Strony

sobota, 3 października 2015

Rozdział dziesiąty: "Nadęty pajac"

10. Nadęty pajac
Natalie miała okazję porozmawiać z Willem dopiero kilka dni później podczas śniadania. Postanowiła złapać go jeszcze przed lekcjami, więc przysiadła się do stołu Krukonów w Wielkiej Sali. Oczywiście, nie mogła na wstępie poruszyć sprawy niedoszłego pocałunku, choć bardzo ją do tego korciło. Uznała jednak, że chłopak wziąłby ją za wariatkę i wstrzymała się, zamiast tego uprzejmie się witając.
Sięgnęła do półmiska z pieczywem, wybrała sobie małego rogala i zaczęła go skubać. Zauważyła jednocześnie, że Christian, który siedział naprzeciwko, co chwilę przenosi wzrok z niej na kolegę, jakby na coś czekał. Na jego ustach igrał delikatny uśmiech, ale w końcu westchnął tylko i chwycił swoją torbę, odchodząc od stołu. Najwyraźniej chciał im dać odrobinę prywatności, a przynajmniej tyle, na ile pozwalało pomieszczenie pełne uczniów. W każdym razie, nie zamierzał podsłuchiwać ich rozmowy, chociaż zdecydowanie był jej ciekaw.
Natt odprowadziła go wzrokiem, a potem uśmiechnęła się szeroko do Willa, który wpatrywał się w swój talerz tak, jakby jajecznica nagle bardzo go zainteresowała. Poczerwieniał przy tym lekko, co dziewczyna uznała za po stokroć urocze. Zaczęła mówić o lekcjach, jakie miała w planie tamtego dnia, a jej paplanina składała się głównie z narzekania, czemu akurat nie można się dziwić. Szatynka była chyba najbardziej marudną istotą na świecie, jeśli chodziło o temat szkoły.
Napomykając o transmutacji, zgrabnie przeszła do podręcznika, który ostatnio przeszkodził im w pocałunku. Na te słowa Johnson drgnął delikatnie, bo nie spodziewał się, że dziewczyna będzie chciała o tym rozmawiać. Przez ten cały czas wydawało mu się, że się zbłaźnił, ale teraz spojrzał na nią z iskierką nadziei wypisaną w tęczówkach.
– Przepraszam, że cię tak zostawiłam. Musiałam sobie jakoś poradzić z tym krwotokiem. Mam nadzieję, że się nie gniewasz. Chyba bym się załamała, gdybyś się na mnie obraził… No, dobra, kłamię, nie załamałabym się, tylko próbowała się z tobą pogodzić, ale to bez znaczenia, bo… – Wyrzucała z siebie zdania tak szybko, że Will ledwo je rozumiał, co najwidoczniej bardzo go rozbawiło. – Z czego się śmiejesz? – zapytała z udawanym oburzeniem Optone, łapiąc głębszy oddech.
Chłopak pokręcił głową i odruchowo przysunął się do Natt tak, że stykali się kolanami. Jego powieki były radośnie przymrużone, a kąciki ust wychylone do góry, ale starał się zachować powagę.
– Na pewno nie z ciebie – odparł, szczerząc się do niej. – Nawet bym nie śmiał.
Chwilę później zaczęli zbierać się do wyjścia, aby zdążyć na lekcje, więc Natalie rozglądnęła się w poszukiwaniu Lily. Stanęła na palcach, opierając się na ramieniu Willa i westchnęła z frustracji.
– Widzisz gdzieś tę rudą małpę? Mówiłam jej, że ma na mnie poczekać, ale pewnie jak zwykle mnie nie słyszała. – Przewróciła oczami. – Kiedyś dostanę przez nią szału.
Pociągnęła chłopaka w stronę drzwi, dochodząc do wniosku, że przyjaciółki nie ma w Wielkiej Sali. Kiedy już znaleźli się na korytarzu, Natt była właśnie w połowie opowieści o wczorajszej lekcji eliksirów, na której została okrzyczana przez profesora. Urwała jednak nagle, zakładając ramiona na piersiach i ściągając wargi. Reakcja Willa była odwrotna, ale przecież nie wiedział tego, co ona.
– Hej, Julie – powiedział sympatycznie, machając do brunetki, która mijała ich w pośpiechu.
***
Siedział przy stole, jedną ręką mieszając w misce płatków i wpatrując się w dwie Gryfonki, które śmiały się z czegoś kilka miejsc dalej. Z tej odległości nie słyszał ich rozmowy, ale szczególnie mu to nie przeszkadzało. Wystarczało mu samo patrzenie na  dziewczynę. Uwielbiał to robić już od dłuższego czasu, choć dopiero niedawno uświadomił sobie, że mu się podoba. Wcześniej wypierał tę myśl z głowy, uznając ją za mało istotną.
Trwało to od dobrych kilku miesięcy, jednak nie wiedział, co powinien zrobić. Miał wrażenie, że ona zupełnie nie zwraca na niego uwagi, a czasem traktuje go nawet jakby nie istniał. Zastanawiał się nieraz, czy wykonać pierwszy krok w jej stronę, ale obawiał się odrzucenia. Podejrzewał, że dodatkowo język by mu się poplątał i zrobiłby z siebie idiotę, co z pewnością nie było jego celem.
Kiedy obserwował ją z daleka, chwilami czuł przypływy odwagi, ale znikały tak szybko, jak się pojawiały. W końcu dochodził do wniosku, że chyba nigdy nie uda im się porozmawiać i będzie się ukrywał ze swoim uczuciem aż do końca szkoły, który zdawał się przybliżać wielkimi krokami, jednocześnie coraz bardziej zmniejszając szansę na spełnienie jego marzeń.
Westchnął ciężko, z niechęcią odsuwając od siebie miskę. Ostatnio nie miał apetytu, ale to niestety nie poskutkowało diametralną utratą wagi. Może gdyby zrzucił parę kilo, ktoś w końcu by się nim zainteresował. Na pewno byłby wtedy bardziej pewny siebie, co wyszłoby mu na dobre. Gdyby z wyglądu choć trochę przypominał swoich przyjaciół,  od razu podszedłby do dziewczyny i spróbował z nią pogadać.
Takie gdybanie w niczym mu nie pomagało, a wręcz pogarszało mu humor, więc postanowił o tym nie myśleć. Skupił znowu uwagę na Emily i Gabriele, do których właśnie podeszła zdyszana Julie. Chłopak przyjrzał się teraz trzem przyjaciółkom, w tym tej jednej – najważniejszej. Pamiętał dokładnie każdy szczegół jej twarzy, bo wpatrywał się w nią w wolnych chwilach: na lekcjach, przerwach, w pokoju wspólnym, w czasie posiłków… Ostatnio był zmuszony usiąść z nimi na zielarstwie, co było dla niego jak wygranie losu na loterii. A przynajmniej teraz to tak postrzegał. W tamtym momencie, denerwował się tylko tym, że dziewczyna jest tak blisko niego i nie odezwał się do niej ani słowem. Nie mógł sobie podarować, że przepuścił taką okazję, która prawdopodobnie miała się już nie powtórzyć. Zawsze zamiast działać, wolał zrezygnować, ale potem tego żałował. Może gdyby zaczął z nią rozmawiać na zielarstwie…? Nie, zasada pierwsza: zero gdybania.
Ktoś pstryknął palcami przed jego oczami, wybudzając go z chwilowego letargu. Poczerwieniał, mając nadzieję, że Remus nie zauważy, gdzie, a właściwie: w kim, było utkwione jego spojrzenie. Uśmiechnął się nieśmiało do chłopaka i rozglądnął się ze zdezorientowaniem.
– Gdzie jest Lily? – zapytał, bo jeszcze kilka minut wcześniej słyszał strzępy ich rozmowy.
Lupin pokręcił głową, wskazując kciukiem na wyjście.
– Pobiegła za Natt, mamrocząc coś o „idiotce, która każe na siebie czekać, a potem jej nie zauważa” – zachichotał i przerzucił torbę przez ramię. – Też powinniśmy się zbierać, za chwilę zaczną się lekcje.
Peter jeszcze raz zerknął na dziewczyny, które także wstawały od stołu i ruszył za przyjacielem, pogrążony we własnych myślach. Dolatywały do niego tylko fragmenty wypowiedzi Remusa, zastanawiającego się nad tym, ile James i Syriusz się spóźnią. Obudził ich tak jak zwykle, ale najwyraźniej nie mieli ochoty podnosić się z łóżek i jeszcze nie zjawili się na śniadaniu, które dobiegało już końca. Doszedł do wniosku, że następnym razem będzie musiał dopilnować, czy wstali, aby zapobiec podobnym sytuacjom. Pettigrew przytakiwał, lecz sam nie zabierał głosu, wpatrując się w swoje buty. Co jakiś czas podnosił jednak wzrok na plecy dziewczyn, maszerujących przed nimi.
***
Julie biegła korytarzem, zawiązując pospiesznie krawat. Jeszcze chwila i spóźniłaby się na śniadanie, a co za tym idzie, także na pierwszą lekcję. Gabriele obudziła ją, kiedy wychodziła wraz z Emily, ale dziewczyna ponownie zasnęła. Otworzyła oczy o siódmej czterdzieści jeden, w co na początku nie mogła uwierzyć. Przetarła powieki, a potem wyskoczyła z łóżka jak oparzona i pognała do łazienki. Uwinęła się w naprawdę rekordowym tempie, dzięki czemu już po chwili wybiegała z dormitorium i pędziła do Wielkiej Sali. Po drodze zgarnęła wypracowania, które zostawiła na stoliku w pokoju wspólnym i wepchnęła je do otwartej torby, przerzuconej przez ramię. Zapięła ostatnie guziki koszuli, popychając barkiem portret Grubej Damy.
Parę minut później była już na parterze i zatrzymała się gwałtownie, widząc Natalie i Willa. Szybko odwróciła wzrok, zamierzając przejść koło nich bez słowa. Gdyby nie była tak bardzo spóźniona, pewnie by zawróciła i wybrała inną drogę, ale wiedziała, że nie powinna uciekać, tylko zmierzyć się z konsekwencjami swojego czynu. Optone nadal była na nią wściekła i się do niej nie odzywała, czemu dziewczyna nie mogła się niestety dziwić. Zachowała się naprawdę okropnie, a zwykłe przeprosiny nie wystarczały, aby wszystko odkręcić i naprawić ich relację.
Julie starała się patrzeć na otwarte drzwi Wielkiej Sali i nie zwracać uwagi na parę, która stała jej na drodze, jednak nie było to takie proste. Jej oczy odruchowo wędrowały w kierunku Willa, uśmiechającego się do Natt. Brunetka westchnęła cicho pod nosem, po raz kolejny żałując tego, że wszystko zepsuła. Gdyby miała jeszcze jakiekolwiek szanse u chłopaka, pewnie teraz przejmowałaby się swoim wyglądem. Jej włosy były rozczochrane na wszystkie strony, a szata pognieciona, ale to się nie liczyło. Johnson najprawdopodobniej uznał ją za zazdrosną wariatkę, z którą nie warto nawet rozmawiać.
Kiedy sobie o tym przypomniała, w jej oczach pojawiły się łzy, więc zacisnęła mocno pięści i przyspieszyła, chcąc wyminąć Natt, która nagle przerwała swój trajkot i popatrzyła na nią spode łba. Distim zamrugała szybko i skupiła się na drzwiach, do których zamierzała dotrzeć.
– Hej, Julie. – Usłyszała głos Willa.
Zatrzymała się tak gwałtownie, jakby wpadła na niewidzialną ścianę. Spojrzała na chłopaka z niedowierzeniem, skłonna uwierzyć, że wyobraziła sobie te słowa. Zauważyła jednak, że macha do niej i uśmiecha się szeroko, przez co poczuła, jak kolana się pod nią uginają. Oparła prawą dłoń na ścianie i przygładziła włosy, próbując zrobić z nimi porządek i ignorując morderczy wzrok Natalie. Najwyraźniej dziewczyna nie zdążyła mu jeszcze opowiedzieć, czyja książka przeszkodziła im w pocałunku.
Na jej ustach pojawił się smutny uśmiech. Powinna się cieszyć, że się do niej odezwał, ale przecież zaraz nie będzie chciał jej znać, jeśli się o wszystkim dowie. Nie mogła znowu robić sobie złudnej nadziei.
– Cześć – wyszeptała w odpowiedzi i skinęła głową w jego stronę, po czym ruszyła na śniadanie, zaciskając mocno usta i powstrzymując łzy, cisnące się jej do oczu.
Miała wrażenie, że wściekły wzrok Natt byłby w stanie wypalić jej dziury w plecach, więc czym prędzej zniknęła w Wielkiej Sali, ani razu nie oglądając się za siebie. Odetchnęła głęboko i ruszyła do stołu Gryfonów, mijając uśmiechniętą Lily. Kto jak kto, ale Evans zawsze była dla niej miła i starała się wyciągnąć ją z własnej skorupy. Julie ogromnie się cieszyła, że po sytuacji z Optone, Ruda się od niej nie odsunęła. Spodziewała się, że tak będzie, ale na szczęście się pomyliła. No, może nie traktowała jej dokładnie tak samo jak wcześniej, jednak zdawała się rozumieć brunetkę.
Nigdy nie mówiła tego na głos, ale czasami zazdrościła Natt, że ma taką przyjaciółkę i żałowała, że sama nie potrafi zbliżyć się do Lily. Usiadła przy stole, wyrzucając tę myśl z głowy. Czy to była jakaś obsesja? Najpierw chłopak, a potem najlepsza przyjaciółka Natalie? Nie chciała jej ich odbierać, nic z tych rzeczy. Po prostu marzyła o kimś, na kim mogłaby zawsze polegać. Dla Optone taką osobą była właśnie Evans, a dla Emily – Gabriele. Tylko dla niej jednej zabrakło „pary”.
Ciekawe, kto wpadł na to, aby dormitoria były pięcioosobowe, pomyślała, zjadając szybkie śniadanie i wypijając kilka łyków soku dyniowego.
***
James mył właśnie zęby, wolną ręką wciągając na siebie spodnie. Słyszał, jak Syriusz biega po dormitorium w poszukiwaniu książek, które porozrzucane były dosłownie wszędzie. Byli już spóźnieni równo siedem minut, a czas wcale nie wydawał się zwalniać, wręcz przeciwnie. Potter przeczesał włosy palcami i przeglądnął się szybko w lustrze, po czym zabrał podręcznik i kawałek pergaminu ze swojego łóżka. Uznał, że rozglądanie się za resztą rzeczy zajmie im zbyt dużo czasu, a przecież na przerwie będą mogli tu wrócić. Skierował się do wyjścia, ignorując przekleństwa Blacka pod adresem pozostałych współlokatorów, którzy ich nie obudzili. Po chwili brunet do niego dołączył, z torbą wypchaną po brzegi książkami. Najwyraźniej wrzucał do środka to, co znalazł, nie patrząc nawet na tytuł.
