Strony

sobota, 5 września 2015

Rozdział ósmy: "Pocałunki na Mapie Huncwotów i latająca książka"

8.  Pocałunki na Mapie Huncwotów i latająca książka
Weekend skończył się zdecydowanie za szybko i Lily nawet się nie obejrzała, a już zaczynały się poniedziałkowe lekcje. Po deszczu, który padał przez ostatnie dwa dni niemal bez ustanku, nie było nawet śladu. Pogoda chyba postanowiła zrobić im psikusa i teraz, gdy musieli siedzieć w klasach i słuchać nauczycieli, przez okna przebijały się promienie jesiennego słońca. Większość uczniów marzyła tylko o tym, aby wyjść na błonia i skorzystać z tego dobrodziejstwa natury. Dla siódmoklasistów okazja do zaczerpnięcia świeżego powietrza nadarzyła się dopiero około południa, kiedy to mieli dłuższą przerwę od zajęć.
Pan Walker, nauczyciel zaklęć, zadawał właśnie pracę domową, ale Natt zupełnie go nie słuchała. Wrzuciła podręcznik i pióro do torby jeszcze przed wybiciem dzwonu, oznaczającego koniec lekcji, a potem szturchnęła Evans, aby ta też się pospieszyła.
– …wypracowanie o użyciu zaklęcia Cave Inimicum na dwie stopy pergaminu. Widzę, że panna Optone wyrywa się do wyjścia, więc pani proponuję cztery stopy – dodał mężczyzna, uśmiechając się do szatynki i zbierając własne rzeczy z biurka.
Natalie zmarszczyła brwi, po czym posłała przyjaciółce złe spojrzenie, tak jakby to była jej wina. Przytrzymała pasek torby, który ześlizgnął jej się z ramienia i przeniosła wzrok na nauczyciela, przypominając sobie, kto jest jej „wrogiem”.
– Cztery to ja mu mogę skopać lite… – zaczęła mruczeć pod nosem, czekając na zbawienny odgłos dzwonu.
Walker odłożył jedną z książek do szafki i odwrócił się z powrotem w stronę klasy. Był dość młody, miał może mniej niż trzydzieści lat i zazwyczaj traktował swoich podopiecznych z przymrużeniem oka. Zdecydowana większość uważała go przez to za jednego ze swoich ulubionych nauczycieli, a niektóre uczennice nawet się w nim podkochiwały. Możliwe, że pociągał je delikatny zarost na jego twarzy, którego chyba nie zobaczyłyby u żadnego z chłopców, nawet najstarszych siódmoklasistów. A może chodziło o ciepłe brązowe oczy, uśmiechające się do wszystkich dookoła. W każdym razie, na Natalie nie robił on żadnego wrażenia.
– Słucham? – zapytał, patrząc na dziewczynę z wyraźnym rozbawieniem. – Czyżby cztery to było za mało? Co powiesz na sześć?
To właśnie odróżniało go od pozostałych nauczycieli. Każdy inny wściekłby się, gdyby usłyszał niezbyt przychylne słowa Natt i, jak nic, wlepiłby jej szlaban. On jednak podszedł do tego w żartobliwy sposób, chociaż szatynka nie widziała zupełnie nic zabawnego w konieczności pisania wypracowania trzy razy dłuższego od pozostałych.
Wyszeptała do Lily coś o „nietoperzym słuchu”, na co ta zachichotała radośnie. Chwilę potem rozległ się dzwon, więc Optone od razu zerwała się z krzesła i pociągnęła przyjaciółkę do drzwi. Parę minut później szły już korytarzem, prowadzącym do Sali Wejściowej z zamiarem odwiedzenia szkolnych błoni. Chciały całą przerwę spędzić na zewnątrz i nacieszyć się dobrą pogodą, która ostatnio zdarzała się coraz rzadziej.
Natalie pomstowała teraz na pana Walkera, wyginając usta w podkówkę. Uważała, że nie powinien jej karać za to, że się po prostu szybciej spakowała. Westchnęła głośno z rezygnacji i pokręciła głową.
– On mnie nienawidzi. Niedługo wy będziecie pisać wypracowania na stopę, a ja na dziesięć. Za to, że pojawiłam się na lekcji – marudziła, popychając ciężkie wrota i wychodząc na dwór. – Czyżby cztery to było za mało? – powtórzyła słowa nauczyciela, bardziej je akcentując i krzywiąc się w uśmiechu. – Och, panno Optone, jakie to zabawne. Naprawdę się uśmiałem, a tak całkiem przy okazji… Sześć stóp wypracowania. Na następną lekcję. Powodzenia. – Spojrzała na Evans, która dusiła się ze śmiechu. – Jeszcze brakowało tego, żeby mi puścił oczko.
Rzuciła torbę na ziemię i sama usiadła tuż obok, nie patrząc nawet na to, czy trawa jest mokra. Wystawiła twarz do słońca, rozglądając się dookoła, ale nie dostrzegła w pobliżu nikogo znajomego. Koło jeziora kręciła się grupka trzecioklasistów, a inni przechadzali się ścieżkami i rozmawiali na różne tematy. Dwóch pierwszoroczniaków ganiało się wokół drzew, krzycząc do siebie coś, co nie docierało do dziewczyn. Trochę bliżej jakiś Puchon trzymał na ramionach małego kotka, który wyglądał na przerażonego światem zewnętrznym. Kulił się, strosząc uszy, gdy tylko usłyszał głośniejszy dźwięk, a jego źrenice co chwilę się rozszerzały. Chłopiec głaskał go po głowie, próbując prawdopodobnie przyzwyczaić go do wychodzenia z zamku i szepcąc jakieś uspokajające słowa. Natt obserwowała właśnie zwierzątko, nie zwracając uwagi na przyjaciółkę, która opadła naprzeciwko niej.
Lily wplotła palce we włosy i odgarnęła je do tyłu, zawijając kilka razy, aby stworzyły coś w rodzaju prowizorycznego koka. Nie miała gumki, więc kosmyki prawie od razu rozsypały się na jej plecach. Uniosła głowę do góry i wpatrzyła się w czyste niebo z uśmiechem.
– Gdybyś nie wyglądała, jakbyś przy pierwszej lepszej okazji chciała wyskoczyć przez okno, żeby jak najszybciej znaleźć się na błoniach, nie byłoby tego problemu. – Zaśmiała się.
W odpowiedzi dostała w brzuch żołędziem, którego Natalie znalazła na ziemi. Trawa była jeszcze wilgotna po ostatnich ulewach, ale dziewczyny się tym nie przejmowały. Pewnie usiadłyby tam nawet, gdyby było po kostki błota; w końcu w każdej chwili mogły się wyczyścić za pomocą zaklęcia.
– Sugerujesz, że to moja wina? – zapytała Optone, łapiąc się za serce i udając oburzenie. – A tak na poważnie, jak myślisz, co mi zrobi, jeśli napiszę to tylko na dwie stopy? Chyba oszalał, skoro wydaje mu się, że go posłucham.
Niestety mogła tak tylko mówić, bo doskonale wiedziała, że będzie musiała wykonać polecenie pana Walkera. Często się ze sobą droczyli, jak para dobrych znajomych, ale jednak był on nauczycielem i należało się z tym liczyć.
Właśnie zastanawiała się na głos, kiedy zdąży cokolwiek napisać, skoro wieczorem mieli szlaban. Dopiero teraz poczuła niesprawiedliwość, jaka ich spotkała. Przecież nie zrobili niczego złego, ale i tak zostali ukarani. Poprawka: większość z nich nie zrobiła niczego złego, wszystkiemu winni byli Black i Potter. Westchnęła znowu, siadając po turecku i opierając łokcie na kolanach. Najwyraźniej zapowiadała się długa noc z zaklęciem Cave Inimicum, bo niestety kolejną lekcję z panem Walkerem mieli niefortunnie już następnego dnia.
– Jakoś damy radę. – Lily uśmiechnęła się pocieszająco. – Remus albo Julie nam pomogą – dodała, bawiąc się zamkiem od torby.
W tym świetle delikatna biała blizna na jej dłoni była idealnie widoczna, więc Evans wpatrywała się w nią mimowolnie. Pielęgniarka posmarowała jej rany jakąś maścią, dzięki czemu nie pozostał po nich niemal ślad, ale jedna szrama była na tyle głęboka, że nie dało się jej do końca usunąć. Kobieta zapewniała, że blizna zniknie całkowicie w ciągu kilku dni, ale Rudej ona nie przeszkadzała: naprawdę trudno było ją dostrzec, jeśli nie znało się jej dokładnego umiejscowienia, a poza tym, przypominała jej, że musi się mieć na baczności.
Podniosła wzrok, uświadamiając sobie, że Natt od dłuższej chwili coś do niej mówi. Uśmiechnęła się, kiedy usłyszała dalszą tyradę na temat nauczyciela zaklęć. Gdyby szatynka dostała za zadanie opisać swój stosunek do pana Walkera, z pewnością zajęłoby jej to o wiele więcej niż sześć stóp. Mogłaby narzekać na niego całymi dniami, a Lily za każdym razem niezmiernie bawiły jej komentarze. Teraz, na przykład, rozwodziła się nad tym, jaki to on nie jest przemądrzały. Słuchając jej, Evans doszła do wniosku, że Natalie nie powinna nabijać się ze sposobu, w jaki ta traktowała Jamesa, bo sama zachowywała się podobnie. A może nawet gorzej, ponieważ Lily ostatnio zakopała topór wojenny i starała się być miła dla Pottera.
Nagle ktoś rzucił cień na dziewczyny, a Optone uśmiechnęła się szeroko. Po minie przyjaciółki, Ruda bez odwracania się mogła obstawić, kto stoi za jej plecami i nie myliła się. Will usiadł obok Natt, która zarzuciła mu ręce na szyję, jakby nie widziała go przez co najmniej pół roku, natomiast Christian opadł na trawę z nieco zażenowanym wyrazem twarzy i westchnął, osłaniając przymrużone oczy przed słońcem. Evans właśnie chciała coś do niego powiedzieć, ale dostrzegła nachalne spojrzenie Natalie, która wyraźnie (i mało dyskretnie) dawała jej znaki, aby zostawiła ją sam na sam z Willem. Dziewczyna zachichotała cicho, a potem jęknęła, kiedy uświadomiła sobie, że będzie musiała się podnieść. Zerknęła na Chrisa, zastanawiając się, jak szatynka ma zamiar się go pozbyć.
– Hm… Nogi mi trochę zdrętwiały, chyba muszę to rozchodzić – poinformowała ich szybko, wstając niechętnie z ziemi.
Czuła, że jeśli zwlekałaby jeszcze choć chwilę, Natt mogłaby nawet wymierzyć jej kopniaka, co byłoby zdecydowanie niedyskretną (z naciskiem na „nie”) formą odprawienia przyjaciółki. Lily wyobraziła to sobie i zaśmiała się głośno, kręcąc głową. Już miała odchodzić w stronę jeziora, kiedy Christian chwycił ją za rękaw szaty.
– Poczekaj – poprosił, uśmiechając się delikatnie. – Mogę iść z tobą?
Przytaknęła ochoczo, patrząc, jak podnosi się z miejsca, które dopiero co zajął. Powoli ruszyli wydeptaną ścieżką, zostawiając parę przyjaciół za sobą. Blondyn podrapał się po głowie i przez jakiś czas wpatrywał się przed siebie, milcząc. Oddalili się już spory kawałek, kiedy nagle Evans z niepokojem chwyciła chłopaka za ramię.
– Jesteś na mnie zły? Przepraszam za tę sytuację w piątek – dodała, nie czekając na odpowiedź. – Nie chciałam, żeby tak wyszło…
