sobota, 19 września 2015

Rozdział dziewiąty: "Skutki nadużycia alkoholu"

9.   Skutki nadużycia alkoholu
Lily siedziała naprzeciwko Christiana, opierając się na dłoniach i uśmiechając się szeroko. Nie spodziewała się nawet, że będzie im się tak swobodnie rozmawiało, jakby znali się od dawna. Było to dla niej naprawdę pozytywnym zaskoczeniem. Gdy go pierwszy raz zobaczyła, od razu zakwalifikowała go do „wyższej ligi”, do której ona sama nigdy nie miała wstępu. Rysy twarzy blondyna były zdecydowanie w jej typie; mogłaby wpatrywać się w nie godzinami, gdyby miała taką możliwość. Wolała jednak przenosić co jakiś czas wzrok na jezioro lub drzewa, ponieważ nie ufała swojej mimice.
Cieszyła się, że pomimo swojego wyglądu, chłopak nie był zapatrzonym w siebie egoistą, który nigdy nie zainteresowałby się zwykłą, rudą siódmoklasistką. Potrafił ją rozśmieszyć i dało się z nim przyjemnie porozmawiać, a poza tym był ogromnie sympatyczny.
Wpatrzyła się w jego rozweselone tęczówki, które były lekko przysłonięte rzęsami, z powodu słońca, padającego na jego twarz. Jedno oko wydawało się odrobinę większe od drugiego, ale to wcale nie odejmowało mu uroku, wręcz przeciwnie. Ciemne brwi marszczyły się nad powiekami, próbując jeszcze bardziej osłonić je przed światłem. Na policzku tuż obok nosa znajdowała się natomiast delikatna blizna, którą pewnie nabył w przeszłości. Była jedynym „mankamentem” na jego twarzy, o ile można to tak nazwać. Nie rzucała się za bardzo w oczy, a według Lily wyglądała całkiem uroczo.
Westchnęła cicho, besztając się w myślach. Nie miała zamiaru zachwycać się nad chłopakiem, ale nie mogła znaleźć w nim absolutnie żadnych wad. Dopiero po chwili przeniosła wzrok na jego usta, które poruszały się dość szybko, ukazując białe zęby. Gdyby były krzywe i połamane, mogłaby zakrzyknąć „bingo!”, ale nic z tego; górna szczęka tylko odrobinę wysuwała się do przodu przed dolną, co nie usatysfakcjonowało dziewczyny. Chciała znaleźć jakiś punkt odniesienia, żeby nie rozpływać się podczas rozmowy, jednak nie było to takie łatwe. Kości policzkowe Chrisa szczególnie utrudniały jej zadanie, bo uważała je po prostu za idealne.
W końcu postanowiła patrzeć na chłopaka, ale skupić się bardziej na tym, co znajdowało się za jego plecami. Jeszcze raz przelotnie zerknęła na jego usta, które układały się w słowa… Zaraz, zaraz. Evans poczuła się tak, jakby ktoś nagle włączył dźwięk w jej głowie i drgnęła delikatnie. Od dłuższego czasu coś do niej mówił, a ona nie wyłapała kompletnie nic. Miała nadzieję, że nie poznał po jej minie, że przed chwilą była zupełnie gdzie indziej. Zagryzła wargi, próbując wsłuchać się w jego głos, kiedy ktoś pociągnął ją gwałtownie za rękaw szaty.
Lily podniosła głowę, czując kolejne mocne szarpnięcie, stawiające ją na nogi i dostrzegła twarz przyjaciółki, na której malowały się ślady irytacji.
– Widzieliście gdzieś Willa? – zapytała Natt, zwracając się także do Krukona.
Oboje jednocześnie odwrócili się w kierunku miejsca, w którym wcześniej zostawili tamtą dwójkę i wymienili zdezorientowane spojrzenia.
– Myślałem, że jest z tobą – odparł Christian, a szatynka przewróciła tylko oczami, uśmiechając się delikatnie do Evans i ciągnąc ją w stronę szkoły.
Lily zaparła się nogami, próbując nie poślizgnąć się na mokrej trawie. Zatrzymała przyjaciółkę i westchnęła głośno, odgarniając włosy na plecy.
Rozmawiam, Natt – powiedziała z naciskiem, szybko przenosząc wzrok na Chrisa i z powrotem. – Co się stało?
Nie od razu doczekała się odpowiedzi, bo Optone zdążyła jeszcze zarzucić na ramię szkolną torbę dziewczyny, po czym uśmiechnęła się przepraszająco do blondyna.
– Muszę pogadać z Lils. Nie chciałam wam przeszkadzać, ale obiecuję, że wszystko nadrobicie. – Puściła do niego oko, a Evans szturchnęła ją w bok, czerwieniąc się. – Oj, ty mój buraczku, nie wstydź się tak. Widać byliście sobą bardzo zajęci, skoro…
Nie dokończyła, bo Lily popchnęła ją w stronę zamku i odwróciła się znowu do chłopaka z niepewną miną. Otrzepała tył szaty z trawy, po czym pochyliła się delikatnie, nie wiedząc, jak powinna się zachować. Natalie przytuliła Willa na powitanie, ale ona nie mogła się na coś takiego zdobyć. Spojrzała w niebieskie tęczówki Christiana, dostrzegając w nich kilka zielonych plamek.
– W porządku? – upewniła się, a kąciki jego warg uniosły się do góry.
Pokiwał szybko głową i sam zaczął się podnosić, ale Natt najwyraźniej tylko na to czekała, bo ponownie zbliżyła się do przyjaciółki i pociągnęła ją, tym razem bardziej zdecydowanym ruchem. Lily wyrzuciła z siebie jeszcze „do zobaczenia”, po czym ruszyła za dziewczyną, marszcząc czoło. Kiedy znalazły się dostatecznie daleko i chłopak nie mógł ich już usłyszeć, jednocześnie zwróciły się do siebie z całkiem odmiennymi wiadomościami:
– Leci na ciebie.
– Uduszę cię, Natt.
Ich słowa zlały się ze sobą w jedną całość, a Gryfonki zachichotały zgodnie, kierując się do wejścia do zamku. Tuż przed schodkami, Evans wyciągnęła nagle rękę i zatrzymała Natalie, wpatrując się w ścieżkę.
– Prawie rozdeptałaś czyjąś różdżkę – zauważyła, schylając się i podnosząc drewniany patyk. – Ktoś musiał ją tutaj zgubić.
Ustaliły, że oddadzą znalezisko dyrektorowi lub profesor McGonagall, ale najpierw szatynka chciała opowiedzieć koleżance swoją historię. Skierowały się więc do cieplarni, ponieważ przerwa dobiegała już końca, chociaż na korytarzach nie było prawie nikogo. Natt zaczęła mówić rozgorączkowanym głosem o tym, jak prawie pocałowała Willa.
– Dosłownie tyle brakowało. – Zrobiła małą lukę pomiędzy palcem wskazującym a kciukiem i westchnęła głośno. – Nigdy nie zgadniesz, co się stało…
***
Gabriele siedziała na swoim łóżku, przenosząc wzrok to na Julie, to na Emily. Kiedy weszła do dormitorium, zastała tam całkiem załamaną brunetkę, która nie miała zamiaru powiedzieć, co ją dręczy. Teraz wycierała podpuchnięte oczy, odwracając się plecami do koleżanek. Należała do tych osób, które nie lubiły mówić o powodach swojego smutku. Zawsze potrzeba było kilkunastu pytań, aby w końcu coś z niej wydobyć, co czasami mogło wydawać się irytujące. Gabie chciała jej po prostu pomóc i jakoś ją pocieszyć, ale jak miała to zrobić, skoro Julie się w sobie zamykała?
Distim płakała dobre kilkanaście minut, a potem zwinęła się, obejmując kolana ramionami i chowając w nich twarz. Najwyraźniej wolała zostać sama i nie widzieć współczującego spojrzenia Misombre. Emily już dawno odpuściła sobie zajmowanie się ponurą dziewczyną i pakowała właśnie podręczniki do torby. Sprawdziła, ile atramentu zostało w jej kałamarzu, a potem z westchnieniem opadła na łóżko obok Gabriele, która nadal wychodziła ze skóry, aby dowiedzieć się czegoś od Julie.
– Dajmy jej już spokój – wyszeptała Madile, uśmiechając się do dziewczyny. – Powinnyśmy iść na zielarstwo. Zaraz zaczyna się lekcja.
Gabie pokiwała głową z rezygnacją, zarzucając na siebie szatę, którą wcześniej zdjęła. Zawiązała ją pod szyją i ostrożnie wyciągnęła włosy spod kołnierza, podchodząc do okna.
– No to chodźmy, bo się spóźnimy – powiedziała dziarskim głosem do brunetki.
Ta jednak nie ruszyła się nawet o milimetr. Nadal wpatrywała się przed siebie, nic niewidzącym wzrokiem. O tym, że usłyszała słowa koleżanki, świadczyła tylko jej cicha odpowiedź:
– Ja nie idę.
Jej głos był słaby i zachrypnięty, ale dziewczyny nie miały trudności z rozszyfrowaniem przekazu. Emily wzruszyła tylko ramionami, zatrzymując się w drzwiach i czekając z niecierpliwością na przyjaciółkę, która nie chciała zostawiać Julie samej w takim stanie. Była wyraźnie rozdarta, ale w końcu ruszyła za blondynką, oglądając się przez ramię.
– Poradzisz sobie? – zapytała Gabriele, chwytając za klamkę z niepewnością.
– Jasne.
Szept Distim był doskonale słyszalny w cichym dormitorium, a jeszcze wyraźniej obijał się w głowie dziewczyny, oplatając jej ciało palącym poczuciem winy. Na pewno opuściłaby lekcję, gdyby nie miała później z tego powodu kłopotów, na które nie mogła pozwolić. Jednocześnie czuła się okropnie, jakby właśnie zawiodła koleżankę i sprawiła jej większy ból swoim zachowaniem. Ale niestety nie było innego wyjścia. Szlaban nie wchodził w grę. Nie w jej sytuacji.
***
Will szedł korytarzem, patrząc pod nogi i trzymając dłonie w kieszeniach szaty. Zawsze, gdy tak robił w jego myślach pojawiał się obraz jego samego, przewracającego się na podłogę i rozbijającego sobie twarz. Gdyby teraz się potknął, nie zdążyłby wyjąć rąk i z pewnością uderzyłby nosem o posadzkę. Ta wizja niezbyt go pociągała, więc powoli wysunął palce z kieszeni i przeczesał nimi włosy.
Przypomniał sobie sytuację, która przed chwilą miała miejsce i ponownie zrobiło mu się głupio. Chciał pocałować Natalie, ale najwyraźniej ona nie podzielała jego uczuć. Widział przed oczami, jak dziewczyna ucieka do szkoły po tej nieudanej próbie. Nie sądził, że może wyjść aż tak okropnie. Przeszkodziła im jakaś głupia książka! Naprawdę, nie do wiary.
Westchnął, siadając pod klasą od transmutacji i wyciągając podręcznik, aby powtórzyć sobie materiał i czymś się zająć. Nie chciał rozmyślać o tym, co by było gdyby. Do pocałunku nie doszło, więc nie było o czym mówić. Miał tylko nadzieję, że Natt się nie przestraszy i się od niego nie odsunie. Będzie musiał wszystko naprawić. Trochę za bardzo się pospieszył. Mógł poczekać jeszcze jakiś czas, ale nie… Czemu miałoby być dobrze, skoro może być koszmarnie?