Na szczęście mieli dobrą kondycję i znaleźli się pod klasą od Obrony przed Czarną Magią po kilku minutach. Syriusz odetchnął głośno i nacisnął klamkę, wpadając do sali wraz z Jamesem. Nauczyciel, który właśnie pisał coś na tablicy, nawet się nie odwrócił, aby sprawdzić, kto przybył.
– Minus dziesięć punktów dla Gryffindoru – oznajmił, otrzepując dłonie z kredy.
Chłopcy spojrzeli na siebie i dowlekli się do ławki z ponurymi minami. Profesor John Cravis nie przepadał za dwójką Huncwotów, można powiedzieć, że ze wzajemnością. Uważał ich za dobrych uczniów, jeśli chodziło o jego przedmiot. Potrafili się wykazać, a większość zagadnień nie sprawiała im żadnych kłopotów. Problemem było ich zachowanie, którego Cravis nie tolerował. Nie lubił dowcipów i rzadko się uśmiechał. Poza tym był bardzo wymagający i surowy, przez co nie zyskiwał sympatii swoich uczniów. Jednak nie zależało mu na tym; ważne było to, czego ich nauczył, a nie, jaki mieli do niego stosunek. Dlatego też nie dogadywał się zbyt dobrze z panem Walkerem. Nie pasowały mu jego metody wychowawcze i nie omieszkał mu kilka razy o tym wspomnieć.
Na tej lekcji omawiali użycie nowego zaklęcia obronnego, którego nazwę chwilę wcześniej zapisał na tablicy. Mężczyzna zaczął pokrótce opowiadać, na czym ono polegało, skupiając się na najbardziej istotnych sprawach. Widział na sobie zainteresowane spojrzenia kilku Puchonów, a także wszystkich Gryfonek. Huncwoci w tym czasie szeptali przyciszonymi głosami, najwidoczniej się o coś kłócąc, ale nauczyciel postanowił ich na razie zignorować. Do czasu, aż Syriusz zaczął mówić głośniej i cała klasa dowiedziała się, że chodzi mu o kwestię pobudki. Pan Cravis odjął chłopakowi kolejne pięć punktów i powrócił do przerwanego wątku, gdy w pomieszczeniu zapadła w końcu idealna cisza.
Potter wpatrzył się w rude włosy dziewczyny, siedzącej przed nim i notującej słowa nauczyciela. OPCM była jednym z jej ulubionych przedmiotów i Lily zawsze uważała, nie zamieniając z Natt nawet zdania, jak to robiła na innych lekcjach. Obie z chęcią słuchały profesora, co w przypadku Optone było spotykane wyłącznie na tych zajęciach. Chłopak podparł brodę na dłoni, wzdychając cicho. Przypomniał sobie poniedziałkową sytuację, kiedy to nawrzeszczał na Evans, chociaż ta chciała mu tylko pomóc. Czuł się przez to naprawdę okropnie i nie wiedział, jak ma ją przeprosić. I czy w ogóle powinien ją przepraszać. Czy nie lepiej byłoby o niej zapomnieć i pogodzić się z tym, że podoba jej się Christian? Odpowiedź była prosta i brzmiała oczywiście: nie.
We wtorek rano, kiedy ledwo zdołał podnieść powieki i poczuł gwałtowne mdłości, postanowił sobie, że nigdy więcej nie sięgnie po alkohol z takich powodów. Syriusz miał rację: to nie był koniec świata. Nie wszystko było stracone, więc nie mógł się poddawać. Teraz priorytetem dla niego było pogodzenie się z dziewczyną…
Nagle poczuł z prawej strony mocne szturchnięcie w bok, a chwilę później na ławce przed nim z hukiem wylądowała duża książka. James podniósł wzrok na nauczyciela, który stał tuż nad nim.
– Proszę powtórzyć ostatnie zdanie.
Słowo „proszę” wcale nie oznaczało w ustach pana Cravisa prośby, a raczej rozkaz lub ostrzeżenie. Brunet podrapał się po głowie, spoglądając z nadzieją na Syriusza, który z kolei wyglądał na bezradnego. Remus chciał podszepnąć mu odpowiedź i otworzył usta, ale zaraz je zamknął, widząc na sobie przenikliwe oczy profesora.
I wtedy, gdy wszyscy już myśleli, że zaraz następne punkty zostaną odebrane Gryffindorowi, James dokładnie wyrecytował ostatnie zdanie nauczyciela. Mężczyzna obrzucił go czujnym spojrzeniem, po czym wyrwał z jego dłoni cienki zwitek papieru, na którym widniało kilka pospiesznie skreślonych słów.
– Nie przyszedł pan tutaj, aby podziwiać plecy panny Evans, tylko żeby się czegoś nauczyć, a więc proszę słuchać. Czy to jest jasne? – zapytał chłodno Cravis.
Lily odwróciła się do chłopaka i uniosła brwi do góry, czerwieniąc się delikatnie. Na krótką chwilę ich spojrzenia się spotkały, a James uśmiechnął się do niej szeroko. Dziewczyna szybko przeniosła wzrok na nauczyciela, który teraz upominał Gabriele, że nie powinna pomagać Potterowi. Ten natomiast nadal gapił się na Rudą, postanawiając porozmawiać z nią po lekcji. Nie zamierzał z niej rezygnować. Nie po tak długim czasie.
***
Natt stała przed klasą od Zaklęć z Remusem i Syriuszem, ponieważ James poszedł gdzieś z Lily. Zastanawiali się właśnie, czy Evans da się przeprosić i czy się pogodzą. Wszyscy troje kibicowali Potterowi i rozważali, jak to się skończy.
Tuż przed dzwonem, ogłaszającym rozpoczęcie lekcji, wspomniana para pojawiła się na korytarzu, rozmawiając o czymś swobodnie. Najwidoczniej udało im się jakoś dojść do porozumienia. Pan Walker wyminął ich i otworzył zamek, w drugiej ręce trzymając plik świeżo sprawdzonych wypracowań. Natalie podążyła wzrokiem za pergaminami, uśmiechając się pod nosem i posyłając Lily triumfujące spojrzenie. Przybiła jej piątkę, a potem weszła do klasy i zajęła swoje miejsce.
Nauczyciel usiadł za biurkiem, sprawdzając obecność. Kiedy doszedł do nazwiska Optone, przekręcił je tak jak zwykle, co utwierdziło ją w przekonaniu, że jej plan się powiódł. Gdyby przeczytał wypracowanie, z pewnością dodałby jakąś uwagę na jego temat. Evans jednak podchodziła do tego z większym sceptycyzmem i próbowała nieco ostudzić zapał koleżanki.
– Nie ciesz się tak, bo nawet jeśli nie sprawdził tego wypracowania, zaraz się wszystkiego domyśli. Twoja mina wręcz krzyczy: „Wykiwałam Walkera!”.
Po zakończeniu sprawdzania obecności, mężczyzna chwycił pergaminy i kazał Remusowi je rozdać. Lily dostała swoje zadanie, ale nie zdążyła nawet zobaczyć oceny, bo Natt wyrwała jej kartkę z ręki. Przeglądnęła zawartość i oddała go z powrotem właścicielce.
– Nie masz żadnych skreśleń. Nie sprawdzał tego. – Dziewczyna zatarła ręce z uciechy, czekając na swoją pracę.
Evans dostrzegła duże czerwone PO na samej górze pergaminu, co całkowicie ją zadowalało, bo nie miała zbyt wiele czasu, aby się do tego przyłożyć. Spojrzała jednak z rozbawieniem na przyjaciółkę i pokręciła głową z westchnieniem.
– A nie wpadłaś na to, że może nie mam żadnych błędów?
– To jest raczej nierealne, więc nawet nie brałam tego pod uwagę. – Wystawiła jej język.
Remus chodził pomiędzy stolikami, rozdając kolejne wypracowania, aż w końcu usiadł na swoim miejscu.
– O, kurczę – wyszeptała Natt, a Lily wybuchła śmiechem. – Już po mnie.
Jako jedyna nie otrzymała swojej pracy, co mogło oznaczać tylko jedno: pan Walker jednak czytał ich wypociny. Teraz stał przy tablicy, uśmiechając się tak jak zwykle, ale wydawało się, że na coś czekał. Minęło kilka minut, podczas których Natalie była naprawdę bliska zamordowania chichoczącej cicho koleżanki.
Rozległo się niepewne pukanie do drzwi i dla Optone od razu stało się jasne, kto był po drugiej stronie. Will powoli wkroczył do środka, napotykając spojrzenie dziewczyny. Zaciskał wargi, jakby powstrzymywał się od uśmiechu.
– Świetnie, pan Johnson. Zapraszam serdecznie. – Walker przywołał go ruchem ręki.
Reszta klasy nie wiedziała zapewne, co się działo. Patrzyli ze zdziwieniem to na nauczyciela, to na Willa, próbując się czegoś domyślić. Natalie natomiast zasłoniła usta zaciśniętą pięścią, bo sytuacja zamiast przerażać, bardzo ją bawiła. Profesor rozsiadł się wygodnie na krześle, kładąc nogi na biurku i otwierając szufladę. Wyciągnął z niej zwinięty pergamin, na widok którego Will parsknął śmiechem, a następnie kaszlnął dwa razy, aby to zamaskować.
– Moi kochani. – Walker zwrócił się do klasy. – Wypracowanie panny Optone spodobało mi się tak bardzo, że postanowiłem, iż przeczyta ona wam niektóre jego fragmenty. Co wy na to? – Rozległ się ochoczy pomruk, bo perspektywa braku lekcji wszystkich pociągała. – Pan Johnson jej pomoże.
Natt podniosła się z krzesła i wyszła na środek, stając obok Willa. Chwyciła długi na sześć stóp zwój pergaminu, przejeżdżając wzrokiem po kolejnych zdaniach. Jej usta zdradziecko unosiły się coraz wyżej i nie mogła z tym walczyć. Niektóre wyrazy były przekreślone, inne zaznaczone w kółka, a na marginesach pojawiły się jakieś rysunki, które dodatkowo rozbawiły dziewczynę. W końcu wzięła głęboki oddech i zaczęła czytać fragment podkreślony przez nauczyciela.
– „Pan Walker to rzadko spotykany przypadek nadętego pajaca, który nigdy nie sprawdza wypracowań, tylko wystawia przypadkową ocenę. Myśli, że jest najzabawniejszy i najmądrzejszy na świecie, ale bardzo mija się to z prawdą.” – W klasie rozległy się zduszone chichoty. – „Ostatni żyjący okaz można znaleźć w Szkole Magii i Czarodziejstwa Hogwart, gdzie naucza on, nieudolnie zresztą, przedmiotu zwanego Zaklęciami. Przez większą część lekcji, tylko głupio się uśmiecha, co jest głównym objawem bycia nadętym pajacem. Czasami coś mówi, ale trudno zrozumieć cokolwiek, bo najwyraźniej proces jego ewolucji zatrzymał się już dawno temu…” – Natt przerwała, ocierając łzy rozbawienia, które pojawiły się w jej oczach, gdy zobaczyła pana Walkera jako jaskiniowca, narysowanego obok tego zdania.
Ten obrazek rozśmieszył ją tak bardzo, że nie mogła wydusić z siebie nic więcej. Wcześniej myślała, że Walker nie jest ani trochę zabawny, a tu proszę… I jeszcze miał talent do rysowania.
W czasie, kiedy wszyscy śmiali się z wypracowania dziewczyny, nauczyciel nadal siedział na swoim krześle, opierając ręce za głową, jakby słuchał swojej ulubionej powieści.
– Panie Johnson, proszę kontynuować – powiedział powoli, udając, że zastanawia się, jak sklecić zdanie.
Natalie podała Willowi pergamin, łapiąc się za brzuch. Chłopak uśmiechnął się jeszcze szerzej.
– „Znany naukowiec Will Johnson potwierdza, że taki przypadek zdarza się niezwykle rzadko. Zazwyczaj obserwuje się osobniki nadęte albo pajace. Połączenie tych dwóch cech było zaskakujące i chyba nikt się tego nie spodziewał. Zapoczątkowało to kolejną falę badań, z której jasno wynika, że trudno jest odróżnić nadętego pajaca od normalnego człowieka, ponieważ nie różnią się zbytnio wyglądem. Dopiero po dłuższym obcowaniu, można dostrzec charakterystyczne cechy…” – Rozbawiony Will podał wypracowanie Natt, która w końcu się trochę uspokoiła.
Pan Walker wyprostował się i westchnął głęboko, a Optone czekała na karę, jaka miała ich spotkać. Nie wyobrażała sobie nawet reakcji innego nauczyciela na taką pracę. Pewnie skończyłoby się na wyrzuceniu ze szkoły, dlatego zaczęła się niepokoić, czy aby nie przekroczyli granicy.
– Dobrze, pośmialiśmy się, a teraz smutniejsza część. Szlaban dla was obojga na miesiąc od dziś – powiedział profesor, uśmiechając się, jakby go to bawiło. – Panno Optone, chcę jutro widzieć na biurku poprawnie napisane wypracowanie. Tym razem na osiem stóp. Poza tym, Gryffindor i Ravenclaw tracą po pięćdziesiąt punktów. Porozmawiam także z profesor McGonagall, aby wysłała list do twoich rodziców. – Spojrzał na Natt, a potem zwrócił się do Willa: – Do twoich sam napiszę. To chyba wszystko. Może pan wracać na lekcje.
Krukon uśmiechnął się jeszcze pocieszająco do Natalie i wyszedł z klasy, natomiast dziewczyna skierowała się z powrotem do swojej ławki. Zatrzymała się jednak przy biurku nauczyciela.
– Przepraszam za to wypracowanie. Nie powinniśmy tego pisać – rzekła szczerze, odgarniając włosy za ucho.
Walker podniósł na nią wzrok i uśmiechnął się delikatnie. Doszła do wniosku, że z tym człowiekiem było coś nie tak. Nie wściekł się na nich, chociaż każdy inny już dawno straciłby do nich cierpliwość.
– Ależ nie ma za co, panno Optone. Przecież to nie było na poważnie, racja? – Szatynka szybko przytaknęła w odpowiedzi, na co mężczyzna roześmiał się serdecznie. – Ale za te przeprosiny, przedłużę pani termin oddania wypracowania do poniedziałku.
Podziękowała ze zdziwieniem, bo się tego nie spodziewała i zajęła wreszcie swoje miejsce, czując na sobie rozbawione spojrzenie Lily. Nauczyciel przeszedł do tematu, jak gdyby nigdy nic, każąc im wyjąć podręczniki i różdżki.
– Tobie zawsze się wszystko upiecze – westchnęła ze śmiechem Evans, szturchając przyjaciółkę w ramię. – A miesięczny szlaban z Willem to dla ciebie raczej nagroda.
Natt uśmiechnęła się jeszcze szerzej i, cóż miała zrobić, przyznała jej rację.
***

