Strony

piątek, 23 grudnia 2016

Przerwa świąteczna... i nie tylko

Witam serdecznie.
Przychodzę do Was z dużą porcją informacji i mam nadzieję, że postaracie się jakoś mnie zrozumieć. Chociaż czasami sama siebie nie rozumiem, ale to już inna bajka.
Miałam dzisiaj dodać pierwszą część kolejnego rozdziału, jednak moje plany bardzo się zmieniły i jestem tylko z tą krótką (no, może nie tak bardzo) notką.
W środę całkiem niespodziewanie doszłam do wniosku, że potrzebuję przerwy. Nie od pisania, ale od bloga, z którym jestem zdecydowanie zbyt mocno związana. Teoretycznie mam rozpisany plan na resztę rozdziałów, ale muszę to wszystko jeszcze uporządkować. Przykładowo plan na rozdział dwudziesty szósty wyglądał mniej więcej tak:
„26. 1 S i M – szlb, sprzatanie toalet,
3  R i E coś, R oddaje jej te ksiazke
5 L i naszyjnik + 2 pożegnanie z C, najpierw pożegnanie, potem D
6 A i Ar – list o C, rozmowa z JD o tym i na koniec W mówi, że N z nim zerwała,
4 J nazywa An – L”
Cały plan wygląda podobnie i w głównej mierze składa się ze skrótów, których potem sama pewnie nie zrozumiem, więc muszę się tym wszystkim zająć i to dopracować.
Ostatnio obiecywałam, że w 28. rozdziale pojawi się bomba zrzucająca z krzeseł, ale jednak się nie pojawi, ponieważ bardzo, bardzo, bardzo zmieniłam plany, za co przepraszam. W każdym razie doczekacie się jej nieco później.
Ale wracając do tematu: nie sądziłam, że do tego dojdzie, jednak robię sobie przerwę od prowadzenia tego bloga. Jak długą, tego jeszcze nie wiem. Pisać będę cały czas i wrócę, kiedy nazbieram już sobie kilka rozdziałów na zapas, chociaż tego też nie obiecuję.
Chyba powinnam się z tego wytłumaczyć, bo prawdopodobnie teraz myślicie sobie, czemu, na Merlina, skoro napisałam pierwszą część rozdziału 28, jej teraz nie dodałam. Otóż uznałam, że lepiej przerwać w tym momencie, ponieważ w poprzednim rozdziale naprawdę nic się nie działo i nie będę miała wyrzutów sumienia, że zostawiłam Was z jakimiś nowymi zagadkami.
A dlaczego właściwie robię tę przerwę?
Coś się we mnie jakby wypaliło, coraz częściej podczas pisania martwię się, że jakaś sytuacja się Wam nie spodoba. Dodatkowo te terminy. Poświęcam bardzo dużo czasu na dopracowanie rozdziału do końca, przez co nie mogę przewidzieć, kiedy się pojawi i naprawdę czuję się źle z tym, że musicie tak długo czekać. Dawno temu usunęłam tę informację, że rozdziały pojawiają się co dwa tygodnie, ale i tak już raz miałam „nieprzyjemności” pod 24. rozdziałem, które pamiętam doskonale aż do teraz i to, jak przykro mi było, gdy je przeczytałam.
Ogólnie wydaje mi się, że podświadomie oczekujecie ode mnie czegoś dobrego, jeśli mogę tak to nazwać, przez co tylko bardziej boję się tego, że nagle napiszę jakąś kupę i przestaniecie lubić to opowiadanie.
Poza tym smuci mnie też to, że ciągle maleje liczba czytelników, chociaż ja staram się coraz bardziej i bardziej, piszę długie rozdziały i czytam je milion razy, żeby wyłapać każdy błąd (chociaż to akurat robię od zawsze).
No i jeszcze, jakby tego było mało, jestem uzależniona od tego bloga! I muszę się szybko ogarnąć, póki jeszcze mam na to czas. Dlatego prawdopodobnie od dodania tego posta nie wejdę tu przez najbliższy miesiąc, w ramach odwyku. Oki doki, jestem dziwaczna, ale naprawdę sobie to postanowiłam. Jeśli ktoś koniecznie będzie się chciał ze mną skontaktować (w co wątpię ^^), możecie pisać do mnie przez facebook’ową stronę, do której link jest po lewej stronie.
Wiele razy pisałam, że moje poprzednie opowiadanie było blogaskiem i wcale, ale to wcale nie kłamałam. Było i to tak okropnym, że się go wstydzę, więc musicie uwierzyć, że mam skłonności do „blogaskowania” swoich opowiadań. Na dowód chciałam wstawić tu jakiś jego fragment i może zaraz to zrobię.
Trudno mi opisać, o co mi właściwie chodzi. Chyba o to, że trochę przeceniacie moje możliwości, co wnioskuję po tych wszystkich miłych komentarzach.
Zaznaczę jeszcze, że tego blogaska pisałam tuż przed zaczęciem TEE – pamiętam, że w trakcie pisania 101. rozdziału nagle stwierdziłam, że to jest okropne i napisałam prolog tutaj. Naprawdę nie mam pojęcia, jakim magicznym sposobem ze stylu „same dialogi i wszyscy zakochani w cudownej Lily Evans”, przeszłam do obecnego, bo różnica jest kolosalna i nie mówię tego, żeby jakoś się wywyższać, czy coś, bo osobiście jestem bardzo, bardzo nieśmiałą i niepewną siebie dziewczyną. Piję do tego, że boję się, że skoro tak ni z gruszki, ni z pietruszki polepszył mi się styl, to równie dobrze może się tak samo niespodziewanie pogorszyć. I boję się, że mogłabym Was zawieść.
Jeśli jesteście ciekawi tego blogaska, to możemy przejść do dowodu A, czyli pierwszy lepszy otwarty przeze mnie rozdział :)