Czytał to samo zdanie równo szesnasty raz, kiedy na końcu korytarza pojawił się Christian. Uśmiechnął się pod nosem, widząc przyjaciela, który mógł poprawić mu humor. Już po chwili blondyn usiadł obok niego i wyrwał mu książkę z rąk.
– Przestań się uczyć. Co za dużo, to niezdrowo – poradził, opierając się wygodnie o ścianę i zatrzaskując podręcznik. – Natalie cię szukała. Co się stało?
Johnson skrzywił się, wydając z siebie jakiś nieartykułowany dźwięk.
– Jestem idiotą – westchnął i przejechał dłonią po twarzy.
– Nie prosiłem, żebyś stwierdzał oczywiste rzeczy, tylko pytałem, co się stało. – Zachichotał Chris, za co otrzymał kuksańca w żebro.
Mimo wszystko, rozbawił tym Willa, który po chwili powoli opowiedział mu wydarzenia, jakie miały miejsce na błoniach. Nie pomijał żadnych szczegółów, licząc na to, że chłopak wyciągnie jakieś wnioski i postronnym okiem przedstawi swoje zdanie. Może tylko mu się wydawało, że zniechęcił do siebie Natt? Może chodziło o coś innego? Miał szczerą nadzieję, że Christian powie zaraz coś, co diametralnie poprawi jego samopoczucie, ale ten tylko kręcił głową ze śmiechem.
– Wiesz, że się na tym nie znam… – Poklepał go po plecach. – Chociaż… Myślę, że masz u niej duże szanse. Na pierwszy rzut oka widać, że jej się podobasz. Jak możesz tego nie zauważać?
Will uśmiechnął się szeroko, słysząc jego słowa i dziękując mu za nie w duchu. Skoro Optone go szukała, z pewnością chciała z nim porozmawiać, a więc nie było tak źle.
– A jak z tobą i Lily? – zapytał.
Widząc jak twarz kolegi rozpromienia się jeszcze bardziej na dźwięk jej imienia, stwierdził, że te dwie Gryfonki miały w sobie coś naprawdę niezwykłego. Przyciągały ich do siebie jak magnes.  
***
Syriusz, zamiast na zielarstwo, biegł właśnie do Pokoju Życzeń, ściskając w dłoniach Mapę Huncwotów.
Kilkadziesiąt minut wcześniej, nie mógł wysiedzieć w dormitorium, wiedząc, że jego przyjaciel ma zamiar zrobić coś głupiego, czego potem może żałować. W jednej chwili odrzucił na bok wypracowanie z zaklęć, chwycił mapę, pozostawioną na łóżku i ruszył w kierunku błoni. Rozwinął pergamin, dopiero kiedy otwierał wrota wyjściowe i szybko stuknął w niego różdżką. Wiedział, że James był pod peleryną-niewidką, więc musiał go umiejscowić za pomocą ich wynalazku. Zobaczył kropki Lily i Christiana, ale nigdzie w pobliżu nie było Pottera. Czyżby zrezygnował? A może było już za późno?
Podniósł wzrok i zmrużył oczy, wpatrując się w oddalone sylwetki. Nie wyglądało to na nic nadzwyczajnego, więc zmarszczył czoło z dezorientacją. Gdzie w takim razie był James? Black zawrócił do zamku, śledząc kropki pojawiające się na mapie. Żadna z nich nie należała do jego przyjaciela, ale przecież mógł go po prostu pominąć. Złożył pergamin, zauważając niedaleko Natalie, jednak ta nie zwróciła na niego uwagi; kierowała się tam, skąd on właśnie wracał. Domyślił się, że szła do Lily i ponownie dokładnie przejrzał mapę. Nadal nic. I wtedy przyszło mu do głowy jedno miejsce, w którym mógł być teraz Rogacz.
Pokój Życzeń.
Syriusz wahał się tylko przez chwilę. Nie powinien opuszczać zajęć, a szczególnie zielarstwa, które nie szło mu najlepiej, ale musiał się dowiedzieć, co się dzieje z jego przyjacielem. Żałował, że nie powstrzymał go już w dormitorium. Gdyby James zaatakował Chrisa, Lily z pewnością by się na niego wściekła, jednak Black wpadł na to dopiero po jakimś czasie. Nie chciał do tego dopuścić, ale najwyraźniej co innego zatrzymało Pottera.
Kiedy znalazł się już na siódmym piętrze, dyszał ciężko z wysiłku. Przeszedł trzy razy wzdłuż ściany, wyobrażając sobie pokój, w którym zawsze przebywał James, gdy chciał zostać sam. Pewnego razu zdradził swoją kryjówkę Syriuszowi, który obiecał, że dotrzyma tajemnicy. Nacisnął klamkę, mając nadzieję, że zastanie kolegę w środku.
James siedział na podłodze, w lewej ręce ściskając do połowy pełną butelkę i wpatrywał się w ścianę. Nawet nie zauważył, kiedy Black podszedł i przysiadł obok niego. Szybko zabrał mu alkohol z dłoni, kręcąc głową.
– Daj spokój. Mamy teraz zielarstwo, a potem… – zaczął Syriusz, a butelka rozpłynęła się w powietrzu na jego życzenie.
– Nie idę na lekcje – mruknął Potter, krzywiąc się. – Nie chcę jej widzieć, rozumiesz?
Chłopak nie był bardzo pijany, a przynajmniej na razie nic na to nie wskazywało. Zaskoczeniem dla Blacka okazały się jego słowa. Nie spodziewał się, że kiedykolwiek usłyszy od niego coś takiego. James nigdy się nie poddawał, zawsze dążył do swojego celu, ale teraz najwidoczniej coś się w nim załamało. W jego oczach błyszczało zniechęcenie i rezygnacja.
– Mam tego dosyć. Biegam za nią, jak jakiś kretyn, a ktoś inny w tym czasie owija ją sobie wokół palca – dodał z goryczą, widząc pytające spojrzenie przyjaciela. – Przegrałem już dawno temu…
Ostatnie zdanie wypowiedział tak cicho, że Syriusz zupełnie nic z niego nie zrozumiał. Zmarszczył brwi, czekając na ciąg dalszy, który niestety nie nastąpił. Podrapał się po głowie i rozglądnął po pustym pokoju. Nie rozumiał, dlaczego nie było tam nawet kanapy. Gdyby to od niego zależało, na pewno urządziłby to miejsce zdecydowanie przytulniej.
Zerknął znowu na Jamesa, który wyczarował sobie drugą butelkę i pociągnął z niej następny łyk, po czym położył się na podłodze i przymknął powieki. Chyba zaczęło mu już szumieć w głowie, co Black skwitował parsknięciem śmiechu.
– Posłuchaj mnie, Evans nie bierze z nim ślubu. Nawet jeśli będzie z nim chodzić, zawsze mogą zerwać, więc przestań dramatyzować. Zastanówmy się lepiej, jak zdołasz wytrzeźwieć przed szlabanem u McGonagall. – Wyszczerzył zęby, obserwując skrzywioną minę kolegi, który ponownie przystawił butelkę do ust. – Nie pije się na leżąco, głupku.
Potter podparł się na łokciach i chciał popchnąć Syriusza w ramię, ale zaraz znowu opadł na plecy i jęknął głośno.
– Nie jestem pijany. McGonagall nawet się nie zorientuje – stwierdził stanowczym, a przynajmniej w jego mniemaniu, głosem.
Wywołał tym kolejny wybuch śmiechu bruneta, który pomógł mu się podnieść. Na razie nie było z nim najgorzej, ale Black dobrze wiedział, że alkohol zdąży jeszcze uderzyć mu do głowy. Obserwując Jamesa, zastanawiał się, za co zostaliby surowiej ukarani. Za zerwanie się ze szlabanu, czy pojawienie się pod wpływem kilku łyków Ognistej? No dobrze, może kilkudziesięciu. Westchnął i wybrał drugą opcję, bo przynajmniej mogło być zabawnie. A kto jak kto, ale on nigdy nie pogardziłby okazją do pośmiania się. Zwłaszcza, kiedy sama pojawiała się na horyzoncie.
***
Lily siedziała w cieplarni pomiędzy Remusem a Natt, słuchając jednym uchem nauczycielki, która omawiała tematy kolejnych lekcji. Na zielarstwie zawsze była tylko grupa z ich domu, więc nieobecność kilku osób szczególnie rzucała się w oczy. Gdyby było tam więcej uczniów, można byłoby tego nie zauważyć, ale kiedy z dziewięciu Gryfonów, pojawiała się tylko szóstka, od razu było wiadomo, że coś jest nie tak. Mimo tego, nauczycielka postanowiła najpierw zająć się sprawami związanymi z przedmiotem, a dopiero później dociekać, kogo nie ma.
Dzieliła ich zazwyczaj na trzyosobowe grupki, które przeważnie wyglądały tak samo, ale tego dnia Peter musiał dołączyć do Emily i Gabriele, z powodu nieobecności Julie, Syriusza i Jamesa.
Kobieta zakończyła swój monolog i ścisnęła usta, rozglądając się po klasie. Jej czujne oczy padły na pustą ławkę, którą zawsze zajmowało trzech z czterech Huncwotów. Przejechała wzrokiem po twarzach obecnych uczniów i pokiwała głową, notując coś na kawałku pergaminu.
– Czyżby panna Distim postanowiła spędzić kilka chwil z naszymi kawalarzami? – zapytała, unosząc brwi i odgarniając loki z czoła. – Nie wiedziałam, że się przyjaźnią…
Natalie szturchnęła Lily łokciem i uśmiechnęła się głupio.
– Uważaj, bo tobie też odbije chłopaka – ostrzegła, udając powagę. – Pamiętaj: jak będziesz całowała się z Potterem, rozglądaj się za latającymi książkami. Nigdy nic nie wiadomo.
Ruda westchnęła, odwracając się plecami do przyjaciółki i opierając głowę na dłoni.
– Co tam u ciebie, Remus? – zapytała ze śmiechem, słysząc za sobą na wpół oburzony, na wpół rozbawiony głos Optone.
Nie mogli jednak dłużej rozmawiać, bo nauczycielka kładła właśnie na ich stole kilka doniczek. Z racji tego, że było ich tak mało, poprosiła ich o przesadzenie niektórych roślin. Nie wydawało się to trudne, do czasu, aż jeden z kwiatów ugryzł Lily w palec. Dziewczyna syknęła, cofając rękę i chichocząc cicho pod nosem, natomiast Lupin rzucił zaklęcie, aby unieruchomić zaciekłą roślinę, która teraz próbowała zadrasnąć Natt.
– Nic wam nie jest? – Chłopak chwycił niepewnie dłoń Evans i oglądnął zraniony palec serdeczny, zauważając jednocześnie delikatną bliznę poniżej jej kostek. – Co ci się stało? – Uniósł brwi ze zdziwienia, przejeżdżając ostrożnie wzdłuż śladu.
Wzruszyła ramionami i wspomniała o sowie, która ją ostatnio zaatakowała. Nie chciała drążyć tego tematu, więc odwróciła wzrok i skończyła uklepywać ziemię w doniczce. Napomknęła coś o szlabanie, czym przypomniała Remusowi jego rozmowę z McGonagall. Szybko poinformował dziewczyny o decyzji opiekunki ich domu, chociaż dalej przyglądał się uważnie przyjaciółce. Widział, że coś przed nim ukrywała, ale stwierdził, że później z nią o tym porozmawia.
