Rozdział dedykuję mojemu tacie, który obchodzi niedługo urodziny. Wszystkiego najlepszego!
***
6. (Nie)przemyślany dowcip, część 2
Ich
szlaban skończył się po dokładnie trzech godzinach, czyli o ósmej. McGonagall
pozwoliła im udać się na kolację, a sama została jeszcze chwilę, aby uprzątnąć
z biurka niepotrzebne papiery. Zaczęła się zastanawiać, czy nie postąpiła zbyt
pochopnie, karząc wszystkich. Doskonale wiedziała, że grono winowajców zawężało
się do samych Huncwotów. Jednak, kiedy cała była pokryta fioletową mazią,
zupełnie o tym nie myślała. Dopiero po zmyciu z siebie tej substancji, co wcale
nie okazało się takie proste, przyszło jej do głowy, że była trochę niesprawiedliwa
dla swoich uczniów. Niestety nie mogła cofnąć im szlabanu, bo wtedy musiałaby
przyznać się do błędu, a to nie wchodziło w grę. 6. (Nie)przemyślany dowcip, część 2
Tymczasem,
kiedy nauczycielka rozmyślała nad całą sprawą, siedmioro Gryfonów wraz z dwójką
Krukonów zbliżało się do Wielkiej Sali, w której nie było już prawie nikogo. Większość
osób dawno zdążyła zjeść kolację i wrócić do swoich pokojów wspólnych. Lily była
tak zmęczona, że stwierdziła, żeby po prostu usiąść na pierwszych z brzegu
miejscach, nie przejmując się podziałem na domy. Tak też zrobili. Opadli na
ławki, nie zwracając nawet uwagi, kto koło kogo siedzi. Evans wiedziała tylko,
że jest wciśnięta pomiędzy Natt i Julie, więc rozglądnęła się uważniej. Will
zajął miejsce po drugiej stronie Optone, a tuż za nim Peter nakładał już na
talerz kopy jedzenia. Naprzeciw zaś rozsiadła się pozostała trójka Huncwotów i
Christian, który na całe szczęście był oddzielony od Jamesa Syriuszem. Wszyscy
powoli chwycili za sztućce, ale nikt się nie odzywał, co było dość niezręczne. Ruda
zakręciła nadgarstkami w powietrzu, próbując pozbyć się z nich delikatnego mrowienia.
Z westchnieniem podniosła dzbanek soku dyniowego i nalała go sobie do szklanki.
Przebiegła wzrokiem po resztkach, jakie zostały z posiłku, po czym sięgnęła po
tosta z serem. Już podnosiła go do ust, w znudzeniu obserwując Blacka, który
jakimś cudem znalazł naleśniki z dżemem, kiedy ciszę rozdarł wrzask Natalie:
–
LILS! Co ty wyprawiasz?!
Evans
tak się przestraszyła, że aż podskoczyła, a jej kolacja wylądowała na podłodze.
Złapała się za serce i odetchnęła ciężko, kierując wzrok na przyjaciółkę. Niewiele
brakowało, a dostałaby przez nią zawału.
–
S jest przed T w alfabecie – powiedziała poważnym głosem szatynka, więc Lilka
wytrzeszczyła na nią oczy ze zdziwienia. – Najpierw sok, potem tost! –
wyjaśniła, teraz śmiejąc się do rozpuku. – Niczego nie nauczyłaś się na tym
szlabanie?
Lily
pokręciła głową z niedowierzeniem, kiedy reszta towarzystwa zachichotała
zgodnie. Spojrzała na kawałek chleba rozpłaszczony na brudnej posadzce,
uśmiechając się z rozbawieniem. Natt czasami była naprawdę nieobliczalna. W tym
momencie, zadowolona z siebie nakładała na bułkę sałatę i szynkę.
–
Zaczynam się zastanawiać, jak głośno potrafiłabyś krzyknąć: „Lils!”, gdyby na
przykład przez sufit wleciał tutaj ogromny smok… – Zaśmiała się Ruda. – Skoro wrzeszczysz
jak opętana, żeby powiedzieć mi o tostach – dodała z naciskiem na ostatnie
słowo.
Optone
wystawiła jej język, smarując szynkę majonezem.
–
Skąd mogłam wiedzieć, że podskoczysz ze strachu i wszystko wyleci ci z rąk? – zadała pytanie retoryczne.
Nie
otrzymała na nie odpowiedzi, bo Lilka wyciągnęła dłoń w kierunku talerza z
tostami i spostrzegła, że ten jest pusty. Chłopcy spodziewali się, że na jej
twarzy pojawi się irytacja, ale w jej oczach błysnęły wesołe ogniki. Odwróciła
się w stronę przyjaciółki i podbiła jej rękę do góry tak, że przygotowywana
pieczołowicie przez ostatnie kilka minut bułka wyleciała w powietrze. Natt
zaczęła rozpaczliwie wymachiwać dłońmi, żeby ją złapać, co spowodowało kolejną
salwę śmiechu. W końcu udało jej się przycisnąć swoją kolację do piersi,
ratując ją przed upadkiem. Spojrzała triumfalnie na Evans, a jej usta
rozciągnęły się w szerokim uśmiechu.
–
Masz szczęście, że jestem mistrzynią w łapaniu latających bułek – zażartowała i
szturchnęła Rudą w żebro. – Powinnaś się ode mnie uczyć.
Lily
przewróciła oczami i znowu zaczęła rozglądać się za czymś smacznym. Widząc to,
Black uniósł kąciki ust do góry. Na stole w ich pobliżu nie zostało już
praktycznie nic.
–
Evans zasługuje na połowę tej bułki, bo przez ciebie nie ma teraz co jeść –
oznajmił, patrząc na Natalie.
Ruda
wydała z siebie okrzyk wdzięczności i przybiła Syriuszowi piątkę nad stołem. James
wpatrywał się w ich złączone przez ułamek sekundy dłonie, czując narastające
rozdrażnienie. Dlaczego Black potrafił z nią normalnie rozmawiać, a on nie? To
było takie niesprawiedliwe. Zacisnął zęby i spojrzał na jej szeroki uśmiech,
który go rozmiękczył. Uwielbiał, kiedy tak się uśmiechała. Optone zawsze
potrafiła ją rozbawić, nawet wtedy, gdy zrzucała jej jedzenie na podłogę. Może
nie własnoręcznie, ale się do tego przyczyniła. A Lily nie była na nią ani
trochę zła.
Pomyślał,
że chciałby mieć z nią taką samą relację, doprowadzać ją do śmiechu, żeby z jej
twarzy nigdy nie schodził ten piękny uśmiech.
–
Lils i tak nienawidzi szynki – powiedziała Natt, wzruszając ramionami. – To
byłoby marnotrawstwo, Black.
Po
tych słowach, Potter błyskawicznie zerwał się z ławki, żeby uprzedzić
pozostałych. Czuł, że jeśli nie zareaguje szybko, Christian może zaoferować jej
część swojego posiłku. Natomiast Remus już nawet rozdzielał jedzenie na
talerzu, aby podzielić się z dziewczyną. Evans zaczęła się śmiać, widząc minę Syriusza,
który zamarł z naleśnikiem w połowie drogi w jej kierunku i patrzył teraz na
przyjaciela. Wyglądał tak zabawnie, że nie dało się nie wybuchnąć śmiechem.
–
Na co masz ochotę? – zapytał James, ciągnąc rękę Blacka z powrotem. – Rozejrzę
się po stołach i coś ci przyniosę – zaoferował z uśmiechem.
Spojrzała
na niego, otwierając szerzej oczy. Tego się nie spodziewała. Pokręciła głową i
sama zaczęła podnosić się z miejsca. Nie chciała, żeby to wyglądało, jakby
tylko czekała, aż podadzą jej jedzenie na talerz. Zaczerwieniła się na samą
myśl, ale Natt pociągnęła ją za łokieć, zmuszając do pozostania przy stole.