Hej, kochani!
Przepraszam raz jeszcze za wszystkie zaległości na Waszych blogach, staram się je nadrabiać, kiedy tylko mam wolną chwilę, ale ostatnio z tym u mnie ciężko. 
Tego rozdziału, jak zwykle zresztą, wczoraj jeszcze nie było. Zawsze piszę na ostatnią chwilę, co chyba nie jest zbyt rozsądne. Następnym razem postaram się zacząć wcześniej. 
Teoretycznie, ten rozdział miał mieć jeszcze dwa inne wątki, ale te tak się rozciągnęły, że te dwa przeskoczą do następnego. 
Jej, to już dziesiąty rozdział! Nie mogę w to uwierzyć, jak ten czas szybko leci. Pamiętam, jak zaczynałam pisać tego bloga, jakby to było wczoraj. 
Dziękuję za wszystkie komentarze pod poprzednim rozdziałem, na pewno w najbliższym czasie na nie odpowiem i oczywiście pojawię się na Waszych blogach (prędzej czy później). 
No, cóż. Sądziłam, że ten rozdział (cały czas powtarzam słowo rozdział -.-) wyjdzie słabo, bo mam zły/smutny humor. Można powiedzieć, że mam trochę cech każdej z moich postaci (oprócz Emily). W każdym bądź razie, chłopak, który tak bardzo mi się podoba, całkiem mnie olał i w sumie mu się nie dziwię... Nieważne.
Piszę ostatnio trochę niechronologicznie, ale mam nadzieję, że da się połapać, o co chodzi. Nie wiem, co jeszcze... Pewnie miałam napisać dużo rzeczy, ale zapomniałam. 
Aha, miałam jeszcze podziękować za prawie 10 000 wyświetleń. Jesteście niesamowici!
Napiszcie, proszę, co sądzicie o rozdziale. Wasze komentarze zawsze poprawiają mi nastrój, więc liczę na Was :)
Pozdrawiam serdecznie.