Natalie przyjęła jego wiadomości z dużą radością i zaczęła opowiadać o swoim wypracowaniu na zaklęcia, które napisała wraz z Willem. Cieszyła się, że szlaban nie będzie trwał dwa tygodnie, jednak z drugiej strony był on dobrą okazją do spędzenia czasu z Krukonem. Miała nadzieję, że wszystko sobie niedługo wytłumaczą i nadrobią zaległy pocałunek. Z tą myślą, paplała cała rozpromieniona, nie zwracając uwagi na nic innego, a Lily i Remus słuchali jej wywodów i fragmentów wypracowania, które im przeczytała.
Do końca lekcji zdążyli przesadzić wszystkie rośliny i podążyli w stronę Wielkiej Sali, aby udać się na obiad, a zaraz później na szlaban, który był tym razem wyznaczony na trzecią i prawdopodobnie był jednym z ostatnich.
***
Weszli do starej klasy od transmutacji spóźnieni o jakieś dziesięć minut, bo Syriusz musiał pomagać Jamesowi utrzymać się na nogach. Wszyscy siedzieli już na wyznaczonych wcześniej miejscach i zajmowali się segregacją papierów, więc Black podprowadził kolegę do jego stołu i posadził go na krześle, ściągając tym samym na siebie wzrok zgromadzonych.
McGonagall podniosła się zza biurka, poprawiając okulary na nosie i podeszła do chłopaków z groźną miną.
– Przepraszamy za spóźnienie – powiedział szybko Syriusz, próbując zasłonić Pottera, którego głowa opadła właśnie na ławkę.
Julie i Peter, którzy siedzieli obok chłopaka, przerwali pracę, ponieważ przygniótł on połowę kartek, czekających na uporządkowanie. Brunetka miała zaczerwienione oczy i garbiła się tak, jakby ktoś miał ją zaraz zaatakować. Wpatrywała się w jeden punkt, nie zwracając uwagi na to, co się działo. Pewnie nawet nie zauważyła Jamesa.
W tym czasie Lily posłała Remusowi zdziwione spojrzenie, a Will zaczął mruczeć pod nosem coś o „na bank przedłużonym szlabanie”. Ich stolik znajdował się najdalej od „miejsca akcji”, więc Evans miała ogromną ochotę wstać i podejść bliżej, żeby więcej widzieć. Natalie natomiast nie dostrzegała żadnych przeszkód; po prostu zerwała się z krzesła i podbiegła do ławki Pottera, zostawiając zdziwionego Christiana samego.
Nauczycielka spoglądała to na Syriusza, to na Jamesa, a na jej twarzy malowała się coraz większa złość. Wyciągnęła dłoń i potrząsnęła ramieniem chłopaka, który mruknął tylko coś niezrozumiałego w odpowiedzi.
– Czy on jest pijany? – zapytała kobieta, zaciskając usta w cienką linię.
Po chwili wszyscy wzięli przykład z Natt i zgromadzili się wokół stołu z zainteresowaniem. Lily wpatrywała się w bruneta, widząc tylko jego rozczochrane włosy. W tym samym momencie podniósł głowę do góry, a ich spojrzenia się spotkały. Dziewczyna cofnęła się gwałtownie, wpadając na Remusa, który stał za jej plecami.
– Oczywiście, że nie. Źle się poczuł – tłumaczył mozolnie Black, uśmiechając się szeroko.
– Bardzo… źle – potwierdził James, przejeżdżając wzrokiem po zebranych, ale wydawało się, że ich nie widział. – Niena… Nienawidzi mnie…
Jedno zerknięcie na Syriusza w zupełności wystarczyło Evans, aby potwierdzić jej przypuszczenia. Nie zdążyła jednak poukładać myśli, bo McGonagall, która była naprawdę zdenerwowana, kazała im opuścić klasę.
– Jesteście wolni. Potter wszystkim się zajmie. I nie wyjdzie stąd, dopóki nie skończy – zdecydowała chłodnym tonem.
Przez chwilę nikt nie ruszał się z miejsca, ale w końcu Julie, Natt, Will i Christian skierowali się do wyjścia. Remus i Peter podążyli za nimi, nie bardzo wiedząc, jak powinni się zachować, ale Lily pokręciła głową, zagryzając wargi. Black po prostu usiadł obok Jamesa i zaczął sortować papiery, nie zważając na syki nauczycielki. Sam go w to wpakował, więc musiał mu pomóc.
Spojrzał na Evans i starał się jej bezgłośnie przekazać, żeby wyszła, lecz ta nie miała takiego zamiaru.
– Pani profesor, to chyba moja wina – oznajmiła cicho. – Ja…
McGonagall zmarszczyła brwi i skrzywiła się, jakby połknęła cytrynę.
– Chcesz mi powiedzieć, że wlałaś mu alkohol do gardła? – zapytała ironicznie, odwracając się na pięcie i nie czekając na odpowiedź. – Oddajcie różdżki – warknęła do chłopaków.
Syriusz wsadził rękę do kieszeni, a na jego twarzy pojawiło się zdziwienie. Przeszukał ją dokładnie, wywijając nawet na zewnątrz, ale była pusta. Przeraził się nie na żarty, próbując sobie przypomnieć, gdzie ją ostatnio widział.
– Zgubiłem ją – wyjaśnił nauczycielce, która niecierpliwie przytupywała nogą. – Tylko nie to… – Złapał się za głowę i jęknął głośno.
Kobieta westchnęła i wyciągnęła z szaty różdżkę, należącą do chłopaka, a potem, nie zważając na jego dezorientację, odebrała własność Pottera, który ponuro wpatrywał się w kartki.
– Podziękuj pannie Evans – zwróciła się do Blacka. – To ona ją znalazła.
Po tych słowach, McGonagall wróciła do swojego biurka i usiadła na krześle, wypraszając Lily na zewnątrz. Ta jednak pochyliła się nad ławką, zagryzając niepewnie usta. Widziała, w jakim stanie znajduje się James i była pewna, że uporanie się z wszystkimi kartami zajmie im dobre kilka godzin. Ogarnęło ją współczucie, chociaż zdawała sobie sprawę z tego, że chłopak na to zasłużył. Po co się upijał? Chyba wolała nie znać odpowiedzi na to pytanie.
Usiadła naprzeciwko bruneta i próbowała spojrzeć mu w oczy, ale on uparcie wpatrywał się w stół. W końcu wyciągnęła rękę i położyła ją na jego dłoni.
– Mogę wam pomóc. Od czego zaczniemy? – zapytała łagodnie.
James podniósł na nią wzrok, a potem wyrwał się z jej uścisku. Jego usta wykrzywiły się w grymasie, a tęczówki pociemniały. Syriusz próbował go powstrzymać, odciągając go do tyłu, lecz to nie pomogło.
– Nie dotykaj mnie – wyrzucił z siebie Potter, patrząc na Lily z irytacją. – Nie chcę twojej litości, rozumiesz?! – krzyknął, a dziewczyna się wzdrygnęła.
Spojrzała na Blacka, który pokręcił głową, jakby chciał powiedzieć: „nie przejmuj się”. Pod jej powiekami pojawiły się łzy, więc wstała i skierowała się do wyjścia, mrugając, aby się ich pozbyć. Trzasnęła za sobą drzwiami, ale James nawet się nie odwrócił, przekładając papiery drżącymi dłońmi.
McGonagall przypatrywała się im zza biurka, obserwując miejsce, w którym przed chwilą stała Evans. Nie nadążała już za tymi zmianami nastrojów wśród młodzieży. Westchnęła cicho, poprawiając ciasnego koka.
– Brawo, stary – mruknął ironicznie Syriusz. – Jutro będziesz żałował każdego słowa i biadolił o tym, dlaczego cię nie powstrzymałem. – Przewrócił oczami, pocierając kark. – A, prawie zapomniałem. Mogę się założyć, że będziesz się zachwycał tym, że złapała cię za rękę. Chyba, że nie chcesz czekać do jutra i już teraz zaczniesz się zachwy…
– Zamknij. Się. – James zasłonił uszy dłońmi, próbując nie dopuścić do siebie prawdy, którą przekazywał mu przyjaciel.
A była ona taka, że żałował już w chwili, kiedy otworzył usta, żeby na nią nakrzyczeć…
***
Witajcie, kochani!
Zacznę może od przeprosin. Dodaję rozdział z jednodniowym opóźnieniem, ale ustawię wczorajszą datę, żeby wyglądało na to, że jestem systematyczna :)
Nie miałam zupełnie czasu przez te dwa tygodnie, aby cokolwiek napisać. Poza tym narobiło mi się mnóstwo zaległości na Waszych blogach, które staram się nadrabiać, jak tylko mogę. 
Ten rozdział zaczęłam pisać wczoraj (czyli sobotę) o dziewiętnastej i nie zdążyłam go skończyć. W sumie to byłby chyba cud, gdybym zdążyła, ale miałam taki zamiar. Oczywiście się nie udało. 
Nie odpisałam też jeszcze na Wasze komentarze pod poprzednim rozdziałem, ale zrobię to na pewno w najbliższej przyszłości. W tym miejscu za wszystkie serdecznie dziękuję. Cieszę się, że Wam się podoba i że przybywa czytelników. Jestem Wam naprawdę bardzo, bardzo wdzięczna.
Skoro podziękowałam, to może teraz znowu przeproszę, bo ten rozdział wyszedł pewnie BEZNADZIEJNY, chociaż mam szczerą nadzieję, że nie jest aż tak źle.
Jeśli chodzi o Jamesa, zaznaczę, że on nie miał zamiaru się upijać, tylko się napić. Wyszło, jak wyszło, ale... 
Co do Natalie i pana Walkera... Raczej nie przewiduję "miłości" między nimi, choć przed rozpoczęciem pisania tego bloga zastanawiałam się nad wątkiem uczennica-nauczyciel, ale porzuciłam ten pomysł. Ogólnie nie miałam też w planach samego pana Walkera, "narodził" się całkiem spontanicznie.
Ktoś pytał o Mapę Huncwotów i Pokój Życzeń! Wydawało mi się, że pokoju nie było na mapie, dlatego bo przybierał różne kształty i nie dało się go zaznaczyć. Albo coś w tym stylu. Teraz nie jestem pewna, ale mam wrażenie, że coś takiego było w książce. A może mi się to śniło? Jeśli się mylę, wyprowadźcie mnie z błędu. Chociaż, Huncwoci znali każdy zakamarek tej szkoły, więc dziwne by było, gdyby nie trafili do PŻ :)
Stwierdziłam, że powinnam nazwać jakoś te pary, które (do tej pory) przewijają się w opowiadaniu, aby Wam trochę ułatwić komentowanie. Tak więc:
- Witalie (Will x Natalie)
- Willie (Will x Julie)
- Chily (Christian x Lily) 
Jeśli macie lepsze pomysły, to śmiało piszcie. Kierowałam się tym, że imię męskie powinno być na początku. Szczerze mówiąc, trudno było mi połączyć imiona Willa i dziewczyn. Trochę do siebie nie pasują. Ale Chily bardzo mi się podoba <3
To chyba tyle, chociaż na pewno o czymś zapomniałam. Dodam jeszcze, że dziękuję za kolejne nominacje do LBA i odpowiem na nie, jak tylko znajdę więcej czasu. 
Pozdrawiam serdecznie i przesyłam wirtualne całusy.

