5. (Nie)przemyślany dowcip, część 1
Lily
oparła się o jedną ze ścian w Sali Wejściowej i zmarszczyła brwi, patrząc ze
sceptycyzmem na Huncwotów. Nie sądziła, żeby ich plan był dobrym pomysłem, ale nie
wypowiedziała głośno swojego zdania. Zamiast tego założyła ręce na piersiach i
westchnęła ciężko. Z doświadczenia wiedziała, że nawet gdyby próbowała ich
powstrzymać różnymi sposobami i argumentami, nie posłuchaliby jej. Nie miała
zamiaru kolejny raz wysilać się na marne. Przecież za chwilę sami przekonają
się, że nie do końca wszystko przemyśleli. Remus najwyraźniej podzielał jej
obawy, bo na jego twarzy można było dostrzec ślady zaniepokojenia. Świetnie,
może jemu uda się przemówić chłopakom do rozumu, chociaż już chyba było na to
za późno.
Doskonale
zdawała sobie sprawę z tego, że ona też będzie miała kłopoty z ich powodu. Ona
i Christian, którego wyciągnęła z Wielkiej Sali w ostatniej chwili, zupełnie
przez przypadek. Teraz spojrzała na niego i uśmiechnęła się przepraszająco, bo
też już zdążył się tego domyślić. Jednak perspektywa zbliżającego się szlabanu
go nie odstraszała. Wręcz przeciwnie, wydawał się być rozbawiony. Otworzył
usta, żeby coś powiedzieć, ale w tym samym momencie drzwi wejściowe się uchyliły
i wkroczyli przez nie Natalie, Will i… Julie.
Evans
wytrzeszczyła oczy, niedowierzając w to, co widzi. Kompletnie nie usłyszała
słów Chrisa, przyglądając się minie swojej przyjaciółki, która nie wyglądała na
szczególnie zadowoloną. Szybko przeprosiła chłopaka i pędem podbiegła do
szatynki, żeby dowiedzieć się o co chodzi.
–
Porywam ją na chwilę – powiedziała do Willa, po czym chwyciła Natt za łokieć i
pociągnęła ją na drugi koniec sali, aż do schodów. – Nie wierzę. Co ona…?
Skąd…? – Pokręciła głową, nie mogąc skończyć zaczętego zdania.
Optone
chwyciła się poręczy, a Lily opadła na przedostatni ze schodków i wpatrzyła się
w dziewczynę z oczekiwaniem.
–
Po prostu do nas podeszła, wyobrażasz to sobie? – wyszeptała Natalie, nawet nie
próbując ukryć irytacji. – Nigdy się do nikogo nie odzywa, a teraz postanowiła,
że odbije mi chłopaka? Myślałam, że zwariuję, mówię ci.
Ruda
wychyliła się odrobinę w lewo i zmierzyła wzrokiem uśmiechniętą Julie, co jakiś
czas nerwowo zerkającą w ich stronę. Will był teraz pogrążony w rozmowie z
Christianem, który przed chwilą do nich podszedł, a brunetka chyba starała się
do nich dopasować.
Natt
odetchnęła głęboko przez nos i zamknęła oczy, jakby liczyła w głowie do
dziesięciu, żeby się uspokoić. Nagle na jej twarzy rozlał się szeroki uśmiech.
–
Ale zanim się do nas przyplątała, było cudownie – rozmarzyła się. – Will jest
taki uroczy. Szkoda, że tego nie widziałaś… – Oglądnęła się przez ramię na
Huncwotów i resztę, a potem znowu przeniosła wzrok na Lilkę. – Co wy tu w ogóle
robicie? Czemu drzwi od Wielkiej Sali są zamknięte? I gdzie jest nasza kochana
Emily?
Lily
przewróciła oczami i podniosła dłoń, żeby jej przerwać, bo gdyby tego nie
zrobiła, ta byłaby w stanie zadać jeszcze około dziesięciu innych pytań tak, że
nie wiedziałaby, na które ma odpowiadać. Zaczęła opowieść od samego początku, czyli
docinek Madile kosztem Remusa. Natalie wyglądała na oburzoną; ona także nie
lubiła, kiedy blondynka czyniła niemiłe komentarze na temat chłopaka. W jej
oczach od razu pojawiły się ogniki złości, ale rozpromieniła się, kiedy
usłyszała o reakcji Evans.
–
No i bardzo dobrze zrobiłaś! – krzyknęła odrobinę zbyt głośno. – Należało jej
się. Żałuję, że tego nie widziałam – dodała, chichocząc i wyobrażając sobie
Emily obrzuconą ziemniakami. – Ale dalej nie rozumiem, czemu tu wszyscy
stoicie? Czyżby Madile się wkurzyła i wykopała was z Wielkiej Sali? Zamknęła
się od środka, czy co? Może się ciebie boi, Lils? – Zaśmiała się i szturchnęła
koleżankę w ramię. – No, powiedz mi wreszcie, bo nie wytrzymam.
Rzeczywiście,
nie należała do cierpliwych, a Lilka uwielbiała się z nią droczyć, więc udała,
że się nad czymś zastanawia i nie może sobie przypomnieć szczegółów. Natt
zaczęła coś mruczeć o „wrednych rudzielcach”, po czym obróciła się na pięcie i
zrobiła parę kroków w stronę Willa i Christiana.
–
Jeśli każesz mi czekać jeszcze choćby pięć sekund, zaraz im powiem o tobie coś ciekawego
– zagroziła, szczerząc się. – Na przykład, że jeden z nich ci się podoba.
Zgadnij który.
Lily
miała szczerą ochotę się roześmiać i nie mogła się powstrzymać. Wybuchła
śmiechem, opierając rękę na schodku za plecami, żeby się podnieść.
–
Nie wierzysz mi? – Oczy Natalie rozszerzyły się, a jej usta momentalnie uniosły
się do góry. – Christian! – wrzasnęła, ściągając na siebie spojrzenie
wszystkich.
Blondyn
uniósł brwi ze zdziwieniem, natomiast Evans od razu zerwała się na nogi,
rzuciła się w stronę przyjaciółki i z impetem wskoczyła jej na plecy, nie
przestając chichotać. Musiało to wyglądać komicznie: Natt próbowała ją z siebie
zrzucić, a Lily w końcu poddała się z braku siły i wylądowała na podłodze. Szatynka
schyliła się i oparła dłonie na kolanach, nie mogąc opanować śmiechu. Po chwili
wyciągnęła dłoń do dziewczyny, żeby pomóc jej wstać. Oczywiście pamiętała o
tym, żeby mocno zaprzeć się nogami, w razie gdyby strzeliło jej do głowy
przewrócić ją na posadzkę, co było więcej niż prawdopodobne. I wtedy podszedł
do nich Chris, co tak zaskoczyło dziewczynę, że puściła rękę Rudej, a ta była
dopiero w przysiadzie, więc ledwo utrzymała równowagę. Chłopak złapał ją pod
łokieć i pomógł jej się wyprostować.