31 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Kurczę, usunął mi się komentarz. Ale nic, piszę od początku :)
      Droga Optimist! Jak Ty to robisz?! Twój blog jest taki... Idealny, że tego nie rozumiem. Piszesz tak ciekawie, a za razem wyczerpująco, że chciałabym posiadać chociaż 1% Twojego talentu :)
      Przechodzę do rozdziału:
      Uwielbiam Natt. Jest tak niesamowitą postacią, że mój mały móżdżek tego nie przyswaja :D jak Ty to robisz? Skąd czerpiesz tak ogromne ilości poczucia humoru?
      Ale mimo wszystko jestem na Ciebie trochę zła. Miesięczny szlaban z Willem?! To nie miało być tak :D co z Willie? 💖
      Ale nie powiem: scena na lekcji profesora Walkera była IDEALNA! To było dziwne, ale śmiałam się do telefonu :)
      Kto podoba się Peterowi? Początkowo myślałam, że opisujesz Remusa, ale mnie pozytywnie zaskoczyłaś. Czekam na wyjaśnienia :)
      I James taki słodki ^^ nie mogę, kocham go! A jeszcze bardziej kocham jego dobre relacje z Lily. Czyżby nadchodziły dobre dni dla Jily? Mam nadzieję, że tak ;)
      Przepraszam, że dzisiaj tak chaotycznie komentuję, ale mam jakiś dziwny dzień :)
      A teraz co do notki:
      Nic się nie stało, wiadomo przecież, że jest teraz nauka i te sprawy. Chociaż nie ukrywam, że czekam na Twój komentarz na moim blogu. Masz zaległe już 3 rozdziały :)
      Rozdział nie wyszedł zły, jest naprawdę świetny. I nie przejmuj się: ja ostatnio mam wręcz depresyjny nastrój. Nie przez chłopaka, ale w sumie przez samą siebie. I pamiętaj: jesteś super i jeśli ten typek nie umie tego docenić to pewnie nie jest Ciebie wart :)
      Gratuluję 10 000 wyświetleń!
      Miłego kolejnego tygodnia,
      Weny, czasu i radości
      Buziaki :*
      PS Piękny gif ;)