38 komentarzy:

  1. Kochana Optimist
    Na początku przepraszam, że nie skomentowałam poprzedniego rozdziału... Przeczytałam go już bardzo dawno i dzisiaj weszłam z zamiarem skomentowania, a tu BUMM nowy rozdział. A więc skomentuję ten ... ^-^
    Jak ja kocham parę Chily *-*
    Jimm na pewno będzie żałował tego, co powiedział. No tak... Od razu pożałował, ale tak mocno to dopiero zapewne odczuje to, jak wytrzeźwieje...
    Nie mogę się doczekać, kiedy wprowadzisz wątek z tą dziewczynką i Lily :D
    Rozdział cudowny :D Życzę mnóstwa weny :*
    Pozdrawiam ^-^
    Lavender Potter

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana Lavender,
      Nie masz za co przepraszać, naprawdę.
      Ojej, cieszę się, że podoba Ci się Chily ♡
      Oj, tak, James będzie tego żałował, ale Lily w sumie nie kazała się długo przepraszać :)
      Wątek z dziewczynką trochę przycichł, ale z pewnością się jeszcze pojawi.
      Dziękuję pięknie za komentarz i również serdecznie pozdrawiam :*

      Usuń
  2. Trzecia! Podium yay, postaram sie wrócić jutro!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Optimist!
      Matko, bardzo Cię przepraszam, że przychodzę dopiero teraz! Nie miałam wolnej chwili na przeczytanie, a co dopiero na skomentowanie, nawet teraz piszę "na szybko" przed tańcami, bo dziś w szkole udało mi się nadrobić rozdział!
      Nie rozgadując się, wyszedł Ci naprawdę fajny! Nie rozumiem KOMPLETNIE, dlaczego pomyślałaś, że mógł wyjść beznadziejny.. Twoje "beznadziejne" są jak moje "udane", więc nie masz tu nic do gadania :D
      Mimo, że jestem całym serduchem i całą duszą za Jily, tak słodko opisałaś relacje Rudej i Christiana, że aż mnie złapało! Zostaję przy swoim, ale mam nadzieję, że nie zranisz Chrisa w następnych rozdziałach, szkoda by go :/
      Upity Potter. Och, szkoda mi go, mam nadzieję, że się nie podda, bo byłoby to dziwne, gdyby po tylu latach starań tak nagle sobie odpuścił (jak to się zdarza na niektórych blogach). Mam nadzieję, że Lily zrozumie, że w jakiś sposób go rani, no nie wiem.. :D To już problem autorki haha.
      A właśnie! Zawsze podobało mi się to, że Lily ma tendencję do zamyślania się. Wydaje mi się, że we wcześniejszych rozdziałach było więcej kompletnych "odpływów"Evans. Uwielbiam czytać jej spostrzeżenia i myśli, tak fajnie je opisujesz.. <3
      Pomińmy to, że jutro też trzeba iść jeszcze do szkoły życzę Ci udanego i pełnego weny weekendu!
      AleksandraOla

      Usuń
    2. Kochana Olu (jeśli mogę tak pisać ^^),
      Nie masz za co przepraszać, sama doskonale znam to uczucie. Nie mogę znaleźć czasu na nadrobienie blogów, chociaż bardzo się staram.
      Oj, kłóciłabym się, czy moje beznadziejne są jak Twoje udane. To na pewno nie prawda, a ten uznałam za beznadziejny... Nawet nie pamiętam dlaczego, ale pewnie kierowałam się tym, że krótko go pisałam i sądziłam, że jest niedopracowany.
      Też jestem za Jily, oczywiście, ale Christiana także uwielbiam, choć trochę mniej niż Jamesa :) Nie, nie mam zamiaru go zranić w przyszłych rozdziałach.
      Jasne, że James sobie nie odpuści. Nie mógłby.
      Ojoj, w takim razie muszę częściej o tym pisać. Tę cechę akurat dzieli ze mną :)
      Dziękuję bardzo za komentarz i pozdrawiam serdecznie.
      Pozdrawiam gorąco.