Zaczerwieniła
się, nie chcąc sobie nawet wyobrażać za jak wielką idiotkę ją uważa. Posłała
Natalie spojrzenie pod tytułem: „Zemszczę się” i zagryzła mocno wargi. Christian
jednak cały czas uśmiechał się szeroko, więc może nie wszystko było stracone. Złapała
z nim kontakt wzrokowy, serce jej zamarło i…
–
Wołałyście mnie, tak? – zapytał, odgarniając włosy z czoła.
Lily
poczuła się nagle jakieś dziesięć centymetrów niższa. Zaczęła się gorączkowo
modlić, żeby Natalie wymyśliła coś mądrego, ale ta poruszała tylko ustami jak
ryba wyjęta z wody. I w końcu coś w niej zaskoczyło, można było oczami
wyobraźni zobaczyć lampkę zapalającą się nad jej włosami.
–
Tak, tak – potwierdziła szybko, kiwając głową. – Chciałam się dowiedzieć, co
myślisz o Julie. Mówiła mi, że jej się podobasz, pewnie się wstydzi… – Teatralnie
zmarszczyła brwi i podrapała się po brodzie. – Ale nie wiem, czy powinnam ci to
przekazywać. Lils próbowała mnie powstrzymać.
–
Racja. To był zły pomysł, Natt. Nic nam do tego – westchnęła Evans, tłumiąc
śmiech i w myślach przyznając przyjaciółce tytuł najlepszej aktorki na świecie.
Chris
wzruszył tylko ramionami, jakby nie wiedział, co powiedzieć o brunetce. No
pięknie. Optone błyskawicznie zmieniła temat, żeby nie dawać mu czasu na
odpowiedź i dłuższe rozmyślanie o Julie. Jeszcze tego im brakowało. Distim już
i tak wepchnęła się z buciorami między nią i Willa.
–
To wyjaśnicie mi w końcu, co tu robimy? – zapytała swobodnie. – Podejrzewam, że
chciałeś znowu przeprosić Lily. Will mi powiedział. – Uśmiechnęła się słodko, a
Ruda zerknęła na nią z zaskoczeniem.
Tym
razem to chłopak się zmieszał i już chciał odpowiadać na zadane pytanie, ale
ubiegła go Evans.
–
Kolejny kawał. Niezbyt mądry, ale czego innego można się spodziewać?
W
tym samym momencie zza zamkniętych drzwi, prowadzących do Wielkiej Sali,
rozległy się głośne krzyki, a Syriusz i James z zadowoleniem przybili sobie
piątkę.
***
Ten
dowcip wymagał od nich więcej zaangażowania niż zazwyczaj, ale mieli nadzieję,
że to się opłaci. W sumie Peter i Remus nie brali udziału w przygotowaniach i
nawet nie wiedzieli o planie, aż do teraz. Musieli znaleźć kilka potrzebnych
zaklęć, których jeszcze nie przerabiali i opanować ich działanie. Sądząc po
krzykach, dobiegających z Wielkiej Sali, wszystko się udało.
Ktoś
po drugiej stronie szarpnął mocno klamkę, próbując otworzyć drzwi. Usłyszeli
rozzłoszczony głos McGonagall, która kazała uczniom się odsunąć. Po dłuższej
chwili, wrota z głuchym stukotem uderzyły w ścianę, ukazując ich dzieło. Potter
i Black od razu parsknęli głośnym śmiechem, nie zważając na wściekły wzrok
opiekunki Gryfonów. Lily, Natt, Julie, Christian i Will z zaciekawieniem
zbliżyli się do Huncwotów, a ich oczom ukazał się wyjątkowy widok.
Cała
sala była pokryta jakąś fioletowo–różową substancją, która przykleiła się też
do włosów, mundurków i twarzy wszystkich uczniów. Ci najbliżej wyjścia
próbowali się wyczyścić, ale nic z tego nie wychodziło. Jedni wyglądali na
wściekłych, drudzy na zdezorientowanych, a jeszcze innych wyraźnie bawiła cała
sytuacja. Profesor McGonagall zmrużyła groźnie powieki, ale fioletowa maź,
oblepiająca ją od stóp do głów, psuła ten efekt. Kazała im udać się do jej gabinetu,
a sama podążyła przodem wściekła jak osa i połyskująca w świetle lamp. Wymienili
porozumiewawcze spojrzenia. Lilka od początku wiedziała, że kobieta ukarze
wszystkich, którzy nie ucierpieli, bo będzie ich uznawała za winnych. Chcąc,
nie chcąc, poczłapali za nią. Natt uśmiechała się i mruczała pod nosem coś co
brzmiało jak: „Zawsze musicie mnie w coś wpakować”. James i Syriusz wyglądali
na dumnych z siebie, Peter prawie skakał wokół nich, gratulując dobrego
pomysłu, a Remus nie wiedział, czy się śmiać, czy płakać. Julie wyraźnie
zbladła, szła koło Willa, ale nie odzywała się, bo ten zaczął rozmawiać z
Natalie. Do Lily dopiero po chwili dotarło, że Distim prawdopodobnie przez całe
sześć lat nie dostała ani jednego szlabanu, a teraz miało się to zmienić. Przeniosła
jednak wzrok z brunetki na Christiana i szturchnęła go łokciem w bok.
–
Przepraszam, że przeze mnie… – zaczęła, ale pokręcił głową.
–
Daj spokój. Wolę to, niż bycie fioletowym. – Uśmiechnął się szeroko. – Powinienem
ci raczej podziękować, że mnie stamtąd wyciągnęłaś.
McGonagall
obejrzała się do tyłu i spiorunowała blondyna spojrzeniem, więc umilkł. Gwałtownym
ruchem otworzyła drzwi od swojego gabinetu i wpuściła wszystkich do środka. Wyczarowała
kilka prostych dodatkowych krzeseł tak, aby każdy mógł usiąść, po czym zajęła
miejsce za biurkiem. Evans miała spory problem z zachowaniem powagi, kiedy
widziała, w jakim stanie znajduje się nauczycielka, która teraz próbowała
oczyścić twarz chusteczką. Natalie, siedząca po lewej stronie Lilki, parsknęła śmiechem
i od razu zaczęła kaszleć, żeby to zatuszować. McGonagall zgromiła ją wzrokiem
i odetchnęła głęboko.
