2. Zderzenie, część 1
Przez
kilka kolejnych dni Lily próbowała znaleźć tajemniczą dziewczynkę, niestety bez
rezultatów. Kiedy tylko nadarzała się okazja, rozglądała się po korytarzach
oraz dokładnie przemierzała wzrokiem cały stół Gryfonów, nadal mając nadzieję. Podczas
czwartkowego śniadania zapatrzyła się na grupkę pierwszoroczniaków,
rozmawiających wesoło kilkanaście miejsc od niej.
–
Co jest? Nie wiedziałam, że zaczęłaś gustować w pierwszakach. – Zaśmiała się
Natt. – Twój ukochany będzie niepocieszony, gdy się dowie, że przegrał z jakimś
jedenastolatkiem.
Lily
przewróciła oczami, domyślając się, że chodziło jej o Jamesa. Podniosła łyżkę,
ale zatrzymała ją nagle w połowie drogi do ust. Po drugiej stronie sali
dostrzegła jakąś niską blondynkę i serce jej zamarło. Już miała zerwać się z
krzesła i ciągnąć Natalie w tamtym kierunku, ale wzrok jej się wyostrzył i z
żalem stwierdziła, że to nie ta sama dziewczyna, choć dość podobna. Spojrzała
na swoją pustą dłoń i uniosła brwi do góry. Nawet nie zauważyła, kiedy łyżka
wypadła z jej palców i uderzyła w miskę, rozpryskując mleko na wszystkich
dookoła. Dostrzegła kropelki na własnych włosach, więc szybko je przetarła.
Natt mamrotała coś pod nosem, próbując oczyścić rękaw czarnej szaty.
–
Byłabym zachwycona, gdybyś przygotowała mi kąpiel z mleka. Ale nie o siódmej
rano, dziewczyno. Jak ja teraz wyglądam? – Rozłożyła ramiona szeroko,
podkreślając własne słowa.
Evans
udała, że się poważnie nad tym zastanawia i przymknęła jedno oko, uśmiechając
się delikatnie.
–
Trochę tak, jakbyś dostała białej wysypki. Mam nadzieję, że dobrze się czujesz.
To może być zaraźliwe, chyba powinnaś wstąpić do skrzydła szpitalnego.
Szatynka
roześmiała się serdecznie, teatralnie łapiąc się za serce i krzycząc, że mleko
dostało się już do jej krwioobiegu. Kilka osób zerknęło w ich stronę z
zaciekawieniem, a Lily poczuła, że płoną jej policzki. Poprosiła Natalie, aby
ta nie robiła przedstawienia, jednak cały czas chichotała cicho.
Po
chwili dosiedli się do nich Potter z Blackiem i nałożyli na talerze duże porcje
jajecznicy. Ruda zaczęła z zainteresowaniem wpatrywać się w swoje ręce, czym
wyraźnie rozśmieszyła Natt. Dostrzegła kątem oka, że przyjaciółka otwiera usta,
żeby coś powiedzieć, więc natychmiast przytknęła do nich dłoń. Nie powstrzymało
jej to jednak. Ugryzła dziewczynę w palec i zdążyła się odezwać, jeszcze zanim
Lily poczuła mrowienie.
–
Plan ignorowania Pottera numer czterysta osiem: gapić się na paznokcie i czekać
aż sobie pójdzie.
James
przeniósł wzrok z Syriusza na Natalie, słysząc jej słowa, a potem skierował go
na Evans. Na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech, natomiast dziewczyna
myślała, że zaraz spali się ze wstydu. Kopnęła Optone w kostkę i odgarnęła
kosmyk włosów za ucho.
–
Plan zrobienia idiotki z najlepszej przyjaciółki numer tysiąc sześćset
pięćdziesiąt dwa: ugryźć ją w palec i wygadywać jakieś głupoty – odparła, mimo
woli odrobinę się uśmiechając. – Coraz dojrzalej, Natt. Widzę postępy.
Szatynka
wybuchła jeszcze głośniejszym śmiechem, nie mogąc się powstrzymać. Lily
westchnęła ciężko i sięgnęła po swoją torbę. Zarzuciła ją na ramię i spojrzała
ze zniecierpliwieniem na koleżankę.
–
To naprawdę urocze, Evans. – Zachichotał Black, celując w nią widelcem. – Ale
na twoim miejscu przeglądnąłbym się w lustrze.
Dziewczyna
skrzywiła się, jakby dźgnął ją w policzek. Co to niby miało znaczyć? Zmarszczyła
brwi, patrząc na bruneta z oczekiwaniem na dalszy ciąg wypowiedzi.
–
Co, źle wyglądam? – zapytała w końcu, wzruszając ramionami, jakby jej nie
obchodziło jego zdanie.
Syriusz
wyszczerzył do niej zęby i pokręcił przecząco głową.
–
Uroczo – powtórzył.
Zastanowiła
się chwilę. Na pewno rano pamiętała, żeby się uczesać, jednak na wszelki
wypadek przygładziła włosy, obserwując minę Blacka. Zaśmiał się, więc zerknęła
na swój mundurek. Wyglądał normalnie, co tylko wprawiło ją w konsternację. Nie
miała pojęcia, o co mu chodziło. Widząc rozbawione spojrzenie Natt, szturchnęła
ją w ramię i kazała jej się pospieszyć. Wreszcie James się nad nią ulitował i
wyciągnął rękę w jej kierunku. Zbliżył palce do jej policzka, ale Lily
gwałtownie się odsunęła, mając w pamięci ostatnią sytuację, kiedy dotknął jej
ust. Chłopak znieruchomiał na chwilę, a potem ze zmieszaniem cofnął dłoń.
–
Po prostu masz mleko na twarzy – mruknął, patrząc w drugą stronę.