Zaśmiał się pod nosem, obserwując jej niepewną minę. Nie był na nią ani trochę zły, co od razu jej oznajmił. Dostrzegł na jej twarzy cień ulgi, który dodał mu nieco odwagi. Prawda bowiem była taka, że zastanawiał się, o czym zacząć z nią rozmawiać, ale okazało się, że nie musiał się o to martwić. Lily przejęła inicjatywę i zapytała, jak mu minął weekend i pierwsze poniedziałkowe lekcje. Opowiedział jej więc wszystko ze szczegółami, opuszczając na razie wątek Emily, który mógłby ją zirytować. Zdążył już zauważyć, że te dwie za sobą nie przepadają, a nie miał zamiaru psuć tak miłej atmosfery i ściągać uśmiechu z ust dziewczyny.
W pewnym momencie obróciła się, spoglądając w kierunku Natt i Willa, po czym usiadła na trawie, wzdychając i wyciągając zmęczone nogi. Chris wyszczerzył się do niej i zajął miejsce tuż obok.
– Może udamy, że skręciłam kostkę? Inaczej Will weźmie mnie za wstrętną kłamczuchę, która jedno mówi, a drugie robi. Naprawdę nie mam już siły dalej iść. – Zachichotała cicho, ale potem wzruszyła ramionami. – Chociaż, oni i tak chyba są zbyt zajęci sobą, żeby zwracać na nas uwagę.
Chłopak przyznał jej rację, odgarniając włosy z czoła. Słońce świeciło tak mocno, że nie pogardziłby ciemnymi okularami, aby osłonić oczy. Przyszło mu na myśl, że jeśli chce się zbliżyć do Lily, będzie musiał jej o sobie opowiedzieć, a na razie nie był na to gotowy. Nie naciskała go i poruszała same beztroskie tematy, ale jednocześnie też się przed nim nie otwierała. Tak naprawdę jeszcze prawie niczego o sobie nie wiedzieli, jednak Christian miał zamiar to w niedalekiej przyszłości zmienić.
Teraz słuchał uważnie każdego słowa, wychodzącego z jej ust i stwierdził, że mógłby tak siedzieć cały dzień, patrząc na jej roziskrzone tęczówki i dłonie, którymi wymachiwała w powietrzu, aby podkreślić niektóre fragmenty swojej wypowiedzi. Uśmiechnął się do niej, kiwając głową i zachęcając do kontynuowania. Dostrzegł na wierzchu jej ręki słabo widoczną bliznę, ale szybko przeniósł wzrok na jej twarz. Nie. Nie chciał poruszać ciężkich spraw.
Na to jeszcze przyjdzie pora.
***
– Sześć stóp, wyobrażasz to sobie? – zapytała sfrustrowana Natt.
Will spokojnie wysłuchiwał jej narzekań na nauczyciela, w czym był zdecydowanie lepszy od Lily, która pewnie już nie raz wcisnęłaby swoje trzy knuty do jej opowieści. Chłopak natomiast nie przerwał jej, aż do końca, za co była mu niebywale wdzięczna, bo uwielbiała mówić.
– Zdajesz sobie sprawę, że zdążyłabyś napisać co najmniej dwie stopy tego wypracowania, w czasie, który poświęciłaś na obrażanie Walkera? – zażartował, mrużąc oczy z rozbawienia.
Natalie pokręciła głową i uśmiechnęła się jeszcze szerzej.
– On nawet tego nie czyta – pożaliła się. – Patrzy na nazwisko i długość, a potem wystawia ocenę. Co oznacza, że pewnie i tak dostanę marne Z, nie ważne jakbym się starała.
Pan Walker uczył także Krukona, więc ten wiedział, że dziewczyna ma stuprocentową rację. Wypracowania nigdy nie wyglądały na sprawdzone: żadnych podkreśleń, skreśleń czy poprawek. Właśnie tak, jakby nauczyciel po prostu wpisywał ocenę i odkładał czyjeś wypociny na bok, nie czytając nawet jednego zdania.
– W moim przypadku chyba rzuca kostką, bo zawsze dostaję Nędzny albo Zadowalający – odparł Will, śmiejąc się. – Chwila, mam pomysł – ożywił się. – Skoro i tak tego nie czyta, możesz napisać cokolwiek.
Parę minut później wymyślali już zdania, które Optone mogłaby wcisnąć do swojego wypracowania, zaśmiewając się przy tym głośno i zapisując je na kawałku pergaminu. Dziewczyna uznała to za świetne rozwiązanie, bo nie musiała męczyć się z tym sama. Oboje dobrze wiedzieli, że to ryzykowne i będą mogli mieć z tego powodu kłopoty, jeśli nauczyciel przypadkiem postanowi przeczytać tę pracę. W niektórych fragmentach, Will dodawał własne przemyślenia i kazał Natt opatrzyć je jego nazwiskiem. W razie czego, mieliby przechlapane razem.
Po pół godzinie śmiechów i zapisków, zebrali już wystarczający materiał na sześć stóp wypracowania, a może nawet trochę więcej. Szatynka miała zamiar przepisać kilka zdań z podręcznika dla niepoznaki i wcisnąć między nie owoc pracy jej i Willa. Schowała pergamin do torby, uśmiechając się szeroko z zadowoleniem. Cieszyła się, że nie będzie musiała się trudzić, aby wymyślić coś ambitnego.
– Jeśli to jednak przeczyta, dostaniemy szlaban do końca szkoły – stwierdził spokojnie Johnson, jakby mówił o pogodzie.
Natalie wzruszyła ramionami. To nie byłaby dla niej kara, a raczej nagroda i chłopak zdawał się odczytywać myśli z jej twarzy, bo uśmiechnął się rozbrajająco, odchylił do tyłu i oparł się na łokciach, przybliżając się do niej. Optone wstrzymała oddech i wpatrzyła się w oczy Willa, dosłownie w nich tonąc. Przeniosła wzrok na jego usta, zmniejszając dzielącą ich odległość, a w jej głowie milion cichych, podekscytowanych głosików wrzeszczało: „Merlinie, nie wierzę, że to się dzieje!”.
Oczywiście, coś musiało pójść nie tak, bo nagle Natt poczuła mocny cios w twarz i odskoczyła od chłopaka jak oparzona. Chwyciła się za nos, z którego zaczęła płynąć krew i rozglądnęła się za winowajcą. Na trawie między nimi leżała ciężka książka, która pojawiła się niewiadomo skąd, uderzając dziewczynę. Optone ze złością sięgnęła do okładki, pozostawiając na niej czerwone ślady, a Will w tym czasie próbował jej jakoś pomóc i jednocześnie sprawdzić, czy jej nos nie jest złamany. Znalazł w kieszeni jakąś chusteczkę i przytknął ją do twarzy szatynki, chcąc powstrzymać krwotok.
Natalie ścisnęła książkę w drżących dłoniach i otworzyła ją powoli, ale zaraz zatrzasnęła z całej siły, zrywając się na nogi. Zostawiła skołowanego Willa na błoniach i pobiegła do zamku, wściekła jak nigdy. Zazwyczaj się śmiała i rzadko denerwowała, więc napotykani uczniowie patrzyli na nią z zaciekawieniem, bo był to niecodzienny widok. Dodatkowo, pół jej twarzy pokrywała krew, co zdecydowanie powiększało ich zainteresowanie.
Wpadła do pokoju wspólnego niczym chmura gradowa, trzaskając za sobą oburzonym portretem Grubej Damy. Wyciągnęła różdżkę z kieszeni i jednym machnięciem przywróciła twarz do porządku, a potem ruszyła w kierunku schodów, klnąc pod nosem i rozglądając się dookoła. Tylko iskra dzieliła ją od wybuchu.
***
James siedział na swoim łóżku, wpatrując się w kawałek pergaminu. Mapa Huncwotów pokazywała każdego w Hogwarcie, więc mógł obserwować, co się dzieje, nie ruszając się nawet z miejsca. Zastanawiali się z Syriuszem, gdzie zniknęli Remus i Peter, dlatego brunet postanowił poszukać kropek z ich nazwiskami. Jego wzrok natknął się jednak na coś innego, co wyraźnie go zirytowało, marszcząc jego czoło w grymasie. Nie uszło to uwadze Blacka, który spojrzał na przyjaciela ze swojego posłania.
– Co jeeeest, Rogaś? – zapytał, ziewając potężnie. – Najchętniej bym już zasnął. Nie miałbym też nic przeciwko, gdyby odwołali nam lekcje, a McGonagall podarowała sobie ten szlaban. Te ręce nie są stworzone do segregowania głupich kart uczniowskich – westchnął i uniósł obie dłonie do góry, aby podkreślić swoje słowa.
Równie dobrze, mógł to powiedzieć do szafki nocnej, która stała obok jego łóżka, bo Potter zupełnie nie zwrócił na niego uwagi, nadal gapiąc się na mapę, a dokładniej w cztery kropki na błoniach. Syriusz podniósł się niechętnie i usiadł obok bruneta, zaglądając mu przez ramię. Kiedy dostrzegł nazwisko Evans, wszystko stało się jasne. Przewrócił oczami, klepiąc przyjaciela po plecach. Już miał coś powiedzieć, ale zamknął usta, gdy kropki należące do Lily i Christiana zaczęły się oddalać od tych Natt i Willa.
James zaklął cicho, mając ochotę zgnieść pergamin i odrzucić go jak najdalej od siebie. Nie mógł jednak tego zrobić, bo razem z resztą Huncwotów poświęcił dużo czasu i energii, aby stworzyć plan całej szkoły. Przejechał dłonią po twarzy, zaciskając zęby ze złości. Black pokręcił głową z rezygnacją i chwycił za róg mapy, żeby zabrać ją sprzed oczu chłopaka; pociągnął pergamin w swoją stronę, ale Potter odepchnął go tylko i wskazał na dwie plamki przy jeziorze.
– Stoją zdecydowanie za blisko siebie – powiedział grobowym głosem, stukając palcem w odpowiednie miejsce. – Skąd mogę wiedzieć, że się nie… całują? – Ostatnie słowo wręcz wypluł, jakby nie chciało mu przejść przez usta.
Głośny śmiech Syriusza był pierwszą odpowiedzią, jaką otrzymał na zadane pytanie. Czarnowłosy otworzył zagięty kawałek mapy i odszukał wzrokiem dormitorium chłopców z siódmego roku. Dwa nazwiska unosiły się tuż obok siebie: James Potter i Syriusz Black.
– Przestań panikować. Jesteśmy tak samo blisko, a się nie całujemy – odparł, poruszając brwiami. – Chyba, że o czymś nie wiem. Schlebiasz mi, naprawdę, ale niestety wolę dziewczyny… – Nagle jego oczy się rozszerzyły i uderzył palcem wskazującym w papier. – Na gacie Merlina! – wrzasnął. – Luniek właśnie całuje się z McGonagall! – Znowu wybuchnął śmiechem. – Przynajmniej już wiemy, gdzie jest.
– Och, zamknij się – burknął James, spychając przyjaciela ze swojego łóżka i odkładając mapę na szkarłatną kołdrę.
Zbliżył się do swojego kufra i otworzył go szybko, wyraźnie czegoś szukając. Po chwili wyciągnął połyskujący materiał, wepchnął go pod szatę i poprawił okulary, przekrzywione na nosie. Black w tym czasie opadł z powrotem na łóżko, rozpakowując jedną z czekoladowych żab Petera. Zorientował się, że James dokądś się wybiera, dopiero po dwóch wielkich gryzach. Odrzucił pudełko na bok i podniósł się na łokciach.
– Gdzie idziesz? – zapytał, kiedy już przełknął.
Nie podobała mu się ta mina, więc wolał najpierw dowiedzieć się, co zamierza jego przyjaciel. Potter wzruszył ramionami z udawaną obojętnością i rozczochrał włosy, tworząc z nich jeszcze większy nieład.
– Chcę im przeszkodzić – mruknął, chwytając różdżkę. – Koniec psot. – Stuknął w mapę, a linie na niej zaczęły się powoli zamazywać.
Odwrócił się na pięcie i wyszedł z pokoju, zanim Syriusz zdążył choćby otworzyć usta. Skończył jeść żabę, wpatrując się w sufit ze zmęczeniem. Z braku lepszego zajęcia, zaczął pisać wypracowanie na zaklęcia, co jakiś czas podnosząc wzrok na drzwi, jakby zaraz miał się w nich pojawić James z opowieścią na temat „pozbycia się” Christiana.
Koniec psot? To był dopiero początek.