–
Dobrze… Czy możecie mi powiedzieć, jak zmyć to paskudztwo? – zapytała, siląc
się na spokój.
–
To niemożliwe, pani profesor.
Kobieta
uniosła brwi, a fioletowa substancja zmarszczyła się na jej czole.
–
Będzie się trzymało jeszcze jakieś dwie godziny – dodał z uśmiechem Black.
Jeśli
chciał ją bardziej zdenerwować, udało mu się to bez trudu. Położyła brudne ręce
na blacie i złączyła palce, najwyraźniej się nad czymś zastanawiając. Zapewne,
jaki szlaban im wlepić. Przyjrzała się uważniej Julie, oddychając ciężko.
–
Nie spodziewałam się tego po pani, panno Distim – powiedziała chłodno, a
dziewczyna zaczerwieniła się po uszy.
Chyba
nie zamierzała się bronić, ani w ogóle się odzywać, więc Lily postanowiła zabrać
głos. W tej dziewięcioosobowej grupce więcej było niewinnych, niż winnych,
dlatego warto było spróbować walczyć o swoje.
–
To nie jej wina. Julie, Natalie i Will byli po prostu na spacerze w czasie
obiadu i dopiero przed chwilą wrócili. Nie mieli o niczym pojęcia. – Zawahała
się, patrząc na resztę. – Christian też. Poprosiłam go, żeby ze mną wyszedł. A
Remus i…
McGonagall
uderzyła w stół, a Lilka podskoczyła na krześle z zaskoczenia.
–
Masz mnie za idiotkę, Evans? Myślisz, że uwierzę w ten spacer akurat podczas
tego… tego żartu? – wycedziła, szukając odpowiedniego słowa. – Poza tym panna
Madile opowiedziała mi o tym, jak rzuciłaś w nią ziemniakami, a potem
wybiegłaś.
To
zabrzmiało tak, jakby dziewczyna była chora psychicznie. Nagle chwyta swój
obiad, trafia nim w twarz koleżanki i wybiega z sali? Mogła się spodziewać tego,
że Emily ubarwi całą sytuację na jej niekorzyść.
–
Myślę, że powinnaś bardziej panować nad emocjami – dodała McGonagall, ściągając
upaćkane okulary, które osunęły jej się na sam czubek nosa.
Lily
otworzyła usta, ale wzruszyła tylko ramionami, nie mając zamiaru się kłócić. To
jednak nie był koniec komentarzy pod jej adresem.
–
Nie dość, że tak potraktowałaś koleżankę, to jeszcze to. – Wskazała na swoją
fioletową szatę, krzywiąc się. – Jest pani prefektem naczelnym, panno Evans.
Czy cały czas muszę pani o tym przypominać?
Faktycznie, od początku roku McGonagall
wspomniała o tym chyba około piętnastu razy. Wszyscy byli pewni, że prefektami
zostaną Julie i Remus, to wydawało się jasne jak słońce. Oni idealnie do tego
pasowali. Jednak Dumbledore chyba tak nie uważał, bo wyznaczył na to stanowisko
Lily i Jamesa, ku zdziwieniu większości uczniów, jak i samych zainteresowanych.
Dyrektor bardzo ich lubił i najwyraźniej stwierdził, że są odpowiedni do tego
zadania.
Teraz
dziewczyna zacisnęła tylko wargi, żeby nie pogrążyć się jeszcze bardziej.
–
Lily nie miała z tym nic wspólnego – powiedział twardo James. – Jest świetnym
prefektem.
Ruda
wychyliła się ze swojego krzesła, żeby na niego spojrzeć. Była naprawdę
zdziwiona, że stanął w jej obronie. A może po prostu się przesłyszała? Uświadomiła
sobie, że z pewnością głupio wygląda, prawie leżąc na własnych kolanach i
gapiąc się na Pottera, więc szybko wyprostowała się i dotknęła łopatkami
oparcia krzesła.
–
W przeciwieństwie do pana – odparowała McGonagall, która doskonale wiedziała,
kto za tym wszystkim stoi, ale najwyraźniej nie chciała stracić swojego
autorytetu, dlatego zamierzała dać szlaban całej grupce. – Już nie wiem, co mam
z panem zrobić. A wy? – Zwróciła się do Willa i Chrisa. – Możecie być pewni, że
porozmawiam z opiekunem waszego domu, ale sama też wyciągnę konsekwencje –
obiecała złowrogim tonem.
Oczywiście, kobieta była tak rozzłoszczona, że
ukarałaby nawet jakąś postronną osobę, która po prostu miała zamiar przyjść na
obiad trochę później. W tej sytuacji nie–fioletowy mundurek oznaczał dla niej dowód
winy. Zwykłe, czyste ubranie wyróżniało się spośród tłumu i jakby krzyczało:
„Tutaj jestem! Czekam na szlaban!”. Tej części akurat James i Syriusz nie
przewidzieli, dopiero Lily zwróciła im na to uwagę, ale było już za późno na
zmianę planów. Mogliby się kłócić i próbować przekonać nauczycielkę do swoich
racji, w końcu to, co mówili było prawdą, jednak ona była nieubłagana.
Przyglądała się zza biurka każdemu z osobna, jakby starała się wypatrzyć winę
na ich twarzach. I wtedy odezwał się Black, który nonszalancko oparł się na
swoim krześle i uśmiechał się szeroko.
–
Proszę odpuścić dziewczynom. One naprawdę nie brały w tym udziału. – Przybrał minę
biednego szczeniaczka, ale McGonagall nie dała się na nią nabrać. – Ci Krukoni
też nie. Spotkaliśmy ich dzisiaj pierwszy raz…
To
było miłe z jego strony, że jeszcze chciał coś zdziałać. Dobrze wiedział, że
nie powinno im się obrywać za coś, czego nie zrobili. Mogliby się o to na nich
obrazić, chociaż Lily wyglądała tak, jakby już się z tym pogodziła, a na
Natalie szlaban nie robił żadnego wrażenia. Co do Julie, ta i tak pewnie nie
robiłaby im wyrzutów, to do niej zupełnie nie pasowało. Natomiast opinią tych
dwóch chłopaków się nie przejmował, oni mogli sobie o nim myśleć co chcieli. Postanowił
jednak wstawić się za wszystkimi.