Dziewczynie
zrobiło się głupio, jednak nie zamierzała przepraszać. Zagryzła wargi, nie
wiedząc co powiedzieć. Wytarła się szybko, podniosła się z krzesła i spojrzała
jeszcze raz na Pottera, który teraz ponuro grzebał widelcem w talerzu. Poczuła
rosnącą gulę w gardle, więc złapała Natalie za rękaw i pociągnęła ją do
wyjścia, ignorując jej protesty. Kiedy całkiem się oddaliły, Syriusz uśmiechnął
się pocieszająco do przyjaciela.
–
Daj spokój. Przecież wiesz, jaka ona jest. – Przewrócił oczami, popijając
herbatę.
James
wciągnął powietrze do płuc i powoli je wypuścił. Zazgrzytał zębami, próbując
zatrzymać dla siebie to, co cisnęło mu się na usta. Zamierzał dokończyć śniadanie,
ale ręce za bardzo mu się trzęsły. Zaklął cicho pod nosem i poczochrał sobie
włosy, chciał się uspokoić, ale przed oczami cały czas widział jej twarz. To obrzydzenie
w jej zielonych oczach, kiedy zbliżył do niej dłoń. Bolało bardziej, niż się
spodziewał. Bardziej, niż gdyby na niego nawrzeszczała. Odsunął od siebie talerz
i spróbował się uśmiechnąć. Nie chciał, żeby Black pomyślał sobie o nim, że
jest słaby i aż tak przejmuje się opinią Lily. Nawet, jeśli właśnie tak było.
–
Nie jesz już tego? – zapytał z pełnymi ustami, wskazując na niedokończoną
jajecznicę.
Potter
zawahał się, ale pokręcił przecząco głową.
–
Jakoś straciłem apetyt.
Syriusz
patrzył na niego przez dobrą chwilę, przeżuwając jedzenie. Zerknął na drzwi, za
którymi zniknęły dziewczyny, a na jego twarzy odmalował się wyraz zrozumienia. Podrapał
się po brodzie i uśmiechnął delikatnie.
–
Posłuchaj, myślę, że tu nie chodzi o ciebie. Evans po prostu nie lubi być
zaskakiwana, a tego się akurat nie spodziewała. Gdyby wiedziała, jak
zareagujesz, na pewno postąpiłaby inaczej. Wyglądała, jakby chciała cię
przeprosić. – Zaśmiał się cicho. – Ale nie przeszłoby jej to przez usta. Prędzej
odcięłaby sobie rękę, niż przyznała się do błędu.
Chłopak
żartował, próbując udobruchać kolegę i udało mu się to. James rozpromienił się
wyraźnie, słysząc jego słowa.
–
Naprawdę tak sądzisz? Nie, żeby mnie to obchodziło ani nic… – Zreflektował się
szybko obojętnym tonem.
–
Oczywiście, zupełnie cię to nie obchodzi. – Black wybuchnął śmiechem. – I
pewnie, gdyby tu teraz przyszła skruszona, od razu byś ją odprawił.
Potter
wyszczerzył się, bo obaj dobrze wiedzieli, że nigdy by jej nie zignorował, nawet
gdyby wbiła mu nóż w plecy.
***
Julie
siedziała pod klasą od transmutacji, wertując powoli swoje notatki. Do lekcji
zostało jakieś piętnaście minut, więc nikogo jeszcze nie było. Niektórzy tylko
przechadzali się korytarzami, ale nikt nie zatrzymywał się na dłużej. Dziewczyna
przeglądnęła już wszystkie zagadnienia i ze znudzeniem wpatrywała się w ścianę
naprzeciwko. Widząc grupki śmiejących się i spacerujących uczniów, poczuła
ucisk w klatce piersiowej. Chciałaby mieć przyjaciół, ale nie potrafiła się z
nikim dogadać, ponieważ była zbyt nieśmiała. Westchnęła ciężko, chowając luźne
kartki do torby, a po chwili usłyszała kroki i podniosła wzrok, mając nadzieję,
że to ktoś z jej klasy. Zobaczyła jednak tylko jakiegoś Krukona, zapatrzonego w
podręcznik. Natomiast z drugiej strony korytarza dobiegał donośny śmiech, więc
odwróciła się w tamtą stronę, chociaż doskonale wiedziała, do kogo należał.
Lily
i Natalie szły powoli, bardzo czymś rozbawione. Pochylały się odrobinę do
przodu, trzymając za brzuchy i próbując złapać oddech. Julie zastanawiała się,
co je tak rozśmieszyło, ale pewnie i tak by nie zgadła. One śmiały się prawie
bez przerwy i rozumiały się bez słów. Wystarczyło, że jedna się uśmiechnęła, a
druga już wiedziała, o co chodzi. Brunetka przeniosła wzrok na Krukona, bo widok
dwóch najlepszych przyjaciółek przyprawiał ją o mdłości. Chłopak natomiast
zaciekawił ją, ponieważ szedł sam, nie w otoczeniu kolegów. Może był równie
nieśmiały, jak ona? Kąciki jej ust delikatnie uniosły się na tę myśl. Obserwowała
go jeszcze jakiś czas, zauważając kolejne szczegóły: był wysoki i wysportowany,
a na jego czoło opadały włosy w kasztanowym odcieniu. Gorączkowo przeglądał
książkę, poszukując potrzebnych informacji. Może zapomniał o sprawdzianie i
teraz chciał się przygotować na ostatnią chwilę? A może po prostu tak bardzo
kochał czytać? Julie wychyliła się do przodu coraz bardziej zaciekawiona. W tej
samej chwili dostrzegła, że Lily i Natt są tuż przed chłopakiem, ale go nie
widzą, zaśmiewając się do łez. Nie zdążyła nawet otworzyć ust, kiedy Krukon zderzył
się z dziewczynami, upuszczając podręcznik na ziemię.
–
O, Boże. Przepraszam, nie zauważyłem was – powiedział szybko, podnosząc
książkę. – Naprawdę, ja…
Evans
spojrzała na przyjaciółkę i uśmiechnęła się szeroko, dotykając policzka. Obie
miały czerwone pręgi wzdłuż szczęki, w miejscu gdzie okładka wbiła się w ich
twarze.