***
McGonagall zatrzymała go, kiedy tylko wyszedł z klasy od zaklęć i, bez słowa wyjaśnienia, kazała mu za nią pójść. Nie miał pojęcia, o co mogło chodzić kobiecie. Przecież ostatnimi czasy nic nie przeskrobał, więc nie widział powodów do tego, aby zabierała go do swojego gabinetu. Poza tym, zazwyczaj to Syriusz i James byli odpowiedzialni za wszelkie kawały, a Remus im pomagał. Nigdy nie działał w pojedynkę, dlatego nie rozumiał, czemu nauczycielka chciała rozmawiać akurat z nim.  Głowił się nad tym przez całą drogę przez korytarze, aż w końcu McGonagall zatrzymała się i otworzyła drzwi, wpuszczając go do środka. Chłopak przysiadł niepewnie na krześle i utkwił wzrok w blacie biurka. Może jego ostatnie wypracowanie z transmutacji było tak beznadziejne, że miał zostać za to upomniany? A może wystąpiły jakieś komplikacje w związku ze zbliżającą się pełnią? Denerwował się coraz bardziej, nie wiedząc, czego ma się spodziewać. Spojrzał na opiekunkę Gryfonów, przygotowując się na informacje, które miała mu zamiar przekazać.
Zajęła miejsce naprzeciwko blondyna i uśmiechnęła się delikatnie. Naprawdę się uśmiechnęła! Lupin odetchnął z ulgą, odrobinę się odprężając. Najwyraźniej nie chodziło o nic poważnego. Oparł się wygodniej na krześle i odwzajemnił uśmiech.
– Wiem, że mogę panu ufać – zaczęła McGonagall, kładąc obie dłonie na biurku. – Chciałam, aby mi pan opowiedział, jak wyglądała ta piątkowa sytuacja w Wielkiej Sali. Wydaje mi się, że postąpiłam… ekhem… trochę zbyt pochopnie – odchrząknęła.
Wytrzeszczył na nią oczy, bo zupełnie się tego nie spodziewał, ale szybko opisał okoliczności kawału Jamesa i Syriusza. Nie wiedział, czy powinien oczyścić z zarzutów także siebie, więc nic na ten temat nie mówił. Wspomniał jednak o tym, jak Lily obroniła go przed Emily, za co należały jej się gratulacje, a nie nieprzyjemności. Nauczycielka słuchała go uważnie, aż w końcu westchnęła ciężko i pokiwała głową ze zrozumieniem.
– Dobrze… Poproszę was jeszcze, abyście skończyli zaczętą pracę z kartami, a potem będziecie wolni. Dużo wam zostało?
Remus zastanowił się chwilę, na której literze alfabetu ostatnio się zatrzymali. Doszedł do wniosku, że było to „e”, więc powinni uwinąć się z tym w jakieś dwa dni. Poinformował o tym kobietę, na co ta kiwnęła ponownie głową. Nie miała nic więcej do dodania, dlatego też blondyn skierował się do wyjścia, żegnając się przez ramię.
Wyślizgnął się na korytarz i zamierzał właśnie skręcić w następny zakręt, kiedy zderzył się z kimś idącym z naprzeciwka. Zachwiał się do tyłu, chwytając dziewczynę za ramiona i wtedy dostrzegł, że była to Gabriele. Uśmiechnęła się do niego szeroko, poprawiając niesforny kosmyk włosów, który opadł jej na czoło.
– Przepraszam, nie patrzyłem, gdzie idę – powiedział szybko chłopak, zakładając ręce na piersi. – McGonagall właśnie cofnęła nam szlaban.
Gabie chwyciła go pod ramię i pociągnęła w stronę wieży Gryffindoru.
– To świetnie, a jeszcze lepiej, że cię spotkałam, bo wszędzie cię szukałam – oznajmiła, a potem nagle zwolniła. – Chciałam z tobą porozmawiać o Em… Natt wspominała, że nie była dla ciebie zbyt miła.
Mało powiedziane, pomyślał z goryczą Remus. Dziewczyna wyglądała na szczerze poruszoną zachowaniem swojej przyjaciółki. W jej oczach dostrzegł także współczucie, które kierowała do niego. Wiedział, że Gabriele była jedyną osobą, która mogła w jakiś sposób wpłynąć na Emily i gdyby miała choćby pojęcie, jak ta go traktuje, nigdy więcej by na to nie pozwoliła, więc może warto było jej o tym opowiedzieć. Nie chciał jej jednak denerwować i uświadamiać, że jej najlepsza koleżanka jest tak naprawdę dla wszystkich okropna, a szczególnie dla niego i Lily. Misombre, w przeciwieństwie do Em, zawsze była dla niego miła, za co bardzo ją lubił i pragnął dla niej jak najlepiej.
Westchnął i już miał załagodzić sytuację, kiedy pojawił się Peter, przerywając ich rozmowę.
– Tu jesteś! – krzyknął, a Gabriele podskoczyła ze strachu. – Potrzebuję pomocy przy wypracowaniu z zaklęć. Syriusz mówił, żebyśmy zaczęli teraz, bo potem nie zdążymy – paplał bez końca Glizdogon, ciągnąc Remusa za rękaw.
Blondyn posłał przepraszające spojrzenie koleżance, po czym ruszył za chłopakiem. Gabie wzruszyła delikatnie ramionami, jakby chciała powiedzieć „kiedy indziej”, przy czym posłała mu ciepły uśmiech, który sprawił, że Lupin potknął się o własne nogi i zaczerwienił się po uszy ze wstydu. Wpatrzył się uważnie w posadzkę, aby uniknąć podobnych wypadków i powlókł się obok Petera, nadal rozprawiającego na temat zadania domowego z zaklęć. Z tego wszystkiego, zapomniał nawet o swojej wcześniejszej rozmowie z McGonagall. Miał teraz w głowie wyłącznie uśmiech Gabriele.
***
Julie siedziała na parapecie w pokoju wspólnym, wyglądając przez otwarte okno. Delikatny wietrzyk rozwiewał jej włosy, a słońce oświetlało jej nos i policzki, pozostawiając na nich swoje pocałunki. Obserwowała szkolne błonia, nie zatrzymując się na niczym dłużej niż to było konieczne. Dopiero po chwili dostrzegła coś, przez co o mało nie wypadła przez okno. Pochyliła się bardziej, dla bezpieczeństwa chwytając się framugi i przypatrzyła sylwetkom Lily i Christiana, którzy odeszli już jakieś kilkanaście metrów od Natalie i Willa.
Skupiła całą uwagę na tej drugiej parze, chociaż nie widziała ich za dobrze z tak daleka. Po kilku minutach dotarł do niej głośny śmiech Natt, który doskonale było słychać nawet tutaj. Oboje byli bardzo rozbawieni, a Julie poczuła, że jej policzki poczerwieniały.
Jak mogła myśleć, że ma u niego jakąkolwiek szansę? Jak mogła myśleć, że będzie wolał ją od Optone? Jak mogła być taka głupia?
Zacisnęła powieki, opierając się o szybę i oddychając powoli. Jej problem polegał właśnie na tym, że zbyt szybko się przywiązywała i robiła sobie złudną nadzieję. Chłopak raz się do niej odezwał i był całkiem miły, a ona już była w nim po uszy zakochana. Nie powinno tak być. Will starał się być sympatyczny w stosunku do wszystkich, więc to nie było nic niezwykłego, ale ona wmówiła sobie co innego. Wyolbrzymiała każde dobre słowo z jego ust, bo tak rzadko słyszała je od innych chłopców. Kiedy się do niej uśmiechnął, rozpamiętywała to przez cały dzień, choć dla niego nie miało to pewnie żadnego znaczenia.
Zobaczyła swoje odbicie w oknie i zdziwiła się, że można wyglądać aż tak koszmarnie. Była bardzo blada, jej usta drżały, a oczy były wyraźnie zaszklone. Potrząsnęła głową i wyciągnęła z torby jakiś podręcznik, aby się czymś zająć. Litery rozmazywały się przed jej oczami, tworząc bezładną, czarną plamę na białych stronnicach. Nie mogła się powstrzymać i po jakimś czasie ponownie wyjrzała na błonia. Zauważyła, że Will i Natt niebezpiecznie się do siebie zbliżają, co było dla niej prawdziwym ciosem prosto w serce. Nie zastanawiając się w ogóle nad konsekwencjami, wyrzuciła książkę przez okno i zaczarowała ją tak, aby doleciała dokładnie w zamierzone miejsce. Usłyszała głuche uderzenie i zobaczyła Natalie, łapiącą się za nos, który najwidoczniej krwawił. Zamrugała parokrotnie, nie mogąc uwierzyć w to, co się przed chwilą stało.
Sparaliżowało ją na kilka sekund, po czym zasłoniła usta drżącą dłonią, a na jej policzki wypłynęły łzy, którymi się zadławiła. Zerwała się z parapetu i uciekła prosto do dormitorium, gdzie wskoczyła na swoje łóżko i schowała twarz w poduszkę. Cała się trzęsła, łkając cicho i obejmując się ramionami.
Co ja najlepszego narobiłam? – powtarzała w myślach, jednak nie mogła już cofnąć czasu. Za późno.
***
Okrył się szczelnie peleryną-niewidką, sprawdzając po drodze, czy przypadkiem nie wystają mu stopy. W jednej ręce ściskał mocno różdżkę, a w myślach powtarzał zaklęcia, które miał zamiar rzucić na Christiana. Uważał, żeby na nikogo nie wpaść, bo na pewno niewidzialna postać wywołałaby spore poruszenie.