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Wchodzę na Twojego bloga żeby zobaczyć czy odpowiedziałaś na komentarze, a tu nowy rozdział. Normalnie szok! :D
      Rozdział wcale nie jest beznadziejny, jest świetny :D
      Ach, ta Natt. Tak się napaliła na ten pocałunek :D ale szczerze to mi jej nie szkoda bo wolę Willie <3
      Szkoda mi Jamesa. Tak mu zależy to musi się napić. Mam nadzieję, że jego problem (czytaj Chris) niedługo odejdzie w dal :) Syriusz jest wspaniałym przyjacielem i do tego niezły z niego komik. Po prostu go uwielbiam ^^
      Przepraszam, ale z naturalnych przyczyn nie lubię Chily, ale nazwa ładna.
      Co do Pokoju Życzeń to nie było go na Mapie, ponieważ Huncwoci go nie odkryli, jestem tego pewna na 90 % :)
      Co mogę napisać jeszcze: trzymam kciuki za Julie, mam nadzieję, że dowiem się niedługo prawdy o Gabi.
      Czasu, weny i radości :)
      Buziaki :*

      Usuń
    2. Kochana Natalio,
      Dziękuję bardzo za miłe słowa. Cieszę się, że nie uważasz rozdziału za beznadziejnego :)
      W sumie, chętnie bym zdradziła, jak to się potoczy, ale wtedy nie będzie niespodzianki. Ale będę pamiętać, że wolisz Willie.
      Co do Chrisa, cóż, na pewno w końcu ten "problem" się rozwiąże ^^.
      O, świetnie, że spodobał Ci się "mój" Syriusz. To naprawdę miłe.
      Rozumiem, że trudno polubić Chily, kiedy kocha się Jily. Pewnie sama byłabym im przeciwna, gdybym była postronną osobą, czytającą tego bloga. A może Chris by mnie jednak jakoś przekonał? Nie wiem, ale w każdym razie, rozumiem :)
      Eh, teraz mam problem z tym Pokojem Życzeń. Serio, wydawało mi się cały czas, że po prostu nie dało się go nanieść na Mapę. Nie wiem, skąd mi się to wzięło. Może przeczytałam o tym w innym ff?
      Na pewno niedługo dowiecie się prawdy o Gabriele. Wiem, że powtarzam to już od kilku rozdziałów, ale naprawdę.
      Dziękuję raz jeszcze za komentarz i pozdrawiam serdecznie.
      Całusy! ♡

      Usuń
  4. Co dalej... co dalej... z jednej strony uwielbiam parę Natt x Will,ale współczuję także Julie :/
    Nienawidzę Chrisa!!! Niech on się odczepi od Evans, bo potraktuję Avadą! Lily powinna być z Jamesem! Popłakałam się kiedy czytałam w jakim stanie jest James (tak jestem dziwna) on tak się starał o to żeby Lilka chociaż raz z nim normalnie porozmawiała, a ona?! A ona spędza czas z jakimś dupkiem i tym samym rani Pottera :/ Przepraszam za słownictwo ale jestem zła.
    Odkryłam tego bloga dwa dni temu i w jakąś godzine przeczytałam wszystkie rozdziały. Dzisiaj wchodzę i... jest! Nowy rozdział!!! Najlepszy blog o Lily i Huncwotach jaki czytałam ♡
    Szczerze mówiąc rzygałam jak czytałam o Dorcas czy Anne. Pojawiały się dosłownie w każdym ff o Jily jakie czytałam! Masakra. Twój blog jest bezbłędny! Życzę weny i pozdrawiam
    ~NOX
    Jak będziesz miała czas wpadnij do mnie :)
    nowepokoleniefelicity.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej,
      Jeśli chodzi o Chrisa, to myślę, że łatwo nie odpuści :) Oczywiście, jest to blog o Jily, więc Lily na pewno w przyszłości będzie z Jamesem, ale droga do tego musi być zawiła i poplątana. Mogłabym rzucić ich sobie w ramiona już teraz, jednak na razie mam inne plany :)
      Rzeczywiście, Lily rani Jamesa tą swoją znajomością z Christianem, ale nie mogę nic na to poradzić... Okej, w sumie mogę, ale cśś ^^
      Ojej, bardzo cieszę się, że udało Ci się tu trafić i że miałaś ochotę czytać wszystkie rozdziały.
      Co do najlepszego bloga o Lily i Huncwotach - OGROMNIE dziękuję za te słowa, ale myślę, że jeszcze sporo brakuje mi do ideału. Jednak bardzo, bardzo się cieszę, że ktoś tak postrzega moją pracę. To naprawdę motywujące ♡♡♡ Dziękuję! :*
      Też dużo razy spotkałam się z postaciami Dorcas i Ann, chociaż szczerze mówiąc zaczęłam czytać więcej blogów o tematyce Jily dopiero teraz. Wcześniej nie zdawałam sobie nawet sprawy, że istnieje taki utarty schemat tych opowiadań. Pisałam o Jily trzy razy i zawsze "stwarzałam" własne postacie. Nie pamiętam już, czy Dorcas pojawiała się też dobrych kilka lat temu, kiedy zaczynałam swoją przygodę z Jily. No, nie rozpisuję się już na ten temat, bo zawsze przy temacie Dorcas i innych potrafię pisać godzinami. Chyba stworzę specjalną zakładkę, w której o tym napiszę :D Jak oczywiście znajdę na to czas.
      Wpadnę do Ciebie na 100 %, ale jeszcze nie wiem, kiedy. Ostatnio mam tyle zaległości i strasznie mi głupio z tego powodu. Na pewno w końcu pojawię się na Twoim blogu.
      Pozdrawiam gorąco i jeszcze raz dziękuję pięknie za komentarz :*

      Usuń
  5. Cześć.
    Ale ulga. Już myślałam, że nie będzie rozdziału. Ale każdy ma prawo do życia prywatnego, jeju ale dziwnie to brzmi... No dobrze. Wracając do rozdziału: Chris i Lily?! Nie strawię tego chyba. Dobrze, że nagle Natt się pojawiła,bo chybabym padła... Żal mi Jamesa.
    Pozdrawiam Heather (wcześniej Larness, i tak dalej. Zmieniam ciągle nazwy, wiem głupia jestem XD)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej,
      Dziękuję bardzo za komentarz!
      Zauważyłam już, że sporo osób nie przepada za Chrisem, ale to chyba normalne, że kibicujecie Jily ^^
      Również pozdrawiam serdecznie i wcale nie jesteś głupia :) Rozumiem, że trudno jest się zdecydować na jedną nazwę.
      Dziękuję raz jeszcze,
      Buziaki :*

      Usuń
  6. Cześć :)
    Ech, znowu idealny Christian. Jest wierną wielbicielką Jily, więc każda konkurencja Jamesa nie ma szans na moją przychylność :D Za to wzmianka o jednym oku większym od drugiego skojarzyła mi się z wampirem Lestatem, zdaje się, że Anne Rice opisywała go podobnie :) Taki nietypowy element opisu.
    Natt na szczęście popsuła słodkie tete-a-tete.
    Biedny James. Dobrze, że ma Syriusza na dobre i na złe.
    Jeju, czy pijany James to aż tak wielka atrakcja, żeby wszyscy musieli podchodzić i gapić się na biedaka? Brzydko, Gryfoni i Krukoni!
    Współczucie Lily mnie nie wzruszyło, bo jest wstrętną zdrajczynią i woli przenudnego Christiana od Jamesa :)
    Rozdział wcale nie był zły, dobrze się go czytało i budził emocje.
    Co do Pokoju Życzeń, to rzeczywiście nie było go na mapie i nie widać było, gdzie znikają osoby, któe w nim przebywają - to całkiem ważny fabularnie fakt, zważywszy na knucie Malfoy'a w "Księciu Półkrwi" :)
    Z pozdrowieniami
    Eskaryna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej,
      Co do Chrisa, wszystko rozumiem, że trudno jest polubić "chłopaka Lily, który nie jest Jamesem" :D No, chociaż on jeszcze nie jest jej chłopakiem.
      O, z tym okiem to nawet nie wiedziałam, bo nie czytałam tej książki. Oczywiście chodziło mi o minimalną różnicę, którą ciężko jest dostrzec od razu. Szczerze mówiąc, akurat w tym momencie posłużyłam się swoim przykładem, bo sama chyba mam jedno oko odrobinę mniejsze od drugiego i stwierdziłam, że dodam tę cechę Chrisowi :)
      Faktycznie, nie powinni podchodzić do niego i gapić się, jak na okaz w zoo, ale cóż zrobić. ^^
      Haha, spokojnie, Lily w końcu przejrzy na oczy... Albo może... Trudno to wyjaśnić, nie opisując tego, co się wydarzy, a więc po prostu zamilknę :D
      Cieszę się, że tak myślisz, bo pamiętam, że jak go dodawałam wydawało mi się, że wyszedł okropnie.
      Oczywiście, wiem, że Pokoju nie było na Mapie. Nie mogłabym zapomnieć tak ważnego szczegółu. Pytałam raczej o to, czy Huncwoci wiedzieli o jego istnieniu, bo wydawało mi się ciągle, że po prostu nie dało się go nanieść na Mapę :)
      Również serdecznie pozdrawiam i dziękuję raz jeszcze za komentarz ♡

      Usuń
  7. O JEZU, O JEZU! Ja cię normalnie kocham za tego bloga! Dopiero teraz na niego trafiłam i po prostu go uwielbiam. Podobnie jak Eskaryna jestem zwolenniczką Jily, więc Christian jest u mnie na straconej pozycji :) Biedny James, naprawdę mu współczuję :(
    No nic, muszę już lecieć, więc życzę tylko weny i zapraszam na moje blogi.
    zwiadowcy-bron-bogow.blogspot.com
    zakrecone-zycie-huncwotow.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogę dodać twojego bloga do zakładki polecane?