–
Nic się nie stało – zapewniła ze śmiechem. – Ale wyglądamy, jakbyśmy się
pobiły.
Chłopak
powiódł spojrzeniem po tych bliznach. Teraz wydawał się być lekko rozbawiony. Jasne,
przecież nie można być smutnym w ich obecności, pomyślała z goryczą Julie.
–
Will Johnson. – Wyciągnął dłoń w ich stronę i przedstawił się. – Nie sądziłem,
że można tym zrobić komuś krzywdę.
–
Natalie Optone. Uwierz mi, Lily ma takiego pecha, że można jej zrobić krzywdę
nawet łyżką. A teraz przeniosła go na mnie. Dziękuję, kochana. – Zaśmiała się
szatynka. – Jak mogę się odwdzięczyć?
–
Musisz zapłacić. – Ruda potarła palce, nadal chichocząc. – Nie rozdaję tego za
darmo na prawo i lewo.
Will
wepchnął książkę do torby przewieszonej przez ramię, a jego uśmiech coraz
bardziej się pogłębiał. Julie zaparło dech, kiedy dostrzegła urocze dołeczki w
jego policzkach.
–
Chyba powinienem was gdzieś zaprosić w ramach przeprosin, ale nic mi nie
przychodzi do głowy… – Zastanowił się chwilę. – Lubicie sport?
Natt
szybko przytaknęła, wyglądając na zachwyconą. Brunetka natomiast musiała się
powstrzymać, żeby nie prychnąć głośno.
–
Mogłybyście przyjść na dzisiejszy trening naszej drużyny. O osiemnastej. Co wy
na to?
–
Świetny pomysł. Na pewno będziemy – odparła Optone, żegnając się z chłopakiem.
Kiedy
zniknął za rogiem, Lily parsknęła śmiechem i szturchnęła koleżankę w ramię.
–
Lubimy sport? – powtórzyła cicho.
–
Oj, przestań, marudo. Widziałaś, jaki był słodki – rozmarzyła się dziewczyna.
Julie
spojrzała na swoje buty. Ten chłopak jednak nie był do niej podobny. Daleko mu
było do nieśmiałości. A to oznaczało, że nie miała u niego szans. Westchnęła, zakładając
włosy za ucho. Evans usiadła tuż obok niej i próbowała wciągnąć ją do rozmowy.
–
Hej, Julie. Jak tam? – zapytała sympatycznie.
Brunetka
wzruszyła ramionami. Co miała jej odpowiedzieć? Właśnie zniszczyłyście moje
nadzieje na poznanie kogoś fajnego, a tak poza tym, to wszystko w porządku?
–
Nic ciekawego. Już prawie nie widać. – Wskazała na policzek rudej, na którym
jeszcze parę minut temu widniała czerwona smuga.
Lily
uśmiechnęła się lekko, kręcąc głową. Zastanawiała się, dlaczego takie rzeczy
zawsze przytrafiają się właśnie jej. Ale tym razem wyszło im to na dobre, bo
Natalie wydawała się rozpływać na samo wspomnienie chłopaka.
–
Co on sobie o nas pomyślał? – zapytała nagle. – To był uśmiech politowania, czy
rozbawienia? A może…?
Julie
wyraźnie widziała, że Will był szczerze rozweselony, kiedy z nimi rozmawiał,
ale wolała odgryźć sobie język niż powiedzieć to na głos.
–
Czemu politowania? Akurat wtedy nie zrobiłaś nic głupiego, Natt – zapewniła ją
Evans.
A
nawet gdyby, to chłopak i tak byłby zachwycony, dorzuciła w myślach Distim. Były
takie otwarte i wprost promieniowały dobrą energią, poprawiając humor wszystkim
dookoła. Brunetka żałowała, że nie jest choć trochę do nich podobna. Wystarczyło,
że staranowały Willa, a ten już zapraszał je na trening. Pewnie, gdyby to ona
była na ich miejscu, tylko by się zaczerwieniła, przeprosiła i uciekła. Nie
byłoby żadnych żartów, śmiechów i przedstawiania się. Nuda.
W
tym momencie pojawiła się profesor McGonagall i otworzyła drzwi, zapraszając
wszystkich do środka. Nawet nie zauważyły, kiedy reszta klasy zdążyła tam
dotrzeć. Lily odruchowo chciała usiąść z Natalie, tak jak na większości
pozostałych przedmiotów, ale nauczycielka kazała jej zająć miejsce obok Blacka.
Przesadzała je na każdej lekcji, twierdząc, że cały czas gadają i zakłócają
ciszę. Dziewczyna niechętnie skierowała się do ostatniej ławki i wypakowała Poradnik transmutacji dla zaawansowanych na stół.
–
Dobrze się złożyło, Evans – wyszeptał brunet, kiedy McGonagall zaczęła
sprawdzać obecność – bo chciałem z tobą porozmawiać.
Skrzywiła
się i spojrzała na niego z irytacją. O czym on mógł z nią rozmawiać?
–
Dzięki, ale chyba dzisiaj odpuszczę sobie wysłuchiwanie historii wszystkich
twoich związków – syknęła sarkastycznie, stukając palcami w ławkę.
Chłopak
zaśmiał się i odgarnął włosy z czoła.
–
Nie o to mi chodziło.
Lily
chwyciła pióro i zaczęła zapisywać informacje, które podawała nauczycielka. Na
tej lekcji mieli nauczyć się zmieniać drewniane skrzynki w metalowe. Bułka z
masłem, szczególnie z Blackiem gadającym nad uchem.
–
Nie zamierzam też rozmawiać o twojej idealnej fryzurze, idealnej twarzy, czy co
tam jeszcze wymyślisz – mruknęła, podnosząc różdżkę i powtarzając ruch
wykonywany przez McGonagall.