Kiedy znalazł się już na błoniach, miał więcej wolnej przestrzeni i nie musiał się martwić wymijaniem uczniów, co przyjął z ulgą. Szybkim krokiem ruszył w stronę jeziora, wpatrując się w sylwetkę dziewczyny, której rude włosy były dobrze widoczne z daleka. Przeszedł obok Natt i Willa, śmiejących się nad jakimś pergaminem, ale nie zwrócił na nich większej uwagi.
Jeszcze mocniej zacisnął palce na różdżce, uwydatniając kostki, które z chęcią zetknęłyby się z twarzą Chrisa. W tamtej chwili nienawidził tego chłopaka z całego serca. Z każdym kolejnym krokiem, miał coraz większą ochotę rzucić się na niego i wybić mu zęby. Jakim prawem siedział sobie i tak beztrosko rozmawiał z Lily? To było takie irytujące.
James zwolnił, aby go nie usłyszeli, po czym wycelował różdżkę prosto w blondyna. Dłoń trzęsła mu się ze złości, ale pocieszał się myślą, że przynajmniej się nie całowali, tak jak podejrzewał. Zbliżył się jeszcze odrobinę i już miał zamiar rzucić zaklęcie, kiedy jego wzrok powędrował na Evans.
Zatrzymał się gwałtownie w pół kroku, czując bolesne ukłucie w piersi. Uśmiechała się tak pięknie, że ogarnęło go maniakalne pragnienie, aby znaleźć się na miejscu Christiana. Wydawało mu się, że wszystko dookoła zniknęło, a jego płuca zapomniały o tym, jak się oddycha. Przygryzł z całej siły wnętrze policzka, próbując zapanować nad falą bólu, która go ogarnęła. Nie mógł zignorować guli, rosnącej w jego gardle i utrudniającej przełykanie śliny. Już dawno nie czuł się tak paskudnie.
Lily wyglądała na szczęśliwą. Tak szczęśliwą, jak nigdy w jego obecności. Opowiadała o czymś, śmiejąc się perliście i wpatrując się w Krukona radosnymi, szmaragdowymi tęczówkami, które dodatkowo dobiły Pottera.
Stał ciągle w tym samym miejscu i nawet nie wiedział, jak długo to trwało. Po jakimś czasie spojrzał w dół na swoją białą koszulę i zdziwił się, że nie widnieje na niej czerwona plama, ponieważ domyślał się, że jego serce krwawiło właśnie w najlepsze. Zauważył, że nadal mocno ściska różdżkę, wycelowaną w Christiana. Obserwował dziewczynę jeszcze kilka sekund, a potem jego ręka zadygotała i bezwładnie opadła wzdłuż jego boku.
Skoro sam nie potrafił jej uszczęśliwić, nie mógł przeszkadzać komuś, kto umiał to zrobić. Niezależnie od tego, jak bardzo było to dla niego bolesne, odwrócił się na pięcie i skierował z powrotem do zamku, czując się, jakby zostawił przy jeziorze większą część swojej duszy; jakby był zupełnie pusty w środku.
Pobiegł korytarzem, ściągając z siebie pelerynę i nie zwracając uwagi na okrzyki przestraszonych pierwszoklasistów. Nic już do niego nie docierało, wszystko przestało mieć jakiekolwiek znaczenie. Nie chciał wracać do dormitorium, gdzie Syriusz próbowałby go pocieszyć, a tym bardziej nie miał zamiaru tego dnia iść na kolejne lekcje, więc powędrował na siódme piętro, żeby zaszyć się w Pokoju Życzeń i nie wychodzić z niego najdłużej jak to będzie możliwe.
Przeszedł trzy razy wzdłuż ściany, a gdy tylko ukazały się drzwi, złapał za klamkę i wpadł do środka, zatrzaskując je za sobą. Usiadł na podłodze, chowając twarz w dłoniach i biorąc pierwszy głębszy wdech od kilkunastu minut.
Pokój był całkowicie pusty; składał się wyłącznie z czterech ścian, posadzki i sufitu, ale Jamesowi to nie przeszkadzało. Westchnął, a obok niego pojawiła się jakaś zakorkowana butelka. Uśmiechnął się do siebie gorzko i otworzył ją szybko, odrzucając zatyczkę w jeden z kątów. Wpatrywał się przez chwilę w błyszczący płyn, mrugając, aby pozbyć się sprzed oczu widoku roześmianej dziewczyny w towarzystwie Chrisa.
– Twoje zdrowie, Lily – wyszeptał i przycisnął butelkę do ust, pociągając z niej spory łyk.
***
Natalie wpadła do dormitorium, popychając drzwi tak mocno, że uderzyły z hukiem o ścianę i się od niej odbiły. Dziewczyna rozglądnęła się po pokoju, a kiedy zobaczyła Julie skuloną na swoim łóżku, wydała z siebie okrzyk pełen złości. Zbliżyła się do brunetki, wymachując książką, którą trzymała w rękach.
– Możesz mi powiedzieć, co ty sobie wyobrażasz? – syknęła.
Julie podniosła na nią zapłakaną twarz i pokręciła tylko głową, a jej usta zadrżały jeszcze bardziej. Nie potrafiła tego wyjaśnić. Naprawdę żałowała, że to zrobiła. Objęła się ramionami i wpatrywała w rozwścieczoną Natt z przerażeniem. Wyglądała jak zalęknione zwierzę, które ktoś złapał w pułapkę.
– Posłuchaj mnie, bo nie będę się więcej powtarzać. Odczep się w końcu ode mnie i od Willa! Nie wiem, co się roi w tej twojej biednej i niewinnej główce, ale mam tego serdecznie dosyć! – krzyknęła, ciskając książką w podłogę. – Mogłaś mnie tym zabić, gdybyś trafiła w skroń. A może o to ci właśnie chodziło? Chciałaś się mnie pozbyć?
Wrzeszczała jak nakręcona, co oznaczało, że była naprawdę zdenerwowana. Po policzkach Julie ciekły łzy, mimo że nie mogła tym niczego naprawić. Pociągnęła nosem i otworzyła usta, żeby się odezwać.
– Przepraszam, Natt – wychlipała, ocierając twarz dłońmi. – Nie pomyślałam…
Szatynka zacisnęła pięści, oddychając ciężko. Wyczyściła zakrwawioną koszulę jednym machnięciem różdżki, żeby zająć się czymś innym. Julie jednak mówiła dalej, o tym jak bardzo jej przykro.
– Zamknij się! – przerwała jej Natalie i skrzywiła się. – Nie wierzę w ani jedno twoje słowo. Jesteś zakłamaną i zazdrosną dziewczynką, która udaje pokrzywdzoną, a w pierwszej lepszej chwili potrafiłaby wbić komuś nóż w plecy! – Distim podniosła się z łóżka i starała się zbliżyć do Natt, ale ta odsunęła się do tyłu. – Nie dziwię się już, że nikt cię nie lubi. Widać poznali się na tobie wcześniej niż ja.
Brunetka jęknęła z rozpaczą, a w tym samym momencie w dormitorium pojawiła się zdziwiona Emily. Spojrzała na zapłakaną Julie, a potem na wściekłą Optone, niczego nie rozumiejąc.
– Co się dzieje? Słychać cię aż na dole – powiedziała, zakładając ręce na piersiach.
Natt odrzuciła włosy na plecy i wzruszyła ramionami, po czym skierowała się do wyjścia, uznając rozmowę za skończoną. Opuszczeniu przez nią pokoju towarzyszyło głośne trzaśnięcie drzwiami. Em zawahała się, podchodząc powoli do koleżanki, która wyglądała jak sto nieszczęść i nadal cicho łkała.
– Musiałaś się naprawdę postarać, żeby ją tak rozzłościć – zauważyła blondynka, siadając obok dziewczyny i obejmując ją delikatnie.
– Zrobiłam coś okropnego – wychrypiała w odpowiedzi Julie, zanosząc się płaczem. – Nigdy mi tego nie wybaczą.
Była pewna, że zarówno Natt, jak i Will, nie będą chcieli mieć z nią więcej nic wspólnego. Zaprzepaściła wszystko: relację z Natalie i szansę na przyjaźń chłopaka. Przez jedną niefortunną decyzję.
***
Witajcie kochani,
Na wstępie chciałam przeprosić za zaległości na Waszych blogach. Mam już chyba trzynaście otwartych zakładek i obiecuję, że wezmę się za czytanie i komentowanie w najbliższym czasie. Minęły dopiero trzy dni szkoły, a ja już nie mam na nic wolnej chwili. 
Z tym rozdziałem było tak, że wczoraj... właściwie go nie było. Miałam zaledwie trzy strony i dziwię się samej sobie, że udało mi się napisać pozostałe sześć w tak krótkim czasie. 
Na początku rozpisałam się o p. Walkerze, który powstał nagle i zupełnie niespodziewanie. Chciałam po prostu opisać końcówkę lekcji i od razu przejść na błonia, ale coś mi nie wyszło. 
Spodziewam się, że po tym rozdziale możecie "znielubić" Julie i Natt. W sumie to tej sytuacji z książką też nie planowałam. (Większości rzeczy nie planowałam ^^). Jestem ciekawa, jak przyjmiecie ich zachowanie. 
Uznałam, że McGonagall jest jeszcze młoda, więc ma prawo popełniać błędy i być trochę niesprawiedliwa, ale tutaj się poprawiła i z dwutygodniowego szlabanu nici, ku uciesze moich bohaterów.
Nie wiem, czy James nie wyszedł mi tutaj zbyt, jakby to powiedzieć... przewrażliwiony. Zobaczę, jak to ocenicie.
Dobra, muszę kończyć, żeby zdążyć opublikować ten rozdział przed północą. Jeśli o czymś zapomniałam, dopiszę to w przyszłości.
Pozdrawiam serdecznie i życzę (sobie, jak i Wam) przeżycia kolejnych tygodni w szkole. 
Całusy.