      Usuń
    2. Ojej! Dziękuję pięknie za komentarz ♡
      Cieszę się, że blog Ci się spodobał. Christian jest u większości osób na straconej pozycji, więc nawet się już nie dziwię :D
      Oczywiście, że możesz dodać mojego bloga do zakładki polecane. Dziękuję bardzo, że w ogóle pomyślałaś o czymś takim. To dla mnie wyróżnienie. Sama muszę w końcu zabrać się za taką zakładkę ♡
      Dziękuję raz jeszcze i z pewnością zawitam na Twoje blogi w, postaram się, jak najbliższej przyszłości. (W sumie zamiast odpowiadać na komentarze u siebie, powinnam raczej nadrabiać czytanie Waszych blogów.)
      Pozdrawiam ciepło!

      Usuń
  8. Podziwiam, że udało ci się tyle napisać w jeden dzień ;P
    Czytało się całkowicie przyjemnie, więc zakazuję ci marudzić :P Ładnie opisałaś Chrisa, można by się zakochać, ale równocześnie cierpię, że właśnie tak widzi go Lily ;P Też jestem z 'tych od Jily' ;P Owszem, nie lubię cukierkowatości, super jak pojawiają się zawirowania, kłótnie, inne związki, ale fajnie jak w głębi jednak coś do siebie czują, a to co się z nimi dzieje jest takie 'na przekór', tu Lilka widać, że jest zadurzona w Chrisie na amen ;P
    Syriuszowi wybaczam tylko dlatego, że został z Jamesem żeby mu pomóc z tymi papierzyskami ;P Trochę się dziwię, że Lily tak od razu stwierdziła, że pijany James to jej wina. Mam tylko nadzieję, że to 'objaw' jakiegoś uczucia w jego stronę, chociaż przy jej aktualnym zadurzeniu w Chrisie jakoś mi się to nie zgrywa.
    Ach i to ja chyba wysnułam ten problem z Pokojem Życzeń ;P Też uważam, że kanonicznie huncwoci o nim nie wiedzieli, ale przecież możesz mieć swoją wersję, nie wszystko musi się zgadzać ;)
    U mnie też już po nowym rozdziale i wyskoczył świeżutki Prorok Niecodzienny, oczywiście zapraszam jak już będziesz miała chwilkę ;)
    Weny i huncwotów ;)
    niecnimarudersi.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej,
      Czasami też się sobie dziwię, jak mi się udało tyle napisać w tak krótkim czasie. Dziękuję za "podziw" (haha, nie wiem, jak to inaczej nazwać 😂), ale to skutek złego zorganizowania, bo zawsze myślę sobie: "hm, zacznę pisać dzień przed dodaniem, raczej zdążę". Tylko zapomniałam wtedy chyba, że w piątek nie będzie mnie w domu i wyszło na to, że miałam mały problem, ale jakoś udało mi się coś napisać. Chyba się po prostu spinam i jakoś idzie, ale następnym razem zacznę wcześniej. Wtedy rozdział powinien wyjść jeszcze dłuższy i bardziej dopracowany. Znowu się rozpisałam o jakichś pierdołach, mam do tego talent ^^
      No, Lily jeszcze nie jest w nim tak całkiem 'zadurzona'. Na razie podoba jej się jego wygląd, a to jeszcze za mało :) Hm, nie wiem, jak długo zajmie mi wątek Christiana, ale z pewnością dużo wniesie do opowiadania.
      Lily stwierdziła, że to jej wina, bo James powiedział "Nienawidzi mnie", a ona domyśliła się, że chodzi o nią, kiedy spojrzała na Syriusza. Chciała więc mu jakoś pomóc, ale wyszło jak wyszło.
      Z tym Pokojem Życzeń jeszcze coś wymyślę, ale dziękuję za zwrócenie uwagi, bo żyłabym w nieświadomości. "Moi" Huncwoci będą w takim razie o nim wiedzieli, jakoś wyjaśnię jego nieobecność na Mapie :)
      Nowy rozdział już przeczytałam i skomentowałam, ale widziałam, że pojawił się piąty, tak więc muszę się za niego zabrać.
      Dziękuję bardzo za komentarz i pozdrawiam gorąco :*

      Usuń
  9. Jeśli napisałaś ten rozdział w tak eskoresowym tempie, to naprawdę Cie podziwiam, zarówno za długość jak i za jakość. Może bie jest dopracowany w stu procentach i trochę zaskoczyło mnie, ze tak mocno skupiłas sie na tym konkretnym dniu, ale ogólnie naprawdę mi sie podobało. Widać, zd akcja zaczyna sie rozwijać. Christian ku mojemu bólowi wydaje sie naprawdę w porządku i gdyby nie było Jamesa, to stałabym za nim i Lily, No może z lekkim zastrzeżeniem, ze wydaje sie nawet za idealny w oczach panny Evans. Ale James jest i kiedy ma ciężkie chwile, ruda jakoś lepiej go traktuje. Wyciągnęła do niego tekę, choć koedys pewnie wkurzyłoby ja na maksa jego nieodpowiedzialne zachowanie i upijanie sie. Ale tym razem Potter jej nie chciał. I coz, pewnie faktycznie bedzie żałował jak cholera. Ale ba dłuższa metę to, ze da jej chwilowo spokój, może wyjsć tej relacji na dobre.wielki plus dla syriusza jza bycie tak dobrym przyjacielem. Natalie będzie miała jeszcze swoją szansę, musi przekonać tylko willla, że nie odeszła dlatego, ze nie chciała go pocałować:D swoją droga, jak cieżko cos bie wychodzi z powodu nieporozumienia... A co do Julię, No to chciałabym jej współczuć, ale nie mozna zaprzeczyć, zd sama jest sobie winna... Musi ponieść konsekwencje swojego czynu. Jestem ciekawa, jak dalej potoczy sie ta cała akcja. Coraz mocniej wciagam sie w opowiadanie :)Zapraszam Cie na zapiski-Condawiramus na nowość, jestem ciekawa Twojej opinii :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej,
      Dziękuję bardzo za komentarz. Faktycznie, rozdział pisałam w krótkim czasie, chociaż już tego nie pamiętam. Chyba muszę odpowiadać na Wasze komentarze trochę wcześniej. Najlepiej od razu, bo z moją pamięcią nie jest dobrze :)
      Zazwyczaj chyba trochę za mocno skupiam się na konkretnym dniu, przez co pewnie minie sporo czasu, zanim dojdę do końca tego opowiadania.
      Rzeczywiście, Chris wydaje się aż zbyt idealny w oczach Lily, ale nie zdradzę niestety, jak to się dalej potoczy. Racja, Evans zdecydowanie lepiej traktuje Jamesa, wtedy kiedy ma jakiś problem.
      Natalie na pewno wyjaśni całą sytuację z Willem. (W sumie już to zrobiła w kolejnym rozdziale). Fakt, z powodu nieporozumienia, mogło się to wszystko inaczej zakończyć. Na przykład gdyby Natt przypominała z charakteru Julie. Pewnie by po prostu zrezygnowała, myśląc, że chłopak jej nie chce. Na szczęście Optone jest bardziej pewna siebie.
      Julie rzeczywiście jest sobie winna i musi za to odpokutować.
      Dziękuję raz jeszcze za komentarz ♡
      Do Ciebie już wpadłam i przeczytałam nowy rozdział :)
      Pozdrawiam gorąco.

      Usuń
  10. Witam!
    Zaczynam od cytowania.
    ,, – Oj, ty mój buraczku, nie wstydź się tak. Widać byliście sobą bardzo zajęci, skoro…" Jebłam w tym momencie. Uwielbiam Natt i jej poczucie humoru :D
    ,,James podniósł na nią wzrok, a potem wyrwał się z jej uścisku. Jego usta wykrzywiły się w grymasie, a tęczówki pociemniały. Syriusz próbował go powstrzymać, odciągając go do tyłu, lecz to nie pomogło.
    – Nie dotykaj mnie" Nie wiem czemu, ale skojarzyło mi się to z "Don't touch me, bitch!" :D
    Co tu dalej pisać... przepraszam, że dopiero teraz komentuję i... Chily!
    SHIPPUJĘ IM! <3
    Wiesz, ja tam lubię Jily i w ogóle, ale tak jakoś... Chily też mi się podoba. Trudno mi pomiędzy nimi wybierać, więc zostanę przez jakiś czas bezstronna. Syriusz... dobra, może nie będę się o nim rozpisywać, bo zajęłoby to większość komentarza, a sama wiesz jak ja go wielbię, więc chyba nie muszę pisać xd
    Wybacz za taki krótki komentarz, ale... tak jakoś wyszło. Sorry.
    Życzę Ci, abyś utopiła się w morzu weny oraz z niecierpliwością oczekuję nn!
    Selene Neomajni

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej,
      Bardzo mi miło, że lubisz Natt.
      Haha, faktycznie, trochę tak to właśnie wyglądało. :D
      O, super, że podoba Ci się Chily, bo większość osób jest im przeciwna.
      Też uwielbiam Syriusza i mogłabym się nim zachwycać bez przerwy, ale potrafię się tak rozpisać, że zanudziłabym wszystkich na śmierć :D
      Nie jest krótki, bardzo za niego dziękuję i pozdrawiam gorąco!
      Całusy ♡