      Usuń
    2. Hej,
      Gdyby mi się usunął komentarz, pewnie nie byłabym taka spokojna :) Ostatnio to mnie niestety spotkało i się nieźle wkurzyłam.
      Przepraszam, że tak późno odpisuję, ale podczas ostatnich tygodni jeszcze bardziej nie mogłam znaleźć czasu, co pewnie widać po zaległościach, jakie mam na większości blogów :c
      Ojej, dziękuję bardzo, ale do ideału mu daleko. I na pewno posiadasz o wiele, wiele więcej niż to 1% mojego talentu. Gdybyś przeczytała choć kawałek mojego poprzedniego opowiadania, to byś się chyba załamała. Nie wiem, jakim cudem udało mi się przejść z tamtego 'stylu' do tego.
      Jej, miło mi, że Natt tak na Ciebie działa. Co do "ilości poczucia humoru" - nie przesadzałabym z tym, ale czasami biorę sytuacje z mojego codziennego życia, a czasami po prostu piszę, co mi przyjdzie do głowy :)
      Teraz to bym chętnie napisała, jak to będzie, ale wiadomo, że raczej nie mogę. Szkoda. Serio, mam czasem ochotę wszytko Wam zdradzić, ale nie powinnam, więc się powstrzymuję ^^
      O, cieszę się, że spodobała Ci się ta scena na lekcji, bo bałam się, że mi nie wyszła.
      Co do Petera, teraz już sama nie wiem, ale coś wymyślę :)
      Dobre dni dla Jily nadchodzą, ale nie na długo niestety. Wzięłam się dzisiaj za pisanie nowego rozdziału, chociaż zawsze robię to na dzień przed dodaniem i mam już początek.
      Nadrobiłam już te rozdziały na Twoim blogu, ale pojawiły się nowe, więc będę się musiała za nie zabrać, chociaż mam jeszcze kilkanaście innych blogów. Nie wiem, kiedy tam wpadnę, ale wpadnę na pewno :)
      Dziękuję bardzo! ♡♡ W tym momencie nie przejmuję się już tym chłopakiem, bo stwierdziłam, że to głupie :D
      Dziękuję bardzo za gratulacje, (dziwię się, że tak dużo osób wchodzi na tego bloga) i za cały komentarz.
      Pozdrawiam serdecznie :*

      Usuń
  2. Omg, nie gadaj, że jestem pierwsza! Zaklepuję!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurde, Natalia grabisz sobie, jest remis! :D
      No witam, witam!
      Ale śliczny jest ten gif na końcu! Ona jest taka urocza!
      Szacunek, że w tak krótkim okresie czasu potrafisz napisać tak długi tekst, naprawdę.
      Ochh, Will i Natalie są tacy uroczy! (x2) Fajnie, że jednak im się ułożyło i nie skłóciłaś ich, no chyba bym tego nie przeżyła. Definitywnie. Jestem ciekawa reakcji chłopaka jak się dowie, że książka-przerywacz to była sprawka Julie, tutaj przywitał się z nią grzecznie, nie zdając sobie z niczego sprawy. Może nie tyle reakcji, co tego, jak zmieni się jego stosunek do nieśmiałej brunetki:)
      Ojej scena z Peterem jest urocza (x3), bardzo fajnie, że poświęcasz mu trochę uwagi, chociaż u Ciebie to nie jest jakaś niecodzienność, bo z tego co zauważyłam Ty zawsze coś o kimś wspomnisz chociażby troszkę, a jednak, i to jest bardzo fajne. Nie pomijasz reszty, bo w końcu każdy Huncwot za drugiego oddałby życie. Z początku myślałam, że to Potter się wpatrywał, a tu takie BUM. Chcę wiedzieć kim jest jego wybranka!:D Chyba że było powiedziane, a ja to ominęłam vel nie pamiętam, no nie wiem.. Emily? :D
      Czy naprawdę wszyscy musieli zaspać? Jak nie James to Syriusz, a jak nie oni to Julie, no Merlinie, ale z nich śpiochy!
      Co dalej? Ach tak, OPCM,
      "Nie zamierzał z niej rezygnować. Nie po tak długim czasie." <-- o tak... :) ♥‎ Bardzo fajnie kreujesz również nauczycieli. Nie są to wszystko ludzie ulepieni z jednej gliny, a o różnych poglądach i podejściu do uczniów, przez to opowiadanie jest jeszcze lepsze... jeśli to jest jeszcze możliwe. A jak już jesteśmy przy nauczycielach... Pan Walker! Ale fanie, że dodałaś fragmenty tego wypracowania, kurczę ja się tylko zastanawiam skąd ty to wszystko bierzesz.. Jestem zazdrosna, i to tak porządnie... :D
      "Remus chodził pomiędzy stolikami, rozdając kolejne wypracowania, aż w końcu usiadł na swoim miejscu.
      – O, kurczę – wyszeptała Natt, a Lily wybuchła śmiechem. – Już po mnie." <-- od tego momentu do końca nie przestawałam się uśmiechać! :)
      Naprawdę gratuluję Ci (prawie) 10k wyświetleń, to prawda czas leci bardzo szybko, a my nie możemy nic na to poradzić. W sumie to dokonałaś czegoś wielkiego, tyle wyświetleń, obserwatorów.. w tak krótkim czasie a ile innym to czasem zajmuje, gratulacje! :)
      Przepraszam jeśli ten komentarz będzie kompletnie bez składu, ale mój dzisiejszy zanik weny na komentarze i zmęczenie robią swoje.
      Życzę Ci, jeszcze więcej pomysłów na zabawne momenty w opowiadaniu, by po ich przeczytaniu na ustach największego smutasa pojawił się szeroki uśmiech!
      Ciągle rozbawiona:
      ~AleksandraOla