39 komentarzy:

  1. Świetny rozdział. Julie ma następujący problem-wszystko przezywa dwa razy mocniej niz inni ludzie, pewnie jest to zwiqzane z ta nieśmiałością, przez ktora, jesli juz sporobuje sie otworzyc, nie radzi sobie z własnymi emocjami... Dlatego nie wydaje mi się, aby jej postępek nie miał racji bytu, wręcz przeciwnie... Uwazam,ze niestet mogła pod wpływem impulsu tak postąpić. Mimo to nie mogę się nie dziwić natt ani nawet w jakis sposob usprawiedliwić jej złość i atak na koleżankę... Bo to naprawde było niebezpieczne, nie mowiac juz o tym, ze zniszczyło taka chwile. I teraz tak sobie mysle, ze moze dla dobra willa lepiej byłoby, zeby był z natt, a nie z Julię (wiem, co pisałam ostatnio)... Kurcze, ciężka sprawa. Jestem bardzo dumna z jamesa. Za to, ze sie powstrzymał. Za to, do jakich wniosków doszedł,nawet jesli tak go to zabolało. To naprawde dojrzałe. Nie wiem, czy połączysz na chwile Lily i Chrisa, ale chciałabym, zeby zostali prawdziwymi przyjaciółmi. Remus za tl zainteresował sie chyba grace... Szkoda, ze Peter sie wciął. Remus mogl powiedzieć, zd za chwile z nim pojdzie, szczerze mowiac... Ale pewnie sam nie wiedział, co do konca zrobic. Mam nadzieje, ze niedługo pogada sam na sam z grace i to nie tylko o zachowaniu Emily. Rozwalił mnie syriusz, i to pozytywnie, mowiac o tych pocałunkach xD no i mcgonagal-nie spodziewalabym sie, ale podobało mi się, poniewaz widac, ze kobieta mimo iż chce miec autorytet, stawia wyżej uczciwość. Super :) ja chcę juz sobote za dwa tygodnie .... Tak duzo czasu xD pozdrawiam gorąco :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej,
      Dziękuję Ci bardzo za komentarz.
      Dobrze ujęłaś problem Julie, rzeczywiście przeżywa ona wszystko dwa razy mocniej niż inni ludzie.
      Cieszę się, że tak myślisz o zachowaniu Jamesa. Starałam się właśnie, aby wypadło to dojrzale. A przynajmniej w tamtym momencie, bo tego "upicia się" nie nazwę dojrzałym :)
      Myślę, że Lily i Chris na pewno będą prawdziwymi przyjaciółmi, przez chwilę będzie też pewnie między nimi coś więcej.
      Rzeczywiście, Remus mógł powiedzieć Peterowi, że przyjdzie później, ale o tym nie pomyślał. Hm, czy zainteresował się Gabriele? Możliwe :)
      Dziękuję raz jeszcze bardzo, bardzo za komentarz i przepraszam, że tak późno na niego odpisuję ♡
      Pozdrawiam serdecznie :*

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. A więc droga Optimist
      Rozdział cudowny! Długo na niego czekałam i gdy wreszcie go ujrzałam, na mojej twarzy pojawił się szczery uśmiech.
      Może zacznę tak: nie jestem dobra w przewidywaniu, ale mam jakieś dziwne wrażenie, że pan Walker nie będzie epizodyczną postacią. Coś z nim będzie się działo :)
      James wyszedł Ci wspaniały: na początku przepełniony zazdrością i nienawiścią, a potem patrzący na Lily z wielką miłością. Zrozumiał, że jeśli ją kocha, to powinien patrzeć przede wszystkim na jej szczęście, a nie swoje. I to jest prawdziwa miłość.
      Gdy tylko przeczytałam o tej książce, to domyśliłam się, że to Julie. Ale to było bardzo ciekawe i cieszę się, że nie dopuściłaś do pocałunku Natt i Willa. On to musi zrobić z Distim :)
      Coś wyczuwam, że mój Remus lubi lubi Gabriele :) w sumie to byłoby fajnie, gdybyś ich połączyła. A jeszcze fajniej, gdybyś wyjaśniła jej zniknięcia :)
      Lily, Lily, Lily... Wzróć uwagę na Jamesa, który Cię kocha ponad wszystko, a nie jakiegoś tam Chrisa :D
      A o Natt to mogę powiedzieć tyle: śmieszna na maxa (nie wiem jak ty to robisz) i fajnie by było gdyby wplątany był z nią wątek pana Walkera :D wiesz o co mi chodzi :)
      A więc: weny, czasu i radości (no i powodzenia w szkole) życzę
      Buziaki :*

      Usuń
    2. A właśnie, teraz sobie przypomniałam. Nie miałabyś nic przeciwko gdybym dodała Twój blog do zakładki "polecane blogi" na moim opowiadaniu? :)

      Usuń
    3. Hej,
      Oczywiście, że nie mam nic przeciwko. To dla mnie wręcz zaszczyt :)
      Sama też muszę się zabrać za taką zakładkę tutaj i dodać do niej wszystkie blogi, na które zaglądam.
      Pozdrawiam serdecznie :*
      PS. Na pierwszą część komentarza odpowiem, jak tylko znajdę więcej czasu, bo wydaje mi się, że mam go coraz mniej. Przepraszam.

      Usuń
    4. Dziękuję bardzo :) dodam pewnie w piątek, przy rozdziale.
      Odpowiadaj kiedy znajdziesz czas, obowiązki są ważniejsze, a ja poczekam :)

      Usuń
    5. Hej (ponownie),
      Tym razem już odpisuję na komentarz :)
      Hm, nie zastanawiałam się nad tym, czy pan Walker będzie tylko epizodyczną postacią, ale pewnie jeszcze się pojawi ^^
      Cieszę się, że tak odebrałaś zachowanie Jamesa.
      Nie dziwię się, że domyśliłaś się, że to była Julie. Nie zamierzałam tutaj zrobić jakiegoś nagłego zwrotu akcji. Czasami musi też pojawić się coś przewidywalnego i nie owianego tajemnicą :D
      Remus faktycznie lubi Gabriele, ale czy w taki sposób? Zobaczymy. Jej zniknięcia będą prawdopodobnie pierwszą rzeczą, która się wyjaśni, tak więc cierpliwości :)
      Lily na pewno (kiedyś) zwróci uwagę na Jamesa i zauważy, że to ten jedyny.
      Dziękuję za miłą opinię o Natt i za cały komentarz. Co do jej wątku z panem Walkerem, zastanawiałam się nad tym, ale zrezygnowałam. Choć może jeszcze zmienię zdanie ^^
      Pozdrawiam serdecznie i jeszcze raz dziękuję :*

      Usuń
  3. Cześć!
    Za szybko kończące się weekendy - skąd ja to znam!
    Pan Walker to ciekawa alternatywa dla profesora Flitwicka. Stanowi rozsądne połączenie nauczyciela, którego lubią (prawie) wszyscy i faceta, który ma swoje wymagania.
    Biedna kicia niezidentyfikowanego Puchona! Pamiętam jak wyprowadzałam swoje koty na smyczy po raz pierwszy (a także, drugi i trzeci), też były wystraszone.
    Jakoś nie mogę polubić Natalie, chociaż jest zabawna, energiczna i bezpośrednia. Nie wiem właściwie dlaczego, może przez to, że konkuruje z Julie?
    Nie przepadam też za Christianem, ale tu akurat sprawa jest prosta - zwyczajnie nie lubię wszelkiej konkurencji Jamesa :D Nawet jeżeli byłaby miła, przystojna i inteligentna. Niestety!
    O, pan Walker podpadł - jak można nie sprawdzać wypracowań? Ja wiem, że pewnie nie jest to fascynująca robota, ale uczniowie trudzą się na marne. Nieładnie! Ale życiowo :D
    Scena z Jamesem i Syriuszem była świetna :) Black świetnie rozładował napięcie, jak na przyjaciela przystało.
    Ach, Remus i Gabriele... Mam nadzieję, że będzie z tego coś więcej :) Emily chyba by oszalała ze złości, więc tym większa byłaby z tego atrakcja!
    Tak myślałam, że to Julie przywaliła Natalie książką. Nie mogę jej za to krytykować, dziewczyna w końcu walczy o swoje, a w miłości wszystkie chwyty są dozwolone :) Reakcja Julie była przykra, domyślam się, że ma ogromne poczucie winy, ale cóż zrobić?
    Biedny James! To było takie urocze z jego strony, że jednak postanowił zostawić Christiana w spokoju. Bardzo dojrzale. Szkoda, że Lily nie mogła o tym wiedzieć, może zmieniłaby o nim zdanie. Biedny, biedny James :(
    Szkoda mi też Julie, jej zachowanie tak bardzo do niej pasowało - w sensie, płaszczyła się i przepraszała tę paskudę Natalie, mimo że usłyszała tyle gorzkich słów. Ciekawe, jak to się dalej potoczy.
    Z pozdrowieniami
    Eskaryna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam serdecznie,
      Też kiedyś wyprowadzałam swojego kota na dwór i za każdym razem był przerażony.
      Rozumiem, że Natt nie może podpasować każdemu i podoba mi się to, że niektórzy trzymają kciuki za nią, a inni za Julie. Cieszę się, że są różne opinie i odczucia :)
      Rozumiem też tę niechęć do Chrisa, który nie jest Jamesem. Niestety trochę się trzeba będzie z nim "pomęczyć".
      Tego czy pan Walker sprawdza, czy nie sprawdza wypracowań dowiemy się już wkrótce, ale można się domyślić jak to się skończy :D
      Cieszę się, że spodobała Ci się scena z Jamesem i Syriuszem.
      Hm, nie wiem jeszcze, czy między Remusem a Gabie będzie coś więcej, ale Emily rzeczywiście nie byłaby zachwycona takim rozwojem zdarzeń ^^
      Tak, sytuacja z Julie była do przewidzenia, chociaż mogłam to pewnie rozegrać bardziej zaskakująco.
      Może gdyby Lily wiedziała, co się stało faktycznie zmieniłaby o nim zdanie. Kto wie?
      Haha, nie wiem czemu, ale bardzo rozbawiło mnie określenie "paskuda Natalie". ♡
      Dziękuję Ci pięknie za komentarz.
      Pozdrawiam gorąco :*

      Usuń
  4. Czwarta! Prawie na podium zamawiam sobie miejsce:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No witam, witam!
      Dzisiaj w autobusie postanowiłam nie marnować czasu i przeczytać chociaż fragment opowiadania. ( Czy ja zawsze muszę czytać Twoje rozdziały w miejscach publicznych? No błagam..)
      " Na gacie Merlina! – wrzasnął. – Luniek właśnie całuje się z McGonagall! – Znowu wybuchnął śmiechem. – Przynajmniej już wiemy, gdzie jest." <-- Po scenie z Syriuszem, Jamesem i Remusem, który rzekomo całuje Minerwę, nie potrafiłam powstrzymać uśmiechu i szczerzyłam się dobre kilka minut :D .. aa.. ludzie kolejny raz mieli mnie pewnie za osobę niezrównoważoną.. :D

      Pomijając, zacznę od początku. Świetny był ten fragment z nauczycielem i Natt. Bardzo polubiłam Optone jako tą bezpośrednią i wesołą dziewczynę, cieszę się, że nadal podtrzymujesz jej charakter, takim jaki powinien być! Więcej scen z nią i Walkerem!! Jestem ciekawa, czy może akurat przypadkiem sprawdzi te jej wypracowanie.. Będzie ciekawie :D

      Co następnie? Ah tak, wyjście na błonia. Natt po raz dziesiąty skradła moje serce swoim zachowaniem.
      "Czuła, że jeśli zwlekałaby jeszcze choć chwilę, Natt mogłaby nawet wymierzyć jej kopniaka, co byłoby zdecydowanie niedyskretną (z naciskiem na „nie”) formą odprawienia przyjaciółki." Szczerze nie wątpię..:D Jak w Twoim opowiadaniu można nazwać parring Natt x Will? ❤❤ Jestem całym sercem za tym, by Natalie zmieniła swoje podejście do chłopaków i związała się na stałe z Willem!