–
Nie… Nie musisz mi nic przynosić – powiedziała z zakłopotaniem Lily. – Ja… –
zaczęła, jednak napotykając jego stanowczy wzrok i czując, że Natalie szturcha
ją kolanem, poddała się. – Cokolwiek, mogą być płatki, jeśli je znajdziesz –
westchnęła ciężko, a chłopak zasalutował i odszedł w głąb Wielkiej Sali.
Optone
machnęła ugryzioną bułką w stronę przyjaciółki i spojrzała na nią tak, jakby
chciała jej udzielić jakiejś bardzo ważnej rady. To musiało jednak poczekać, aż
przełknie kęs i będzie zdolna do mówienia. Lilka w tym czasie zdążyła podziękować
Syriuszowi za to, że chciał oddać jej swojego naleśnika, a potem Remusowi, którego
jedzenie na talerzu nadal było podzielone na dwie kupki. Czuła się coraz
bardziej zażenowana, więc zagryzła wargi i przeniosła wzrok na Christiana. Odetchnęła
głęboko.
–
Nie mów, że ty też… – zaczęła, ale uśmiech blondyna był wystarczającą
odpowiedzią. Roześmiała się i w końcu podziękowała wszystkim. – Oprócz Natt. Nie
podzieliłaby się ze mną, nawet gdybym umierała z głodu – dodała, szczerząc się.
Szatynka
nareszcie przeżuła to, co miała w ustach i szturchnęła przyjaciółkę w ramię,
próbując udawać urażoną. Na chwilę zapomniała o tym, co chciała wcześniej
powiedzieć, ale zaraz zachłysnęła się powietrzem i wygłosiła swoją „radę”
przemądrzałym tonem:
–
Nigdy nie rób czegoś, jeśli ktoś może zrobić to za ciebie. – Jej głos
podejrzanie przypominał wysoki szczebiot Emily i wszyscy oprócz Christiana i Willa
domyślili się, kogo naśladuje dziewczyna.
Lily
zmarszczyła nos i skrzywiła się z niesmakiem.
–
Nawet mi o niej nie wspominaj – mruknęła gorzko. – Słyszałaś, co nagadała
McGonagall. Ciekawe dlaczego zawsze w jej opowieściach jestem okropna i
najgorsza? – zapytała ironicznie, a po chwili uśmiechnęła się szeroko. –
Szkoda, że nie widzieliście jej miny, jak dostała tymi ziemniakami. Gdybym nie
była taka zła, pewnie umarłabym ze śmiechu. Prawda, Remus?
Chłopak
pokiwał głową i spróbował odtworzyć minę blondynki na własnej twarzy. Oznaczało
to, że w końcu przestał się przejmować jej słowami, co bardzo ucieszyło Lilkę. Syriusz
roześmiał się, a Natt zaczęła odgrywać krótką scenkę, chociaż nie widziała
osobiście tego wydarzenia. Kiedy skończyła, zorientowała się, że Will nie ma
pojęcia, o co chodzi, więc zaczęła mu opisywać Madile, używając takich określeń
jak „wredna żmija” i tym podobnych. Christian także słuchał jej uważnie,
zastanawiając się, co mogło aż tak zirytować Evans. Jednocześnie zauważył, że
Julie wcale nie bawią komentarze na temat tej całej Emily. Brunetka co jakiś
czas zerkała w stronę Willa, owijając kosmyk włosów na palcu. Uśmiechnął się
sam do siebie. Najwyraźniej Johnson się jej podobał, a co za tym idzie, Natalie
go okłamała. Nie wiedział tylko, w jakim celu. Skupił się więc znowu na
opowieści Optone, jednak ta już się kończyła. I wtedy Will zadał pytanie dręczące
Chrisa, kierując je do Lily.
–
A co takiego ci powiedziała?
Lilka,
Syriusz i Remus, którzy jeszcze przed chwilą się z czegoś śmiali,
znieruchomieli nagle, jakby ktoś poraził ich Drętwotą. Na twarzy Rudej pojawiło
się zakłopotanie, a jej policzki odrobinę poczerwieniały, więc Christian, choć
zżerała go ciekawość, zwrócił się do przyjaciela:
–
To nie jest nasza sprawa, Will.
Evans
wypuściła powoli powietrze przez zaciśnięte usta i posłała mu pełne
wdzięczności spojrzenie, które wyrażało także… Przeprosiny? Tak jakby chciała
im powiedzieć, ale po prostu nie mogła. Już miał mówić, że nie musi go za nic
przepraszać, kiedy wrócił Potter i postawił przed dziewczyną dzbanek z mlekiem
i miskę płatków. Trochę mu to zajęło, ale szczery uśmiech Lily wszystko mu chyba
wynagrodził.
–
Dziękuję. To naprawdę miłe z twojej strony, James. – Zalała płatki mlekiem i
chwyciła łyżkę, aby zacząć w końcu jeść.
Jego
twarz wyraźnie się rozpromieniła, kiedy usłyszał jej słowa. Z pewnością był z
siebie dumny, że to on jej pomógł, a nie nikt inny. Nie spodziewał się
oczywiście fajerwerków; nie rzuciłaby mu się w ramiona z powodu zwykłych
płatków, ale jej sympatyczny ton w zupełności wystarczał mu do szczęścia. Zabrał
się do jedzenia własnej kolacji, nadal obserwując dziewczynę i uśmiechając się
szeroko.
Syriusz,
który właśnie skończył drugiego naleśnika, rozglądnął się po Wielkiej Sali,
zauważając, że po fioletowej substancji nie było już ani śladu.
–
Dobrze, że McGonagall nie kazała nam tutaj sprzątać bez użycia różdżek, bo
chyba nigdy byśmy nie skończyli – stwierdził ze śmiechem, pochylając się i opierając
łokcie na stole.
Remus
mądrze zauważył, że gdyby nauczyciele nie pozbyli się bałaganu sami, kolacja
nie mogłaby się odbyć i trzeba byłoby poszukać innego miejsca. Zgodzili się z
nim, a Peter, który był już najedzony, dodał, że nie zniósłby ręcznego
pozbywania się mazi ze stołów i ścian. Miał rację; co innego porządkowanie
papierów a zdrapywanie zaschniętej substancji z całej powierzchni Wielkiej
Sali.
Z
racji tego, że poruszyli temat kary, James zaczął przepraszać dziewczyny w
imieniu swoim i Blacka za to, że dostały przez nich szlaban, ale Natt przerwała
mu po chwili. Według niej, to nie była ich wina; nie przekonaliby McGonagall do
zmiany decyzji, jednak przynajmniej próbowali się za nimi wstawić, czym zdołali
się zrehabilitować w jej oczach.
Po
kilku minutach, drzwi tuż obok nich otworzyły się powoli i na progu pojawiła
się Gabriele, która wyraźnie zdziwiła się na ich widok. Podeszła do stołu i
usiadła obok Christiana, szybko przedstawiając się jemu i Willowi. Jej brwi
nadal były uniesione do góry, kiedy obserwowała swoich przyjaciół.
–
Co wy tu robicie o tej porze? – zapytała, zauważając, że ogołocili z jedzenia
ten kawałek blatu.
Uniosła
palec do góry, jakby zarządzała przerwę i podbiegła do miejsca, gdzie jeszcze
cokolwiek zostało. Wróciła zdecydowanie szybciej niż James, pogryzając jakiegoś
rogala. Lily poczuła wyrzuty sumienia, że kazała mu szukać akurat płatków, co
jak widać nie było takie proste.
–
Mieliśmy szlaban – odpowiedział Remus na zadane wcześniej pytanie, pokrótce
zdradzając szczegóły kawału Blacka i Pottera, który zakończył się gniewem opiekunki
ich domu.
Dziewczyna
słuchała z zaciekawieniem, ciesząc się w myślach, że akurat dzisiaj nie było
jej na obiedzie. Gdyby dostała dwutygodniowy szlaban nie dałaby rady nigdzie
się wymykać wieczorami, a po prostu nie mogła do tego dopuścić. Dla Lily, Natt
czy Julie to nie miało takiego znaczenia, ale dla niej kilka straconych dni źle
by się skończyło.