      Usuń
    2. Hej,
      Teraz mi się przypomniało, jak dodałyście z Natalią komentarz w tej samej minucie. Aż się zdziwiłam wtedy, że tak szybko ktoś skomentował :)
      Też uważam, że Lily Collins jest urocza ♡
      Na razie nie mam w planach skłócania Willa i Natt. Hm, nie wiadomo, czy w ogóle się o tym dowie, bo może Natalie dojdzie do wniosku, żeby mu o niczym nie mówić? :)
      Co do Petera, właśnie nie chciałam go pomijać, bo w końcu też jest bohaterem tego bloga, ale przyznam, że jakoś szczególnie nie lubię jego postaci, jednak staram się nie odstawiać go w kąt :) Nie, nie było jeszcze nic o tym, kto jest jego wybranką, więc spokojnie ^^
      No, tak wyszło, że wszyscy zaspali, niestety.
      Miło mi, że tak myślisz o nauczycielach. Faktycznie zdecydowanie się od siebie różnią.
      Haha, pewnie za kilka lat, jak będę czytać to opowiadanie stwierdzę albo: "skąd ja to wszystko wzięłam?" Albo: "o Boże, ale to jest okropne". :D Ogólnie to mam zarys tego, jak chcę przeprowadzić tego bloga do końca, ale teraźniejsze rozdziały wymyślam zazwyczaj na bieżąco i piszę, co mi przyjdzie do głowy. Mam też kilkanaście takich kluczowych akcji, do których musi dojść, ale pomiędzy nimi też coś musi się dziać :)
      Ok, rozpisałam się o głupotach, jak zwykle ^^
      Dziękuję bardzo za gratulacje. Teraz jest już chyba ponad 12k, więc jestem naprawdę szczęśliwa. Faktycznie to dosyć sporo, choć wcześniej tego nie zauważyłam. Mogę Wam tylko dziękować ♡♡♡
      Dziękuję Ci pięknie za komentarz i cieszę się, że w jakimś stopniu ten rozdział Cię rozbawił.
      Pozdrawiam gorąco :*

      Usuń
  3. Świetny rozdział! Jak zwykle...
    Natt i Will... AWWW *W*
    Kocham ich :D
    Fajnie by było jakbyś dodała trochę więcej wątków Jily,ale i tak rozdział cudowny ♥
    Pozdrawiam
    ~NOX
    nowepokoleniefelicity.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję pięknie za komentarz.
      Na pewno w przyszłości będzie więcej wątków z Jily, ale nie zamierzam ich ze sobą swatać już teraz :)
      Pozdrawiam gorąco ♡
      PS. Na pewno wpadnę na Twojego bloga, gdy tylko znajdę wolną chwilę.

      Usuń
  4. Cześć.
    Natalie i Will są słodcy :*
    Zwykle autorzy zaniedbują Petera, a ty napisałaś coś o nim. To dobrze, ale i tak go nienawidzę xD
    James jest w twoim wydaniu inny. Serio. Pozytywne zaskoczenie, przynajmniej moim zdaniem.
    Życzę ci dużo weny, pozdrawiam
    Redhead (znowu zmieniłam nazwę. Idiotka ze mnie, ale to już ostateczna decyzja :x)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej,
      Też nie przepadam za Peterem, ale nie chcę go pomijać w swoim opowiadaniu :)
      O, naprawdę? W takim razie bardzo mi miło, że tak postrzegasz Jamesa.
      Dziękuję pięknie za komentarz i pozdrawiam gorąco.
      Buziaki :*

      Usuń
  5. Heeeej!
    Twój rozdział jak zawsze świetny! Po prostu kocham go! Dzięki bogu, że pogodziłaś Jamesa i Lily, bo chyba bym tego nie przeżyła.
    Co do związku z Willem, kibicuję Natt, ale tak strasznie współczuję Julie. No ale cóż...
    Rzeczywiście, poświęciłaś trochę czasu Peterowi i to naprawdę dobrze. Ja sama też piszę opowiadanie o huncwotach i tak nie lubię o Gilzdogonie pisać. Naprawdę. Ale wiem, że muszę.
    Komentarz oczywiście wyszedł krótki, ale jakby mogło być inaczej.
    No nic dużo weny życzę i zapraszam do siebie.
    Bianka
    zakrecone-zycie-huncwotow.blogspot.com
    zwiadowcy-bron-bogow.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej,
      Dziękuję pięknie za komentarz i przepraszam, że tak późno odpisuję. I że jeszcze nie zawitałam na Twoim blogu, ale na pewno w końcu się tego doczekasz :)
      Co do Petera, nie wiem, czy lubię, czy nie lubię o nim pisać. Jest dość ciekawą postacią i nie powinno się go pomijać, choć oczywiście przyjemniej opisuje się bohaterów, których lubimy ^^
      Jaki tam krótki, wcale nie! Dziękuję bardzo za opinię i pozdrawiam serdecznie :*

      Usuń
  6. Cześć!
    Nie martw się, rybka, na pewno wszystko się jeszcze ułoży :* Nie znam sytuacji, więc nie mam pojęcia, czy to jakieś nieporozumienie, czy może sama miałaś nieprzyjemność trafić na okaz "nadętego pajaca", ale nie powinnaś tracić poczucia własnej wartości.
    Rozdział był lekki i niefrasobliwy. Ot, beztroskie hogwarckie życie. Nie przepadam zarówno za Willem jak i Natt, więc pierwszy wątek nie poruszył mnie zbytnio, ale za to ostatni wyszedł Ci fenomenalnie. Kto by się spodziewał, że nie dość, że pan Walker jednak czyta wypracowania, to jeszcze ma poczucie humoru! Natalie ma ogromnego farta, że konsekwencje są, jakie są.
    Wrócę jeszcze niechronologicznie do środka, do Julie. Szkoda mi jej kolejny rozdział, więc żądam niniejszym, żebyś dała jej trochę radości :) I nie chodzi mi o takie ochłapy jak uśmiech Willa tylko coś naprawdę miłego.
    I Peter :( Ponawiam żądanie.
    Dobrze, że Lily i James są w stanie zawieszenia broni, chyba warto było gapić się na plecy Evans :)
    Rozdział był zabawny i lekki, w ogóle nie zdradzał Twojego nastroju. Trzymaj się! :*
    Pozdrawiam serdecznie
    Eskaryna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, kochana!
      Dziękuję Ci pięknie za komentarz.
      W sumie ten przypadek można nazwać "nadętym pajacem", ale już przestałam się nim przejmować :D
      Rzeczywiście, Natt miała szczęście, że nauczyciel nie wymierzył im surowszej kary.
      Julie na pewno będzie miała jeszcze sporo okazji do radości, więc spokojnie :) Peter oczywiście też.
      Dziękuję jeszcze raz i pozdrawiam gorąco :*
      Całusy <3