Syriusz i Christian jednocześnie weszli do pokoju wspólnego i skierowali się w stronę Lilki i Jamesa, siedzących na jednej z kanap. Na pierwszy rzut oka było widać, że chłopcy są zdenerwowani.
– O czym rozmawialiście? – zapytała od razu Ruda, kiedy Chris położył się obok niej.
Black zacisnął natomiast wargi i stał z założonymi na piersi rękoma.
– Wiecie, ja pójdę już na górę. Muszę odrobić lekcje – burknął bezbarwnym głosem.
– Jest sobota – powiedziała szybko Lily, zaczynając się niepokoić. – Wszystko okej?
– Po prostu jestem zmęczony. Chyba mam do tego prawo – warknął rozdrażniony.
– Jasne, że masz – wyszeptała Evans. – Martwiłam się tylko...
Syriusz spojrzał na nią i natychmiast złagodniał.
– Przepraszam. To przez tę sytuację z tamtą dziewczyną – skłamał. –  Zdenerwowała mnie.
Lilka uśmiechnęła się do niego i złapała go za rękę.
– Nie przejmuj się nią. Nie jest warta twojej uwagi – pocieszyła go.
Znowu rozczuliły go jej słowa i miał ochotę wyjawić jej, co czuje. Nie potrafił nad tym zapanować. Dopiero kiedy dostrzegł rozwścieczone spojrzenie Christiana, puścił dłoń Lilki i zająknął się.
– Ee... No to... Ja... – Wskazał kciukiem za siebie, szybko odwrócił się na pięcie i ruszył do dormitorium chłopców.
– Jakoś dziwnie się zachowywał – zauważył Jimmy. – Lepiej pójdę i sprawdzę, o co chodzi. Jak chcesz możesz u nas dzisiaj nocować.
Ruda otworzyła usta, ale ubiegł ją Dulcos:
– Nie ma takiej potrzeby – odparł przez zaciśnięte zęby.
Potter wzruszył tylko ramionami, jakby nie obchodziło go zdanie chłopaka i pobiegł za Syriuszem.
Lily westchnęła ciężko i uśmiechnęła się do blondyna.
– Daj spokój, Chris. – Wplotła palce w jego dłoń. – Przyjaźnię się z nimi.”