Syriusz
chwycił ją za nadgarstek i zmusił, żeby na niego spojrzała. Szarpnęła ręką, ale
nie mogła się wyrwać, więc przeniosła na niego rozgniewany wzrok. On jednak
wpatrywał się w jej dłoń ze zdziwieniem.
–
Co jest? – warknęła. – Puść mnie. Odbiło ci?
Rozmasowała
zaczerwienioną skórę, w którą wbiły się jego palce. Chłopak uśmiechnął się
przepraszająco.
–
Masz strasznie drobne nadgarstki – wytłumaczył powoli. – Nie chciałem, aż tak
mocno…
–
Nieważne. Nic mi przecież nie zrobiłeś – dodała łagodniej, patrząc z powrotem
na nauczycielkę.
Nie
sądziła, że Black jest zdolny do przeprosin. No, może nie wypowiedział wprost słowa
„przepraszam”, ale i tak była zaskoczona. Ktoś zaczął rozdawać skrzyneczki, na
każdą ławkę, więc Lily postanowiła skupić się na zadaniu i nie zwracać uwagi na
chłopaka. Wpatrywała się w gładkie drewno i wyobraziła sobie połyskujący metal.
Zamknęła oczy, lecz zaraz znowu je otworzyła, gdy usłyszała zduszony chichot.
–
Bawisz mnie, Evans. – Syriusz rzeczywiście uśmiechał się szeroko, obserwując
jej minę.
–
Och, tak? Nawet nie wiedziałam, że jestem taka zabawna – odparła ironicznie,
odwracając się od niego.
Założyła
ręce na piersi i zagryzła wargi. Nabijał się z niej, a ona tego nienawidziła. Nie
mógł po prostu siedzieć i się nie odzywać? Byłoby o wiele przyjemniej.
–
Ja tylko myślę, że niepotrzebnie aż tak bardzo się na tym skupiasz. Wystarczy,
że podejdziesz do tego z dystansem – poradził.
Lily
spojrzała na niego z niedowierzeniem.
–
Jak jesteś taki mądry, to może sam spróbuj…?
Black
wyciągnął różdżkę, którą przed chwilą miał wetkniętą za ucho i machnął nią od
niechcenia. Drewniana skrzynka natychmiast zmieniła się w metalową, pięknie
zdobioną. Dla dopełnienia efektu chłopak udał, że ziewa.
Evans
patrzyła na to z uchylonymi ustami, ale zaraz pokręciła głową i zarumieniła się
ze złości. Podniosła własną różdżkę, celując w swoją szkatułkę. Odetchnęła
kilka razy, a potem rzuciła zaklęcie. Nie wyszło tak zjawiskowo, jakby chciała;
niektóre części nadal były drewniane, a jeden bok zabarwił się na czerwono. Ale
poszło jej całkiem nieźle, jak na pierwszy raz.
–
No, dalej. Postaraj się bardziej. Wiem, że potrafisz – naigrywał się Syriusz.
Opierał
się na łokciu i udawał znudzonego. Lily syknęła przez zaciśnięte zęby i
machnęła ponownie różdżką. Wytrzeszczyła oczy, bo spodziewała się wszystkiego,
ale nie tego. Skrzynka zrobiła się cała srebrna i metalowa, a na jej pokrywie
widniał ciemny napis: „Black jest
największym palantem na świecie”. Brunet wybuchnął śmiechem, a dziewczyna
po prostu musiała zrobić to samo. Wszyscy spojrzeli w ich stronę. Evans
zasłoniła usta dłonią, ale nadal chichotała głośno, nie mogąc się powstrzymać.
–
Co was tak śmieszy? – zapytała McGonagall groźnym tonem i zbliżyła się do ich
ławki.
Jej
wzrok powędrował do dwóch srebrnych skrzynek i napisu na jednej z nich. Uniosła
wysoko brwi, odczytując pod nosem słowa. Kiedy skończyła, wyraźnie próbowała
nad sobą zapanować i się nie uśmiechnąć.
–
Bardzo dobrze, panie Black. Proszę jeszcze dopracować pokrywę, panno Evans – powiedziała
tylko i odeszła do swojego biurka.
Lily,
nadal w dobrym nastroju, spojrzała na Syriusza. Jego szare oczy były
roziskrzone i świeciły radośnie, a usta wyginały się do góry. Na ten widok
niejedna dziewczyna zapomniałaby już, jak się nazywa.
–
O czym chciałeś ze mną porozmawiać? – zapytała zaciekawiona.
Chłopak
zawahał się przez chwilę, zaciskając wargi. Nie był pewny, czy to dobry pomysł.
W końcu jednak zdecydował się zaryzykować.
–
O Jamesie – powiedział ostrożnie, czekając na jej reakcję. – Myślę, że powinnaś
go przeprosić. Chyba naprawdę go dotknęło twoje zachowanie.
Uniosła
brwi, zastanawiając się nad jego słowami. Może Potter rzeczywiście nie zasłużył
sobie na takie traktowanie. Chciał jej tylko pomóc, a ona odsunęła się, jakby
był trędowaty. Skrzywiła się delikatnie, wyobrażając sobie, jak to musiało
wyglądać z jego perspektywy. Black źle zinterpretował jej minę, bo dodał zaraz:
–
Dobra, zapomnij o tym…
–
Nie – przerwała mu szybko, zanim zdążyła się rozmyślić. – Masz rację. To było
idiotyczne z mojej strony. Możesz mu przekazać, że przepraszam.
Syriusz
wytrzeszczył na nią oczy i wyglądał, jakby się czymś zadławił.
–
S-słucham? Evans przyznała mi rację? Nie wierzę. – Pokręcił głową. – Możesz
powtórzyć?
–
Spadaj – mruknęła tylko, wystawiając mu język i próbując zmienić wygląd
srebrnej skrzyneczki. – Akurat to, co jest tu napisane, to prawda. Wiem, że
pewnie nikt ci tego nigdy nie powiedział, więc to dla mnie zaszczyt, że mogłam
być pierwsza.