      Usuń
  7. Podziwiam profesora od Zaklęć za opanowanie i umiejętnosci pedagogiczne. Myślę, że niczym innym by naprawde nie zmusił do przeprosin i przemyslen niż podejściem humorystycznie wobec wybryrku Natt i Willa. i nawet sam podorysowywał pewne elementy, to mi się najbardziej podobalo xDxD Ale jednak ukarał i Willa, i natt, i to poważnie... Naprawdę świetnie z tego wybrnął wg mnie. Co do Samej pary - trochę nieudolnie wyszła im ta konwersacja w Wielskiej Sali, jakbyś dopiero sie rozręcała na dalszą częśc rozdziału. Ale kurczę, własciwie było to w jakis sposób słodkie. Przynajmniej juz Will wie, że Natt nie uciekła przed pocałunkiem xDxD Mam nadzieje, że niedlugo coś z tego wyniknie. W ogóle sporo tych miłostek -teraz doszedł Peter. podejrzewam, że mogł się zakochac w Emily, co ogolnie można skwitować - przesrane. pod każdym względem xDxD James& Lily - oczywiście, chłopak dosć szybko doszedł do wniosku, ze jednak Lily jest miloscią jego zycia, żaden suprise xDxD dobrze, że Evans się dała przeprosić, chopć troche szkoda, żeśmy nie mogli tego przeczytać xDxD No ale co za dużo, to nie zdrowo. Julie niestety nadal jest sobie winna, kurde, rzuciło jej sie na głowoę, trochę jej wpsółczuję, ale bardziej jestem na nią zła, nadal. Chyba trochę to potrwa. Życie nastolatków, ot co. Ale podejrzewam, ze niedługo mogą dojsć nowe problemy, prócz milostek itd... Pytanie tylko kiedy... Z nievierpliwością czekam na jedenasteczkę. I powodzenia w życiu uczuciowym!:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że spodobało Ci się podejście pana Walkera.
      Masz rację, co do tego początku. Rzeczywiście wyszedł słabo, ale cóż... :)
      Hm, gdyby Peter był zakochany w Emily, faktycznie nie byłoby zbyt kolorowo :D Ale nie zdradzę na razie, czy tak jest. (Bo sama jeszcze tego nie wiem ^^)
      Oczywiście, ich problemy nie będą skupiać się wyłącznie na miłostkach ;)
      Dziękuję pięknie za wspaniały komentarz i pozdrawiam serdecznie :*

      Usuń
  8. Hej, hej ;* Definitywnie nie ma co się przejmować tymi wszystkimi osobnikami płci brzydszej ;* Bardzo póóóźno dorastają, a emocje i uczucia to dla nich Czarna Magia ;* Zobaczysz, jeszcze trafisz na takiego z wyższym IQ który oszaleje dla Ciebie ;*
    Wracając do rozdziału: dziewczyno... Dalej nie mogę uwierzyć jak ty takie pokłady czarujesz w jeden dzień! Szacunek!
    Jest kupę miłości, ale muszę przyznać, że brakuje mi czegoś co spięło by te historię w całość i nadało jej głębszego charakteru. pewnie to przez brak czasu, więc życzę ci go duuużo więcej ;*

    Weny i huncwotów ;* U mnie też nowy rozdział, widzę że publikujemy w tych samych odstępach ;P

    niecnimarudersi.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej!
      Dziękuję pięknie za miłe słowa <3. Chyba rzeczywiście nie ma się czym przejmować :)
      Co do pokładów, ostatnio się wyczerpały, bo rozdział dwunasty pisałam około trzech dni, ale może to i lepiej :D
      Dziękuję za zwrócenie uwagi na te "miłości" :)
      Pozdrawiam gorąco i dziękuję jeszcze raz za komentarz.
      Całusy :*

      Usuń
  9. Cześć :) :) :) rozdział genialny, jak zwykle choć za dużo się w nim nie dzieje.
    Końcówka rozdziału super :) poczucie humoru genialne. Boże ... chyba wystarczyłoby żebym napisała genialne i już heh :)
    Za mało Chrisa ... gdzie Chris? :( Niech James pochodzi się z Rudą, niech będą przyjaciółmi, ale Chily musi zaistnieć na prawdę. Musi.
    Ulala czyżby Peterowi podobała się Emily? Chociaż mam nadzieję, że chodzi o Gabi. Hehe.
    A tym kolesiem się nie przejmuj. Faceci to kretyni. Nic nie znaczące pyłki w naszym świecie :) pamiętaj o tym.
    Życzę weny i pozdrawiam :)
    No i serdecznie zapraszam do mnie kiedy znajdziesz czas.
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej,
      Dziękuję pięknie za komentarz :*
      Co do Chily, mogę zapewnić, że będzie go nawet sporo. Cieszę się, że im kibicujesz :D
      Sama jeszcze nie wiem, kto podoba się Peterowi, chociaż gdy to pisałam, miałam już jakieś założenia, ale je porzuciłam. Zobaczymy, jak to będzie :)
      Dziękuję ponownie za komentarz i również pozdrawiam.
      + przepraszam, że jeszcze nie zajrzałam na Twojego bloga, ale w końcu wszystko nadrobię, obiecuję :*

      Usuń
  10. Cześć :D
    Rozdział super, i nie, nie wyszedł Ci słabo.
    Tyle było tego pairingu Will x Natt, że po prostu jestem hapi po ten pairing jest najlepszy! ( Zaraz po Jily, oczywiście). Kocham charakter Natt. :> Jest mega do mnie podobna! A Willuś jest taki słodki. ♥ Uśmiałam się. Tak. To wypracowanie było świetne. :"D
    James taki kochaś, zrozumiał swój błąd ♥. Tak, i pogodził się z Evans! ♥ Cudownie ♥ Nawet nie wiesz jak mi tym rozdziałem humor poprawiłaś.♥
    Tylko nie mów, że ten szczur jest zakochany w Emily! >.< Nie trawie go, ale nawet on nie może mieć takiego pecha. Ale jestem w podobnej sytuacji do niego, więc nie jestem na niego zła. Serce nie sługa.
    Przepraszam, że ostatnio piszę takie krótkie komentarze. Po prostu mam ciężki okres życia i tak...
    Pozdrawiam, życzę weny i czekam na nn! :* :*
    Expecto Patronum. :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, kochana
      Dziękuję za komentarz :*
      Cieszę się, że podoba Ci się ten pairing. Oczywiście Jily nic nie jest w stanie pobić :D
      Oj, Peter... Jak już pisałam, jeszcze nie wiem, jak to się potoczy. Muszę się nad tym zastanowić.
      Trzymam za Ciebie kciuki, aby Ci się udało z tym "wybrańcem" :) A jak nie z tym, to z innym.
      Dziękuję raz jeszcze za komentarz i pozdrawiam gorąco.
      Całuję :*

      Usuń
  11. Wydawało mi się, że już skomentowałam ten rozdział, ale jak widać moja pamięć nie jest taka idealna xD
    No to lecimy teraz:)
    Jako, że zdecydowanie jestem team Willie, jest mi strasznie przykro z powodu tego, że Julie jest tak strasznie samotna i nieśmiała :/ Moim zdaniem powinna pójść do Willa i powiedzieć mu o tym, co do niego czuje i że to ona przeszkodziła jemu i Natt w pocałunku. Na pewno byłoby to dla niej niezmiernie trudne, ale chyba lepsze to, niż z pewnością podkoloryzowana wersja jaką przedstawi chłopakowi Optone. A tak przynajmniej zobaczy, że jest na tyle odważna, żeby się do tego sama przyznać.
    O Merlinie! Peter się zakochał! Tylko błagam, żeby to nie była Emily, żeby to tylko nie była Emily! Niech to będzie Gabriele!
    Scena z wypracowaniem wyszła Ci bezbłędnie! Śmiałam się od momentu, w którym Natt zdała sobie sprawę, że nauczyciel jednak czytał wypracowania, aż do samego końca rozdziału :D
    Miło, że Lily odpuściła Jamesowi i są jak na razie w raczej przyjaznych stosunkach :)
    Czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam serdecznie :*
    Veriatte
    [rocznik-lily-evans.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej,
      Faktycznie, Julie powinna zrobić coś w tym stylu, ale okazało się, że nie było takiej potrzeby :)
      Hm, w sumie to mogłaby być Gabriele. Skoro wszyscy są tacy przeciwni Emily :D
      Cieszę się, że spodobała Ci się scena z wypracowaniem, bo obawiałam się, że wyjdzie zbyt sztucznie.
      Dziękuję za cudowny komentarz i pozdrawiam gorąco.
      Całuję :*