Przyznam, że się uśmiałam, czytając ten fragment. Syriusz jest tu taki niesyriuszowy, a w dodatku te wszystkie Lilki i Jimmy’(ok, nie mam pojęcia, jak to odmienić w tym przypadku, ale wiadomo, o co chodzi :D). Jimmy’owanie może ^^
I tak, pisałam wcześniej o Chrisie, ale od tego poprzedniego pożyczyłam jedynie imię i nazwisko, bo poza tym nie są do siebie ani trochę podobni. Może oprócz przesłodzenia.
Dobra, pośmialiśmy się i mam nadzieję, że teraz mi już uwierzyliście. I że nie wściekniecie się na mnie za tę idiotyczną decyzję, ale ta chwila przerwy jest mi naprawdę potrzebna. Jesteśmy dopiero mniej więcej w połowie opowiadania, więc liczę na to, że kiedy już wreszcie wszystko ogarnę (samą siebie także), nie będziecie musieli czekać na kolejne rozdziały zbyt długo. I może w tym czasie zacznę lepiej pisać i wyjdzie mi to na dobre? Oby :)
Nie wiem, czy napisałam wszystko, co zamierzałam, ale na koniec dodam jeszcze, że życzę Wam wesołych, ciepłych świąt, aby były jak najlepsze i spędzone w rodzinnym gronie. To, co tu wyżej napisałam, z pewnością nie jest dobrym prezentem, za co z góry przepraszam.
Może jeszcze dodam, że tak często zmieniam zdanie, że w sumie nie wszystko jest przesądzone. W końcu we wtorek wieczorem planowałam na dzisiaj wstawienie rozdziału, a już w środę byłam przekonana, że potrzebna mi przerwa, więc nigdy nic nie wiadomo.
Na razie zostawiam Was jednak z tą informacją i liczę na to, że mój niemal dziewiętnastoletni mózg niedługo dorośnie adekwatnie do swojego wieku.
Całuję gorąco i zostawiam garść pierników oraz zimowego arta z Jily, aby zajął sobie wygodne miejsce na tym blogu i przypominał każdemu, kto tu zajrzy o świątecznej atmosferze. A ja w tym czasie będę pisać, pisać i pisać, bo kocham Was najmocniej na świecie!
Wesołych świąt, kochani! Mam nadzieję, że dobrnęliście do końca.

5 komentarzy:

  1. Hej :) napiszę do Ciebie maila :) mam nadzieję,że tam zajrzysz :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej, trochę szkoda, ale doskonale cię rozumiem. Też musiałam zrobić sobie małą przerwę przez co mam dobiero napisane 3 z 6 rozdziałów *nadal liczy na to, że napisze reszte do końca grudnia*
    Postanowiłam je poporawiać po przeczytaniu twojego rozdziału. Stwierdziłam, że to wstyd, że wstawiam tak marne (w porównaniu do twoich) rozdziały i spontanicznie zaczęłam pisać wszystko od początku (nie polecam).
    To nie jest słodzenie. To szczera prawda, ponieważ nie lubię słodzić (no może poza herbatą *ba dum tss*). Twoje opowiadanie jest dla mnie pewnego rodzaju wzorem, ale nie chcę żebyś się bała czy to się nam spodoba. Nie myśl o tym co spodoba się czytelnikom. Skup się na sobie.
    Ja nie mogę, ten komentarz jest straszny. Szczególnie, że próbuję dawać rady, do których sama się nie stosuję. Masakra.
    W każdym razie również życzę wesołych świąt i pozdrawiam
    Kot
    Ps: Wybacz za nieogarnięcie. Mój mózg śpi.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochana!
    Chyba mało kto zrozumie Twoją sytuację tak dobrze, jak ja. Nie chcę się tutaj przechwalać, ale dokładnie wiem, co teraz Ci chodzi po głowie. Ja również zrobiłam podobną przerwę, trochę z innych powodów, ale mogę Ci powiedzieć, że to jest świetny sposób. Poza tym, każdemu człowiekowi jest potrzebna przerwa, czas, żeby się zatrzymać i odpocząć. A w szczególności studentce pierwszego roku, którą czeka pierwsza w życiu sesja! Dziewczyno, ta decyzja jest idealna, podziękujesz sobie za nią, gdy zdasz wszystkie przedmiotu z wyśmienitymi wynikami!
    Uważam, że ostatnio blogowanie stało się zbyt dużym obowiązkiem bloggerów i nas to przerasta. Po prostu zbyt bardzo to kochamy i nie możemy żyć bez tego uczucia usatysfakcjonowania czytelników i siebie, przez co usychamy od środka. Pamiętaj, moja kochana Optymist, że każdy ma prawo się zatrzymać. Nie możesz cały czas od siebie wymagać. Musisz zrobić krok do tyłu, bo w Twoim wypadku to będzie rozpęd. Polecisz, jak petarda, ale daj sobie chwilę odpoczynku.
    Kolejna sprawa, to proszę nie urażaj swojej pracy. Pierwsze primo to to, że poświęciłaś temu swoje siły i czas i nigdy to nie będzie kupa. To arcydzieło, które powstało w Twojej głowie. A drugie primo to błagam, bez hejtu, bo mój blog wygląda tak, jak mówisz - mnóstwo dialogów xD
    Optymist, mam do Ciebie ogromny sentyment. Jesteś moją pierwszą czytelniczką i komentatorką, dlatego będę stała za Tobą murem. Murem grubym i wysokim jak mur Hogwartu! Jesteś jedną z moich ulubionych PISAREK, dlatego zrób to dla swojej fanki i odetchnij, a przede wszystkim nie martw się, że zawodzisz czytelników. Nigdy tego nie zrobisz! Blog, jako Twoja ciężka praca ma satysfakcjonować przede wszystkim Ciebie. Bo to historia stworzona w Twojej głowie, nie w naszej. My ją tylko odbieramy.
    Mam nadzieję, że wiesz, o co mi chodzi i wiesz, co robić. Odpocznij - nie ważne ile. Ochłoń, zbierz siły, zdaj sesję i zafunduj nam tę petardę. A ja może do tego czasu nadrobię zaległości jak stąd do Californi xD
    Przesyłam masę buziaków i energii. Dodatkowo życzenia świąteczne i urodzinowe (wiem, że to jutro :D chyba...)
    Kocham najmocniej na świecie
    Trzymaj się i odpoczywaj
    Natalia

    OdpowiedzUsuń
  4. Poprzedni rozdział był naprawdę dobry...wszystkie Twoje są. Nie bierz tego za jakieś przyśpieszenie-szanuję decyzję-po prostu my przyjmiemy wszystko co stworzysz z otwartymi rękami :D Nie każdy rozdział musi przyprawiać o zawał serca, a zbyt częste spadanie (nawet na bardzo wygodny dywan, z bardzo wygodnego krzesła) może być bolesne ;) Czasami warto trochę przystopować i nie przejmować się nami aż tak-pisz tak żeby Tobie się podobało! Na koniec życzę szczęśliwego, pełnego weny i chęci do pisania Nowego Roku. I cóż więcej pozostało... Tylko czekać na powrót z hukiem (i moze jakimś nowym rozdziałem *.*)

    PS ten fragment "blogaska" nie jest taki zły, naprawdę. Może to przez moje upodobanie do wszystkiego co wręcz ocieka lukrem, miłością i dobrocią, ale - choć oczywiście wolę tego bloga-tamten wcale nie jest tak zły jak myślisz ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Pomimo wszystko, to bardzo dobrze, że robisz sobie przerwę, jeżeli masz wrócić z mnóstwem świetnych rozdziałów! Potrafię zrozumieć, że pisanie pod presją czasu jest naprawdę stresujące dlatego taki wypoczynek na pewno dobrze Ci zrobi :) Uwielbiam twojego bloga, naprawdę, czuję się do niego bardzo przywiązana. Mam z nim wiele miłych wspomnień, bo czytam go już prawie półtora roku :D Będę czekała tak długo, aż będziesz gotowa wstawić nowe rozdziały, bo uzależniłam się od tej historii <3

    OdpowiedzUsuń