Chłopak
zaśmiał się i wyciągnął wygodnie na krześle, obserwując jej próby pozbycia się
napisu. Na jej lekko pogryzionych ustach widniał szeroki uśmiech, kiedy stukała różdżką w każde słowo, jednocześnie je usuwając. Gdy skończyła, z zadowoleniem odgarnęła włosy z twarzy, a Black spojrzał na nią unosząc brwi.
– Co ci się
stało w policzek? – Zdziwił się, widząc prawie niewidoczną czerwoną plamę.
Lily
przytknęła palce do szczęki.
–
Julie mówiła, że już nic nie ma. – Przejechała delikatnie palcem wzdłuż kości i
wyszczerzyła się. – Najwidoczniej niektórym nie przeszkadza to, że jestem
dziewczyną i myślą, że mogą mnie bić, gdzie popadnie.
–
Co? Julie ci dołożyła? – zapytał, niedowierzając.
Evans
zaśmiała się.
–
No coś ty. Jakiś chłopak przez przypadek uderzył mnie i Natt książką w twarz.
Oczywiście z twardą okładką, bo miękka by nie zostawiła żadnych śladów. Czemu
na przykład nie czytał notatek z kartek? Byłoby o wiele mniej boleśnie.
Syriusz
uśmiechnął się, widząc na sobie ostrzegawcze spojrzenie McGonagall, mimo że
siedział cicho. Podejrzewał, że gdyby Lily wskoczyła teraz na ławkę i zaczęła
krzyczeć, i tak jemu by się dostało.
Dziewczyna
umilkła na chwilę, odwracając twarz w kierunku okna. Patrzyła na drzewa w
oddali, których liście poruszały się delikatnie pod wpływem wiatru. Pogoda
wydawała się być przyjemna i zachęcała do wyjścia na zewnątrz, lecz ciemne
chmury na niebie psuły ten efekt. Jej spojrzenie przyciągnął zarys boiska do
gry w quidditcha. Szczerze mówiąc, nie miała ochoty tam dzisiaj przychodzić,
ale musiała to zrobić dla Natt, która prawie podskakiwała na wspomnienie Willa.
Mocniejszy podmuch wiatru otworzył uchylone okno, tak że uderzyło z impetem w
ścianę. Lily wzdrygnęła się, przestraszona, próbując zebrać włosy, które
rozleciały się wokół jej twarzy. Nie zdążyła nawet wyciągnąć dłoni, żeby
zatrzasnąć okno, kiedy na jej ławce wylądowała pognieciona kartka. Evans przełknęła
ślinę, wpatrując się w pusty kawałek papieru.
To
nic takiego, wmawiała sobie. Po prostu przywiało tu czyjś pergamin. Takie
rzeczy się zdarzają. Zagryzła mocno wargi i aż podskoczyła na krześle, czując
na ramieniu czyjąś dłoń. Całkiem zapomniała o obecności Blacka, który patrzył
na nią uważnie.
Milczała
przez chwilę, a potem zachciało jej się śmiać z własnego zachowania. Nie mogła
wpadać w paranoję na widok zwyczajnej kartki papieru. Brunet już pewnie miał ją
za idiotkę, która mdleje ze strachu przed „przerażającym świstkiem”.
–
Co się dzieje? Jesteś blada jak ściana – powiedział cicho, przejeżdżając
wzrokiem po jej twarzy.
Świetnie,
pomyślała, brakowało tylko zmiany kolorów. Może jeszcze ręce zaczną mi się
histerycznie trząść?
Na
wszelki wypadek zacisnęła je w pięści.
–
Nic mi nie jest. To pewnie z zimna – mruknęła, starając się, żeby jej głos
zabrzmiał stanowczo.
Tylko
to przyszło jej do głowy w tamtej chwili. Jej dłonie były lodowate przez
dwadzieścia cztery godziny na dobę, więc łatwo mogłaby udowodnić swoje słowa. Syriusz
uniósł sceptycznie brwi, jednak nie dopytywał o nic więcej. Oparł się na
krześle i gdyby mógł na pewno zarzuciłby nogi na ławkę. Robił tak czasami na nieco
luźniejszych lekcjach.
Lily
westchnęła i wepchnęła kartkę do podręcznika od transmutacji. Nie chciała
przyznać nawet przed sobą, że nie jest w stanie dłużej na nią patrzeć. To, że
jeden mały przedmiot wywoływał w niej dreszcze, było co najmniej dziwne. Zacisnęła
palce na piórze i próbowała odepchnąć myśl, która przychodziła jej do głowy.
Ta kartka jest
ostrzeżeniem.
Pierwsza! ^^ :D
OdpowiedzUsuńOksy jestem :P
UsuńPrzeczytałam, oh jea! :D
Notka bardzo ciekawa *o*
Lily... Dlaczego jesteś taka dla Jamesa? ;c On ci chce tylko pomóc, a ty z takim nastawieniem... Aż mi się go żal zrobiło ;/
Przecież on jest taki akadjsnfafuwja.... No Ruda!
Will... Hmm... Będzie ciekawie :D
Może jeszcze Julie się pobije z tą Nattalie :'D
Syriusz... Opamiętaj się! Lilka jest Jamesa! Ech... Pokazał tutaj to swoje "Jestem Cassanovą". Niby teraz dopiero dostrzegł to wszystko? Pf, pf. I niech tylko się zainteresuje Rudzielcem w ten sposób... Pomogę Jamesowi mu nogi z dupy powyrywać :D
Cały czas ciekawi mnie ta dziewczynka... Jest taka... Upiorna ^u^
List... Na początku myślałam, że to może coś od Jamesa, a tu taki obrocik. Zresztą to może jeszcze być rozegrane, ale myślę, że to coś z tą dziewczynką. Mam takie przeczucie. "Jasnowidz Kathrine vel Leleń" - piękne, prawda?