Kiedy
talerze wszystkich zaczęły świecić pustkami, udali się do wyjścia, nie spiesząc
się zbytnio. Każdy był zmęczony, lecz pocieszająca była myśl, że to piątek i
będą mogli się wyspać. Całe szczęście, że McGonagall nie wpadła na to, aby zmarnować
im także weekend. Szlaban ograniczał się tylko do dni nauki, za co byli teraz
niebywale wdzięczni. Skierowali się razem na schody, ale w pewnym momencie Will
poprosił Natalie o chwilę rozmowy na osobności. Evans wyszczerzyła się do
przyjaciółki i uniosła oba kciuki w górę, widząc jak ta dwójka zostaje w tyle. Poczuła,
że ktoś chwyta ją za rękaw i zobaczyła Pottera, który zaczął iść tak blisko
niej, jak to tylko było możliwe. Uniosła wysoko brwi, ale na razie nie mogła
być dla niego niemiła. Westchnęła, kręcąc głową z politowaniem. Chłopak chyba
chciał za wszelką cenę nie dopuścić do jej rozmowy z Christianem, chociaż ten
nawet nie wyraził takiej chęci. W końcu zatrzymali się w miejscu, gdzie powinni
się rozdzielić, a blondyn podrapał się po głowie z zakłopotaniem.
–
No to… do zobaczenia – powiedział, wpatrując się w uśmiechającą się do niego
Lily.
James
właśnie posyłał mu kolejne spojrzenie pełne niechęci, gdy Peter głośno strzelił
palcami, jakby coś mu się przypomniało. Ruda pokręciła gwałtownie głową,
próbując go powstrzymać, jednak było już za późno.
–
O co chodziło McGonagall, kiedy mówiła o…? – zaczął, ale dziewczyna zbliżyła
się do niego i wbiła mu łokieć w bok.
Może
odrobinę zbyt mocno, bo odskoczył od niej jak oparzony. Przynajmniej
poskutkowało; nie drążył już tego tematu, rozmasowując obolały brzuch. Zacisnął
usta i patrzył teraz z oburzeniem na Evans, która przybrała minę niewiniątka. Chris
zaśmiał się, czując ogromną wdzięczność do dziewczyny. Najwyraźniej domyśliła
się, że nie przepadał za takimi pytaniami. Otworzył usta, ale zdążył tylko
wypowiedzieć jej imię, bo Potter głośno oznajmił, że już późno i powinni
zbierać się do wieży, po czym chwycił Lilkę za przedramię i pociągnął w prawo
korytarzem. Gabriele, Julie oraz reszta Huncwotów ruszyli za nimi, zostawiając
blondyna samego z rozchylonymi wargami. Zobaczył jeszcze rozgniewane spojrzenie
Lily, które ta posłała Jamesowi, a potem całkiem zniknęli mu z zasięgu wzroku. Westchnął
i przewrócił oczami z frustracji. Nie mógł nawet z nią spokojnie porozmawiać. Wsadził
obie ręce do kieszeni i skierował się do własnego dormitorium, nie czekając na
Willa, któremu najwidoczniej poszczęściło się z Natt.
***
Dziewczyny
weszły do swojego pokoju, każda z innym wyrazem twarzy. Julie wyglądała na
smutną i zawiedzioną, Lily wręcz kipiała ze złości na Pottera, a Gabriele po
prostu była zmęczona i chciała się jak najszybciej położyć. Misombre jako pierwsza
zajęła łazienkę, więc po kilkunastu minutach mogła już zasłonić kotary wokół
swojego łóżka i pogrążyć się we śnie. Emily podniosła głowę znad jakiegoś czasopisma,
żeby porozmawiać z przyjaciółką, ale ta nie miała na to siły. Zasnęła, gdy
tylko przyłożyła policzek do poduszki, dlatego Madile z cichym westchnieniem
wróciła do lektury.
W
tym czasie, Evans co chwilę zaciskała i rozluźniała pięści, bo irracjonalne zachowanie
Jamesa naprawdę ją rozdrażniło. Kim on był, żeby mówić jej z kim może, a z kim
nie może rozmawiać? Dodatkowo widok blondynki przywrócił jej wspomnienia z
obiadu, co podsyciło jej irytację. Odetchnęła głęboko, żeby się uspokoić; nie
powinna się tak denerwować. Julie wspaniałomyślnie przepuściła ją w kolejce do
łazienki, dzięki czemu Ruda szybciej znalazła się w łóżku. Zamknęła oczy,
czując kumulujące się w niej zmęczenie. To był naprawdę długi dzień, więc z
ulgą przyjęła fakt, że wreszcie się kończył. Na zegarku widniała dopiero
dziewiąta trzydzieści, ale nawet nie zwróciła na to uwagi. Przypomniała sobie,
że jeszcze kilkanaście minut wcześniej była wściekła na Pottera. Teraz, kiedy
trochę ochłonęła, uznała, że nic się w sumie nie stało. Trudno, najwyżej jutro
pogada z Chrisem. Jednak nie zmieniało to faktu, że brunet nie powinien się tak
zachowywać. Na szczęście na niego nie nawrzeszczała ani nie zrobiła mu
awantury; po prostu zostawiła chłopaków w pokoju wspólnym, nie odzywając się do
nich ani słowem. Może to da Jamesowi do myślenia? Powoli odpływała do krainy
Morfeusza, zastanawiając się nad tym, czy chłopak ją chociaż za to przeprosi.
***
Julie
siedziała na swoim łóżku, obejmując łydki ramionami i wpatrując się przed
siebie. Ile Will mógł rozmawiać z Natalie? Czekała już chyba dwadzieścia minut,
coraz bardziej się niecierpliwiąc. Musiała zobaczyć minę szatynki, gdy ta
wejdzie do dormitorium. Radosna jak skowronek, obojętna czy smutna? Im dłużej
jej nie było, tym bardziej Distim obstawiała pierwszą opcję. Powieki już
zaczęły jej się przymykać z wyczerpania, a głowa opadła na kolana, co od razu
ją rozbudziło. Po chwili drzwi otworzyły się i Natt w końcu wkroczyła do środka.
Wyglądała na dość zadowoloną, ale też nie jakoś wybitnie. Spojrzała na Julie i
skrzywiła się delikatnie, po czym bez słowa ruszyła do łazienki.
Świetnie,
pomyślała brunetka, teraz nawet Natalie, która zawsze była miła, mnie nie lubi.
Brawo, Juls.
Machnęła
szybko różdżką, zasuwając kotary i kładąc się pod ciepłą kołdrą. Czy zawsze
musiała kogoś do siebie zrazić? Zupełnie nie pomyślała wtedy o tym, że Natt
może uznać ją za zdrajczynię i dziewczynę, która próbuje ukraść komuś chłopaka.
Distim zacisnęła palce na poduszce, karcąc się za ten nieprzemyślany i
spontaniczny pomysł. Teraz mogła już tylko pomarzyć o tym, że ktoś się pewnego
dnia z nią zaprzyjaźni. No bo kto by w ogóle tego chciał? Co miała do
zaproponowania? Hej, zbliż się do mnie, a spodoba mi się ten sam chłopak? Nawet
w jej głowie brzmiało to naprawdę żałośnie. Zagryzła skórę na kostkach dłoni,
żeby przestać o tym rozmyślać i spróbowała zasnąć. Pomimo bólu, skupiła się na
dziwnych głosach, które wydawało jej się, że słyszała. Czyżby Optone ją
obgadywała? Ale z kim? Przecież nie z Emily. Uśmiechnęła się lekko, wyobrażając
sobie te dwie, plotkujące nad jakimś magazynem. To było więcej niż nierealne,
więc najprawdopodobniej o coś się sprzeczały. Przynajmniej humor Julie się
polepszył i mogła odegnać od siebie zmartwienia. Postanowiła, że wszystko
naprawi; nigdy więcej nie spojrzy nawet w stronę Willa, a Natalie będzie go
miała w stu procentach dla siebie. Tak, to najlepsze wyjście, pomyślała sennie
Distim, uklepując poduszkę i układając się wygodniej.