      Usuń
  12. Witam!
    O Dżidżyst... weszłam na Twojego bloga, żeby poinformować Cię o tym, iż skończyłam już "naprawiać" swoje opowiadanie i zachęcić do czytania, ale jak zobaczyłam, że WCIĄŻ nie skomentowałam u Ciebie rozdziału... wybacz! Postaram się jak najszybciej nadrobić tą zaległość!
    Bardzo przepraszająca,
    Selene Neomajni

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam ponownie!
      ,,wystarczało mu samo patrzenie na dziewczynę. Uwielbiał to robić już od dłuższego czasu". Psychol.
      ,,wpatrywał się w nią w wolnych chwilach: na lekcjach, przerwach, w pokoju wspólnym, w czasie posiłków". Jeszcze większy psychol niż myślałam. Ale to nawet pocieszające, myślałam, że tylko ja jestem psychiczna (nie, żebym ja kogoś tak śledziła, bez przesady).
      ,,Johnson najprawdopodobniej uznał ją za zazdrosną wariatkę, z którą nie warto nawet rozmawiać." Jeśli Cię to pocieszy Distim, Will wcale nie uważa Cię za zazdrosną wariatkę! :)
      Za to ja tak.
      ,,Po prostu marzyła o kimś, na kim mogłaby zawsze polegać. Dla Optone taką osobą była właśnie Evans, a dla Emily – Gabriele. Tylko dla niej jednej zabrakło „pary”." Mother of God... nie chcę tego pisać, ale dobrze. To jedyna rzecz, która łączy mnie za Distim. Mi też zabrakło "pary" w przyjaźni. Nigdy nie miałam takiej szczerej, prawdziwej przyjaciółki od serca. A szkoda, to musi być rzeczywiście miłe uczucie polegać na kimś. Móc skoczyć za kimś w ogień, zrobić dla kogoś wszystko.
      Dobra, rozmarzyłam się trochę.
      Jestem Ci bardzo wdzięczna za ten moment gdzie Natt i Will czytali co tam na wypisywali na wypracowaniu Optone. Było można się pośmiać, a ponieważ ja uwielbiam się śmiać jestem teraz bardzo szczęśliwa. Logika tego zdania powala.
      Bardzo przepraszam za taki krótki komentarz, ale muszę jeszcze napisać opowiadanie z polskiego (kolejna piąteczka się zbliża <3) i trzeba się streszczać. Także, więc...
      Życzę Ci, abyś utopiła się w morzu weny oraz z niecierpliwością oczekuję nn!
      Selene Neomajni

      Usuń
    2. Hej,
      Cieszę się, że już skończyłaś "remontować" swojego bloga i na pewno w najbliższym czasie do Ciebie wpadnę.
      Haha, rzeczywiście, w tamtym momencie zabrzmiało to jakby był psycholem :D
      Oj, to smutne, ale pocieszę Cię, że sama też nie mam takiej przyjaciółki. W sumie to nie mam teraz żadnej przyjaciółki, więc to jeszcze bardziej dołujące, no ale zdążyłam się już przyzwyczaić :)
      Miło mi, że to wypracowanie Cię w jakimś stopniu rozbawiło, bo jak już pisałam, wydawało mi się, że mogło wyjść trochę nienaturalnie.
      Krótki? Serio? :D
      Dziękuję w takim razie bardzo za ten "krótki" komentarz.
      Pozdrawiam gorąco :*

      Usuń
  13. Znów mam u Ciebie zaległości:( Wybacz słoneczko:( Strasznie jestem nie zorganizowana i w dodatku problemy robią swoje. Ale nie o tym.
    Myślę, że skoro Cię olał to nie jest Ciebie wart i nie potrafił docenić jakie szczęście mogło mu się trafić. Nie łam się:)
    Myślę, że nawet gdyby Natt uderzyła go tą książką w twarz to nie gniewał by się na nią nawet sekundę. Jest tak pozytywna, że nie da się jej nie lubić, a jej marudzenie i gadatliwość są urocze:)
    Peter się zakochał, no proszę. Mam nadzieję, że nie w tej okropnej Emily, jak postanowi jej wyznać uczucie to ratuj się kto może, więc lepiej nie. Chyba, że to nie ona:>
    Evans i Opton są świetne, nie rozmawiały a rozbawiłaś mnie do łez:D
    Dla pocieszenia Julie nawet jak przyjaciółki są cztery, to czasem jedna odstaje i jest sama, więc pięcioosobowe dormitorium nie koniecznie jest powodem.
    Tak myślałam, że z wypracowaniem się im nie upiecze ale zabawne to było. Że mi się nigdy taki nauczyciel nie trafił, sami sztywniacy i nudziarze.
    Rozdział jak zawsze genialny i fenomenalny:)
    Talent, ogromny talent panno Optymist:)
    Rogata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma za co, kochana. Też mam mnóstwo zaległości i doskonale Cię rozumiem.
      Ojej, dziękuję bardzo za takie miłe słowa. Dzięki Wam przestałam się nim przejmować <3
      Oooo, (haha, mam chyba dzień rozczulania się nad każdym sympatycznym słowem). Cieszę się, że tak sądzisz o Natt.
      Gdyby Peter się w niej zakochał, nie byłoby mu łatwo. Nie wiem, czy wybrać Emily, czy Gabriele, ale jeszcze nad tym pomyślę :)
      Naprawdę miło mi słyszeć, że Cię to rozbawiło.
      Masz rację, Julie prawdopodobnie miałaby problem z nawiązaniem przyjaźni nawet gdyby dormitorium było cztero- albo sześcioosobowe.
      Dziękuję ślicznie za wspaniały komentarz i pozdrawiam gorąco :*
      Całuję i ściskam <3

      Usuń
  14. Kochana Optimist,
    rozdział jak zwykle jest przecudowny i nie możemy się Ciebie naczytać. Z jednej strony cieszymy się z naszych zaległości, bo dzięki temu mamy Twoje opowiadanie w tak dużej dawce. :)

    Cieszymy się, że Will i Natt mieli okazję wyjaśnić sobie to nieporozumienie. Tworzą świetną parę i mamy nadzieję, że w przyszłości stworzą związek. Chociaż na początku uważałyśmy, że Natalie pasuje do Syriusza, teraz kibicujemy jej i Willowi.

    Rogacz jest cudowny. Uwielbiamy go i nieważne co by zrobił i tak mu kibicujemy. Cieszymy się, że Ruda i Potter doszli do porozumienia. Mamy nadzieję, że w końcu zaczną się przyjaźnić, a potem może coś z tego wyniknie. Oczywiście niczego nie sugerujemy!

    Pan Walker jest przegenialny. Wszyscy nauczyciele powinni tacy być, a chodzenie do szkoły byłoby o wiele przyjemniejsze. Przeczuwałyśmy, że Walker jednak przeczyta wypracowanie Natt i miałyśmy w tej kwestii rację. Dobrze, że podszedł do tego z przymrużeniem oka.

    Pozdrawiamy gorąco w ten wietrzny dzień! :)
    ~ Łapa i Rogacz

    OdpowiedzUsuń
  15. Okay.
    Jak widzisz jestem już tutaj i muszę skomentować.
    Piszesz obłędnie! Uwielbiam Twój styl i bardzo zazdroszczę. Jesteś świetna i mam nadzieję, że wydasz kiedyś książkę.
    Co do samego opowiadania. Nie lubię Natt. Nie cierpię jej. Wolę Julię i mam nadzieję że będzie z Willem (chociaż wiem, że nie ale za marzenia nie karaja). Twój James jest cudowny. Serio, kocham go. I Lily też. Lecę czytać dalej,bo jesteś niesamowita :)

    OdpowiedzUsuń