      Chris odwal się od Lily, ona jest Jamesa!

      Jejku! Czyżby Remusowi spodobała się Gabriele? To jak się potknął i zaczerwienił ❤‎ ❤‎ Życzę mu szczęścia z Misombre :D Ja ogólnie w młodości widzę Remusa jako takiego.. uroczego chłopaka.. Może to przez tego aktora, który "gra" Lupina.. w każdym razie.. zdecydowanie, jestem za tym, by byli razem! ❤‎ ❤‎ Jeśli tak się jednak stanie, jest mega ciekawa reakcji Emily..:D

      Wiedziałam, że to Julie rzuciła tą książką! Na początku myślałam, że była gdzieś na błoniach, a jednak nie. W sumie to szkoda mi jej, niespełniona miłość i te sprawy.. była zawsze taka cicha i nikomu się nie narażała, ( do teraz). Jednak uznałam, że nie chcę wyrabiać sobie o niej opinii, niby taka myszka, a jednak zamiast siedzieć pod miotłą rzuca w (prawie) całujące się pary książkami z twardymi okładkami!
      Ta ostatnia scena, Natt taka rozzłoszczona.. W sumie na jej miejscu też byłabym zła, ale jednak może troszeczkę przesadziła wytykając Julie wszystko co najgorsze w jej osobie. Nie wiem czy się pogodzą, niemniej jestem mega ciekawa ich dalszych losów!!

      Zazdrość Pottera jest urocza, jednak .. tak mi go szkoda! Nie wiem, czy oceniać Jamesa jako przewrażliwionego, jak to ujęłaś. Nie dziwie się mu, że sięgnął po alkohol, musiał w końcu zapić ten ból, który rozpierał go od środka. To co zobaczył musiało wywrzeć na nim spore wrażenie.. Może to, że starał się o Lily tak długo, a tu pojawia się taki Chris i co? Zakolegował się z Lily w tak krótkim czasie. James zachował się bardzo dojrzale zostawiając ich w spokoju.. no nie wiem, w każdym razie, dla mnie jego zachowanie jest w jakiś sposób usprawiedliwione:))

      Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! Z niecierpliwością będę odliczać dni do soboty za dwa tygodnie, by ponownie zaczytać się, w 10 już rozdziale!
      Gorąco pozdrawiam (przyda się, bo nie wiem jak u Ciebie, ale u mnie jest strasznie zimno .. jesień pełną parą!)
      ~AleksandraOla

      Usuń
    2. Hej,
      Haha, cieszę się, że ten fragment Cię rozbawił.
      A także, że masz takie pozytywne zdanie o Natt. Nie wiem jeszcze, jak potoczą się jej relacje z panem Walkerem.
      Co do nazwy tego paringu, postawiłam na Witalie, ale jeśli ktoś zaproponuje coś lepszego, może się to zmienić :)
      Remus zapewne w końcu kogoś znajdzie, bo przecież też zasługuje na szczęście. Czy to będzie Gabriele, czy kto inny, zobaczymy. ^^
      Obie dziewczyny trochę poniosło. Julie nie powinna rzucać książką, a Natt nie powinna tak się denerwować.
      Miło, że tak postrzegasz zachowanie Jamesa. Rzeczywiście zabolało go to, że tyle się stara, a Christian powiedzmy "przyszedł na gotowe", jeśli mogę to tak ująć :)
      Dziękuję Ci pięknie za komentarz. Teraz, kiedy na niego odpisuję, jest szczególnie zimno i muszę siedzieć pod kołdrą, bo chyba bym zamarzła.
      Pozdrawiam w takim razie równie gorąco :*

      Usuń
  5. Od razu polubiłam pana Walkera. Wydaje się naprawdę wyrozumiały co do zachowania swoich uczniów. Och Natt gdyby tylko chwilę poczekała to nie mmusiałaby pisać sześciu stóp wypracowania.
    Na początku myślałam, że to James i Syriusz podeszli do dziewczyn, a to jednak był Will i Chris.
    Ach Natt daje tak samo mało dyskretne znaki jak moja przyjaciółka.
    Myślę, że Evans i Christiana byliby nawet niezłą para choć oczywiście Jily i tak lepsza.
    Jednak znowu kolejny zmieniłam zdanie i wolę żeby to Natt była z Will'em. Od razu mówię, że to nie przez akcję z książką. Było to raczej przez to jak widziałam, a raczej czytałam jak dobrze się dogadująć, jak dobrze się razem czują, jak dobrze się im gada na temat nauczyciela od zaklęć. Chyba mogę powiedzieć że jestem w 100% pewna, że oni muszą zostać parą bo jak nie to nie wiem co ci zrobię, ale wiem że coś zrobię. Ogólnie to w bardzo fajny sposób postanowipi napisać to wypracowanie. Jestem ciekawa czy nauczyciel je przeczyta i da im jakiś szlaban.
    Już było tak pięknie, ładnie mieli się pocałować, a tu znikąd pojawia sie książka i bum nie ma całusa :c.
    Byłam praktycznie pewna, że to Julia ją rzuciła i miałam rację. Mimo wszystko nadal ją lubię choć jak pisalam wcześniej chcę żeby to Natt była z Will'em. Rozumiem Julie i wiem, że nie chciła zrobić krzywdy Natalie. Działam pod wpływem impulsy a potem tego żałowała. Sama czasami tak czasami mam, że najpierw robię, a później myślę i żałuję.
    Rozumiem również Natt i nie dziwię jej się, że powiedziła tyle przykrych słów Julii. Ona także robiła to pod wpływem chwili i myślę, że potem sama uzna, że zbyt dużo jej powiedziła.
    Łoo McGonagall cofnęła im szlaban. Nie spodziewałam się tego.
    Czyżby pomiędzy Remusem i Gabi coś było ? W sumie tak myślę, że byłaby z nich całkiem niezła parka.
    I na koniec został mi James. Podoba mi się sposób w jaki zareagował. Na dużej ilości blogów Pottera zaatakowałby Chrisa, ale u ciebie tego nie zrobił. Uznał, że szczęście Rudej jest ważniejsze nawet gdyby musiał patrzeć na nich razem i cierpieć. Naprawdę bardzo fajnie wykreowałaś postać Rogacza. Nie jest impulsywnym debilem dla którego liczy się tylko to żeby Lily była z nim, a jest naprawdę cudownym chłopakiem, który kocha ją ponad wszystko i jej szczęście przekłada ponad swoje.
    Rozdział rewelacyjny.
    Pozdrawiam
    Obliviate

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej,
      Miło mi, że polubiłaś pana Walkera. Rzeczywiście, gdyby Natt choć chwilę poczekała, nie byłoby całej sytuacji. Jej niecierpliwość tym razem się nie opłaciła. (O ile kiedykolwiek się opłaciła ^^)
      Świetnie, że tak myślisz o Christianie i Lily. Oczywiście, że Jily najlepsze ♡♡♡
      Co do Willa i Natt, faktycznie dobrze się ze sobą dogadują, a ten prawie pocałunek to potwierdza.
      Cieszę się, że zrozumiałaś zachowanie Julie i że nadal ją lubisz. Naprawdę żałowała tego, co zrobiła, a Natalie pewnie też będzie żałowała tego, że była dla niej taka okropna.
      Ojej, dziękuję za tę opinię o Jamesie. Właśnie tak chciałam go przedstawić.
      Dziękuję też ogromnie za cały komentarz i pozdrawiam gorąco :*
      Buziaki ♡

      Usuń
  6. Ajajajaj, ale się narobiło ;P Julie mogłaby spokojnie trafić do drużyny Quidditcha ze swoją celnością ;P Obawiam się, że oceny Luniaka drastycznie spadną, raczej co innego teraz mu w głowie ;P I oczywiście biedny Rogacz :( Niech go Merlin strzeże, musiał być naprawdę zdesperowany skoro zdradził posiadanie peleryny niewidki i pojawił się Pokój Życzeń, coś czuję, że narobił sobie problemów i narozrabia po pijanemu, może być ciekawie, eh, jak ja mogę z tego się cieszyć? xD Według kanonu huncwoci nie wiedzieli o Pokoju Życzeń co można wnioskować z faktu, że nie było go na ich mapie, ale fajnie że go wprowadziłaś, chociaż przyznam, jestem ciekawa w jaki sposób go odkryli, można ułozyć do tego niejedna ciekawą historię ;P
    Weny i huncwotów ;)
    niecnimarudersi.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej,
      Oj, mogłaby, ale niestety wszystkie miejsca w drużynie już zajęte :)
      Co do Pokoju Życzeń, nie wiem czemu, ale byłam pewna, że Huncwoci o nim wiedzieli, jednak nie umieścili go na mapie, bo "zmieniał kształty", czy coś. Może przeczytałam o tym na jakimś blogu i mi utkwiło w głowie? Cóż, w każdym bądź razie u mnie będą wiedzieli o Pokoju i coś wymyślę, dlaczego nie pojawił się on na mapie :)
      Dziękuję bardzo za komentarz i pozdrawiam serdecznie :*

      Usuń
  7. Cześć i czołem! :*
    Dobra, udało mi się ogarnąć szkołę, Książki itp, więc jestem. Przepraszam, za brak śladów po mnie pod poprzednim rozdzialem. Nie wyrabiałam po prostu.
    Znaczne może od początku.
    Dobrze, że Lily poszła do SS bo jeszcze pojawiłoby się jakieś zakażenie, czego nie polecam. I to jeszcze poszła z Jamesikiem. ♥
    Lubię tego nauczyciela. W niesamowitym stopniu relacja pomiędzy nauczycielem a Natt przypomina mnie i mojego nauczyciela od historii. :')
    Kocham Willa i Natt ♥ Niesamowicie do siebie pasują i wymyśliłam pairing z nich. ♥ Witt ♥♥♥
    Chris to czyste zło. Jamesik jest idealny. Idealny. Czy Lily jest ślepa? Chyba tak.
    Mam nadzieję, że nie zrobił jakiegoś głupstwa. Ale jeśli tak to Lily musi wtedy być taka opiekuńcza, kochana.
    Na miejscu Natt też bym wydarła się na Julie. No fakt. Zakochała się, ale to nie powód aby rzucać podręcznikami w ludzi.