***
Następnego
dnia Lily obudziła się zdecydowanie później niż zazwyczaj, ale nadal była
niewyspana. Rozejrzała się po dormitorium, przecierając powieki i zauważyła, że
znajduje się w nim jedynie Natalie, która teraz siedziała na swoim łóżku i
rozczesywała włosy palcami, żeby związać je w wysokiego koka.
Evans
wyjrzała przez okno i skrzywiła się, widząc aktualną pogodę. Całe niebo pokryte
było chmurami, przez które nie przebijał się nawet najmniejszy promień słońca,
a o szyby bębnił głośny deszcz. Zdziwiła się, że ten dźwięk wcześniej jej nie
rozbudził i już zamierzała iść do łazienki, kiedy gdzieś w oddali rozległ się
grzmot. Najwyraźniej zbliżała się burza, co wcale nie napełniło jej radosnym
nastrojem. Wręcz przeciwnie. Powlokła się w stronę drzwi od toalety, rzucając
tylko okiem na zegarek, wskazujący parę minut po dziesiątej. Każdy normalny
człowiek byłby ogromnie wypoczęty, gdyby przespał tyle godzin, ale nie ona. Najchętniej
wróciłaby do łóżka i nie ruszała się z niego przez cały dzień, skoro zapowiadał
się tak ponuro.
Kiedy
w końcu ponownie pojawiła się w dormitorium, Natt podała jej talerz z tostami.
Chyba chciała się zrehabilitować za wczoraj, więc Lily westchnęła z
rozbawieniem. Nie sądziła, że zaśpi na śniadanie, bo przecież nie była aż tak
zmęczona, lecz się pomyliła. Przysiadła na łóżku, urywając kawałek chleba i
wsadzając go do ust, a jej przyjaciółka zajęła miejsce naprzeciwko. Ruda nagle
przypomniała sobie o Willu i z podekscytowaniem zaczęła zadawać wszystkie
pytania, jakie przyszły jej do głowy.
–
Na Merlina! Całkiem zapomniałam! O czym chciał rozmawiać Will? Zaprosił cię
gdzieś? – Lily uśmiechnęła się szeroko i wycelowała w nią oskarżycielski palec.
– A może cię pocałował? – Klasnęła w dłonie, czekając na relację z wydarzeń. –
To cudownie!
Natalie
jednak nie podzielała jej entuzjazmu. Przekrzywiła usta na prawo, jakby nie
chciała o tym mówić. Evans czekała więc ze zniecierpliwieniem na jakiekolwiek
informacje, gdy pokój rozświetliła kolejna błyskawica.
–
Daj spokój, Natt – mruknęła, nie mogąc się doczekać. – Zaraz do niego pójdę i
sama się dowiem – zagroziła, a na twarzy szatynki pojawił się uśmiech.
–
Nie, nie zaprosił mnie nigdzie. I nie, nie pocałował mnie – odparła, wzruszając
ramionami. – Ale sam fakt, że chciał rozmawiać ze mną, a nie z Julie, jest
pocieszający. Zresztą, nieważne. Słyszałam od Gabie, że twój ulubieniec cię
wczoraj nieźle zdenerwował. – Poruszyła znacząco brwiami, śmiejąc się pod
nosem. – Wykroczenie z której kategorii? – nabijała się dalej.
W
ciągu ostatniego roku, Optone stworzyła kilka kategorii „przestępstw” Pottera. W
pierwszej znajdowało się po prostu jego istnienie. Druga obejmowała głupie
uśmiechy i próby rozmowy z Lilką. W trzeciej było czochranie włosów, a w
czwartej – popisywanie się i znęcanie nad słabszymi. Piąta i dalsze nie zostały
jeszcze wymyślone, bo zazwyczaj Natt odwoływała się tylko do pierwszych trzech.
Oczywiście robiła to w żartach, żeby podroczyć się z przyjaciółką, co było
chyba jej ulubionym zajęciem. Dobrze wiedziała, że Evans nie wściekałaby się na
Jamesa z tak błahych powodów.
Teraz,
gdy Lily opowiadała o scenie zazdrości, którą Potter odegrał przed Christianem,
Natalie otworzyła szerzej oczy ze zdziwienia i pokręciła głową ze złośliwym
uśmiechem.
–
To zasługuje na powstanie nowej kategorii! – oznajmiła uroczyście szatynka. – Ale
czekaj… – Urwała nagle dziewczyna, przyskakując do łóżka Rudej i siadając obok
niej. – Ty i Chris? – pisnęła jej do ucha. – Ty i najprzystojniejszy facet,
jakiego kiedykolwiek widziałam, dajecie powody do zazdrości drugiemu w
kolejności najprzystojniejszemu facetowi, jakiego kiedykolwiek widziałam? Nie
spodziewałam się tego po tobie, Lils. – Zaśmiała się radośnie i dała jej
kuksańca w żebro.
Evans
pokręciła głową, próbując wytłumaczyć jej, jak dokładnie było i jednocześnie
kończąc drugiego tosta z talerza. Natt chyba jednak nie zwracała szczególnej
uwagi na jej słowa, bo cały czas nuciła pod nosem coś co brzmiało jak
„zakochana para”, więc dziewczyna westchnęła tylko przeciągle i postanowiła
zmienić temat.
–
A mogę wiedzieć, które miejsce w twojej hierarchii przystojniaków zajmuje Will?
– zapytała z szerokim uśmiechem Lily.
To
chyba odrobinę otrzeźwiło Optone, ponieważ zmarszczyła brwi, jakby poważnie się
nad tym zastanawiała. W międzyczasie podebrała przyjaciółce dwa tosty, których
ta nie zamierzała zjadać i odstawiła pusty talerz na najbliższą szafkę. Zaczęła
powoli odgryzać skórkę od chleba, aż w końcu się odezwała.
–
Pierwsze. Na równi z Chrisem – odpowiedziała po prostu, jakby to było
oczywiste. – Nie, stój! Myślę, że miejsce zero. Zero jest przed jedynką, Lils.
Tak, Will jest zerowy. – Roześmiała się znowu, słysząc jak to brzmi. – Dobra,
zapomnijmy o tym – dodała po chwili, kiedy Evans zgięła się w pół i zaczęła
ścierać spod powiek łzy rozbawienia.
Natt
wydęła wargi, ale jej tęczówki nadal świeciły wesołym blaskiem. Pociągnęła, ciągle
uśmiechniętą, przyjaciółkę w stronę wyjścia z dormitorium, żeby zająć jakąś
kanapę w pokoju wspólnym, gdzie będą się przynajmniej mogły oprzeć. Zeszły po
schodach, znowu chichocząc i dostrzegły, że prawie wszystkie miejsca były
zajęte. Nic dziwnego, skoro na dworze rozpoczynała się właśnie ulewa; większość
Gryfonów postanowiło zostać w wieży i się stamtąd nie ruszać.
Na
kanapie Huncwotów siedziała tylko jedna osoba, a mianowicie Remus, więc z
ochotą do niego podeszły. Chłopak uśmiechnął się do Lilki, której jeszcze
dzisiaj nie widział i poklepał poduszki obok siebie zachęcającym gestem. Evans
i Natalie opadły na nie jednocześnie, wzdychając ciężko, jakby miały co
najmniej po siedemdziesiąt lat.
–
Gdzie twoi przyjaciele? – zapytała z przekąsem Lily, przymykając oczy. – I w
ogóle, gdzie są Julie, Gabriele i Emily? – Zdziwiła się, przypominając sobie o
dziewczynach.
Lupin
drgnął lekko, słysząc ostatnie imię. Zacisnął usta, znowu rozpamiętując słowa
blondynki skierowane pod jego adresem. Przecież zawsze był dla niej miły,
starał się jej pomagać, ale dla niej najwidoczniej to nie miało żadnego
znaczenia. Liczyło się tylko to, że był wilkołakiem.
Szybko
przejechał dłonią po twarzy, otrząsając się z zamyślenia. Lilka pewnie
oczekiwała od niego odpowiedzi, ale nie mógł sobie nawet przypomnieć, o co
pytała. Natt, widząc jego rozkojarzoną minę, położyła mu rękę na ramieniu i
uśmiechnęła się łagodnie.