–
Po prostu znaleźli się w nieodpowiednim miejscu w nieodpowiednim czasie – dodał
jeszcze, mając nadzieję, że ten argument przechyli szalę na ich stronę.
Nic
z tego.
McGonagall
zaciskała usta w wąską linię, a jej wzrok nawet nie zatrzymał się na Syriuszu
na dłużej niż sekundę. Jednak, kiedy spojrzała na Christiana, coś w rysach jej
twarzy się zmieniło. Ciężko było to określić, a fioletowa substancja dodatkowo
utrudniała to zadanie. W każdym razie, wydawała się odrobinę spokojniejsza
niż przed chwilą, a jej głos zdecydowanie złagodniał.
–
Znam twoją sytuację, Christian – powiedziała, marszcząc brwi i zawahała się. – Po
części cię rozumiem…
Wszyscy
dostrzegli fakt, że zwróciła się do niego po imieniu i teraz wpatrywali się w
chłopaka, próbując ukryć zaciekawienie. Wszyscy oprócz Willa, który wiedział, o
czym mówiła nauczycielka i Jamesa. Ten akurat nie miał najmniejszego zamiaru
patrzyć na blondyna dłużej niż to było konieczne. Zamiast tego utkwił wzrok w
Lily i skrzywił się od razu. Gapiła się na Chrisa, jakby był ósmym cudem
świata, brakowało tylko tego, żeby otworzyła usta i zaczęła się ślinić. Gdyby
koło niej siedział, pewnie szturchnąłby ją w żebro. Ale nie siedział, więc tylko
zacisnął pięści ze złości, odwracając się do Blacka i Lupina. Obaj uśmiechnęli
się do niego, co go lekko udobruchało.
Natt
w tym czasie posłała Evans pytające spojrzenie, lecz ona wzruszyła ramionami.
Nie miała pojęcia, o jakiej „sytuacji” mogła mówić McGonagall. Rozmawiała z
chłopakiem zaledwie dwa razy, więc raczej nie zwierzał jej się ze swoich
sekretów. I wcale nie zamierzała go naciskać. Jeśli będzie chciał, sam jej kiedyś
powie.
Zauważyła,
że Christian poczuł się niezręcznie, kiedy uwaga wszystkich w pomieszczeniu
skupiła się na nim. Szybko stuknęła Natalie w przedramię i syknęła: „Przestań”,
co w zupełności wystarczyło, aby szatynka odwróciła od niego wzrok, a Julie
zrobiła to samo.
–
Wiesz jednak, że ciebie także muszę ukarać – kontynuowała nauczycielka, jakby
nie zauważając wcześniejszego poruszenia, ale po chwili dodała: – panie Dulcos.
– Najwyraźniej chciała podkreślić, że specjalne traktowanie nie wchodzi w grę. –
Dostajecie dwutygodniowy szlaban.
Ta
informacja na wszystkich zrobiła duże wrażenie. W gabinecie zapanowała
prawdziwa wrzawa. Syriusz wytrzeszczył szeroko oczy, niedowierzając. Dwa
tygodnie? To jakiś żart? Zwykle szlabany trwały do kilku dni, najwyżej tydzień.
Wiedział, że dziewczyny przełknęłyby trzy, cztery stracone wieczory, ale całe
dwa tygodnie? Lily właśnie otworzyła usta, aby oznajmić, że to przesada i
niesprawiedliwość, a Natalie zaczęła się śmiać, jakby usłyszała dobry dowcip. Peter,
który wcześniej chwalił pomysł Pottera i Blacka, teraz trochę przyklapł. Kąciki
jego ust wyginały się ku dołowi. Remus miał taką minę, jakby się tego
spodziewał, a James kręcił głową, czekając aż McGonagall przeprosi za pomyłkę i
poda prawdziwą długość szlabanu. Natomiast Christian i Will spojrzeli tylko na
siebie, odczytując nawzajem swoje myśli i szczerząc się w uśmiechu. Z chęcią
przyjęliby dłuższy, nie pogardziliby nawet całym miesiącem. Jedynie Julie
siedziała spokojnie, unosząc odrobinę brwi i nie wiedząc, jak powinna się
zachować.
Syriusz
i Lily jeden przez drugiego zaczęli wyrażać swoje opinie, a James zaczął się
już nawet podnosić z krzesła, ale profesor McGonagall miała tego wszystkiego po
dziurki w nosie.
–
Cisza! – krzyknęła, ponownie uderzając w stół tak mocno, że fioletowa substancja
pokrywająca jej dłoń rozprysła się w trzy strony, brudząc jakieś papiery. – Dwa
tygodnie od dzisiaj. Punkt piąta. Podzielę was na grupki i dam wam zadania do
wykonania. – Uśmiechy jednocześnie zniknęły z policzków Willa i Chrisa. – Zrozumiano?
– syknęła tonem, który nie dopuszczał przeczącej odpowiedzi.
Wszyscy
zgodnie pokiwali głowami z rezygnacją. Zapowiadały się długie dwa tygodnie.
***
Okazało
się, że podzielenie ich na grupki wcale nie było takie proste jak się na
początku wydawało. McGonagall zastanawiała się nad tym przez dłuższy czas. Była
pewna, że musi rozdzielić Pottera i Blacka, ale także Lily i Natt, bo wtedy ten
szlaban nie miałby najmniejszego sensu. Bez przerwy by tylko rozmawiali i
śmiali się, czym zakłócaliby spokój pozostałym. Dwaj Krukoni także nie powinni być
w tej samej grupie. Dodatkowo od dawna wiadome też było, że duet Evans–Potter
tworzy mieszankę wybuchową i lepiej ich ze sobą nie łączyć. Dlatego, kiedy
zjawili się w starej klasie od transmutacji, podzieliła ich według starannie
zaplanowanego i przemyślanego schematu.
Przygotowała
dla nich wysokie pliki papierów, które mieli posegregować alfabetycznie. Ustawiła
je na trzech odległych od siebie stołach, tak aby kontakt między nimi był
uniemożliwiony. Na widok kilkunastu wielkich kupek pergaminu, uczniowie
zmarszczyli brwi, ale posłusznie zbliżyli się do nauczycielki, wydającej już
pierwsze instrukcje.