    Pozdrawiam, życzę weny i z niecierpliwością oczekuje nn!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej,
      Nie masz za co przepraszać, sama też niestety zaniedbuję dużo blogów, bo nie mam kompletnie czasu. Ledwo znalazłam chwilę, aby odpowiedzieć na te komentarze :c
      Cieszę się, że polubiłaś p. Walkera.
      Witt brzmiało mi jakoś dziwnie, ale w sumie... Nie wiem teraz, czy lepsze Witt czy Witalie.
      James jest idealny, ale Chris też nie jest taki zły (a przynajmniej moim zdaniem, bo go lubię ♡).
      Dziękuję bardzo za komentarz i pozdrawiam serdecznie :*

      Usuń
  8. Witam!
    Jeszcze tu wrócę (dobrze wiesz, że ja zawsze wracam, więc się nie obawiaj, że tu nie wrócę), a teraz zapraszam Cię na nowy rozdział u mnie!
    Selene Neomajni

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam! (Po raz drugi)
      Tak jak mówiłam, ja zawsze wracam.
      Zacznę od cytowania, bo nie mam pomysłu na inne rozpoczęcie komentarza.
      ,,– Cztery to ja mu mogę skopać lite…" wspominałam, że uwielbiam Natt? Nie? No to teraz już wiesz.
      ,,A może chodziło o ciepłe brązowe oczy, uśmiechające się do wszystkich dookoła." James ma identyczne paczadełki. Też takie ciepłe, orzechowe i uśmiechające się do wszystkich wokół.
      ,,Stoją zdecydowanie za blisko siebie – powiedział grobowym głosem" James i ta jego zazdrość! :3
      To jednocześnie urocze, lecz też trochę dziwne, żeby się upijał od razu po tym jak zobaczył, że Lily i Chris ze sobą gadają, a ona do niego suszy zęby. Gdyby się pocałowali albo zaczęli ze sobą chodzić to wtedy już raczej mógłby się upić, ale... dobra, nie znam się na miłościach, zakochaniach i innych duperelach z tym związanych, więc nie będę się o tym wypowiadać. Chociaż już po części to zrobiłam, ale ciii...
      ,,Przestań panikować. Jesteśmy tak samo blisko, a się nie całujemy – odparł, poruszając brwiami. – Chyba, że o czymś nie wiem. Schlebiasz mi, naprawdę, ale niestety wolę dziewczyny…"
      Po przeczytaniu tego fragmentu nie mogłam powstrzymać swojego ogromnego uśmiechu. Nie tylko dlatego, iż rozwalają mnie wszystkie kwestie Łapy, ale dlatego też, że ostatnio mam fazę na parring James/Syriusz. Starałam się znaleźć jakieś opowiadanie lub chociaż miniaturkę/slash z nimi po polsku, ale nigdzie nie mogę znaleźć :(
      ,,Przeniosła wzrok na jego usta, zmniejszając dzielącą ich odległość, a w jej głowie milion cichych, podekscytowanych głosików wrzeszczało: „Merlinie, nie wierzę, że to się dzieje!”."
      Jak mam być szczera to w tym momencie byłam równie podekscytowana jak Optone. Mało. Tak mało brakowało, żeby do czegoś do szło, ale co? Gówno. A konkretniej.
      Julie Distim.
      Od początku opowiadania, gdy się pojawiła ja jej nie lubiłam.
      Taka mała, wredna, niepozorna s*ka. Może to się wydawać dziwne, w końcu ona jest taka nieśmiała, MIŁA, NIEWINNA (w szczególności wtedy, kiedy rzuciła książką w Natt...). Ale takie osoby wkurzają mnie najbardziej. Ryczy zamiast wziąć sprawy w swoje ręce i szczerze pogadać z Optone (znowu się powtarzam, wiem). Myślę, że już chyba Emily darzę większą sympatią niż Distim (pominę tylko moment gdzie obrażała Remka. Remek jest nietykalny i żadna b*tch nie ma prawa go krzywdzić).
      Oooo... jak słodko!
      Bardzo spodobał mi się moment gdzie Will i Natt pisali to wypracowanie. Było takie... aww... moja elokwencja po przeczytaniu tego rozdziału naprawdę zubożała...
      Pan Walker.
      Nie wiem czemu, lecz kojarzy mi się on z Paulem Walkerem [*].
      Wydaje się spoko gościu i nie wiem czemu, ale po przeczytaniu tego momentu z nim i Natt miałam wrażenie, że coś pomiędzy nimi zaiskrzy. Wiem, popieprzona jestem. W końcu to niezwykle seksowny pan nauczyciel, a Natalie to zdrowo pieprznięta optymistka i...
      WALPTONE FOR A THOUSAND YEARS AND MORE ♥♥♥
      Żartuję.
      NATILL FOR A THOUSAND YEARS AND MORE ♥♥♥
      Czekam na jakieś dłuższe rozwinięcie relacji Chris/Lily, bo mam wrażenie, że polubię parring "Chrily" równie mocno jak Natill ^^
      Mam nadzieję, że komentarz wyszedł w miarę długo, bo pisałam go gdzieś z dwadzieścia minut, a lekcje wciąż nieodrobione...
      Życzę Ci, abyś utopiła się w morzu weny oraz z niecierpliwością oczekuję nn!
      Selene Neomajni

      Usuń
    2. Hej,
      Faktycznie, to trochę głupie upijać się z takiego powodu, ale tak to właśnie chciałam przedstawić. Chociaż, chodziło mi raczej o to, że James miał zamiar się NApić, a nie Upić. To lekka różnica, ale w końcu niezbyt mu to wyszło. Tak myślałam, że możecie uznać jego zachowanie za trochę zbyt przewrażliwione (jeśli mogę to tak nazwać).
      Sama bym chętnie coś przeczytała o tej parze, bo zawsze ograniczałam się do Jily. Na palcach jednej ręki mogę policzyć blogi o innej tematyce, które czytam. Ale ostatnio stwierdziłam, że chętnie przeczytałabym o Lily i Syriuszu, ale też WolfStar albo właśnie James/Syriusz, bo nigdy nic takiego nie czytałam.
      Zdążyłam już zauważyć, że nie lubisz Julie i spodziewałam się, że skrytykujesz ją za jej zachowanie. Nie dziwię Ci się, bo to było rzeczywiście lekkomyślne :)
      Walptone? Haha, nie wiem, czy coś by z tego wypaliło, chociaż jak już pisałam, zastanawiałam się na tym ^^
      O, cieszę się, że Chily (jak ich nazwałam ♡) Ci się spodobało. Mam nadzieję, że polubisz ich tak jak Natt i Willa :D
      Komentarz wyszedł naprawdę długo. Szkoła to pożeracz czasu, nie powinno być żadnych zadań domowych i sprawdzianów, wtedy miałabym mnóstwo wolnego czasu na komentowanie i czytanie blogów, a teraz nawet nie mam kiedy odpowiedzieć na Wasze komentarze :c
      Dziękuję Ci bardzo za ten i pozdrawiam serdecznie :*
      PS. Nie wiem, czy to przeczytasz, ale mam problem z wejściem na Twojego bloga. Próbowałam kilka razy i jest napisane, że nie zostałam zaproszona, czy coś w tym rodzaju. Zawiesiłaś go? Zdążyłam przeczytać jeszcze tę informację, którą dodałaś o zaczęciu od początku. Czy będzie to na innym blogu? Chyba że coś pomyliłam/przekręciłam. To bardzo prawdopodobne, bo jestem okropnie zmęczona. No nic,
      CAŁUJĘ :*

      Usuń
  9. Witam! Przede wszystkim zacznę od tego, że nigdy, przenigdy nie czytałam jeszcze Jily, preferuje Snily, ale to opowiadanie... Przejęło me serce! ❤ Nie jestem zbyt dobra w rozpisywaniu się, więc napiszę ogółem.
    W jeden wieczór przeczytałam całe 8 rozdziałów, tak mnie to pochłonęło!
    Wciąż nie do końca rozumiem połączenie prologu z resztą rozdziałów, ale hej, chyba nie jestem sama? I w końcu dowiem się kim były te tajemnicze postacie!
    James i Lily ❤❤❤
    Intryguje mnie Julie, z jednej strony już jej nie lubię, a z drugiej próbuję zrozumieć.
    Syriusz w Twoim wykonaniu jest prze prze cudny!

    Życzę weny i czekam na następny! ��
    ×Madziula×

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej,
      Dziękuję Ci pięknie. Cieszę się, że Ci się spodobało. Ja zaczęłam swoją przygodę z blogami właśnie od Jily i kocham tę parę całym sercem ♡ Nie potrafię nawet wyrazić tej miłości słowami.
      Co do prologu, w końcu wszystko się wyjaśni, choć nie ukrywam, że trochę to niestety potrwa :)
      Cieszę się, że spodobał Ci się charakter Syriusza.
      Dziękuję za przeczytanie wszystkich rozdziałów, poświęcenie swojego czasu i pozostawienie komentarza, bo to wiele dla mnie znaczy :)
      Pozdrawiam serdecznie i ściskam ♡

      Usuń
  10. Kurczę zaniedbałam znowu... Rok szkolny! [westchnienie]
    Co do rozdziału - cudowny. Serio. Nie lubię Julie. Odkąd pojawiła się w opowiadaniu po prostu wiem jak to będzie. Dobra, nie od razu, że wiem, ale mam złe przeczucia co do niej. Mam nadzieję, że między Chrisem, a Lily nic, a nic nie będzie?
    Nigdy nie umiałam komentować, przykro mi.
    Pozdrawiam ciepło i życzę ci weny!