– Mógłbyś mi jeszcze raz wyjaśnić, o co chodzi
w tym zadaniu z zielarstwa, bo kompletnie nie umiem sobie z nim poradzić? –
poprosiła.
Chciała,
żeby zajął się czymś innym i nie myślał o Emily. Lily wiedziała, że szatynka
już dawno skończyła pisać to wypracowanie, a Remus także się tego domyślił,
jednak podjął temat. Kiedy patrzył na ich zainteresowane twarze, czuł się
zdecydowanie lepiej. Rozpogodził się jeszcze bardziej, gdy uświadomił sobie, że
słuchałyby go równie uważnie, gdyby wygłaszał najnudniejszy monolog świata. I
dopiero wtedy do niego dotarło: po co przejmować się jedną niemiłą dziewczyną,
skoro ma obok siebie najwspanialszych przyjaciół pod słońcem?
***
Halo, odbiór!
Trochę to trwało, ale w końcu wróciłam i dodaję rozdział szósty.
Chciałam serdecznie podziękować za wszystkie komentarze, które dodajecie. Naprawdę bardzo mi miło, kiedy je czytam.
Co do gifa, ZAKOCHAŁAM SIĘ W NIM! Znalazłam go przez przypadek, akurat jak pisałam o Chrisie i po prostu tak idealnie mi pasował do tego momentu, że to aż nierealne. Mogłabym dodać teraz milion serc i w ogóle, ale na komputerze nie mam takiej opcji. (Znaczy, pewnie gdzieś mam, ale nieważne). Dobra, może jeszcze się trochę nad nim pozachwycam, okej? Aaaa, jest cudowny!
Jak widać, sytuacja z dziewczynką na razie się uspokoiła (czyt. nie pojawiła się po raz kolejny).
Korzystając z okazji, chciałabym zaprosić na stronę na Facebooku, gdzie będę informowała o nowych rozdziałach. Założyłam ją kilka dni temu, więc jeszcze nic na niej nie ma:
A jeśli już o tym mowa, to bardzo proszę, żeby wszyscy, którzy chcą nadal być informowani na swoich blogach, napisali mi o tym w zakładce Informowani.
To chyba wszystko, pozdrawiam gorąco i liczę na Wasze komentarze.
Do napisania!
Do napisania!
!!!
OdpowiedzUsuńWitam!
UsuńJestem pierwsza! Hyhy! Onga, onga... dobra, koniec.
Nawet nie wiesz jak się cieszę, że dodałaś już nowy rozdział! <3
Omg... wspominałam już, iż strasznie podoba mi się Lily Natalie w Twoim opowiadaniu, nie? No to wspominam.
,,– LILS! Co ty wyprawiasz?!
Evans tak się przestraszyła, że aż podskoczyła, a jej kolacja wylądowała na podłodze." Gdy doszłam do momentu gdzie Evans brała tosta do ust i Optone wrzasnęła miałam wrażenie, że ten tost jest jakiś zatruty. No wiesz, że może kogoś zabić albo coś, ale na szczęście (lub nieszczęście) był zdrowy. Tylko trochę brudny po tym jak upadł na podłogę. Dziwnie zabrzmiało to zdanie, ale nie zwracając na to uwagi tylko przejdźmy dalej.
Pan Jeleń zazdrośnik :3
Widać, że jest bardzo zaborczy w stosunku do Rudej. Jak dla mnie to oni przypominają księżniczkę i złego smoka, który broni jej w wysokiej zamkowej wieży. Z tą różnicą, że ten smok ją ciągle napastuję prosząc o randkę i nie pozwala, aby jakiś przystojny książę ją uwolnił xd
Dziwna teoria, ale to ja, więc... no, to ja.
Jestem dziwna. Jak doszłam do tego oto momentu:
,,po co przejmować się jedną niemiłą dziewczyną, skoro ma obok siebie najwspanialszych przyjaciół pod słońcem?" To, aż się uśmiechnęłam! Nie każdy Remus może mieć rudą przyjaciółkę Lily Evans, która na dodatek jest taka fajna i normalna! No i nie zapominajmy o Natt. Ona też jest fajna. Taka dobrze je*nięta optymistka. Wybacz, za wulgaryzm i ogólnie ten dziwny komentarz, ale mój mózg nie działa jakby natura chciała, więc to chyba tyle. Następnym razem napiszę dłuższy komentarz!
Życzę Ci, abyś utopiła się w morzu weny oraz z niecierpliwością oczekuję nn!
Selene Neomajni
Dziękuję bardzo za komentarz!
UsuńZ tym tostem, rzeczywiście można było pomyśleć, że jest zatruty. :)
Z tą księżniczką i smokiem, trafne porównanie. Bardzo do nich pasuje :D
Cieszę się, że tak myślisz o Lily i Natt. (Chociaż pewnie już o tym wspominałam ^^). Ale naprawdę mi miło, że tak odbierasz ich charakter.
Pozdrawiam serdecznie i jeszcze raz dziękuję :*
Druga!
OdpowiedzUsuńZamawiam sobie miejsce! <3
OdpowiedzUsuńObecna!
UsuńNa początek podkreślę, że Twoje rozdziały są stanowczo za śmieszne! :D Byłam wczoraj właśnie na urodzinach kuzyna, gdy zauważyłam, że dodałaś rozdział, no .. nie mogłam się powstrzymać i zaczęłam czytać. Wyobraź sobie siedzę sobie na kanapie i śmieję się jak głupia do telefonu. Nie chcę wiedzieć co pomyślały sobie o mnie kuzynki solenizanta :"D.
Logika Natt jest naprawdę bezcenna, co ja bym dała by ją poznać w rzeczywistości! Jak przeczytałam ten fragment z tostem, to musiałam wyjść z pokoju i trochę pochodzić po dworze, bo nie chciałam wybuchnąć śmiechem przy wszystkich.
"Optone machnęła ugryzioną bułką w stronę przyjaciółki i spojrzała na nią tak, jakby chciała jej udzielić jakiejś bardzo ważnej rady. To musiało jednak poczekać, aż przełknie kęs i będzie zdolna do mówienia. (..) Szatynka nareszcie przeżuła to, co miała w ustach i szturchnęła przyjaciółkę w ramię, próbując udawać urażoną. Na chwilę zapomniała o tym, co chciała wcześniej powiedzieć, ale zaraz zachłysnęła się powietrzem i wygłosiła swoją „radę”"
Wyobrażam sobie Natalie z buzią wypchaną jak chomik wymachującą nadgryzioną bułką i poważnym wyrazem twarzy.. no bezcenne!
Jak tak patrzę na ten gif.. ohh <3
+ Zachowanie Rogacza - mega urocze, a może zabawne? denerwujące dla Lily ? Wszystko w jednym. Mówiłam już, że Cie uwielbiam? :D Ta.. może się zdarzyło z kilka razy :D
Pozdrawiam, miłych wakacji życzę <3
~ AleksandraOla
Hej, kochana!
UsuńOjej, bardzo miło mi słyszeć, że kogoś moje rozdziały śmieszą :)
Natt rzeczywiście nie jest osobą zbyt poważną. Gdyby mogła, śmiała by się pewnie dwadzieścia cztery godziny na dobę ^^
Hahaha, też sobie to właśnie wyobraziłam :D
Ooo, ten gif! ♡♡♡ Nieustannie mi się podoba, uwielbiam go po prostu ♡♡
Zachowanie Jamesa... Hmm, myślę, że jest dla Lily trochę przytłaczające, bo wydaje jej się, że chłopak traktuje ją jak swoją własność. Zresztą, denerwujące pewnie także :D
Dziękuję bardzo za komentarz. Pozdrawiam gorąco!
Całusy :*
Aaaawww! Masz rację, ten gif jest przeuroczy i też się w nim zakochałam! Podzielimy się :3
OdpowiedzUsuńWarto było tyle czekać na ten cudowny rozdział <3 Po prostu tak mi już brakowało tego Twojego stylu pisania.. Coś okropnego!