–
Kartami od A do H zajmą się panna Evans, pan Lupin i pan Johnson – powiedziała,
wskazując dłonią odpowiedni stolik. – Od I do P – panna Optone, pan Black i pan
Dulcos. – Zignorowała skrzywioną minę Natt i poprowadziła ostatnią grupkę na
koniec klasy. – Dla panny Distim, pana Pottera i pana Pettigrew przypadły litery
od Q do Z. Proszę o rzetelność i ostrzegam: zero rozmów chyba, że na temat
pracy.
Lily,
Remus i Will siedzieli przy stole znajdującym się najbliżej biurka McGonagall i
mieli do uporządkowania siedem wysokich stosów zapisanych kart. Ustalili, że
najpierw znajdą wszystkie nazwiska na literę A, po czym będą starali się je
dalej posegregować. Na każdej kartce znajdowały się informacje na temat
poszczególnych uczniów z poprzednich lat nauki, więc nie musieli się martwić,
że nauczycielce zabraknie pomysłów na kolejne dni szlabanu. Ruda coś czuła, że
jak tylko będzie próbowała zasnąć, przed oczami zaczną przemykać jej
poszczególne imiona i nazwiska. Po kilkunastu minutach wszystko zaczęło jej się
ze sobą zlewać i już nie wiedziała czy to B czy R. Czasami zdarzało jej się
pomylić trójkę z dziewiątką, więc nic dziwnego, że teraz miała z tym problemy. Nie
umiała tak długo skupiać się na jednej rzeczy. Westchnęła ciężko i podniosła
wzrok, mrugając kilkakrotnie. Po tak długim wpatrywaniu się w białą kartkę, trudno
jej było nawet dostrzec twarz Remusa, który właśnie na nią patrzył. Uśmiechnął
się do niej, co w końcu zauważyła.
–
Wiesz, Lily… – zaczął cicho, drapiąc się po czole. – Jeszcze nie zdążyłem ci
podziękować… Za to, co zrobiłaś na obiedzie. – Dziewczyna szybko pokręciła
głową, ale nie pozwolił sobie przerwać. – To naprawdę dużo dla mnie znaczy. Jesteś
dla mnie zbyt miła…
–
Daj spokój, Remus. Powiedziałam jej tylko prawdę – odparła, przysuwając do
siebie kolejną kupkę kartek.
Chłopak
jednak nadal jej się przypatrywał, więc ponownie spojrzała mu w oczy. Dostrzegła
w nich smutek, który uruchomił jakiś alarm w jej głowie. Mówił poważnie,
dlatego zwykłe „daj spokój” nie wystarczało. Musiała się bardziej wysilić. Zerknęła
w stronę McGonagall, a potem nachyliła się nad stołem.
–
Posłuchaj, nie możesz się przejmować Emily. Ona pewnie nawet tak nie myśli, po
prostu musi być dla kogoś wredna i akurat ty się nawinąłeś. I nie masz za co mi
dziękować, bo doskonale wiesz, że zawsze bym cię obroniła, gdyby ktoś
powiedział o tobie złe słowo. Ty przecież robisz to samo, kiedy naskakuje na
mnie.
Will
spojrzał na nich z zaciekawieniem znad karty z nazwiskiem Campbell. Przeciągnął
się ostrożnie, żeby nie ściągnąć wzroku McGonagall i oparł brodę na dłoni.
–
Nie zasługuję… – zaczął znowu Remus.
–
Cicho! – ofuknęła go Lilka, nie chcąc nawet tego słuchać. – Zasługujesz na o
wiele więcej! Przestań się obwiniać i dołować! Lepiej spożytkujesz te siły, znajdując
wady Emily. To na pewno poprawi ci humor. Może zaczniemy od tego, że nikt jej
nie lubi? Chyba nie muszę mówić, że w tym się zupełnie różnicie?
Zaśmiał
się, a jego oczy wyraźnie się rozpogodziły. Chwycił ją za rękę i uścisnął ją
mocno.
–
Dziękuję – wyszeptał szczerze. – Jesteś wspaniałą przyjaciółką, Lily.
Kąciki
jej ust uniosły się do góry. Nie musiała nawet odpowiadać; doskonale się
rozumieli. Nauczycielka po chwili przywróciła ich do pracy, wypowiadając z
irytacją nazwisko dziewczyny, mimo tego uśmiech nie schodził z twarzy Evans.
***
Witam serdecznie.
Przepraszam, że tak późno dodaję rozdział, ale dopiero wróciłam do domu i skończyłam go przed chwilą pisać. I za zaległości, które mam na niektórych blogach.
Chciałam ogłosić, że w poniedziałek wyjeżdżam na dwa tygodnie i nie będę mogła dodać nowego rozdziału, a tym bardziej go napisać, więc pojawi się on z pewnym opóźnieniem. Jak dużym, tego niestety nie mogę przewidzieć.
Postaram się jutro wpaść na Wasze blogi, ale jeśli nie zdążę, obiecuję, że po powrocie na pewno się za to zabiorę.
Rozdział tak trochę o niczym, ale zapraszam do czytania i komentowania.
I dziękuję za wszystkie poprzednie miłe słowa.
Pozdrawiam gorąco.
Udanych wakacji!
Pierwsza!! :D
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział!
OdpowiedzUsuńBardzo rozbawiła mnie sytuacja w Wielkiej Sali :D
W sumie to nawet dobrze, że wszyscy dostali ten szlaban, bo coś czuję, że będzie na nim bardzo ciekawie (dla nas oczywiście, nie dla nich) :)
Wybacz, ale jest już strasznie późno i nie mam siły pisać długich komentarzy. Wiedz jednak, że jestem zachwycona twoją twórczością i czekam na więcej! :D
Całusy, Clarence
http://gdy-wstanie-swit-dramione.blogspot.com/
Dziękuję bardzo za komentarz :)
UsuńMyślę, że nie uśmiecha im się ten szlaban, ale rzeczywiście może być ciekawie.
Pozdrawiam serdecznie :*
Druga! (Tak jakby)
OdpowiedzUsuńPierwsza!
OdpowiedzUsuńOkej to może zacznę od przywitania..
Cześć!
Rozdział jak zwykle rozbrajający ;-) kawał Huncwotów bezbłędny zresztą jak to na Huncwotów przystało. Christian jest taki gkszkdkdkxkfekxixixkek słodki xD no dobra i Will też, zazdrosny James. Nie martw się skarbie ale to jednak mimo wszystko z tobą będzie miała ,, chłopca który przeżył ". Natalie... Rewelka uwielbiam jej poczucie humoru jest taka cudowna. Mam również nadzieję, że jej wybrankiem serca nie zostanie Syriusz, bo mimo że jest cudowny to i tak straszny z niego kobieciarz. Lunio taki, wdzięczny chłopak wielbię go *_* Peter... Ostatnio zrozumiałam, że w sumie są tylko trzy powody dla których go nie cierpię.