    Larness (znowu zmieniłam nazwę. Czekaj, jak ja się wcześniej nazywałam? xD Mam nadzieję, że mnie jakoś skojarzysz xD)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej,
      Dziękuję bardzo za komentarz :)
      Lily i Chris... Hm, zobaczymy, jak to będzie.
      Szczerze mówiąc, to nie za bardzo kojarzę. Może, gdybyś podała poprzednią nazwę, byłoby mi łatwiej, ale postaram się jakoś do tego dojść :D
      Jej, właśnie weszłam na Twojego bloga i widzę, że jeszcze tam nie komentowałam, więc muszę to koniecznie nadrobić, choć zostało mi jeszcze sporo innych. Ale wkrótce na pewno znowu do Ciebie zajrzę :)
      Pozdrawiam serdecznie i jeszcze raz dziękuję za komentarz ♡

      Usuń
    2. Okej, już wiem, kim jesteś :)

      Usuń
  11. Tak czytałam ten rozdział na raty przez tydzień ;__;
    Zaczęłam studium i powiem Ci że sama obawiam się o mojego nowego bloga, czy wystartuje bo nawet nie mam czasu siąść i poświęcić czas na przeczytanie Twojego rozdziału. Ale zależało mi na tym i dotarłam do ostatniej kropki :3
    Cudowny! Najbardziej urzekł mnie moment, kiedy James pełen złości zaczął odpuszczać. Opisałaś to idealnie i to, jak opuścił rękę z różdżką.. idealny moment! Ty to zawsze umieścisz coś, co pasuje perfekcyjnie do reszty. Dlatego m. in. czytam rozdziały Twoje, bo wiem, że będzie w nich coś pięknego <3 Taki jeden moment, a wspaniale opisany mmm...
    No i ta Gabriele. Bardzo zaciekawiło mnie to spotkanie i co takiego chciała przekazać, ale to być może ma coś wspólnego z jej tajemnicą! Więc czekam!
    Miałam w myślach zbytnie nie rozpisywanie się, a tu masz, jak zwykle :|
    Dziękuję Ci jeszcze za to, że byłaś ze mną w tych ostatnich moich rozdziałach i wywoływałaś uśmiech na buźce komentarzem.. <3
    Dziękuję za wszystko, ja o Tobie nie zapominam oczywiście i czytam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej,
      Dziękuję Ci bardzo, że poświęciłaś czas na przeczytanie rozdziału. Wiem, jak trudno jest znaleźć wolną chwilę, bo sama codziennie muszę się z tym zmagać.
      Ojej, cieszę się, że spodobał Ci się ten moment z Jamesem. Chciałam go właśnie dobrze opisać :)
      Co do Gabriele, jej zagadka wkrótce powinna się rozwiązać.
      Nie ma za co, to ja dziękuję za te wszystkie pozytywne komentarze ♡
      Pozdrawiam serdecznie i całuję :*

      Usuń
  12. Uwielbiam jak blogspot kasuje mi komentarz...
    Cóż...
    Natt jest najlepsza! Jej narzekanie na nauczyciela, które zapewne wszyscy znamy z autopsji, było takie realistyczne. I zabawne, jak tylko czytam Natalie to od razu pojawia się uśmiech na mojej twarzy. Jest tak genialnie wykreowana postacią, że tylko pozazdrościć:)
    Tak mi szkoda Jamesa, wycofał się:( Uwielbiam go i bardzo kibicuje mu w zdobywaniu Lily,a on takie bzdury czasem wymyśla, że będzie jej lepiej bez niego itp... mam nadzieję, że ma chwilowy kryzys i zaraz wymyśli coś nowego aby zdobyć jej serce.
    Zaskoczyło mnie zachowanie Julie, nie podejrzewałam, że taka spokojna i miła osoba może tak bardzo chciec komuś zaszkodzić z zazdrości. Choć gdyby jakaś zarywała do mojego De też pewnie do miłych bym nie należała, więc rozgrzeszam ją w 70%, bo żałowała tego co zrobiła Opton.
    Syriusz mistrz! Całujące się kropki wspaniałe, śmiałam się jak wariatka.
    Pozdrawiam.
    Dużo weny i czasu na pisanie i odpoczynek:)
    Rogata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej,
      Oj, znam ten ból skasowanego komentarza :c Tym bardziej dziękuję, że chciało Ci się go "odnawiać".
      Oo, miło mi, że podoba Ci się postać Natt. Cieszę się, że tak ją odbierasz :)
      Hm, jeśli chodzi o Jamesa, trudno przewidzieć, co zrobi. Ale z pewnością nie zrezygnuje tak łatwo z Lily.
      Julie nie miała na celu im zaszkodzić, działała pod wpływem impulsu i nie przemyślała tego. Nie żebym jej broniła. Czy zasłużyła na to 70% rozgrzeszenia? Zobaczymy :)
      Cieszę się, że rozbawiła Cię ta sytuacja z Syriuszem ^^
      Dziękuję raz jeszcze i pozdrawiam gorąco ♡

      Usuń
  13. Kocham twoje opowiadanie, po prostu je kocham :)) Sama kiedyś pisałam o Jily (blog zakończony) i uwierz mi, jestem w tym temacie doświadczona :D
    Twój blog bardzo mi sie podoba, nie robisz błedów, stawiasz przecinki i wszystko fajnie sie czyta. Kolejnym plusem jest to, że twoje rozdziały są dłuuuugie :D i nie dodajesz ich raz na 2 miesiace :)
    Współczuje właściwie Julie, to nie jej wina, że sie zakochała :( Ale to, że rzuciła w Natt książką, bo ona miała zamiar pocałowac Willa... Julie powinna uszanowac decyzje Willa i pogodzic sie z tym, że on woli Nathalie. W ogóle ona nie powinna aż tak na nią naskakiwac. Powinna wytłumaczyc jej, że Will woli ją, itd.
    Potter... Bardzo mądra decyzja! Już myślałam, że grzmotnie go jakimś zakleciem czy coś, ale on spokojnie odszedł. Troche mi sie płakac chce na myśl, że on taki smutny chodzi, ale cóż... Zycie.
    Chris jaką ty skrywasz tajemnice? < *dramatyczny ton* dam dam dam> Ciesze sie, że on chce byc z Lily i nie miec przed nia tajemnic.
    Zachowanie Emily mnie wkurza. Czy ona dla wszystkich musi byc taka wredna?! Masakra... Ale to co powiedziała w poprzednim (albo jeszcze w poprzednim poprzednim) to było okrutne :'( Nie jego winą jest, że ma "mały futerkowy problem". Emily, ogarnij sie :P
    Ciekawi mnie gdzie Gabriele wymyka sie... Hm... Nic nie wymyśle.
    Czekam na nexta, dużo weny i pozdrawiam :*
    jagodziankaxx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej,
      Dziękuję bardzo za komentarz.
      Sama pisałam już wiele blogów, ale żadnego z nich nie udało mi się ukończyć, więc gratuluję :) Jeśli możesz podać mi link do niego, byłabym bardzo wdzięczna, bo uwielbiam czytać o Jily ♡
      Julie rzeczywiście nie powinna rzucać książką, a Natalie tak bardzo krzyczeć. Obie przesadziły, kierowane silnymi emocjami.
      Tajemnica Chrisa wyjaśni się pewnie tuż po tajemnicy Gabriele. No, może nie "tuż", ale w niedużej różnicy czasu ^^
      Tak, Emily naprawdę była okrutna w tamtym rozdziale (sama nie pamiętam, w którym to było, ostatnio zapominam większości rzeczy).
      Dziękuję raz jeszcze i pozdrawiam ciepło ♡

      Usuń
  14. Przepraszam, że wcześniej się nie ujawniałam, ale tak, jestem! Uwielbiam twojego bloga. Obok jeszcze jednego opowiadania jest to moje ulubione Jily. Jest inne, takie ambitne, oryginalne, owiane tajemnicą... Bosko!
    Spodziewałam się, że to Julie rzuciła tą książką. Nie wiem co sądzić o tej postaci... Z jednej strony zgadzam się z tym, co powiedziała Natt, a z drugiej myślę, że może się jeszcze zmieni. Zobaczymy! ;)
    Ooo tak. Remus i Gabriele, o tak. Cudownie. Zgadzam się z komentarzem AlekdandryOli, Remusa wyobrażam sobie jako takiego cud chłopaka i też uwielbiam Andrewa w jego roli... Odbiegłam od tematu XD Rozdział wcześniej łączyłam go z Natt, ale teraz, to potknięcie... Mowi samo za siebie, to takie urocze ^^
    James... No, wyszedł w tym rozdziale tak jak na większości blogów... Mam nadzieję, że to zmienisz. Ale nie narzekam tak znowu XD
    Z niecierpliwoscią czekam na nexta! <3
    Pozdrawiam cieplutko, Gromowładna ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej,
      Ojej, bardzo mi miło, że tak uważasz. Nawet nie wiesz, ile to dla mnie znaczy. Dziękuję za tyle miłych słów ♡
      Fakt, niedługo zobaczymy, czy Julie zmieni swoje postępowanie wobec Willa i Natt.
      Co do Remusa, bardzo go lubię. Rzeczywiście mógłby być z Natalie. (Nawet był, w takim jakby pierwowzorze tego opowiadania... No, ten pierwowzór miał 101 rozdziałów i nagle stwierdziłam, że zacznę coś nowego, co zupełnie nie jest podobne do "pierwowzoru" ^^). Też odbiegłam od tematu.
      A jeśli chodzi o Jamesa, postaram się, aby nie był "jak na większości blogów". :)
      Dziękuję raz jeszcze i pozdrawiam serdecznie ♡

      Usuń
  15. Draga Optimist,
    jak Ty to robisz, że absolutnie wszystkie Twoje rozdziały są tak genialne? Jesteśmy tego bardzo ciekawe.

    Z góry polubiłyśmy pana Walkera. Sympatyczny z niego gość. jet zabawny i nie wrzeszczy na swoich uczniów bez powodu. Ciekawy sposób znalazł na Optone. Dłuższe wypracowanie okazało się dla niej bardziej dotkliwą karą niż dwutygodniowy szlaban. Chociaż, jak się później okazało, wcale nie było tak źle, bo dzięki temu Natt spędziła czas z Willem. Szkoda tylko, że Julie musiała to zepsuć. Nie spodziewałyśmy się tego po niej. Nokautować koleżankę książką? Tak się nie robi!

    Potter jest taki uroczy. Kiedy zobaczył Lily i Chrisa na Mapie Huncwotów, zaczął się denerwować. Trochę nam go szkoda, bo on tak bardzo ją kocha, a ona zdaje się tego nie doceniać. W tej scenie Black wygrał wszystko, rzucając uwagi odnośnie tego, kto się z kim całuje. Kochamy go!

    Jesteśmy dumne z Rogacza, że mimo wszystko pohamował swoją złość i nie uszkodził Chrisa. Nie żeby jakoś specjalnie zależało nam na chłopaku, ale Lily miałaby wtedy kolejny powód, żeby mu nie ufać Rogaczowi i jeszcze się na niego wściekać.

    Wcale nie dziwimy się Natt, że zrobiła Julie karkołomną awanturę. Należało jej się. Wścibia nos w sprawy, które jej nie dotyczą i jeszcze przerywa ludziom w taki momencie! Tak się po prostu nie robi!

    Przesyłamy uściski,
    ~ Łapa i Rogacz

    OdpowiedzUsuń