Poza tym, moja twarz miała na sobie tylko uśmiech, kiedy czytałam Twój komentarz na moim blogu! Nie wiem czemu, ale tak na mnie działasz, że mam ochotę tylko się cieszyć :3 Później zobaczyłam jeszcze jeden komentarz i jeszcze jeden i pomyślałam, że jesteś szalona, że masz czas przeczytać te rozdziały, a co dopiero je skomentować! WSZYSTKIE! Po prostu.. jesteś niesamowita <3
Rozdział bardzo mi się podoba. Rozmowa przy stole i to, jak Potter stara się dla Lily... Wyobraziłam sobie jego zdeterminowaną minę, kiedy marszczy czoło, zakasa rękawy i rusza na poszukiwanie płatków z mlekiem dla Evans. Coś rozbrajającego. Baardzo przypadły mi do gustu rozmyślania Lily i Julie. To, jak opisujesz zagryzanie przez nią skóry na dłoniach, ale zaciskanie palców na poduszce.. jak ja to kocham ^.^
Cóż, czekam na kolejny rozdział w Twoim wykonaniu. Tyle pytań, mało odpowiedzi, ale to mnie tylko nakręca.
Życzę Ci weny, wytrwałości, bo wiem, że każdy czytający Twoje opowiadanie chciałby znać Twoją opinię dotyczącą swojego a to trudne nadrabiać tyle blogów.. dlatego jestem tak zaskoczona, że każdy rozdział jaki przeczytałaś skomentowałaś ;) A także wolnego czasu na pisanie i czytanie.
Do następnego kochana. Pozdrawiam Cię gorąco :*
Świetnie, że Tobie też się spodobał gif! Ja normalnie mogłabym na niego patrzyć godzinami, co jest trochę dziwne, ale po prostu ♡♡♡♡♡
UsuńDziękuję Ci bardzo za tyle miłych słów i za ten komentarz :*
Ojej, cieszę się, że moje komentarze Ci się podobają :)
Nie sądziłam, że komuś spodobają się rozmyślania Julie, bo jakoś nie przekonywał mnie ten fragment, ale świetnie, że dostrzegłaś w nim coś pozytywnego! :)
Akurat ostatnio nadrobiłam wszystkie zaległości i teraz chyba nie mam już co czytać. (Chyba, bo nie jestem do końca pewna, czy o czymś nie zapomniałam ^^).
Poza tym, nie mam (niestety) tak wielu czytelników, żeby nie nadążać w czytaniu ich blogów. Chociaż czytam i komentuję też blogi nie-moich-czytelników, więc jest ich trochę. No, ale nieważne. :)
Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję za komentarz.
Całusy :*
Cześć Mordko :) w końcu się udało ;3 jest nowy rozdział na Zagubionej :)) zapraszam serdecznie :3 http://w-swiecie-magii-zagubiona.blogspot.com/2015/08/rozdzia-12.html#comment-form
OdpowiedzUsuńWracam do blogosfery, biore się za nadrabianie zaległości zarówno w pisaniu, jak i czytaniu :)
pozdrawiam :*
/Annabeth
Cześć :)
OdpowiedzUsuńTeraz, kiedy już przeczytałam Twoje opowiadanie, cieszę się, że wpadłaś na moje. Poświęcam mnóstwo czasu na czytanie fanficków z czasów Huncwotów, ale jakoś nigdy nie natrafiłam na Twój. Ale lepiej późno niż wcale!
Bardzo mi się podobało. Piszesz długie, szczegółowe, ciekawe i kompletnie nieoklepane rozdziały.
Wprowadziłaś całkiem sporą grupkę nowych bohaterów i to całkiem udatnie, bo nie zlewają się w jedną całość, ale dość łatwo można ich rozróżnić. Kocham Julie! Jest najsłodsza na świecie :) Koniecznie musi być z Willem - niby lubię też Natalie, ale nawet nie połowie tak jak Juls. Ta postać wydaje mi się najbardziej realistyczna ze wszystkich i jest po prostu urzekająca. Żądam dużo, dużo Julie!
Bardzo szkoda mi Jamesa. Jest drugi najsłodszy na świecie, zaraz po Julie. Lily jest dla niego po prostu potworna, mam nadzieję, że kiedyś się to zmieni :) Może jak sprawa z dziewczynką-widmem się wyjaśni, to Lily nie będzie się tak strasznie nerwicować.
Rzuciły mi się w oczy dwa malutkie fabularne zgrzyty, ale to jest kwestia kompletnie indywidualna, więc mogę być tu wyrocznią. Po pierwsze, jakoś sporo osób wie o wilkołactwie Remusa. Wyobrażałam sobie raczej, że grono uczniów wtajemniczonych w futerkowy problem ogranicząłoby się do Huncwotów + może jeszcze jednej osoby, bo taka wiedza stanowi wielkie zagrożenie i jak nic ktoś by go w końcu (chcący lub niechcący) wsypał, a to by się zapewne skończyło tragicznie.
Po drugie, niesprawiedliwa McGonagall (sytuacja ze szlabanem) to dla mnie kompletny oksymoron. Zawsze była dla mnie uosobieniem sprawiedliwości i nie mogę uwierzyć, żeby przez jakąś tam maź zaćmiło się jej poczucie wartości. Ale tak jak pisałam, to są kwestie indywidualne :)
Uwielbiam Twoje opowiadanie i mam nadzieję, że dasz mi znać, kiedy pojawi się nowy rozdział (już się dodaję do tej zakładki "Informowani"). To bardzo wyjątkowe opowiadanie i nie chciałabym, żeby coś mi umknęło.
Z pozdrowieniami - Eskaryna
Witam serdecznie,
UsuńDziękuję Ci bardzo za cudowny komentarz, naprawdę miło mi się zrobiło, kiedy go czytałam :*
O, chyba jesteś pierwszą osobą, która tak bardzo polubiła Julie (albo w ogóle polubiła). Większość osób woli Natt, więc cieszę się, że znalazł się ktoś, kto ma inne zdanie :)
Lily na pewno w przyszłości (nie wiem, jak dalekiej) zmieni swoją opinię na temat Jamesa.
Co do wilkołactwa Remusa, masz rację, że zbyt wiele osób nie powinno o tym wiedzieć, a Emily byłaby chyba ostatnią w kolejce, żeby zdradzić jej ten sekret, ale tak wyszło (jeszcze tego nie opisałam, ale mam taki zamiar). Moim zdaniem, dziewczyny są inteligentne (nawet Natt) i w ciągu sześciu lat, spędzając tyle czasu z Remusem, musiały się domyślić, że coś jest nie tak. Na pewno zauważyły, że znika co miesiąc, a jak to się dalej potoczyło, okaże się w przyszłych rozdziałach. W każdym bądź razie, dziewczyny są na tym samym roczniku i w tym samym domu, więc miały takie samo prawo domyślenia się wszystkiego, jak James, Syriusz i Peter. Reszta szkoły oczywiście nie ma o tym pojęcia, bo nie są aż tak blisko chłopaka :)
Mam nadzieję, że te wyjaśnienia w jakimś stopniu Cię przekonały.
Co do McGonagall, przyznam Ci rację. Teraz jak o tym myślę, rzeczywiście nauczycielka nie zareagowałaby aż tak gwałtownie.
Hm, nie wiem, czy to zmienić, czy zostawić, ale chyba w najbliższym czasie coś z tym zrobię.
Dziękuję raz jeszcze za komentarz, a także za wypatrzenie błędów (albo nieścisłości, jakkolwiek je nazwać ^^) i oczywiście, poinformuję Cię o nowym rozdziale od razu jak się pojawi :)
Pozdrawiam gorąco :*
Rozdział trochę za długi jak na mój gust, wolałabym częstsze i krótsze, ale to w końcu Ty decydujesz ;)
OdpowiedzUsuńLubię jak dziewczyny się ze sobą drażnią to takie… fajne :)
James jest uroczy… W ogóle Remus też mi się bardzo spodobał.