1. Zdradził Potterów.
2. Był tchórzem ( zawsze zastanawiałam się dlaczego trafił do Gryffindoru)
3. Był śmierciożercą.
Hmmm... No to chyba dwutygodniowy szlaban czas zacząć. Szybko zleci xd marne pocieszenie ale cóż bywa xD
No nic
Pozdrawiam życzę dużooooo weny i udanych wakacji c;
Mała Czarna ^^
Dobra jednak 3
UsuńPozdrawiam
Mała Czarna ^^
Dziękuję bardzo za komentarz :*
UsuńCieszę się, że myślisz, że Chris jest słodki ♡♡♡
Naprawdę ogromnie mi miło, że polubiłaś Natt. Nie, nie miałam zamiaru łączyć jej z Syriuszem ^^
Co do Petera, mam o nim takie samo zdanie. Nie mogę mu wybaczyć tego, że przez niego Lily i James nie żyją.
Również pozdrawiam gorąco :* Udanej drugiej połowy wakacji :D
Oj tam, pierwsza, trzecia, mała różnica :)
Tak, znowu się spóźniłam xd Wrócę później, bayu!
OdpowiedzUsuńDroga Optimist! Dzisiaj będzie krótko, bo jest 4.17 nad ranem i raczej wena na komcie mi nie dopisuje.
UsuńŻart - podoba mi się. Fioletowa maź może nie byłaby niczym niezwykłym, gdyby nie to, że nie chciała zejść przez pewien okres czasu.
McGonagall była bardzo niespawiedliwa, dając im taki szlaban.
Awww Lily taka dobra przyjaciółka... ^^
O, już mam 4.22 i z tą wiedzą się żegnam. Sija!
Kochana Ayden,
UsuńDziękuję Ci bardzo za komentarz :)
Rzeczywiście, McGonagall była niesprawiedliwa, ale to dlatego, że była zdenerwowana. Nie powinna karać wszystkich za wybryk Pottera i Blacka, ale cóż...
Pozdrawiam serdecznie :*
Moje miejsce!
OdpowiedzUsuńHej! ♥
UsuńOjej, jak jestem bardzo spóźniona! Optimist, kochanie, musisz na to przymknąć oko! ;-;
*Paczajaj, już piąty rozdział, a ja pamiętam jak weszłam na tego bloga i był pierwszy! Ale to leci :')*
Dobra, lecimy do treści :D:
Oj, Lily ma rację, że Huncwoci jej nie posłuchają... Może James by to zrobił, ale na pewno nie za darmo :D
"Świetnie, może jemu uda się przemówić chłopakom do rozumu, chociaż już chyba było na to za późno." - wątpię w to :D W końcu jak Black i Potter się na coś uprą to nie ma zmiłuj xd Ale w sumie... Może posłuchaliby tego rozsądniejszego?
Za późno, za późno ;/
"Zaczęła opowieść od samego początku, czyli docinek Madile kosztem Remusa." - Jak sobie to przypomnę to aż się we mnie gotuje... Jak można być taką osobą? Tolerancja, ludzie! Przecież Remus jest miły, sympatyczny, troskliwy, mądry, rozsądny, pomocny, przystojny, nieśmiały... <3! A to nie jego wina, że tak się stało... ;c Już go rozumiem. Doskonale rozumiem dlaczego nie chciał tego rozpowiadać...
"Blondyn uniósł brwi ze zdziwieniem, natomiast Evans od razu zerwała się na nogi, rzuciła się w stronę przyjaciółki i z impetem wskoczyła jej na plecy, nie przestając chichotać. Musiało to wyglądać komicznie: Natt próbowała ją z siebie zrzucić, a Lily w końcu poddała się z braku siły i wylądowała na podłodze." - Jejku, wyobrażam sobie to, haha :D
Lel, ale McGonagall wredna, jejku xdd :3 Moja ulubiona nauczycielka i tak... ;/
"– Masz mnie za idiotkę, Evans? Myślisz, że uwierzę w ten spacer akurat podczas tego… tego żartu? – wycedziła, szukając odpowiedniego słowa. – Poza tym panna Madile opowiedziała mi o tym, jak rzuciłaś w nią ziemniakami, a potem wybiegłaś." - Idiotka to chyba za dużo powiedziane ;pp Przesadziła i tyle xd O, panna Madile wkroczyła do akcji, a to zołza -.-
Ldskksdjkglfgkjldfsoiowmdsmndfosm! James taki słoooooodki! <333 Stanął w jej obronie ♥♥♥ Ideaał! Lilka, czego ty chcesz więcej?!
"Syriusz i Lily jeden przez drugiego zaczęli wyrażać swoje opinie, a James zaczął się już nawet podnosić z krzesła (...) - Genialne :D Wyobrażam sobie to, heuheu :D
Lily taka miła i kochana dla Remuska <3 Bardzo dobrze robi! Należy mu się! ♥ Sama bym się za nim wstawiła :D ^^
Okey, kończę mój wywód, który jest krótki, przepraszam, mam dużo zaległości... Teraz to chyba przez całe wakacje je będę miała! ;-; Szlag by to...
Rozdział jest cudowny! ♥♥♥ I nie, nie jest o niczym. Każdy rozdział jest o czymś! A ten ma dużo tych czymsiów :D
Pozdrawiam gorąco! Również życzę udanych wakacji i dobrego sierpnia! A, no i weny, bo tak to bym nie miała co czytać, a u ciebie jest co! :D
Kathrine ;**
{jily-love-forever.blogspot.com}
{zlap-jelenia.blogspot.com}
Kochana,
UsuńNic się nie stało, jasne, że przymknę na to oko ^^
Rzeczywiście już trochę minęło, chyba trzy miesiące, a wydawać by się mogło, że mniej :)
Co do Remusa, to zgadzam się z wszystkimi cechami, które wymieniłaś. On jest po prostu idealny i nie wiem, jak można go nie lubić. ♡
Racja, James też jest ideałem. I Syriusz. Aww ♡♡ :D
Też bym się wstawiła za Remusem. ^^
Twój komentarz wcale nie jest krótki!