"Black jest największym palantem na świecie”. Cuudo *oo* Takie prawdziwe :3 <3 Hah xd
"– Co jest? Nie wiedziałam, że zaczęłaś gustować w pierwszakach. – Zaśmiała się Natt. – Twój ukochany będzie niepocieszony, gdy się dowie, że przegrał z jakimś jedenastolatkiem." Mrauu *oo* ♥♥♥ James, na razie nie przegrałeś i nie przegrasz z tego co wiem :D
Oxy... Czekam na następną notkę! Mam wieelką nadzieję, że będzie szybko! Nie każ mi czekać! :D
Pozdrawiam, życzę baasenu weny i żebyś się w nim wykąpała, bo teraz takie upały (oh maj gasz).
Kathrine ;**
{jily-love-forever.blogspot.com}
{http://zlap-jelenia.blogspot.com/}
^ zapraszam serdecznie! Na "Życie bez miłości jest niczym" już w ten weekend notka!
Jejku, dziękuję Ci pięknie. Wydawało mi się, że ten rozdział mi kompletnie nie wyszedł i go zepsułam, więc ogromnie mi miło słyszeć, że komuś się podoba. Tak, ta kartka w pewny sposób jest powiązana z tą dziewczynką, więc Twoje umiejętności jasnowidzenia dobrze się spisują :)
UsuńDziękuję raz jeszcze, pozdrawiam serdecznie i ściskam mocno ♡♡
Już nie mogę się doczekać, aż u Ciebie pojawi się nowy rozdział. Ja w takim razie życzę Ci oceanu weny i głowy pełnej pomysłów :*
Tsa... Czasem niech ci się przestają różne rzeczy wydawać :D
UsuńMi się BARDZO podoba :D
Heuheu, zgadałam ^^ :D No, jasne, w końcu jestem Jasnowidz Kathrine vel Leleń :"D
Również!
Miło mi to... Czytać ( :'D) ♥ Rozdzialik 13 (;oo) raczej jutro ^^, więc zaraaszam serdecznie w moje skromne progi! :D
Dziękuję i wzajemnie! :D
Rozdział wyszedł Ci cudny i wgl! Zazdroszcze talentu! :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam Natt! Jest taka fajna!
Cudownie kreujesz bohaterów! :D
Niech Lilka przeprosi Jamesa, bo mi go tak szkoda było.
Syriusz w twoim opowiadaniu podbił moje serce. <3
Czekam na nn! :D
Dziękuję, jesteście naprawdę kochane ♡
UsuńBałam się, że ten rozdział się nikomu nie spodoba, a tu taka niespodzianka. Cieszę się, że tak sądzisz o bohaterach. Myślałam nad tym i stwierdziłam, że trochę upodabniam Lily do siebie, a przynajmniej nadaję jej niektóre swoje cechy :) Ale chyba większość osób tak robi w opowiadaniach. Miło mi, że polubiłaś Natt i Syriusza, to dwie z moich trzech ulubionych pobocznych postaci (trzecia się jeszcze nie pojawiła) ;).
Dziękuję Ci bardzo za komentarz i pozdrawiam najserdeczniej :*
No. Przeczytałam.
OdpowiedzUsuńRano opiszę moje wrażenia albo i nie opiszę, jeśli jak zwykle zabraknie mi słów.
A teraz jest zbyt późno na cokolwiek logicznego z mojej strony :)
Pozdrawiam, dużo weny,
S.
W takim razie czekam, a nawet jeśli się nie doczekam, to i tak dziękuję ślicznie za przeczytanie rozdziału :*
UsuńRównież pozdrawiam gorąco ♡♡
Po pierwsze - Lily , gdyby była normalna i to nie było zamierzone, powinna iść do psychiatry ;_; Ale ona nie jest normalna, a to JEST zamierzone, więc moja uwaga nie ma sensu i wychodzi na to, że leję wodę. Sprawa dziewczynki, której nikt nie widzi? Wiesz, mroczne. I takie... Ciekawe. Tak, to mnie intryguje, dlatego niecierpliwie będę oczekiwała dalszych rozdziałów, które trochę rozjaśnią.
OdpowiedzUsuńŻal mi Jamesa. Nie powinna go tak traktować, ale z drugiej strony, to on zna ją od lat, więc nie powinno go dziwić zachowanie Evans.
Julie też jest taka biedna. Lilka nieświadomie jej przeszkodziła... Nie będę się nad tym rozpisywać, bo śpieszno mi do następnej kwestii. Mianowicie - relacja Syriusz&Lily. Ty mi chyba nie chcesz wmówić, że oni będą parą?! Nie rób mi tego, błagam! Przecież ja skoczę z mostu razem z Jamesem! Dobra, może przesadzam, ale nie toleruję chłopaków Rudej, oprócz Pottera ma się rozumieć. Nie, nie i jeszcze raz nie! James jest pisany Lilce, a ona jemu!
Dobra, skończyłam rozpaczać.
Rozwaliłaś mnie tym tekstem na skrzynce XD
Ok, to wypowiem się o szablonie, bo kto mi zabroni? Szczerze, to niezbyt mi się podoba, szczególnie przez te zdjęcia w nagłówku... Nie wiem, nie mój klimat i tyle.
Nic nie przychodzi mi do głowy ;-; Pozdrawiam i czekam na next
Dziękuję bardzo za komentarz :)
UsuńNie, raczej nie przewiduję tego, że Lily będzie z Syriuszem, więc mogę Cię uspokoić. Co do szablonu, to zastanawiałam się właśnie, czy go nie zmienić, tylko najpierw musiałabym zadbać o nowy, a to nie takie proste :) Ale postaram się coś z tym zrobić.
Pozdrawiam serdecznie ♡
Trafiłam na ten blog niedawno i musze stwierdzić, że jest to jeden z najlepszych jakie czytałam! Masz bardzo oryginalne pomysły, a te kartki... MISTRZOSTWO. Czekam na nexta! ;)
OdpowiedzUsuńOjej, bardzo mi miło.