A z tym gifem miałaś rację, jest świetny :D
No to weny dużo życzę i pozdrawiam :)
czterej-huncwoci-i-ruda.blogspot.com
Dziękuję bardzo za komentarz :*
UsuńZdecydowałam się na taką długość rozdziałów, bo chciałam, żeby nie były ani za długie, ani za krótkie :)
Cieszę się, że bohaterowie Ci się spodobali ^^ I gif, w którym jestem zakochana ♡♡
Dziękuję raz jeszcze i również pozdrawiam :*
Cześć i czołem:)
OdpowiedzUsuńOgromnie dziękuję za skomentowanie mojego bloga oraz za zaproszenie:) Przyznam, że wczoraj pochłonęłam całość jednak było późno i skomentowanie zostawiłam na dziś.
Jesteś jedną z niewielu osób, które potrafią mnie tak wciągnąć w swoją opowieść. Prolog był przerażający ale jednocześnie tak zajmujący, że nie chciało się uronić choćby słówka. Od razu zakochałam się w Jamesie, jest wspaniały. Oczywiście kocham go jako postać od zawsze, ale na niektórych blogach jest wkurzający i niezwykle przejaskrawiony. U Ciebie jest zabawny, wesoły, zazdrosny i wspaniale okazuje, że Lily mu się podoba takimi słodkościami jak podzielenie się jedzeniem lub szukaniem dla niej ulubionego przysmaku. Cudny<3
Lily nie irytuje! Jest roześmiana, zabawna, wesoła, odrobinę uszczypliwa i złośliwa ale to dodaje jej smaczka. Nie rozwrzeszczana dziewucha wlepiająca szlabany za mruganie i płacząca średnio pięćset razy na rozdział. Ideał, nie dziwie się, że Rogacz się zakochał.
Natt. Brak mi słów aby ją opisać. Fenomenalna? To chyba za mało. Tą postacią kupiłaś mnie całkowicie.
W ogóle masz dar do kreowania bohaterów zarówno głównych jak i pobocznych:)
Nie ma się do czego doczepić, opowiadanie wciągające, bohaterowie nietuzinkowi, rozmowy miedzy nimi naturalnie i niewymuszone, więc będę zaglądać:)
Pozdrawiam, życzę weny i czasu:)
Rogata
Cześć!
UsuńDziękuję Ci bardzo za komentarz. Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że Ci się spodobało!
Miło mi, że tak odebrałaś Jamesa. Właśnie tak starałam się go przedstawić :) Też go uwielbiam, już od tak dawna, że aż sama się sobie dziwię ^^
Ojej, ale jeszcze bardziej się cieszę, że tak odebrałaś Lily! ♡.♡
I jeszcze Natt...
To mnie brak jest słów, żeby podziękować za te wszystkie miłe słowa. ;)
Naprawdę, naprawdę dziękuję Ci za komentarz i pozdrawiam serdecznie :*
Nie mogłabym nazywać się ,,Optymist''. To takie pozytywne i optymistyczne, a ja jestem marudnym pesymistą, więc no. Ale ciekawa nazwa.
OdpowiedzUsuńRozdział fajny. Nie czepiam się o akapity, bo je masz. Nie było dłużących się opisów czy bezsensownych dialogów to dobrze. Opowiadanie jest po prostu ciekawe. Proste życie Huncwotów i reszty, czyli to co lubię.
Błędów nie widziałam, więc kolejny plus.
Barddzo spodobał mi się James. W większości opowiadań jest on pustym, bez charakteru kretynem,ale tutaj ma uczucia i to jest takie słodkie i fajne. :3
Miłego życia życzę!
red-flour.blogspot.com
A no i chciała wspomnieć, że naprawdę piękny szablon!
UsuńDodaję Cie na mój cenny pasek zakładek!
Hej,
UsuńDziękuję bardzo za komentarz! :)
Hm, ja staram się być pozytywnie nastawioną do świata optymistką, ale też zdarza mi się pomarudzić i ponarzekać.
Cieszę się, że spodobał Ci się charakter Jamesa w moim opowiadaniu ^^
Do Ciebie na pewno zajrzę, właściwie to już zajrzałam, ale niedługo wezmę się za czytanie ;)
Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam serdecznie :*
„– Skąd mogłam wiedzieć, że podskoczysz ze strachu i wszystko wyleci ci z rąk? – Zadała pytanie retoryczne.” – zadała powinno być z małej, ta sama zasada co z powiedział, spytał etc.
OdpowiedzUsuń„Christian także słuchał jej uważnie, zastanawiając się, co mogło aż tak zirytować Evans.” – przed aż przecinek.
„– Ty i najprzystojniejszy facet, jakiego kiedykolwiek widziałam dajecie powody do zazdrości drugiemu w kolejności najprzystojniejszemu facetowi, jakiego kiedykolwiek widziałam?” – po widziałam przecinek.
Och, bardzo miło czyta się twoje opowiadanie, naprawdę. Nie ukrywam, że bardzo lubię/uwielbiam/kocham Jily, ale natknęłam się na hektolitry głupich historii, poważnie. Przeczytałam może ze trzy albo cztery historie na poziomie, bo reszta to gnioty niezłe. Bardzo podoba mi się twój styl, a także i zabawna Lily, uwielbiam ją taką, podobnie jest w commentarius na ff.necie. czytałaś? Polecam gorąco. Cudownie też, że nie ma łubu-dubu i Lily jest z Jamesem. Watek z dziewczynką naprawdę fajny, wcale się nie dziwię Lilce, że zaczyna wariować, ja też bym wariowała. James jest taki, hm, no sama nie wiem jaki, czekam na jakieś takei ich docinki słodkie, w sensie, no wiesz, niby trochę flirt, ale dogryzają sobie. To urocze jest. Syriusz to Syriusz, potwornie lubię go, więc mam nadzieje, że coś tam o nim będzie.
Och, i przyjaźń z Remusem! O tym nie można nie wspomnieć, to jest dopiero ciekawe. To jak Lil broni Lunatyka zdecydowanie zasługuje na wyróżnienie. To jest tak bardzo adekwatne do tego, co mówi w HP3, że Lily była wtedy przy nim gdy on sam nie wierzył (niedokładnie te słowa, ale ten deseń). Chciałam powiedzieć więcej, ale nie jestem w stanie. Może przy następnej notce.
Udanych wakacji!
Pozdrawiam,
viv.
Dziękuję bardzo za wypatrzenie błędów, ale myślę, że to zdanie z "aż" jest napisane prawidłowo. Sprawdziłam i w tym przypadku nie powinno być przecinka. To jest raczej "aż tak", a nie samo "aż". Przecinek wstawia się wtedy, kiedy 'aż' łączy poszczególne zdania składowe, a w tym przypadku tak nie jest :)
UsuńCo do dwóch pozostałych, poprawię je, jak tylko będę na komputerze. Dziękuję za czujność ^^
A także za cały komentarz. Naprawdę mi miło, że spodobała Ci się ta historia.
Commentarius'a jeszcze nie czytałam, ale kilka razy o nim słyszałam, więc z chęcią się z nim zapoznam, jak tylko znajdę czas :)
Jeszcze długa droga, żeby Lily była z Jamesem ^^
O Syriuszu na pewno coś będzie. Jak mogłabym o nim nie napisać? Uwielbiam go ♡
Rzeczywiście, przyjaźń Lily z Remusem jest adekwatna do tego, co powiedział w trzeciej części :)
Dziękuję raz jeszcze za komentarz i również pozdrawiam serdecznie :*
Także miłych wakacji! (Które mogłyby być dłuższe)
Hm, faktycznie w tym zdaniu może być bez, ale mógłby być też z nim. Aczkolwiek, jak po aż jest czasownik, to wskazane by było umeiszczenie tego przecinka.
UsuńKoniecznie czytaj! TYlko nie w miejscach publicznych, bo em, jest naprawdę zabawne, a wtedy się ludzie dziwnie patrzą, wierz mi. Tak myślałam, że szybko ich nie spikniesz. Ale to dobrze. Tylko błagam, nie sparuj jej z Chrisem, bo się leciutko zanosi. O, ciesze się, że będzie Syrisuz.