Ja też po powrocie miałam milion zaległości, ale udało mi się wszystko nadrobić w dwa dni i teraz nie mam już co czytać :'c
Dziękuję bardzo za świetny komentarz :*
Pozdrawiam gorąco ♡
Jak możesz pisać, że rozdział jest o niczym. Każdy Twój rozdział jest o czymś! A to, jak oddajesz emocje bohaterów jest naprawdę czymś pięknym.
OdpowiedzUsuńNajbardziej z tego wszystkiego rozbawiła mnie sytuacja, gdy McGonagall usiłowała być poważną, gdy tu i ówdzie spływała po niej ta fioletowa maź. Serio, to było komiczne! Uwielbiam ten fragment.
Jak zwykle potrafisz zaintrygować, nie mogę się doczekać - jak zwykle, bo moja cierpliwość nie jest cierpliwa :p - o co chodzi z Chrisem. Co to ma za tajemnice i w ogóle. No zaciekawiasz mnie i to z każdym rozdziałem coraz bardziej.
Dziękuję Ci za komentarz u mnie. Naprawdę, nie masz pojęcia, jak zaczęłam się cieszyć, kiedy go zobaczyłam. Tak mi się usta szczerzyły, że sama nie wiedziałam, że tak potrafię! To było dla mnie tak ważne, by znać Twoją opinię.. jakie było.. nadal jest! W wolnej chwili wpadnij do mnie jeśli chcesz. A mnie nie pozostaje nic innego, jak życzyć Ci udanych wakacji. I nie przejmuj się, ja tu na Ciebie czekam i kiedy dodasz rozdział, ja go przeczytam.
Dziękuję za cudowną dawkę Twojego talentu.
Do następnego.
Pozdrawiam Anka ;)
Kochana,
UsuńDziękuję Ci bardzo za komentarz :*
Napisałam, że rozdział jest o niczym, bo wydawało mi się, że nic się w nim nie dzieje.
Co do Chrisa, myślę, że to rozwiąże się już niedługo... No, w każdym razie dużo szybciej niż sprawa tajemniczej dziewczynki ;)
Cieszę się, że mój komentarz Ci się spodobał. Zaraz po powrocie skomentowałam też u Ciebie wszystkie najnowsze rozdziały. Ogólnie w dwa dni nadrobiłam wszystkie blogi, których mam bardzo dużo, więc jestem z siebie dumna :)
Dziękuję raz jeszcze. Jesteś naprawdę przemiła (o ile istnieje takie słowo, ale myślę, że tak ^^)
Nowy rozdział dodam, jak tylko go napiszę, ale na razie mam jedną stronę w Wordzie + kawałek drugiej, więc powinnam się za to zabrać.
Pozdrawiam gorąco :*
Jestem :D
OdpowiedzUsuńNiedługo jadę na dworzec, więc się streszczam. Ciekawe co będzie z tym szlabanem. Na pewno coś się tam wydarzy. Nie mogę pisać dalej, bo za dwadzieścia minut mam pociąg xD
Pozdrawiam!
Dziękuję bardzo za komentarz :*
UsuńMiłego wyjazdu, w takim razie i również serdecznie pozdrawiam :)
Witam!
OdpowiedzUsuńKomentarz może być trochę krótki, bo muszę jeszcze napisać rozdział u siebie (i chyba idzie burza), ale postaram się, żeby wyszedł w miarę dobrze.
Ta Julie zaczyna mnie już tak trochę wkurzać. Wcześniej miała tyle czasu, żeby zagadać do Will'a, a robi to dopiero, gdy widzi go z Natalie. Nie dziwię się, że Optone była taka wściekła. Też bym była.
Było trochę mało Pana Pieska oraz Pana Jelonka, lecz przeżyję. A jeśli umrę to dam Ci znać. Uwielbiam Natalie. Ma takie pozytywne podejście do życia. Podobnie jak ja z resztą. Pan Wilczek taki zakompleksiony i wg... ale jaki słoodki ♥ Oczywiście nie słodszy niż Syriusz, ale ci...
Ciekawe jak dalej będą im przebiegać te szlabany ^^
Życzę Ci, abyś utopiła się w morzu weny oraz z niecierpliwością oczekuję nn!
Selene Neomajni
Kochana Selene,
UsuńNie chcę bronić Julie, ani nic, ale ona sama nie podeszłaby do Willa. Właśnie Natt musiała być tak jakby pośrednikiem w ich poznaniu się. Julie jest zbyt nieśmiała, żeby po prostu podejść do chłopaka i zacząć z nim gadać, a pretekst rozmowy z Natalie był dla niej idealny. Nie umiem tego wyjaśnić :D
No, nie zrobiła tego wcześniej, bo się bała. A tak przynajmniej mogła się wykręcić tym, że chciała zapytać o coś koleżankę :)
Dziękuję pięknie za komentarz i pozdrawiam serdecznie :*
Wreszcie się doczekałam! :D Gdy zobaczyłam że wstawiłaś piąty rozdział to zaczęłam skakać po moim pokoju, tak się ucieszyłam <3 Tylko jak ja teraz wytrzymam te tygodnie? Jakoś będę musiała dać radę.
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału jestem ciekawa o co chodziło McGonagall jak mówiła o trudnej sytuacji Christiana i jak będzie przebiegać szlaban. James prefektem? Trochę się zdziwiłam, ale sądzę, że dzięki temu twoje ff jest inne od wszystkich na temat Jily i o wiele ciekawsze :D
Pozdrawiam i życzę weny :)
Dziękuję Ci bardzo za miłe słowa :)
UsuńCo do trudnej sytuacji Chrisa, nie będzie chciał zbyt chętnie o tym mówić, ale niedługo wszystko się wyjaśni ^^
Jeśli chodzi o Jamesa jako prefekta, wyczytałam o tym na Harry Potter Wiki. Nie wiem, czy to prawda, ale cóż... :)
Również pozdrawiam gorąco :*
Hmmm rozdział jest:
OdpowiedzUsuń-fantastyczny
-genialny
-wspaniały i wiele mogłabym tak jeszcze wymieniać ale skończę na tych trzech.
Taaa Huncwoci nie pomyśleli że przez swój plan mogą zostać ukarani też inni. Minerwa chyba troszkę zbyt ostrze ich potraktowała. Dwa tygodnie to przesada tym bardziej że większość ukaranych osób była niewinna.
Bardzo podoba mi się sposób w jaki ukazujesz przyjaźń pomiędzy dziewczynami. Czasami w ich zachowaniu do siebie odnajduje podobieństwa do mnie i mojej przyjaciółki np.w wtedy jak Natt chcąc wymusić żeby Lily jej opowiedziłam zawołała Chrisa albo kiedy Lily wskoczyła jej na plecy.
