jak zwykle do śmiechu. Dobrze, że ich ofiarami padli Ślizgoni, których szczerze nie cierpimy. Regulus dostanie za swoje. Mamy nadzieję, że Syriusz jednak nie będzie za bardzo przejmował się swoją rodziną. Doskonale go rozumiemy, chciałby odczuć trochę rodzinnej miłości, ale w tej kwestii to Lily ma rację. Łapa jest cudownym chłopakiem, po prostu jego rodzina to sami popaprańcy. Mamy nadzieję, że w końcu zda sobie z tego sprawę.

    Ściskamy,
    ~ Łapa i Rogacz

    OdpowiedzUsuń
  16. Witam drogą Optimist!
    O matko, byłam przekonana, że opuściłam mniej rozdziałów, a tu co? 3... O Merlinie, przepraszam! Dotrwałam do końca tygodnia i wszystko się już poukładało, obiecuję, że nigdy nie pojawi się już tylu zaległości!...
    Z góry przepraszam, że ten komentarz nie będzie bardzo długi, ale dzisiaj już tyle pisałam, że mój limit kreatywnych domysłów prawie się wyczerpał. Nie przedłużając.

    Scena z dziewczynką - świetna! Wszystko opisane było tak super, że przelatywałam po linijkach jak najszybciej, by tylko się w końcu dowiedzieć jak to wszystko się zakończy. Cała historia jest pełna tajemnic i wątków, tak jak z tym naszyjnikiem... Mam nadzieję, że nie będziesz długo trzymać w niepewności i że w przyszłych rozdziałach cokolwiek na ten temat się pojawiło! No i ten naszyjnik... Ktoś defninitywnie musiał wpłynąć na jej sen, a sam podłożyć go w nocy, no innego pomysłu nie ma... Nie wiem jak zachowywałabym się na jej miejscu, prawdopodobnie złapałabym butelkę wody, miskę żelków i siedziała w dormitorium całkiem zakryta pod kocem. O tak, życie bez zawałów jeszcze mi miłe.
    Bardzo fajnie, że ukazałaś też wszystko z nieco innej strony, a mam tutaj na myśli Chrisa i spółkę. To takie urocze, że jest tak bardzo blisko związany ze swoją mamą, nigdy nie spotkałam się z takową zażyłością w opowiadaniu i bardzo fajnie.
    No i w sumie moment na smutniejszą część komentarza. Syriusz. Jesteś kolejną osobą, która rani moje serce przedstawiając w tak... realny sposób całą jego sytuację.
    Lecę do następnego,
    buziaki,
    Ola

    OdpowiedzUsuń