O tak, mogłyby być. XDD
www.nowe-oblicza.blogspot.com
Dziękuję za radę :)
UsuńCo do Christiana, miałam zamiar sparować go z Lily ^^ Może to niektórym nie podpasować, ale cóż... Przepraszam :D
Kiedy będzie nowy rozdział? :D
OdpowiedzUsuńPowinien się pojawić za tydzień w sobotę :)
UsuńCześć :)
OdpowiedzUsuńJejku jak Ty cudownie piszesz *o*
Uwielbiam Twoją wersję Jamesa - taki słodki, opiekuńczy i w ogóle ;) Natt jest świetna - śmieszna, pozytywna wariatka :) i jest nią Lily Collins <3 u mnie ona jest Rosalie.
Co do tajemniczej dziewczynki to muszę powiedzieć, że czytając o niej mam gęsią skórkę. Dlaczego daje te kartki? dziwna sytuacja :D
Zastanawiają mnie zniknięcia Gabriele. Może jakiś chłopak! A może Śmierciożercy? Przez pewien czas myślałam, że może należy do drużyny Krukonów, ale to mało prawdopodobne ;)
Życzę duuuużo weny, pozdrawiam gorąco :)
Hej,
UsuńDziękuję bardzo za komentarz!
Co do dziewczynki, nic nie zdradzam :)
Miło mi, że podobają Ci się James i Natt. (Już nawet nie wiem, jak dziękować za tyle pozytywnych słów na ich temat ^^)
Jeśli chodzi o Gabriele, jest to raczej coś zwyczajnego, a jednocześnie chyba trudno to przewidzieć. (Na pewno trudno, kiedy nie daję żadnych wskazówek). :D
Również pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję :*
Cześć :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie na nowy rozdział.
Jutro mija cały długi tydzień od nowego rozdziału u Ciebie, co powiesz na następny? :D
Niecierpliwie oczekująca
Eskaryna
Naprawdę, z chęcią bym go dodała, gdybym miała cokolwiek napisane, ale w tym tygodniu nie miałam czasu, żeby nawet otworzyć laptopa :c
UsuńRozdziały powinny się pojawiać co dwa tygodnie, więc można się go spodziewać w przyszłą sobotę :)
Dziękuję za informację, wpadnę na pewno. (Już w sumie wpadłam i zaklepałam miejsce ^^)
Pozdrawiam :*
Witam i przepraszam.
OdpowiedzUsuńNapisałam taki długi komentarz i go usunęłam. :( Jestem tak leniwa, że mi się nie chce tego pisać jeszcze raz. Siedzę właśnie na dworze i opalam się, więc nie myśle zbyt inteligentnie.
Tutaj skomentuje Ci oba rozdziały bo tamtego nie zdążyłam, a nie opłaca się komentowac tamtego skoro już jest ten.
Rozdział super, świetny, cudowny i wgl. ♥ Jamesik był więc jestem Happy! :3 ♥♥♥
Przepraszam za ten jakże długi komentarz ale poprostu jestem tak leniwa, że nic z tego nie wyjdzie. :/
Pozdrawiam, życzę weny i czekam na nn! ♥
Hej, nie ma za co. Też mi się nieraz zdarzyło usunąć komentarz i znam ten ból :)
UsuńDziękuję bardzo za miłe słowa ^^
Także pozdrawiam i życzę przyjemnego opalania :D
Kochana Optimist
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że komentuję dopiero dzisiaj, ale wypadł mi niespodziewany, tygodniowy wyjazd. Muszę nadrobić zaległości na blogach, bo niedługo znów wyjeżdżam i będę nieosiągalna przez trochę czasu :( I jeszcze w dodatku nie będę mogła wziąć długopisa do ręki, żeby coś napisać ;-;
Rozdział jest świetny :D Ten gif również. Zakochałam się w nim! ;)
Wejdę na Twoją stronę na Facebooku, ale to dopiero później :)
Lily i Natt są MEGAszalone. A ja lubię takie osoby :D Chciałabym być taka jak one, ale niestety nie jestem :D
Wszyscy chcieli się podzielić z Lily swoim jedzeniem :D To jednocześnie wzruszające i śmieszne :D Nawet się zrymowało :p
Zgodzę się z komentatorami. Twoje opowiadania są aż za śmieszne :D A w moim przypadku to akurat dosłownie prawda :D Coś zrobiło mi się w buzi i boli jak mówię, a tu musiałam się śmiać jak opętana :D Trochę bolało, ale da się przetrzymać, jak się chce czytać takie wspaniałego bloga jak Twój :D
Lily musi być naprawdę wkurzona, bo wyraźnie widać, że James traktuje ją jak swoją własność.
Życzę mnóstwa weny :*
Pozdrawiam
Lavender Potter
Ps. Życzę Twojemu tacie dożycia do stu lat i nawet więcej! :D
Witaj, kochana :*
UsuńDziękuję Ci bardzo za komentarz.
Naprawdę się cieszę, że Lily i Natt przypadły Ci do gustu :)
Miło mi, że coś Cię rozbawiło w moich rozdziałach. Nie spodziewałam się, że będą tak działały na czytelników ^^
Rzeczywiście, Lily jest dość zdenerwowana, ale... nie potrwa to zbyt długo. ;)
Dziękuję raz jeszcze i pozdrawiam gorąco.
PS. Dziękuję za życzenia dla taty. Oby się sprawdziły ^^
Kochana Optimist!
OdpowiedzUsuńNa początku strasznie Cię przepraszamy za nasze ogromne spóźnienie i zaległości na Twoim blogu. Na usprawiedliwienie możemy tylko powiedzieć, że pewne niezależne od nas sytuacje nie pozwoliły nam na bieżące śledzenie Twojego bloga. Mogłybyśmy je wymienić, ale zajęłoby to wieki. Mamy więc nadzieję, że wierzysz nam na słowo. Na szczęście w końcu zebrałyśmy się do czytania i komentowania i jesteśmy z tego powodu niesamowicie szczęśliwe, bo Twoje opowiadanie jest po prostu fantastyczne i strasznie nam go brakowało.
Twoje opisy są tak genialne, że aż zżera nas zazdrość (w pozytywnym sensie, oczywiście). Ze zwykłych i prozaicznych rzeczy potrafisz stworzyć cudeńka - jak choćby sam opis posiłku bohaterów. Po prostu mistrzostwo świata! Też chcemy tak umieć.
Mówiłyśmy, a raczej pisałyśmy Ci już, że uwielbiamy Twoich bohaterów? Są rewelacyjni i tak bardzo oryginalni. Najbardziej nasze serca podbiła jednak Natt. Dziewczyna jest świetna. Uśmiechnięta, radosna i wprowadza wszędzie takie fajne zamieszanie. Trochę współczujemy Lily, bo nigdy nie może się domyślać, jaki numer wywinie jej przyjaciółka.
Urzekł nas także Potter. To, jak bardzo dba o Lily i jak się o nią troszczy. Najpierw szukał dla niej jedzenia, a potem jeszcze robił wszystko, żeby nie porozmawiała z Chrisem. Mamy nadzieję, że kiedyś Lily doceni jego wysiłki i zaważy w nim świetnego chłopaka. Oczywiście to tylko nasze chore marzenia, niczego Ci nie sugerujemy! :)
Podoba nam się także troska, którą wszyscy otaczają Remusa. Robią wszystko, żeby nie rozpamiętywał przykrych słów, które usłyszał pod swoim adresem. Tacy przyjaciele to prawdziwy skarb.
Pozdrawiamy ciepło i biegniemy czytać dalej!
~ Łapa i Rogacz
Kochane dziewczyny,
UsuńPrzepraszam, że odpowiadam po tak długim czasie, ale udawajmy, że wcale nie minęły już 2 miesiące od tego komentarza :)
Nie macie za co przepraszać, naprawdę.
Dziękuję pięknie za tyle miłych słów. <3 Bardzo się cieszę, że Natt przypadła Wam do gustu.
Na pewno Lily kiedyś doceni Jamesa, ale trochę jej to zajmie :)
Dziękuję ogromnie za komentarz i również pozdrawiam gorąco :*