      Usuń
  11. Bardzo lubię twoje opowiadanie choć historie o Lily i Jamesie w rolach głównych nie są moimi ulubionymi.
    Według mnie Lils nie jest niczemu winna. Nie lubi Pottera w ten sposób więc to nie jej wina, że się upił.
    PS. znajdź Syriuszowi laskę!!!!! :D
    PS2 zapraszam do mnie na hogwartpannybenson.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a i uwielbiam Chily!!!!!!
      Chris? mmm ciacho hehe i jest uroczy

      Usuń
    2. Hej,
      Dziękuję bardzo za komentarz. Miło mi, że moje opowiadanie Ci się spodobało.
      Może faktycznie Lily nie jest niczemu winna. James trochę "wyolbrzymił", jeśli mogę tak powiedzieć.
      Dla Syriusza na pewno kogoś znajdę, ale raczej nie będzie to żadna z Gryfonek :)
      Fajnie, że podoba Ci się Chily. Jesteś jedną z nielicznych osób, które lubią tę parę.
      Na pewno wpadnę niebawem na Twojego bloga.
      Pozdrawiam gorąco :*

      Usuń
  12. Chris coraz bardziej wkrada się w serce Lily i szykuje się na dłuższe pozostanie w nim, a co gorsza to samo dzieje się u niego. Nie jestem z tego zadowolona, ponieważ dla mnie jedynym i słusznym partnerem Evans jest -James. Koniec kropka. Jesli trzymasz się kanonu, to w końcu Jily się zejdą i będę wyczekiwać tego momentu, chyba, że postanowisz inaczej to wtedy gorzej... No ale nie martwię się na zapas.
    Natt szybko pozbierała się po aferze z Julie i już stara się nadrobić zaległości z Willem, ależ z tej dziewczyny petarda:D Coraz bardziej skłaniam się do tego, że chyba wolałabym parę Will i Natt niż Will i Julie, Opton jest wspaniałą postacią i to jej będę kibicować. Wcześniej nie byłam pewna teraz już wiem:) Will chyba też woli Natalie:)
    Na prawdę szkoda mi Julie, nie dość, że nie ma wielu przyjaciół i nie jest lubiana, to nagrabiła sobie u życzliwych osób a wsparcia w Gabrieli i zwłaszcza Emily jakoś nie widać, każda ma coś ważniejszego.
    James się upił? Czy on nie wie, że alkohol wrogiem zdrowia i trzeźwego myślenia:D A Syriusz nie lepszy, wkopał przyjaciela dla dobrej zabawy, ten to też ma pomysły:D Uwielbiam go za to<3
    Potter nie powinien krzyczeć na Lily. Zachował się bardzo niesprawiedliwie, przecież to nie jej wina, że nie pała do niego miłością. Platoniczne uczucia potrafią wyniszczyć człowieka:(
    Rozdział idealny<3 to, że napisałaś go w tak krótkim czasie oznacza, że Twój talent jest ogromny, wspaniały i niepodważalny! Tylko pozazdrościć:)
    Pozdrawiam, życzę weny oraz czasu:)
    Rogata


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm, rzeczywiście szykuje się na dłuższe pozostanie Chrisa w sercu Lily, ale czy na pewno będzie takie długie? Zobaczymy :)
      Tak, Lily i James na sto procent się w końcu zejdą, więc możesz być spokojna.
      Pewnie będąc postronną osobą też nie mogłabym się zdecydować, komu kibicować. Ale masz rację, Will teraz woli Natt :)
      Co do Julie, także masz rację. Na pewno żałuje tego, co zrobiła. Jej największym problemem jest właśnie samotność i brak osoby, z którą mogłaby porozmawiać.
      Syriusz nie powinien zabawiać się kosztem Jamesa, ale taki już niestety (a może stety) jest ♡
      Oczywiście, Potter nie powinien na nią krzyczeć, ale to było silniejsze od niego. Na szczęście, Lily nie będzie się na niego długo gniewać :)
      Dziękuję pięknie za wszystkie, a w szczególności za ostatnie słowa! To naprawdę miłe i bardzo motywuje mnie do działania. Uwielbiam, po prostu uwielbiam Wasze komentarze ♡
      I to, że ktoś w ogóle czyta moje wypociny.
      Pozdrawiam gorąco.
      Wysyłam buziaki :*

      Usuń
  13. Kurde, usunął mi się taki długi komentarz, że aż odechciało mi się pisać. Wybaczysz, nie?
    Napisze więc wszystko w skrócie.
    Chily jest złe. Uwielbiam Natt. Świetnie przedstawiasz Lupina i relację miedzy postaciami. Myślałam, że James jakąś wódkę bierze, a tu...ognista. ;-; Źle zrobił, że krzyknął na Lily, ale nie dziwię mu się.
    To chyba tyle było, tyle że rozpisane i lepszym stylem. Jest już 1.47 więc nie dziw mi się.
    Pozdrawiam, życzę weny i czekam na nn :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *Myślałam ze James bierze truciznę.
      I'm sleepping now, sorry.

      Usuń
    2. Jasne, że wybaczam. Sama nieraz przeżyłam podobną sytuację z usuwającym się komentarzem i wiem, jak to potrafi zirytować. Dziękuję bardzo za opinię ♡♡♡
      Jeju, tak ciepło mi się robi na sercu zawsze, gdy ktoś pisze: "Uwielbiam Natt". To takie miłe i urocze ♡♡
      Dziękuję bardzo!
      O, co do trucizny, to byłoby dość melodramatyczne, gdyby James sięgnął po nią po tej sytuacji :D. Na pewno po wszystkim, Syriusz miałby z niego niezły ubaw: "Evans rozmawia z innym chłopakiem, otruję się.". Już sobie wyobrażam te ich przekomarzanki :D
      No nic, pozdrawiam serdecznie i jeszcze raz dziękuję :*

      Usuń
  14. Witaj!
    Przeczytałam już wszystkie rozdziały i teraz śmiało mogę skomentować :)
    Zacznę może od prologu...
    Jest taki tajemniczy, że czytałam go z zapartym tchem i dzięki niemu postanowiłam czytać dalej i teraz wiem, że to była dobra decyzja. Nie był taki jak wszystkie prologi opowiadań o Jily i Huncwotach. Był taki... Taki inny, co oczywiście jest wielkim plusem. Bardzo mnie zaintrygował.
    Od razu w pierwszym rozdziale poznajemy wszystkich bohaterów. Musze przyznać, że te opisy na początku, jak na mój gust, było tego za dużo na raz... Osobiście wolę wprowadzać informacje stopniowo, ale to tylko moja prywatna opinia i nie musisz się nią w ogóle przejmować :) Scena z tajemniczą dziewczynką :o Nie mogę się już doczekać, aż dowiemy się o co chodzi.
    Intryguje mnie też cała na sprawa z Gabriele i jej znikaniem... Swoją drogą polubiłam ją. Nie wiem dlaczego, bo nie było jej jakoś dużo, ale tak po prostu :)
    I znowu ta blondyneczka... Ona mnie przeraża. Jakbym zobaczyła ją nagle metr przed sobą to chyba padłabym na zawał xD
    Ehhh ja rozumiem, że Will wpadł w oko Natt, ale w tym przypadku jestem za Julie... Natalie jest pewna siebie, zabawna i wygadana, więc na pewno ma duże powodzenie u płci przeciwnej, a Julie jest jej całkowitym przeciwieństwem. Teraz, kiedy w końcu wpadł jej w oko jakiś chłopak, to akurat jej przyjaciółka musi się w nim zakochiwać...
    Wcale nie dziwię się Lily, że obrzuciła Emily tymi ziemniakami. Na jej miejscu rzuciłabym się na nią gołymi rękami i wyrwała jej te blond kudły z głowy -.- Jak ona może mówić tak do Remusa?!
    Przyjaźń Lily i Natt. Podoba mi się, są takie pozytywne, że wywołują uśmiech na mojej twarzy, chociaż muszę przyznać, że czasami zachowują się po prostu dziecinnie... A! I nie lubię zdrobnienia "Lils"... Nie wiem dlaczego. Po prostu mi nie pasuje. Ale znowu - to tylko moje odczucie :)
    James. Z jednej strony jest taki słodki i uroczy, ale z drugiej lekko... hmmm... przewrażliwiony? Nie wiem jak to dokładnie nazwać... Żeby przejmować się tak tym, że Lily się od niego odsunęła, kiedy chciał jej dotknąć? Jakoś mi to do jego wyobrażenia nie pasuje.
    Julie i Will <3 Oni muszą być razem! Muszą! Jeżeli ona zda sobie sprawę, że może się komuś podobać, może jej samoocena wzrośnie i przestanie być taka skryta? Mam taką nadzieję :) I ta scena z siódmego rozdziału, pozwól, że ją tutaj zacytuję:
    " – Dlaczego na mnie nie patrzysz? – W jego głosie dało się wychwycić nutę rozbawienia. – Jestem brudny? Poczekaj chwilę. – Otarł policzki i nos dłońmi, a potem uniósł je do góry. – Teraz w porządku? A może po prostu jestem brzydki? Na to niestety nic nie poradzę.
    Brunetka zachichotała, w końcu przekręcając się na ławce i zwracając twarzą w jego stronę. Nie miała zamiaru wyprowadzać go z błędu, a mianowicie: uświadamiać mu tego, jaki jest przystojny.
    – Myślę, że jakoś zniosę ten widok, chociaż łatwo nie będzie – zażartowała, uśmiechając się." cudowna *.*
    Podoba mi się to, że Syriusz chce się zaprzyjaźnić z Lily. Ja w ogóle uwielbiam Syriusza, więc kocham absolutnie wszystko co robi :D