UsuńNaprawdę dziękuję ślicznie :)
I pozdrawiam gorąco ♡
Troszkę nie w moim guście zachowanie Syriusza. Ja zawsze odbierałam go jako naprawdę lojalnego przyjaciela Jamesa; takiego, który zawsze będzie go bronił, nawet jeśli niesłusznie; takiego, który jest trochę złośliwy dla Lily, bo ta odbiera mu przyjaciela, sprawia, że Potter zupełnie wariuje. I takiego, który nie rozumie fascynacji przyjaciela i w sumie nie lubi Evans. A u Ciebie dostaje kogoś, kto musiał ulec urokowi wszechzarąbistej Lily. Bo Lily jest głównOM bohaterkOM i wszyscy muszą na nią lecieć. Arghhh.
OdpowiedzUsuńTylko nie traktuj tego jako wyrzut, bo każdy inaczej odbiera daną postać. Po prostu ja tego nie rozumiem ;)
Natomiast, jak już pisałam, podoba mi się to, że nie robisz z Evans Mary Sue, tak jak to się dzieje w większości Jily.
I znów: masz bardzo dobry styl pisania, dialogi są dość naturalne, a opisy nie zanudzają. Widać, że dużo serca wkładasz w dopracowanie rozdziału.
Pozdrawiam,
S.
PS Co prawda już nie rano, ale komentarz napisać można :D
(Nie wierzę, napisałam odpowiedź, ale w bardzo mądry sposób całą ją usunęłam, próbując na wszelki wypadek skopiować. Wielkie brawa 👏)
UsuńA więc, spróbuję sobie przypomnieć, co przed paroma minutami napisałam.
Rozumiem Twoje wyobrażenie Syriusza i rzeczywiście, muszę się z Tobą zgodzić. Na pewno nigdy nie chciałby skrzywdzić Jamesa. Ale to tylko jednorazowy wyskok, więcej się nie powtórzy, zapewniam :)
Poza tym, teraz sama zaczęłam się zastanawiać, czy jakoś tego nie zmienić, bo faktycznie takie zachowanie do niego nie pasuje. Może po prosu wytnę ten jeden fragment? Chyba tak zrobię.
Dziękuję bardzo za komentarz i wyrażenie swojego zdania.
Najserdeczniejsze pozdrowienia ♡
Załatwione :)
UsuńA mi się ten fragment podobał... :/
UsuńWłaśnie byłam w rozterce, czy zmieniać czy nie. Szkoda, że nie mogę dogodzić wszystkim naraz ;)
UsuńWciąż intryguje mnie ta dziewczynka. Mam pełno pomysłów, co to by mogło być, ale przeczuwam, że wymyślisz jeszcze coś innego niż sobie teraz wyobrażam... No i ten list...
OdpowiedzUsuńPadłam ze śmiechu przy "pomysłach numer..." :D.
Czytając poprzednie komentarze doszłam do wniosku, że w sumie nie miałbym nic przeciwko, gdybyś wprowadziła wątek Lily x Syriusz. Co prawda nie wiem czy i jaki masz plan na to opowiadanie, ale myślę, że taki pairring (nawet występujący tylko przez jakiś czas) byłby oryginalnym pomysłem. W końcu to doprowadziłoby do wielkiej kłótni między Jamesem i Syriuszem, a czegoś takiego jeszcze nie czytałam... Oczywiście nie chcę Ci niczego narzucać, napiszesz tak, jak będziesz chciała :)
http://nocturne.blog.pl/
Szczerze, to zastanowię się nad tym wątkiem Lily&Syriusz, bo od jakiegoś czasu mnie właśnie do niego ciągnie. Chętnie bym o tym napisała, ale jeszcze nie teraz. Możliwe, że coś takiego się pojawi, jednak niestety raczej nie w najbliższym czasie ♡
UsuńCo do dziewczynki, ja sama się jeszcze waham, jak to rozegrać. Mam kilka pomysłów, ale powoli wybieram jeden i go rozwijam w głowie :)
Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za komentarz :*
Optimist
Cóż za świetne opowiadanie! Pierwszy raz zabrałam się za czytanie bloga odwołującego się do "Harrego Pottera" i nie żałuję!
OdpowiedzUsuńPiszesz tak lekko, wciąga mnie każde kolejne słowo...
Jestem zachwycona! Uwielbiam czytać takie opowiadania, które są pisane lepiej ode mnie, naprawdę!
Dziękuję za dawkę emocji i czekam na więcej! <3
w wolnej chwili zapraszam do mnie http://bozycietodrogauslanarozami.blogspot.com :)
Dziękuję bardzo za miłe słowa :)
UsuńJak tylko znajdę czas, na pewno do Ciebie zajrzę.
Pozdrawiam serdecznie,
Optimist ♡
Witam!
OdpowiedzUsuńZaprosiłaś mnie na swojego bloga, więc przybywam. Ostrzegam. Zawsze, ale to ZAWSZE piszę bardzo szczere komentarze, które bywają czasami nawet chamskie, więc nie bierz do siebie czegokolwiek co tutaj napiszę.
1. Na blogach o Jily niesamowicie wku*wia mnie jedna, jedyna rzecz... Dlaczego z Evans robią jakąś niezrównoważoną psychicznie małolatę, która denerwuję się z byle powodu? To na prawdę BARDZO mnie irytuję i jest mało oryginalne, ponieważ spotkałam się z taką Evans (niestety) w wielu opowiadaniach. Radziłabym Ci zrobić Rudą trochę spokojniejszą, przynajmniej w niektórych kwestiach. Na przykład w akcjach z Panem Jelonkiem czy Panem Psinką. To chyba moje jedyne zastrzeżenie do Twojego bloga. Wrócę może do pozytywnych stron, hmm? Bardzo mnie zaciekawiłaś a jednocześnie przeraziłaś tą dziewczynką, która dała Lily pusty pergamin.