Jestem bardzo ale to bardzo ciekawa o co chodzi z Chrisem. W jakiej jest sytuacji ??
Remus nie powinien się tak przejmować Emily. Jest więcej wart niż tysiąc takich Emily.
Ha! Wiedziałam że Natalie(niewiem czy dobrze napisałam) będzie zła o to że Julie się do nich dowaliła.
Pozdrawiam
Obliviate kiedyś Gabriela Black
Ojej, dziękuję bardzo. Wszyscy jesteście dla mnie zbyt mili ♡♡
UsuńTak, McGonagall trochę przesadziła i będzie miała z tego powodu wyrzuty sumienia.
Cieszę się, że podoba Ci się to, jak przedstawiam relację Lily i Natt.
Co do Chrisa, niedługo się to rozjaśni :)
Racja, Remus nie powinien się nią przejmować, ale taki już jest.
Oj, Natalie nie mogłaby tego przyjąć ze spokojem :D
Również pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję :*
Kochana Optimist!
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle genialny i wcale nie jest o niczym! Jest cudowny!
Jak zwykle rozbraja nas relacja Lily i Natt. Ich wzajemne harce pod drzwiami Wielkiej Sali musiały wyglądać co najmniej dziwnie. Cieszymy się niezmiernie z faktu, że Evans ma taką szaloną przyjaciółkę i sama nie jest sztywną panią prefekt.
Dowcip Huncwotów niesamowicie nas rozśmieszył. Zwłaszcza, kiedy wyobraziłyśmy sobie McGonagall pokrytą od stóp do głów jakimś fioletowym glutem. Musiała wyglądać komicznie i wcale się nie dziwimy, że Natt i Lils nie mogły wytrzymać ze śmiechu.
Logika McGonagall trochę nas przeraża. Masz czysty mundurek? Znaczy, że jesteś winny. A jak rzucasz w koleżankę ziemniakami,to jesteś nienormalny. Szkoda, że nie zapytała Lily o to, dlaczego to zrobiła, tylko od razu wyciągnęła złe wnioski. Współczujemy im tego szlabanu. Dwa tygodnie spędzone na segregowaniu jakichś papierów... Chociaż zawsze mogło być gorzej - mogli czyścić nocniki czy coś w tym rodzaju. Chociaż nikt nie wie, co jeszcze może wymyślić za
Przepraszamy za ten nieład, laptop żyje własnym życiem i sam opublikował komentarz...
UsuńChciałyśmy napisać, że nikt nie wie, co jeszcze może wymyślić zastępczyni dyrektora. Szkoda, że Lily nie odbębnia szlabanu razem z Jamesem, chociaż doskonale rozumiemy decyzję Minerwy. To mogłoby się po prostu źle skończyć, a Rogacz jest niesamowicie uroczy w tej swojej zazdrości o Lilkę.
Podobała nam się rozmowa Evans i Lupina. Widać, że są oni prawdziwymi przyjaciółmi i każde z nich jest gotowe stanąć w obronie drugiego. Mamy też nadzieję, że Remus znajdzie sobie kiedyś dziewczynę, która w pełni zaakceptuje jego, takim jakim jest oraz że on sam nie będzie uciekał przed miłością ze względu na to, że jest wilkołakiem.
Jeszcze raz przepraszamy za zamieszanie z komentowaniem oraz za to, że przybywamy spóźnione. Życzymy udanego wyjazdu i mnóstwa weny!
Pozdrawiamy gorąco! :)
~ Łapa i Rogacz
Kochane dziewczyny,
UsuńZawsze poprawiacie mi humor swoimi komentarzami, za które dziękuję z całego serca. ♡
Tak, z pewnością musiało wyglądać to dziwnie.
Też wyobraziłam sobie McGonagall pokrytą tą fioletową mazią i myślę, że trudno byłoby mi zachować powagę na jej widok :)
Rzeczywiście, przesadziła z tym szlabanem, bo była dość zdenerwowana. Powinna chociaż wysłuchać ich tłumaczeń. Albo uwierzyć w to, co mówią.
Racja, segregowanie papierów nie jest złe w porównaniu np. z wyczyszczeniem Wielkiej Sali z tej substancji bez użycia różdżek. Zastanawiałam się nad tym, ale doszłam do wniosku, że na pewno trochę by im to zajęło, przez co posiłki nie mogłyby się normalnie odbywać, więc nauczyciele sami oczyścili ten bałagan. Ale to byłaby dobra kara :D
Szkoda, szkoda, ale McGonagall dobrze wie, kogo z kim nie łączyć. Chociaż mogłaby trochę pomóc Jamesowi i wyświadczyć mu małą przysługę.
Remus i Lily faktycznie są dobrymi przyjaciółmi. Lupin na pewno znajdzie sobie kogoś takiego! Zasługuje na to.
Nie ma za co przepraszać, ja zazwyczaj dubluję swoje komentarze na blogach innych, albo nawet potrajam, więc to przy moich 'wypadkach' pikuś. ^^
Dziękuję jeszcze raz za tyle miłych słów i pozdrawiam serdecznie :*
Najlepsze opowiadanie EVER!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :* ♡
UsuńZ góry przepraszam za ten komentarz, a raczej za jego kompletny brak. Miałam się jakoś zabrać za komentowanie, ale jakoś tak wyszło :D Nie muszę chyba przypominać, że Twoje opowiadanie, jest z jednym z moich ulubionych <3 Uwielbiam Cię dziewczyno! Cały czas z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział, dość długo go nie ma, ale mam nadzieję, że dość szybko się pojawi:)) + Postanowiłam spróbować swoich sił w pisaniu, taak.. Ola się wreszcie przemogła :D Myślę, że w najbliższym czasie podeślę Ci link, jak znajdziesz chwilkę i będziesz chciała to byłoby mi miło jeśli zerkniesz :)
OdpowiedzUsuńOj, nie ma za co przepraszać. Komentarz jest naprawdę cudowny ♡
UsuńNowy rozdział powinien się pojawić już jutro, bo prawie go skończyłam.
Z ogromną przyjemnością zajrzę na Twojego bloga, jak tylko go założysz! Byłoby świetnie, gdybym mogła być jedną z pierwszych czytelniczek :)
A jaka tematyka? ^^
Pozdrawiam serdecznie i życzę powodzenia :*
Czasy Huncwotów :p
UsuńO, to super! Z przyjemnością będę czytała :)
Usuń