    cdn. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej,
      Odpowiem najpierw na tę część komentarza :) Jej, dziękuję Ci bardzo na początku, że chciało Ci się przeczytać wszystkie rozdziały, a teraz dodać taki długi i wyczerpujący komentarz.
      Cieszę się, że prolog przypadł Ci do gustu i Cię zaintrygował. Taki właśnie miałam zamiar, aby był tajemniczy i zaciekawił czytelnika.
      Co do pierwszego rozdziału, oczywiście masz rację, o tych wszystkich opisach. Ktoś już wcześniej zwracał mi na to uwagę i zamierzam to trochę pozmieniać, jak tylko znajdę wolną chwilę.
      Jesteś (chyba) pierwszą osobą, która polubiła Gabriele, bo rzeczywiście nie było o niej zbyt dużo, ale cieszę się, że ta bohaterka przypadła Ci do gustu.
      Sama też pewnie dostałabym zawału, widząc jakąś dziewczynkę, której nikt inny nie dostrzega :)
      Faktycznie, Natt z łatwością by sobie kogoś znalazła, czego nie można powiedzieć o Julie.
      Co do Emily, rzeczywiście była wtedy podła i nie da się niczym usprawiedliwić jej zachowania.
      Jeśli chodzi o Lily i Natt, to oczywiście mam świadomość (i one także, co kilka razy zaznaczyłam), że czasami zachowują się dziecinnie. Ale takie na razie mają być: beztroskie. Zdrobnienia "Lils" używa tylko Natt i chciałam tym właśnie pokazać ich relację, a także charakter Natalie. Nie mogłaby nazywać przyjaciółki, tak jak wszyscy, musiała nadać jej własne, charakterystyczne zdrobnienie. Wiem, że niektórym nie pasowała "Lilka", więc przestałam go używać, ale niestety z 'Lils' nie mogę postąpić tak samo, przykro mi. Może udawaj, że tam nie ma "s", tylko "y"? ^^ Mam nadzieję, że jakoś przebolejesz ten zwrot :)
      Zdaję sobie też sprawę z tego, że James jest przewrażliwiony i wyolbrzymia niektóre rzeczy, ale taki dokładnie ma być. Jeszcze zdąży wydorośleć, co już powoli się objawia, np. w tym zrezygnowaniu z ataku na Chrisa.
      Cieszę się, że spodobała Ci się ta scena z Willem i Julie.
      Też uwielbiam Syriusza ♡ Miło, że podoba Ci się jego chęć przyjaźni z Lily.
      Okej, biegnę odpowiedzieć na dalszą część komentarza :*

      Usuń
  15. A teraz Christian. Ja rozumiem, że ma być on odzwierciedleniem chłopaka idealnego i w ogóle, ale niech odczepi się od Lily i znajdzie sobie jakąś inną dziewczynę, z którą będzie żył długo i szczęśliwie! Jily na zawsze! Serio. Zeswataj go z kimś a Evans zostaw Potterowi :D
    Nie dziwię się Julie, że rzuciła tą książką w Natalie. To nie jej wina, że jest jaka jest i nie ma odwagi zawalczyć o chłopaka. A widok jej przyjaciółki, która o mało co go nie pocałowała na pewno musiał ją bardzo zaboleć. I moim zdaniem nie powinna aż tak bardzo z tego powodu panikować, tylko wziąć się w garść i zawalczyć o własne szczęście.
    "– Przestań panikować. Jesteśmy tak samo blisko, a się nie całujemy – odparł, poruszając brwiami. – Chyba, że o czymś nie wiem. Schlebiasz mi, naprawdę, ale niestety wolę dziewczyny… – Nagle jego oczy się rozszerzyły i uderzył palcem wskazującym w papier. – Na gacie Merlina! – wrzasnął. – Luniek właśnie całuje się z McGonagall! – Znowu wybuchnął śmiechem. – Przynajmniej już wiemy, gdzie jest."
    HAHAHAHAHAHAHA
    Niesamowicie spodobało mi się to, że James powstrzymał się jednak od zrobienia krzywdy Christianowi (chociaż jak dla mnie mógłby mu jednak coś zrobić xD). To pokazuje tylko jak bardzo kocha Lily i jak bardzo zależy mu na jej szczęściu. To było niesamowicie dojrzałe.
    James musiał w jakiś sposób odreagować i padło akurat na alkohol. Potem zjawił się Syriusz i starał się jakoś zareagować, ale nie za bardzo poskutkowało. Bardzo miło z jego strony, że został z Rogaczem i pomógł mu z tymi papierami. Jest świetnym przyjacielem. I jeszcze Lily. Też chciała mu pomóc, ale Rogacz w końcu dał wyraz swojej frustracji. Szczerze mówiąc to się mu nie dziwię. Ale mimo wszystko to ostatnie zdanie jest takie smutne :'( Żal mi Jamesa...

    Podsumowując... Podoba mi się :) Naprawdę mi się podoba. Mimo tych kilku drobnych uwag, które wypisałam na górze ( mam nadzieje, że nie masz mi ich za złe) jest naprawdę bardzo dobrze :) Twój styl jest lekki i przyjemny, więc rozdziały czyta się szybko. Są ciekawe i nie nudzą.
    Czekam na następny rozdział i dodaje do obserwowanych :)

    Nawiasem mówiąc, to jest chyba najdłuższy komentarz jaki w życiu napisałam :o

    Pozdrawiam serdecznie :*
    Veriatte
    rocznik-lily-evans.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do Chrisa, mam niestety inne plany, których na razie nie zdradzę :)
      Tak, dla Julie to nie było łatwe, zobaczyć Willa i Natt, prawie się całujących i zadziałała dość odruchowo i impulsywnie, nie zastanawiając się nad konsekwencjami. Nie powinna tak panikować, kiedy Natalie na nią naskoczyła, ale taka już jest, przejmuje się wszystkim potrójnie.
      Cieszę się, że podobała Ci się ta sytuacja z Jamesem i Christianem. :)
      Też nie dziwię się Jimmy'emu, że w końcu nie wytrzymał i na nią krzyknął, no bo ile można? Jego cierpliwość też ma swoje granice. Ale już po chwili tego żałował. Sama mu współczuję, chociaż to ja postawiłam go w tej sytuacji. Okej, może zamilknę, bo brzmi to co najmniej dziwnie :D
      Oczywiście, że nie mam Ci tych uwag za złe. Wręcz za nie dziękuję, bo wiem, co powinnam poprawić.
      Dziękuję też za oba komentarze (a właściwie obie części) i wszystkie miłe słowa. Rzeczywiście komentarz jest bardzo długi, sama chyba jeszcze nie napisałam żadnego o podobnej długości, ale to może dlatego, że zawsze komentuję tylko dany rozdział. Chociaż od dłuższego czasu planuję zaskoczyć wszystkich najdłuższym komentarzem świata, na jednym z blogów, którego jeszcze niestety nie zaczęłam nawet czytać, ale wiem, że mi się spodoba. No, zobaczymy, jak to wyjdzie, ale jeśli będzie to najdłuższy komentarz w blogosferze, będę z siebie dumna. Chociaż pewnie zacznę go pisać dopiero, gdy znajdę wolną chwilę, więc może to będzie w przyszłe wakacje :D
      No, nic, ZNOWU rozpisałam się o jakichś głupotach, a powinnam w sumie robić lekcje i się uczyć, bo pewnie mam mnóstwo zadań. :c
      Tak więc pozdrawiam serdecznie.
      A, wpadnę na Twojego bloga najszybciej jak to będzie możliwe, bo na razie nadrabiam zaległości, patrząc na datę dodania rozdziału, ale Twój czeka już w kolejce. Muszę w końcu się zabrać za czytanie.
      Dziękuję jeszcze raz O-GRO-MNIE!
      Całuję :*

      Usuń
  16. Kochana Optimist,
    to jest niemożliwe, że każdy Twój rozdział jest tak wspaniały! Jak Ty to robisz?

    Nie podoba nam się, że Lily aż tak zachwyca się Chrisem. Zgadzamy się, że chłopak jest sympatyczny i przystojny, ale i tak wolimy Pottera! Sądzimy, że to nim Evans powinna się zainteresować, ale jak już wiele razy mówiłyśmy, my nie myślimy w tej kwestii racjonalnie - za bardzo kochamy Jamesa i wraz z nim mamy ochotę rozwalić wszystkich innych, którzy kręcą się koło Lily.

    Jakoś nie szkoda nam Julie. Widać, że dziewczyna żałuje, ale my nie mamy dla niej współczucia. Było trzeba myśleć wcześniej. To co zrobiła, nie było normalne i nie ma dla niej żadnego usprawiedliwienia. Powinna nad sobą panować, a nie ciskać książkami na prawo i lewo.

    Rogacz jest taki kochany. To, co zrobił, było głupie i... takie urocze. Upił się, bo Lily nie zwraca na niego uwagi. Mamy nadzieję, że nie popadnie w alkoholizm. Nie spodziewałyśmy się, że pijany Potter pójdzie na szlaban. Cała ta sytuacja nas zabiła i choć wszystko wyglądało dość poważnie, zwijałyśmy się ze śmiechu, bo całe to zajście stawało przed naszymi oczami. Reakcja McGonagall jest po prostu bezcenna.
    Szkoda tylko, że cała ta sytuacja znalazła taki finał i Rogaty znów zraził Evans do siebie. Mamy tylko nadzieję, że Ruda nie będzie gniewała się w nieskończoność. :)

    Przesyłamy całusy,
    ~ Łapa i Rogacz

    OdpowiedzUsuń