,,Ta kartka jest ostrzeżeniem." Niezwykle tajemnicze, przerażające, lecz zarazem zachęcająco. Daję Ci plusa za ten wątek.
W Evans podoba mi się to, że cały czas jest wesoła, pełna życia.
Ha! Ja też mam lodowate dłonie 24 godziny na dobę! Ruda! Łączymy się! Myślę, iż główna bohaterka ma więcej pozytywnych cech jednak jeszcze ich nie pokazałaś. Dobrze, że nie zrobiłaś żadnej Dorcas czy Ann. To już zaczynało się robić nudne. Wybacz jeśli w jakikolwiek sposób uraziłam Cię tym komentarzem, lecz taka już jestem. Szczera do bólu. Nie zniechęcaj się tylko pisz dalej!!!
Życzę Ci, abyś utopiła się w morzu weny oraz z niecierpliwością oczekuję nn!
Selene Neomajni
Witaj,
UsuńNie, oczywiście, że mnie nie uraziłaś. Cieszę się, że napisałaś szczerze, co myślisz, bo dzięki temu będę mogła się poprawić. A przynajmniej się starać :)
Dziękuję Ci bardzo za ten komentarz. Miło mi, że coś Ci się jednak spodobało.
Wezmę sobie Twoje rady do serca, jeszcze raz dziękuję.
Pozdrawiam serdecznie i także życzę weny ♡
Hejka :)
OdpowiedzUsuńRównież prowadzę młodego bloga o Lily i Huncwotach. Serdecznie zapraszam!
liljam.blog.pl
Buziaczki :*
Yennefer
Dziękuję, już zajrzałam i przeczytałam :)
UsuńPozdrawiam ♡
Witam!
OdpowiedzUsuńZapraszam na rozdział 6!
http://adrianna-ocalic-istnienia.blogspot.com
Selene Neomajni
Dziękuję bardzo za informację, już biegnę czytać :)
UsuńKiedy pojawi się nowy rozdział? :D
OdpowiedzUsuńPowinien się pojawić jutro wieczorem, jeśli zdążę go do tego czasu napisać :)
UsuńDroga Optimist ^_~
OdpowiedzUsuńCo ty ze mną robisz? Czytam twój rozdział z zapartym tchem i zdaje się, że nawet przez moment z otwartymi ustami... Jedyny plus tego to fakt, że przynajmniej się nie śliniłam xD ,, Co jest? Nie wiedziałam, że zaczęłaś gustować w pierwszakach. – Zaśmiała się Natt. – Twój ukochany będzie niepocieszony, gdy się dowie, że przegrał z jakimś jedenastolatkiem." No tak ten fragment jest cudowny i myślę, że faktycznie James doznałby załamania. Zachowanie Rudej w WS było przykre dla Rogacza ponieważ potraktowała go niczym, jakiegoś obrzydliwego karalucha. Jejku Will znając szczęście Jamesa to zainteresuje się on Lily. I Black na lekcji.... No i skrzynka z napisem ,,Black jest największym palantem na świecie" nie można się z tym stwierdzeniem nie zgodzić c: Kartka na transmutacji mówiąca moją chorą wyobraźnią ,, Jestem zapowiedzią twojego najgorszego koszmaru". Kurczę czemu ty tak ciekawie piszesz? c:
Pozdrawiam
Mała Czarna ^^
Witaj, kochana.
UsuńDziękuję jeszcze raz za miłe słowa ♡
Oj, tak, Lily źle go potraktowała i trochę go to dotknęło.
Jeśli chodzi o Willa, mogę powiedzieć, że na 100 procent nie zainteresuje się Lilką, więc James może być o niego spokojny ^^
O, dokładnie można w ten sposób opisać tę kartkę.
Dziękuję, już chyba trzeci raz, za przeczytanie i skomentowanie, to naprawdę motywujące ♡♡
Pozdrawiam i całuję :*
Rozdział świetny tak jak poprzedni o ile nie lepszy ^^
OdpowiedzUsuńA moment gdy Lily odsunęła się od Jamesa, przecudowny choć Potter był wyraźnie zraniony. To gdy Syriusz pocieszał Rogacza i gdy rozmawiał z Evans było takie kochane i takie w stylu Łapy. Idealnie opisujesz przemyślenia wszystkich postaci. Brakuje mi tutaj jedynie tej "kujonowatości" panny Evans. Określasz ją jako pewną siebie, zabawną dziewczynę. Pragnę ci tylko przypomnieć, że Ruda była prefektem (Remus bodajże też) i zawsze czepiała się kawałów które wycinali Huncwoci. Ah, no i to Potter zazwyczaj zwracał się do niej per "Lilka" co ją okropnie irytowało ;)
Całuję i biegnę czytać dalej, Clarence
http://gdy-wstanie-swit-dramione.blogspot.com/
Dziękuję po raz kolejny za komentarz :)
UsuńCieszę się, że podobają Ci się bohaterowie i to, w jaki sposób ich opisuję.
Co do kujonowatości Lily... Chciałam ją przedstawić w trochę inny sposób i może to niektórym nie przypaść do gustu. Ale myślę, że można być zarówno dobrą uczennicą, jak i zabawną dziewczyną ;)
Pozdrawiam gorąco :*
No Witam, Witam!
OdpowiedzUsuńPiszesz cudownie!!! :* To wszystko jest u Ciebie takie naturalne. W wielu momentach po prostu wybuchałam śmiechem i przez dobre kilka minut nie mogłam przestać :D A i mam taką małą radę dla Blacka: Niech lepiej nie odgrywa roli Casanovy Hogwartu wobec Lily, bo osobiście rzucę na niego Avadę! Lilka weź się w garść!!!! Teraz lecę czytać kolejny rozdzialik!! :*
Pozdrawiam i życzę duuuuuuuuużo weny ;)
~Anabelle
Hej,
UsuńDziękuję Ci pięknie za komentarz i wszystkie miłe słowa.
Pozdrawiam serdecznie ♡